Przypuszczam, że opowieści Melquiadesa o domu, żonie i dzieciach były fikcją - projekcją jego marzeń o lepszym życiu, którego nigdy nie miał. W końcu nie było żadnego domu, nie było nawet wioski Jimenez. Zdjęcie było pewnie okazjonalną fotką zrobioną z jakąś znajomą czy kimś z dalszej rodziny, a Melquiades pokazywał ją wszystkim, wyobrażając sobie i udając przed innymi, że to obraz jego własnego szczęścia.
Alternatywnie: był kiedyś jej mężem/mężczyzną, ale ona go rzuciła, dlatego Melquiades wyjechał, a potem trafił do pracy w USA.
Niekoniecznie. Bardziej prawdopodobnym jest że to mieszkańcy wioski kłamali. W końcu Estrada miał zdjęcie z dokładnie tego samego miejsca gdzie go pochowali, a więc miejscowy Don musiał go znać, bo ponoć znał wszystkich którzy się przez okolice przewinęli. Według mnie Estrada został wygnany, jego dom zrównany z ziemią a pamięć o nim pogrzebana. Co do jego żony, może została zmuszona do poślubienia innego,a może faktycznie w ogóle nie była jego żoną (kochanką?). Tutaj nie ma dokładnego wyjaśnienia, ale zachowanie mieszkańców wioski (śmiechy dziewczyn w sklepie, przerażenie domniemanej żony Estrady na wzmiankę o nim) wskazuje na coś w rodzaju zmowy milczenia. Przecież też w filmie niewyjaśnione zostało dlaczego gość w ogóle opuścił rodzinę.
Cokolwiek, dla Pete'a nie miało to znaczenia, znalazł miejsce godne pochówku swojego przyjaciela Melquiadesa. Nazwał je Jimenez, zwolnił Mike'a i wrócił do pracy. Meksykanów z El Toston lubił i nie zawracał im głowy dochodzeniem o związek ich miasta z Melquiadesem. Gdy mówił do Rosy Martinez nie chciałem pani obrazić temat żony Melquiadesa skończył się dla filmu.