PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=869476}

Trzej Muszkieterowie: Milady

Les Trois Mousquetaires - Milady
2023
5,8 2,7 tys. ocen
5,8 10 1 2707
5,7 3 krytyków
Trzej Muszkieterowie: Milady
powrót do forum filmu Trzej Muszkieterowie: Milady

Nie no, jestem wdzięczna realizatorom filmu za przypomnienie mojej ukochanej książki, za przydanie Muszkieterom i innym postaciom Dumasa twarzy wyrazistych aktorów, za rozmach inscenizacyjny, za umieszczenie w kadrach przepięknej architektury i krajobrazów. Ale... mam wrażenie, jakby ukradli Dumasowi jego postaci i wykorzystali je do zrobienia filmu niemającego wiele wspólnego z jego powieścią. Dlaczego scenarzyści tak łatwo uznają za oczywiste, że mogą poprawić literackie arcydzieło? Rozumiem, że intryga była już kilkakrotnie filmowana i nie chcieli pokazywać wydarzeń, które wszyscy znają - to pewne usprawiedliwienie. Dlaczego jednak poszli w taką stronę? Obawiam się, że po raz kolejny artystyczne piekło okazało się wybrukowane dobrymi chęciami: scenarzyści chcieli "uaktualnić" "Trzech muszkieterów", robiąc z Milady Kobietę Skrzywdzoną, Która Wzięła Swój Los We Własne Ręce (coś podobnego zrobiono z Jagną w rysunkowej wersji "Chłopów"). Fakt, mnie też zawsze szokowało, że Atos powiesił ukochaną kobietę - ale taka była mentalność epoki. No i nie zapominajmy, że zanim Milady spotkała Atosa, zdążyła już przywieść do zguby jednego mężczyznę: znamię wypalił jej przecież brat księdza, który popełnił dla niej kradzież i został skazany na więzienie. Kiedy Milady porzuciła zbiegłego z więzienia kochanka dla hrabiego de la Fere, ten wrócił do rodzinnej wioski i popełnił samobójstwo. A hrabia drogo zapłacił za swój czyn - został prostym żołnierzem i topił rozpacz w alkoholu. Milady od samego początku wybrała Zło, była cyniczna, wyrachowana, bezwzględna. Najwyraźniej wystraszyła scenarzystów :D Dla mnie cała fabuła jest do kitu, wszystko, co dodano do Dumasa, rozłazi się w szwach, poza może narodzinami uczucia między d'Artagnanem a Konstancją. O ile jednak śmierć Konstancji, która jest żoną starego Bonacieux i która zna ryzyko, to po prostu wielka tragedia, o tyle śmierć Konstancji niewinnej, odważnej, nieskrzywdzonej wcześniej przez życie - i to TAKA śmierć - nie pasuje do kina rozrywkowego. Mam wrażenie, że "wybielając" Milady i idealizując Konstancję, scenarzyści wykazali jednocześnie przerażający brak wrażliwości wobec tej drugiej. W rozgrywkach politycznych nie mogłam się połapać za cholerę. Scenarzyści nie mogli oczywiście zadowolić się Dumasowskim konfliktem między królem a kardynałem i kardynałem a królową, trzeba było dopisać wątek królewskiego brata, który chce zająć miejsce Ludwika i zamiast go po prostu otruć, kombinuje z protestantami. Stosunek Atosa do brata jest dla mnie niepojęty: najpierw udaremnia zamach na króla, a potem zdejmuje brata ze słupa, nie sprawdzając nawet, czy jego towarzysz nadal żyje. Odesłanie Konstancji do Anglii przez królową to kompletna bzdura.
A mogło być tak pięknie... Ostatnia ekranizacja "Hrabiego Monte Christo" wydobyła głęboki sens tej powieści: temat zemsty, która z jednej strony jest konieczna, by poradzić sobie z poczuciem krzywdy, z drugiej niszczy samego mściciela. Też kilka rzeczy tu spłycono, uproszczono, zmieniono, ale ja naprawdę mam zrozumienie dla kina rozrywkowego. "Trzej muszkieterowie" to przepiękna opowieść o przyjaźni, o ludziach, którzy nie są doskonali, którzy bardzo się różnią, ale dzięki lojalności stają się razem nie do pokonania. Aktorzy w tym filmie robią co mogą, ale nie mają za dużo do grania. U Dumasa Portos jest trochę śmieszny, próżny, niezbyt bystry: ale odważny i lojalny, a przy tym wyjątkowo silny. Aramis to bawidamek, który jednocześnie robi karierę w Kościele. Atos to wielki pan z jego manieryzmami i kompleksem boga. D'Artagnan nie jest bynajmniej idealistą, po prostu kocha walkę i chce kariery wojskowej. Bohaterowie uzupełniają się, co potrafi jeden, tego nie potrafi drugi. Używają Portosa, ale też go chronią. Kpią z Aramisa, ale go szanują. Martwią się o Atosa, ale go podziwiają. Dziwią się d'Artagnanowi, ale go kochają. Tutaj postaci (w przeciwieństwie do twarzy) nie są specjalnie wyraziste, muszkieterów łączy ich to, że świetnie walczą.
Ech... wyżaliłam się i teraz mogę jeszcze raz podziękować twórcom filmu za przypomnienie mi mojej młodzieńczej miłości.