Dla mnie świetnie zrobiony film, dobra historia i wreszcie Melanie Laurent :) Może nie za dwie dekady, ale jeśli sami nadal będziemy destrukcyjnie wpływać na nasza planetę, sytuacja z filmu możę się wydarzyć naprawdę :P historia o tym jak ludzkość na skraju wyginięcia wysyła kapsuły przetrwania z klonami w kosmos, żeby skolonizować pewną planetę wpisuje się akurat w nurt kina, które lubię, a przykłąd tego filmu pokazuje, że wcale nie trzeba wielkich nakładów finansowych i efektów wzorem z Grawitacji, żeby zrobić interesujący oraz trzymający w napięciu film ;) chapeau bas
Ja bym dodał trochę więcej "niepewności", bo za szybko dowiadujemy się co i jak. Wolałbym, żeby reżyser pobawił się z nami trochę w kotka i myszkę i żebyśmy razem z główną bohaterką nie wiedzieli kto mówi prawdę, a kto kłamie. Niby to jest, ale za szybko się to kończy. Później mamy jeszcze kilka twistów, ale sam finał trochę za bardzo "happy endowy". Rozumiem, że można to różnie interpretować, ale ja bym na sam koniec dowalił jakiś mocny twist zamiast otwartego zakończenia. No i na koniec muszę powiedzieć, że chyba już za dużo widziałem takich niskobudżetowych s-f (Jestem matką, Ex machina, Archive, Black Mirror itd.) i trochę trudno mnie czymś zaskoczyć, bo wszędzie mamy podobne motywy takie jak klonowanie, transfer pamięci itd. Ponarzekałem, ale i tak uważam, że naprawdę warto obejrzeć ten film.
Wiadomo niskobudżetowe s-f to nie to samo co taki Interstellar, Grawitacja czy Marsjanin :) z tymi pomysłami masz rację- ciężko zaskoczyć, jesli człowiek już tyle widział. Jeśli chodzi o zakończenie to wyobraziłem sobie, że skoro chcieli już zrobić happy end to mógłby w tym wziąć udział jej partner- klon, który trochę zdjąłby ciężar gry z głównej bohaterki. Wydaje mi się też, że mogliby skończyć film na scenie w kosmosie, kiedy ona zasypia, a w stronę tych prawie 10tys kapsuł leci deszcz meteorytów, czyli ,,znowu jesteśmy na kursie kolizyjnym"...
Właśnie nie wiadomo, czy to happy end. Może tylko przedśmiertne majaki przed uduszeniem. Obstawiam, że to jest otwarte zakończenie, choć rzeczywiście z naciskiem na happy end.
Oglądałam w upale, w mieszkaniu było duszno i mało tlenu. W sam raz wczułam się w klimat :D
hahahahaha :D:D:D Rozśmieszyłaś :D Ty mogłaś otworzyć okno, a ona kapsułę już niebardzo :) po ocenie widzę, że film sie podobał :)
No, mogę rzec, że miałam lepiej niż kobieta w kapsule :D Podobał się bardzo :) Przez cały film czułam niepokój, duszność i wciąż czekałam, aż otworzy kopułę, by wpuścić powietrze :D Podobny film oglądałam jak facet w trumnie był zakopany i podobne odczucia :) Nawet zastanawiałam się co bym wybrała na jej miejscu, 9 sekund w ogromnym bólu wychodząc z kopuły, czy 3 minuty duszenia się, co jest nawet nie do pomyślenia, brrr :)
Jak na netflix to nawet nieźle, lepiej niż ten ostatni film SF na pewno. Trochę gdzieś czegoś jednak zabrakło. Tak z 10 minut by można spokojnie metraż zmniejszyć, te wizje/wspomnienia zbyt dosłowne są, za dużo ich i za wiele tłumaczą.
Czy tylko mnie zastanawia fakt że po 12 latach oddaliła się od orbity naktorej krążą satelity GPS tylko o 45000 km? Jakbym przez 12 lat codziennie przechodził na nogach 15 km to dotarłbym dalej ;)