Mam rozumieć, że Noah, tak naprawdę nie jest wilkołakiem?
Że, niby po prostu jest damskim bokserem a wszystko jest po prostu tak jakby perspektywą dziecka, które przechodzi traumę?
Dziewczynka wolała widzieć ojca jako wilkołaka, jako potwora z bajek niż osobę która znęca się nad własną rodziną.
To wszystko to jedna, wielka metafora. Prawdopodobnie Noah był uzależniony od alkoholu i podczas zejść był izolowany od rodziny, żeby młoda tego nie widziała. Matka miała syndrom sztokholmski i wystąpiło u niej współuzależnienie. Świnia była metaforą. To nie była koza ani owca. To była świnia - symbol brudu, ale również czasu świętowania - upojenia. Cały dom był w złym stanie, rozpadał się od środka, jak ta rodzina. Owszem młoda miała traumę, ale na końcu pokazali co tak naprawdę się działo. Jak naprawdę wyglądał ten dom, w którym ojciec sprawował władzę absolutną i ten jego tron przy stole, a jednocześnie był więźniem swojego nałogu i drugiej natury - łańcuchy. Jak próbował wszystko kontrolować przez tę swoją zazdrość i zaborczość. Powielanie schematów zarówno u Noah jak i u matki. Jej ojciec też narozrabiał w przeszłości.
Koniec końców to dziecko „robi porządek”, bierze odpowiedzialność zamiast matki, co powoduje, że w niej samej zostaje to zaszczepione.