Mam pytanie, bo niby większość rzeczy jeśli chodzi o filmy potrafię rozkminić, ale tego co robią z Venomem nie potrafię za nic w świecie. Ktoś mi wyjaśni czemu ta cała seria jest w dużej mierze komedią (chwilami homo romantyczną)? O co chodzi? Skąd im się to wzięło? Przecież Venom to postać siejąca grozę, największy przeciwnik Spider Mana, Marvelowski odpowiednik Jokera właściwie. Jakim cudem twórcy wpadli na pomysł by zrobić to wszystko w formie komediowej? Przecież tego nie ma nigdzie w komiksach pokazanego w ten sposób. Jeszcze bardziej mnie interesuje jakim cudem widzom się to podoba i chodzą na ten film tłumnie (choć osobiście nie spotkałem przez ostatnie lata ani jednej osoby, która by mówiła, że była na tym w kinie i w ogóle wie co to jest). WTF?! Czy ten świat stanął na głowie czy może ja już tracę rozum? Może ten koń, który stał się nosicielem symbiota ze zwiastunu to tylko mi się przyśnił?
W komiksach Venom nigdy nie był straszny, zapamiętałeś go tak bo miałeś 5 lat i wyglądał cool. Większość jego komiksów to absurdalne kosmiczne, komediowe historie (często homoerotyczne).
a podasz konkretne przykłady? Komiksy czytałem jak miałem bliżej 10 lat, ostatnio sobie też wróciłem od nich na fali nostalgii i nie widzę w nim nic komicznego (mówię tu o komiksach z lat 90). To był gość opętany manią zamordowania Spider Mana, z wyglądu jednak też jest straszny, napakowany czarny stwór z gębą niczym jaszczurzy mutant z zębiskami rodem z horrorów. Jak dla Ciebie to komedia to cóż, oczywiście Twój gust. W Spider Manie 3 chociaż go zniszczyli to jednak był utrzymany w klimacie jakim go pamiętałem, także to nie tylko moje wydaje mi się. Jeśli w solowych komiksach albo już w zeszytach z XXI wieku on przeszedł taką zmianę na bardziej komediową i homoerotyczną to tu nie wiem, bo tego nie znam. Tym niemniej nawet jeśli to w komiksach już nastało później, to tym bardziej tej zmiany jego postaci nie rozumiem.
Agent Venom, strażnicy Galaktyki z 2014, wszystkie późniejsze solowe przygody (między innymi napisane przez Donnego Catesa). To dobre komiksy, venom jest postacią, a nie tylko mordercą z fajnym wyglądem. Jasne, rządny krwi potwór jest spoko, ale na raz i taki wizerunek nie przetrwał próby czasu.
No, ale rozumiem to są rzeczy z okolic ostatniej dekady. Tymczasem Venom zadebiutował w 1988 roku, większość tego czasu był jednak inaczej portretowany. Filmy opowiadały jego historię od początku, choć jak rozumiem rozgrywaja się chyba w jakimś alternatywnym uniwersum, także wypadałoby by jednak zacząć od klasycznego Venoma, choćby tylko jako ukłon dla fanów tej postaci. To trochę tak jak oglądanie tego co zrobili z Thorem w filmach, na początku był poważnym herosem, a w ostatnim filmie zrobili z niego przygłupa rodem z sitcomów. No, ale co kto lubi. Ja jak widzę na zwiastunie Venoma 3 konia symbiota to czuję się opluty.
Wszystko zależy jak do tego filmu podchodzisz, dla mnie to dobra komedia ze szczyptą całkiem niezłej akcji, nic spektakularnego ot tak "piątkowe" czy "niedzielne" kino na które idziesz i sie dobrze bawisz, nie roztrząsasz po seansie przez kilka dni jak dobre to było(avengers endgame), po prostu wsiadasz, zapinasz pasy, i sie bawisz, niczym na kolejce w parku rozrywki. Pozdrawiam, i życze spojrzenia z perspektywy mniej krytycznej
Ja to wszystko rozumiem, ale Twoja argumentacja jest o tyle słaba, że właściwie oznacza, że nie powinno się mieć żadnych oczekiwań i standardów od filmów, tylko bezrefleksyjnie brać je takie jakie są. Postać się przewróci na skórce od banana, a my jak małpki mamy klaskać rozbawieni. Szczególnie, że mamy do czynienia z adaptacją konkretnej postaci, która w filmie stała się jakąś absurdalną wariacją oryginału, która nie ma nic z komiksami wspólnego. Jakby z Obcym albo Predatorem zamiast horroru akcji zrobili komedię romantyczną to też byłbyś zadowolony, bo fajne piątkowe kino rozrywkowe? Zresztą to nawet nie jest dobra rozrywka. Dialogi są denne, efekty specjalne i akcja żenująco przestarzałe jak sprzed 20 lat. Poszczególne motywy są wręcz kuriozalne, jak akcja z tym koniem w trójce. Przecież w komiksach Venom był po prostu kostiumem, który ogarnął psychikę Eddiego, tutaj to odrębny byt, z którym Eddie prowadzi rozmowy i to są rozmowy żenujące. Jeśli nie szkoda ci wywalania pięniędzy na takie coś i wychodzisz z kina przeszczęśliwy bo się dobrze bawiłeś na filmowym odpowiedniku disco polo to po części zazdroszczę, bo pewnie więcej rzeczy ci się podoba. Po części jednak współczuję bo mi trochę szkoda życia na rzeczy przeciętne, słabe i marne.
SZACUN ! Bo ja też jestem fanem i mam zdrowe podejście do tematu, ale od kiedy zobaczyłem co zrobili z venomen w drugiej części, to wiedziałem że 3 będzie tym bardziej karykaturą o zabarwieniu komedia dramat, nawet edie brock jest nieudacznikiem w tych kolejnych odsłonach.
Ale o to chodzi w odbiorze filmu. Tomek Raczek o tym mówi od kilku dekad i zastęp filmzoznawcow, w tym ja. Jeśli idziesz do kina z konkretnym oczekiwaniem, co chcesz dostać i obejrzec oraz jakie konkretnie to ma być, to po co w ogóle oglądać? Lepiej samemu film zrobić. Dla mnie to najlepsza cześć, bo postawiła na luz i rozrywkę, a w Sony nie mają twórców, którzy by tu zrobili horror albo coś na poziomie np. "Logana' odmiennego w formie, od typowej pulpy komiksowej. Ja się bawiłem świetnie. Plus jestem gejem, ale jakiegoś homoeretymu tu nie widzę, nie większy niż wśród moich ziomków hetero byczkow na siłowni. Jest dobry bromance i tyle, każdy widzi co chce.
To o czym piszesz w odniesieniu do tego co mówił Raczek po części jest prawdą. A nawet w całości. Jednak czy tyczy się to także filmu, który oparty jest na czymś konkretnym jak książka, komiks, albo starsza wersja tego filmu? W takiej sytuacji idziesz z oczekiwaniami, chcesz obejrzeć prawidłowo przeniesioną na duży ekran postać, którą znasz i lubisz z komiksów. Czy jak idziesz na film o II wojnie światowej, a dostajesz musical rozgrywający się we Francji w latach 70 to też nie powinienem mieć pretensji, że nie dostałem tego co chciałem obejrzeć? Albo idę na film o Predatorze, którzy nieoczekiwanie okazuje się komedią romantyczną osadzoną w branży ślubnej. Też mam się cieszyć i akceptować to co dostałem? Jasne, na pewnym poziomie w teorii można pochwalić twórców filmu, że chcieli zrobić coś względnie oryginalnego i wyjść poza szufladkę i przewidywalną adaptację. Jednak do tego przydałoby się, by to zrobili dobrze. Tymczasem każdy z tych filmów, a Venom 3 okazał się spośród nich najgorszy, jest fatalny. Scenariusz nie ma sensu, dialogi są fatalne, aktorzy nie mają nic do grania, Venom zachowuje się żenująco. Ja nie jestem od tego by robić filmy. To bardzo trudna i baaardzo kosztowna sztuka. Są ludzie, którzy potrafią je robić i dostają za to duże pieniądze, więc od nich oczekuję, że zrobią to dobrze. Jak ci sie samochód zepsuje czy coś w nim w ogóle nie działa od początku to też masz podejście, że w takim razie musisz go sobie sam zbudować czy oczekujesz od producenta, że dostarczy ci dobry produkt, za który zapłaciłeś mu pieniądze? Czy bromans nie ma przypadkiem jakiś tam homoerotycznych konotacji? W sensie nie oceniam tego i nie jestem ogromnym przeciwnikiem, ale jednak czy nie jest to forma bardziej "spoufałego" kumpelstwa, skoro dostało to swoją konkretną odrębną nazwę? Jeśli nie to ten mój argument może być błędny. Natomiast nawet jeśli bromans nie ma żadnych śladów homoerotyzmu i to tylko bromans jak kumple z siłowni to mam z tym taki sam problem. Bo to ośmiesza tę postać względem pierwowzoru. Venom z komiksów był ogarnięty szaleńczą żądzą mordu Spider Mana, był postacią skonfliktowaną, anty-bohaterem, jednak z wyglądu trochę straszny a z zachowania poważny. Tutaj mamy żenującego klauna, który śpiewa i tańczy piosenki Abby. Już sam fakt, że z symbiota zrobili tu odrębny mówiący byt, podczas gdy w komiksach to był po prostu żywy ale bezosobowy i niemy kostium to ogromna zmiana.
Ale o to chodzi w odbiorze filmu. Tomek Raczek o tym mówi od kilku dekad i zastęp filmzoznawcow, w tym ja. Jeśli idziesz do kina z konkretnym oczekiwaniem, co chcesz dostać i obejrzec oraz jakie konkretnie to ma być, to po co w ogóle oglądać? Lepiej samemu film zrobić. Dla mnie to najlepsza cześć, bo postawiła na luz i rozrywkę, a w Sony nie mają twórców, którzy by tu zrobili horror albo coś na poziomie np. "Logana' odmiennego w formie, od typowej pully
Plus, wszystkie trzy części mają tą samą scenarzystke, która ostatecznie wyrezyserowala też trójkę. Dla mnie to ewolucja pi prostu tego co działa w tej serii a to co nie. Mrok i klimaty o jakich mówisz, były pobieżnie obecne w jedynce, ale wciąż były bardzo bliskie barachłom typu "Mumia" z Tommem Cruisem. Dla mnie to dobry kierunek dla tych filmow, acz również pamiętam komiksy np. "Spectacular Spdier-man" gdzie Venom był potworem z horroru. Niemniej Eddie był tam chłopem z depresją i z rakiem. Nie ma jednej interpretacji, mam wrażenie, że męska widownia chce generalnie dużo banałów na ekranie i odpowiadania na ich fantazje o świecie z czasów dzieciństwa, tylko, że to właśnie fantazje były. Połowa popkultury została stworzona przez odszczpeiencow, outsiderów, tęczowych etc. To Osoby mające mało wspólnego z bohaterami jakich tworzyły, ale to już dłuższy temat. Niech gej Ron Howard od Conana będzie przykładem , albo Bill Finger, wątły żyd z homoseksualnym synem, który był współautorem Batmana, a Robina wzorował na synu.
Trochę nie bardzo rozumiem Twoje argumenty. Ja nie mam problemu tylko z częścią trzecią, cała ta seria Venom 1-3 to jakaś pomyłka, która ośmiesza tę postać i nie ma nic wspólnego z pierwowzorem. Venom przez większość komiksowego życia był może nie tyle postacią z horroru co groźnym i poważnym arcyłotrem albo antybohaterem. Przyznam, że raka osobiście nie kojarzę, także to pewnie musiało być po tym jak przestałem czytać komiksy, natomiast wcześniej też był postacią poważną i mroczną. Na samym początku przez lata chciał zamordować Spider Mana w zemście za to, że Eddie przez Petera stracił pracę, a symbiot został przez Parkera odrzucony. Skoro był jeszcze rak jak twierdzisz, to znaczy, że w późniejszych latach po tym twórcy komiksowi nadal utrzymywali go w mrocznych klimatach. Co tylko potwierdza moje rozczarowanie tym, że w filmach zrobili z niego klauna. Nie kumam oczekiwania banałów od widowni i nie nie rozumiem, co płeć ma tu do rzeczy, jakby kobiety idąc kino rozrywkowe nie oczekiwały banałów i fantazji. Film o Venomie sam w sobie jest fantazją, więc co złego jest w tym, że odpowiada na te fantazje jeśli były prawidziwe? Prawdziwe w tym sensie, że Venom w komiksach był inny, nie przyśniło mi się to. W tym celu też teoretycznie filmowcy robią te filmy, liczą na rozbudzenie fantazji z dzieciństwa i sentymentów do postaci, których przygody czytaliśmy w komiksach w dzieciństwie. W dużej mierze na tym polega cały fenomen adaptacji komiksów. W większości nie chodzą na nie dzieciaki, tylko właśnie ci, którzy znają te postaci z komiksów z dzieciństwa. Co ma wspólnego z czymkolwiek to, że połowę popkultury stworzyli "tęczowi" jak to sam określiłeś? To oczywiste, że branża artystyczna to swego rodzaju oaza homoseksualistów. Tak jest od zawsze. Co to jednak zmienia, jaki jest Twój argument? Skoro twórcy byli "tęczowi" a jednak stworzyli takie męskie, silne i stoickie postaci jak Conan czy Batman to tylko potwierdza mój argument, że zrobienie z Venoma klauna tańczącego do ABBY to żenada, która ośmiesza tę postać i przede wszystkim nie ma nic wspólnego z tym jaka była ona dotąd portretowana.
No ale dalej masz swoje oczekiwanie i obraza, że jest inaczej. Pół roku temu wyszyła gra ze spideyem na ps4 gdzie Venom jest złołem przez duże Z i setki milionów ludzi w nią zagrało. Hardy też zapowiedział, że jakby mial coś teraz robić z Venomem, to też na poważnie teraz, dla odmiany. Nie wszystko musi być podobne i na tę samą nutę ;p dla mnei to twórcza ewolucja i tyle. A adaptacje komiksów to jednak dzieciaki oglądają i ludzie w przedziale 13-25 lat, którzy nabijają boxoffice na całym świecie.
Każdy ma swoje oczekiwania, tak jak Ci odpisałem na wcześniejszy komentarz, to co Raczek powiedział ma się do ogólnie rozumianych filmów, natomiast jak to się ma do konkretnego gatunku adaptacji czegoś? Czy to będzie książka, komiks, starsza wersja filmu. Idziesz wtedy z oczekiwaniem zobaczenia historii i postaci które znasz z ksiażki. Jak tego nie dostajesz to czujesz się rozczarowany. No chyba, że twórcom filmu uda się zrobić coś innego ale tak że wyszło to nawet lepiej niż w książce. Rzadko bo rzadko, ale się to zdarza. Tak samo jak gdy idziesz na film o II wojnie światowej, a dostajesz musical rozgrywający się we Francji w latach 70. Polecam spojrzeć na demografię widzów filmów o superbohaterach. Jasne, grupa dzieciaków jest mocna, ale młodzież do kin chodzi coraz rzadziej, dla nich to coraz częściej przeżytek, mają gry wideo, youtuberów itd. Filmy superbohaterskie oglądają przeważnie ludzie 25 lat i w zwyż, ogromna ich ilość to ci, którzy czytali komiksy za dzieciaka. Oczywiście może być, tak że akurat na Venoma chodzi wiele randomowych ludzi, którzy traktują go jak jakąś odrębną franczyzę i wcześniej w ogóle nie znali tej postaci, co by trochę tłumaczyło sukces kasowy tych filmów pomimo tego, że nie mają wiele wspólnego z komiksami. Rozumiem, że jest parę osób takich jak Ty, którzy pewnie te komiksy i postać kojarzą, ale w życiu nie uwierzę, że jest to większość, która na to poszła i dobrze się bawiła oraz pozwoliła zarobić pierwszej cżęści ponad aż 800 mln dolarów.
Po prostu został Ci w głowie obraz złego Venoma z początków jego kariery, a dość szybko stał się bardziej antybohaterem niż złolem i już na początku lat 2000 były historie, które pokazywały Venoma z zupełnie innej strony niż pamiętasz z numerów ze spider-manem. Tak naprawdę rolę tego złego strasznego symbiota przejął na dobre Carnage, a nasz czarny kolega zjada mózgi przeciwnikom ale raczej koncentruje się na byciu tym dobrym niż tym złym, a w nowszych seriach obalił nawet Knulla i stał się bogiem symbiotów.
Czytałem troche starych i nowych komiksow i nigdy by mi nie przyszło nazwac tych o Venomie absurdalnie komicznymi, komediowymi seriami. Owszem Venom zaczął jako konkretny zlol i arcywrog spajdiego. Owsem potem zawarł z Parkerem rozejm. Wiem, ze potem symbiont był w posiadaniu np. Scorpiona i Flasha Thompsona. Ale mimo wszystko pozostal jednak antybohaterem. W najnowszej serii w Polsce, która chyba jest jakieś 2-3 lata za USA wraca do Eddiego i jest utrzymany w dość mrocznym stylu. I mimo, że z pająkiem nie nawala się od dość dawna to jednak jest antybohaterem. To raczej kwestia tego, że Sony odwala fuszerkę przy kręceniu postaci z serii o pająku bez SM. SM załapał się na wspólne uniwersum z postaciami Marvela, a dla Venoma już miejsca nie starczyło. I mimo, że Sony zaniża poziom to jednak na tle innych solowych filmów typu Morbius czy Madame Web jakoś tam się broni. Może kiedyś jak Disney przejmie prawa albo Sony dogada się z Disneyem na większy kompromis doczekamy czegoś lepszego. A póki co jesteśmy skazani na średniaki i szmiry.
Aktualnie na zachodzie funkcjonuje antykultura marksistowska (która również promowana jest w naszym kraju przez środowiska lewicowe) więc nie dziw się, że z Venoma zrobili klauna.
Trochę nie wiem co to ma do rzeczy, wszak Venom to bardziej anty-heros albo w ogóle antagonista, żaden wzór męskości, ani symbol popkultury jak Spider Man czy Superman itd, więc nie wiem jaki jest cel w robieniu z niego klauna jeśli rzeczywiście wchodzimy w rejony Marksizmu.
Zawsze mnie fascynuje, co sprawia, że ludzie z takim przekonaniem, powielają takie dyrdymały i banialuki.
Zgadzam się. Ale czy był w homo erotycznym związku z Eddiem? Czy symbiot oplatał konia w komiksach? Czy Venom tańczył i śpiewał do piosenki ABBY? To są wszystko sceny z Venoma 3. Ja nie mam problemu, że nie jest świrem i morderczym stworem. Mam problem z tym, że w filmach jest żałosnym klaunem, to nawet nie jest poziom parodii.
Bo jest bliższy obecnym komiksom znaczy to jest mieszanka różnych interpretacji postaci. Venom jakoś mroczny szczerze nigdy nie był
Mroczny bym powiedział, że był, nie w 100%, ale był, był ogarnięty rządzą zamordowania Spider-Mana przez sporą część jego początków komiksowych od końca lat 80 do prawie połowy lat 90, potem stał się anty-bohaterem, ale nadal raczej groźnym, także z wyglądu. Obecnych komiksów nie znam, ale jeśli jest w nich pokazany w sposób bardziej komediowy to jest to efekt ostatnich lat dopiero. No i czy on naprawdę pasuje do tego? Z Obcego albo Predatora też byś chciał w pewnym momencie zrobić komedię romantyczną?
Venom przedwszystkim tak jak Eddie zawsze był frajerem więc tak to pasuje. W komiksach było różnie. Do obcego było blisko z 15 lat temu przy seri dark avengers. Gdzie nosicielem był skorpion. Potem eddie miał raka i anty venoma potem był agent i tym podobne. I szczerze tak komedia romantyczna pasuje jako jakaś forma interpretacji. Ale mogli by to też inaczej zrobić. Bo z venomem to jest tak wszytko wymieszane że ja już sam nie wiem a komiksy trochę znam. No i ten venom dużo czerpie z komiksów z lat 90 i obecnych np to zE mają relacje jest z nowych ale to jest wielki mix więc no
a już oczywiście że zrobili z niego klauna jeszcze dzisiaj pyta się mnie na WhatsAppie kolega czy byłem na venomie trójce ale to jest koszmar. wychowałem się na venomie z lat 90 pamiętam kreskówkę venom był obsesyjnym mordercą ale lubił pomagać słabszymi bezbronnym pamiętam dokładnie komiks jak mordował policjantów i dusil. to co się dzisiaj odwala i ogólnie te broniące komentarze tego klauna są nie do przyjęcia. pieniądze rządzą światem przede wszystkim przemysłem filmowym aktor mógł kręcić śmiało drugi sezon nietuzinkowego tabu ale zrezygnował na rzecz hajsu dlatego czegoś
Venom 1 na początku miał być horrorem z kategorią R. Sony taki film nakręciło. Miał to być mniejszy film dla fanów marvela, który nie ma mega dużo zarobić. Jednak kilka miesięcy przed venomem 1, sony miał jakiś duży film (nie pamiętam co to było) i okazał się klapą finansową, więc Sony na szybko zrobiło komediowe dokrętki i zmieniło kategorię wiekową na PG-13, tak by na nim zarobić. Niestety ludziom się to spodobało, więc kolejne części sony robi w tym samym stylu. Pamiętam, że gdy venom 1 wszedł do kin i nie było jeszcze wiadomo, że będzie takim sukcesem, to Tom Hardy (grający główną rolę), mówił w wywiadach, że wycięto jego zdaniem 40 min najlepszych, krwawych scen i zastąpiono je komediowymi. Niestety dla kasy Sony zniszczyło na zawsze tą postać
Tu się zgadzam. Mimo wszystko nie rozumiem w pełni skąd im się to wzięło by akurat tę postać zmienić w klauna tańczacego i śpiewającego do piosenki ABBY. Nie bardzo widzę tok myślenia i jego logikę. To jest niemal totalnie randomowe. Jakby równie dobrzez zrobić komedię romantyczną o Predatorze.
Scena z tańcem rozwaliła mnie na łopatki. Pół filmu się ukrywali żeby w tak głupi sposób spalić swoją przykrywkę. Do tego z wciśniętą na siłę do Las Vegas sąsiadką. Wymiękłem.
Tbh Venom jako ten horror z Rką to byłaby jakaś abstrakcja kompletnie nie mająca związku z materiałem źródłowym, znaczy jeszcze gdyby nosicielem był Skorpion to może jeszcze dałoby się to ogarnąć, ale Brock? Na horror z Rką to z symbiontów to tylko Carnage by się nadawał tak naprawdę.
jaki masz problem z homoromantycznością, homofobie? dlaczego uznajesz to za jakąś wadę albo problem?
taki mam problem, że to ośmiesza tę postać, która w oryginale miała żonę i przez większość swojego istnienia w komiksach była groźnym zbirem z pokręconym poczuciem sprawiedliwości. Do tego jest to homoerotyczna relacja z żyjącą flegmą z kosmosu. Rozumiem, że tak otwarta osoba jak ty uważa, że to super i bardzo pasuje do tej postaci. Rozumiem też, że gdyby zrobili film o Freddiem Mercurym czy innym geju, którego by pokazano jako hetero to nie miałbyś problemu, prawda, marksisto?
Jeśli to jest dla ciebie komedia to czym jest nowy spider man? Chyba komedia x5.... Dla dzieci 6-8lat
Nie rozumiem argumentu kompletnie. Nie wiem, o którym nowym spider manie też piszesz, czy chodzi o ostatni z hollandem, czy animowany, który był chyba po nim. Tak czy tak, to nie są komedie, mają elementy humorystyczne, ale ogólnie rzecz biorąc to kino akcji, trochę dramat, trochę przygoda. Venom tymczasem strukturalnie to komedia. Większość dialogów Eddiego i Venoma utrzymana jest w konwencji komedii w stylu buddy cop komedy z lat 80, a la filmy z Eddiem Murphy np., scena z jazdą na koniu-venomie jest rodem z kreskówki dla dzieci, scena tańca do piosenki Abby to dla ciebie co - dramat psychologiczny? xd
Dla czego wymagasz, żeby film był tylko na podstawie pierwszych komiksów? Czy nowe komiksy nie wchodzą już w universum? Wiele razy w wielu kwestiach było zmieniane podejście do danych postaci. Film Venom jest dość wiernym odwzorowaniem nowych komiksów. Może kiedyś powstanie Venom odnoszący się do starych, ale po co krytykować obecną serię? Mnie ona osobiście urzekła. Podobał mi się taki venom.
Bo nowe komiksy kompletnie zmieniły tę postać w coś czym nie była. Jakby Batmana nagle zmienili w wesołego wokalistę k-popu i od teraz o tym byłby komiksy i potem filmy o nim, to też byłbyś za tym? To co spotkało Venoma nie jest standardem w przypadku herosów czy anty herosów. Z grubsza każdy z nich jest taki sam, a przynajmniej względnie podobny do okresu kiedy zadebiutował. W tym przypadku jest dysonans bo postać została rozszczepiona na kilka różnych wersji. Nie ma 2 różnych wersji Batmana, Supermana, Spider Mana, Lexa Luthora itd. Jasne są jakieś pewne zmiany, trochę inne podejścia do tych postaci, ale nie zmienia się kompletnie ich natury oraz przynależności gatunkowej całej opowieści. Venom to z początku historia z pogranicza thrillera, horroru, akcji i tragedii. Obecnie to lekka i żenująca komedia. Zbyt drastyczna to zmiana jak dla mnie. Krytykuje bo mi się to kompletnie nie podoba, plus same filmy są marne, CGI wygląda jak z filmów z 2004 roku, dialogi są żenujące, scenariusz bez sensu. Mam takie samo prawo to krytykować jak Ty masz prawo do tego, że ci się to podoba i jest w twoim guście. Cieszę się twoim szczęściem w takim razie.
Nie, Carnage był jeszcze większym świrem i seryjnym mordercą. Ale Venom to z pewnością nie aniołek ani nie kumpel z siłki, który tańczy to piosenki z Abby. To antybohater, który nie miał problemu mordować tych, którzy się z nim nie zgadzali albo chcieli powstrzymać no i chciał zamordować Spider Mana.
No tak, Venom tańczący i trzaskający piruety do piosenki pewnego niegdyś sławnego szwedzkiego zespołu wydaje się być lekkim przegięciem. W końcówce filmu robi się już trochę poważniej a jako całokształt ogląda się to całkiem OK. Cała seria ma swoje bolączki. Jeżeli jednak komukolwiek podobały się poprzednie części tutaj też wyjdzie z kina zadowolony.
Tak, z tym się zgadzam. Jak komuś się poprzednie części podobały to i ta się spodoba. Choć jest najsłabsza z całej trójki. Tym niemniej słabe to pocieszenie...
Jest różnica między tym, czy jest w pełni zły (jednak zabił paru niewinnych ludzi po drodze) a tym, że jest klaunem tańczącym do Dancing Queen. Tym bardziej, że filmy opowiadają o początkach tej postaci i to nadal z wyglądu czarny jaszczur z zębiskami rodem z horroru, więc robienie z niego postaci komediowej to przedziwny wybór. Trochę tak jakby z Piccolo z Twojego avatara zrobili księżniczkę disneyowską.
Są dwie kwestie: 1. Symbiot przejmuje część charakteru nosiciela. 2. Mamy obecnie 8 uniwersów (Knull powstał gdzieś między formowaniem się 6 i 7 Wszechświata). W każdym jest inna wersja każdego z bohaterów. Venom w tym Wszechświecie może się różnić od innych Venomów. Ten nigdy nie spotkał Spider-Mana.
Wiem, że to Venom z alternatywnego uniwersum, tylko co ja poradzę, że nie zmienia to faktu, że mi się ten kompletnie nie podoba jako alternatywa. Zmarnowany potencjał.
A mi się bardzo podoba jako alternatywa. Zwłaszcza że Venom był różny w zależności od nosiciela. Tutaj nie spotkał Spider-Mana a gdy nosicielem był Flash Tompson to działał jako Agent Venom i był sojusznikiem Spajdiego.
No tak, tylko tu nie mamy Flasha Thompsona tylko Eddiego Brocka. Jak już planowali i tak olać fanów Brocka to mogli zrobić te filmy z Thompsonem.
@qolonel, tłumaczę i objaśniam.
1 zasada Hollywood, film ma na siebie zarobić i to jak najwięcej - ważne, będziemy do tego wracać.
Po 2. Fan baza i puryści komiksowi to nie główny adresat tych filmów. Jest Was jakas garstka i generalnie mało kto liczy się z Waszym zdaniem.
Po 3. Filmy robione są dla mas, a przytłaczająca większość nie ma pojęcia o komiksach i 567 wersjach multiwersum i średnio ich obchodzi jaką wersją Venom jest akurat w tutaj. I tu wracamy do pkt. 1 i 2.
Po 4. Zdecydowana większość ludzi woli się śmiać i cieszyć, niż płakać i smucić. Endorfiny i takie tam. Poczucie humoru każdy ma inne, więc tego tu nie oceniamy, ale na koniec ciężkiego dnia, ludzie chcąc się zrelaksować, głosują swoimi pieniędzmi na lekkie gatunki z nutką komedii niż tragedie, rozpacz i depresję. I znowu pkt 1-3
Po 5. Ile można robić w kółko tego samego Venoma czy innego Spider Mana - kilkadziesiąt lat już ciągną się wszystkie te uniwersa. Skąd pomysł purystów komiksowych, że wersje filmowe to akurat musza mieć cokolwiek wspólnego z oryginalnymi kreacjami? I tutaj ponownie wracamy do pkt 2, czyli tak naprawde do pkt. 1.
Wszystko kręci się wokół kasy. Branża filmowa to nie caritas.
chyba rzeczywiscie powinienes przeczytac wszystkie komiksy, bo narzekasz, ze cos nie jest w stylu lat 90, kiedy to przeciez serie, filmy zmieniaja sie. Remake, rebooty, wersje alternatywne itp. Lata 90 byly czasem ponurych interpretacji, obecnie masz trend w filmach komiksowych robienie cyrku, glupawek i heheszkowania. Dotyka to wszystkich, Obecego, Terminatora... Chyba nie ma co miec az takiego bolu de i powtarzac po 50 razy RZadny, zamiast zadny, jaszczur, antybohater i obsesja zabicia spidermana... A takich zmian bohaterow i kompilacji zlola z komedia jest mnostwo i nie jest taki tylko Venom. Joker taki jest obok powaznych wersji, Harley, a taki ostatni Czernianin, czy chociazby Deadpool, ktory przecie z zalozenia mial byc odpowiedzia na inna postac, a stal sie tym kim sie stal. Dzisiaj troche trudno patrzec powaznie na filmy o bohaterach komiksowych i to, ze istnieja dorosli ludzie, ktorzy je tak smiertelnie traktuja, stad nacisk na komedie, wyglupy i obnizanie kategorii wiekowej, bo trzeba sprzedac cos kolejnemu pokoleniu dzieciakow, a dorosli powinni jednak juz w koncu dorosnac. A dzieci raczej nie moga ogladac filmow ala kosmiczny horror z kategoria 18 jak pierwszy Obcy.... Za jakis czas zrobia jakies kolejne filmy czy seriale i moze tam wygladac jeszcze inaczej, moze powrocic do powagi, moze byc w ogole jakis alternatywny. Mnie te sceny jajcarskie bawily, szczegolnie ta z tancem i koniem, bo na litosc boska jak dlugo mozna traktowac te komiksy smiertelnie powaznie? Czytales je jako 10 latek i powinny pozostac w sferze tamtego rozwoju emocjonalnego kiedy takie rzeczy jaraly itp. Ja tez gubilam kapcie na pierwszym filmie z Supermenem z lat 80, ale doroslam i zdaje sobie sprawe, ze to po prostu film rozrywkowy, a nie cos wyryte w kamieniu i moze byc swietna zabawa, moze byc powazne, a moze byc i do bani, ale po co nad tym sie rozwodzic dluzej niz miesiac po obejrzeniu. Sa inne, lepsze filmy, jest mnostwo krecone teraz tego. Zajac sie czyms innym. Serio, filmy komiksowe nigdy, cokolwiek ich tworcy i fani beda twierdzic, nie dorownaja autorskim scenariuszom o rzeczach powaznych, historycznych czy z gruntu SF, a nie tylko na podstawie graficznych nowelek, ktore glownie maja zachwycac rysunkiem i jakas tam trauma czy trudnosciami bohatera, ktory z zera staje sie chosen one.