Tak sobie pomyślałem ze jak teraz Conor wyśle swojego ojca do obrony swojej matki to będzie ich tam wtedy dwóch bo przecież co się zdarzyło to się nieodstanie a więc obrona przed t-800 będzie łatwiejsza. Tylko który wtedy zapłodni Sarę? Czy nie będą sie o to kłócić? Bo jesli sens jest taki ze Conor miałby sie nie urodzic bez wysłania Kylego w przeszłość to równie dobrze sam mógłby zostać swoim ojcem bo kto go do cholery spłodził po raz pierwszy skoro Kely w t-1 tłumaczy matce conora ze zostanie matką Conora a w przeszłośc wysłał go przecież Conor. Niech ktos to spróbuje wytłumaczyć!
p.s. a może Conor to ten co miał przyjść ponownie(Jezus Chrystus)?
Hehe no jest to pomieszanie z poplataniem i tak naprawde nie da sie wyjasnic ;p Skoro John wie ze wysle Kyle'a to moze... go nie wyslac :D Jak w Raporcie Mneijszosci, kiedy Tom Cruise zobaczyl przyszlosc wtedy mogl ja zmienic ^^
A tak serio to sa dwie hipotezy na forach( tak z grubsza) Albo uniwersum Terminatora to zamkniete kolo, gdzie Kyle zawsze byl ojcem Johna i po prostu NIC nie moze ulec zmianie, albo "pierwotny" John Connor za pierwszym razem zrodzony byl z innego ojca, a zmiany ulegly gdy ludzie i maszyny zaczely bawic sie czasem.. Ja tam wole hipoteze pierwsza ;p
Że jak? Z jakiej racji dwóch. Kiedy Kyle wyruszy w podróż w czasie to będzie ten sam co już się pojawił w przeszłości. Nie ma opcji żeby pojawiło się dwóch.
@kozas. Mi najbardziej podoba się jedna z wersji lini czasu bodajże z jakiegoś komiksu gdzie Terminator tak namieszał że zamiast Johna urodziła się dziewczynka, która dostała na imię Jane :)
słuchaj: kyle uratował sare, rodzi sie conor,conor wysyła kylego do miejsca w czasie kiedy kyle ratuje sare. "kyle uratował sare"-to juz sie wydarzyło,taka jest przeszłośc,nie można tego zmienić,można jedynie temu przeszkodzić znowu wysyłając terminatora do tego samego czasu ale wtedy będzie ich tam dwóch. wiec jesli teraz conor wysle tam kylego to kyle spotka tam samego siebie ratującego sare. za 3 razem będzie ich trzech,za 4 czterech itd. chyba ze zgodzimy sie z tą teorią ze nie ma żadnych wersji lini czasu a wszystko jest zamkniętym kołem gdzie nic nie może ulec zmianie.
Nie no zle rozumujesz. Kyle pojawia sie w przeszlosci bo w przyszlosci go wysla. Raz go wysylaja. Nie ma tak ze czas sie cofa do lat 90-tych, w 2030 Kyle zostaje wyslany i swiat sie cofa, nie tylko KYLE sie cofa, a swiat idzie DALEJ
Czyli
W latach 80-tych pojawia sie Kyle. Ratuje Sare, wybucha wojna i teraz John musi wyslac Kyle'a. Jesli by nie wyslal to powstal by niezly paradoks czasoprzestrzenny. Ale wysyla. I to wszystko dla ludzi im wspolczesnych. Wojna trwa dalej, nikt ponownie Kyle'a nie wysyla bo juz go nie ma w tym czasie
Tak to wyglada dla jednej linii
W przypadku kola Kyle wysylany jest ciagle i ciagle, ale to ten sam Kyle, wysylany ciagle w to samo miejsce nie ma zadnego podwojnego Kyle'a
Ja to widzę tak:
1. Skynet sam narusza linię czasową, wysyłając swój twór w przeszłość - od tej pory historia potoczy się inaczej (to odnośnie teorii koła zataczanego przez czas), niż miało to miejsce w wersji, w której wybuchła wojna. W niej Skynet powstał pewnie w inny sposób.
2. Ruch oporu wysyła Reesa - nie wiedząc jak to wpłynie na losy Sary.
3. Reese tworzy potomka (zapewne niecelowo), a Terminator zostaje zniszczony, dostarczając przy okazji materiał do badań dla Cyberdyne
4. W części drugiej, niszcząc Cyberdyne, Sara i reszta kieruje historię na inny tor, naprawiając szkody wyrządzone przez pierwsze naruszenie czasoprzestrzeni
5. Wojna nie wybucha, Reese może nawet nie istnieć po raz drugi.
Punkt pierwszy jest moim zdaniem kluczowy, dlatego wersja zaproponowana w części 3 i 4 nie trzyma się kupy, bo wojna nie ma z czego wybuchnąć.
No fate
Nie no wojna wybucha tak czy siak, John z Sara po prostu ja opozniaja. To tak jakby zabic Edisona- opozniloby to nasz rozwoj, ale on jest nieunikniony. Byc moze dlatego tez Cameron ostatecznie wycial ostatnia scene( z stara Sara i Johnem z dziecmi)
Prawda jest taka, że części T3 i T narobiły nieścisłości. Wydarzenia z T1 i T2 zawsze miały miec miejsce. Mimo tej akcji w Cyberdryne wojna wybuchłaby w '97. No ale niestety w T3 namieszali i teraz mamy pare nieścisłości.
Tzn w pierwotnym zalozeniu T3 mogla nawet wyprostowac ta linie czasu( no bo w koncu wojna musi wybuchnac), ale co poradzic skoro za jej robienie wzieli sie goscie ktorzy nie byli w stanie obliczyc wieku Johna -_-
Mimo wszystko nie wchodzac w szczegoly dla mnie sprawa jest prosta- nie da sie uniknac przyszlosci z wojna. To wszystko bylo "w planie". To nie wazne ze John i Sara zniszczyli elementy z przyszlosci, Skynet i tak ma powstac dzieki TERAZNIEJSZOSCI. Troche zmienie swoj poprzedni przyklad- to tak jakby wyslac komputer do 1900 roku. Ktos go niszczy, zaden element nie ulega przetrwaniu... i co z tego, w koncu postep dopowadzi do tego ze powstanie. Nie wazne czy Cyberdyne, czy IBM ostatecznie w linii czasowej terminatora pojawia sie rozumny system komputerowy ktory podpina sie pod globalna siec. Jedyna mozliwoscia by uniemozliwic powstanie Skynetu jest... zniszczeniu internetu. A jak ktos to sobie wyobraza? ^^ Chyba jedynie jak Kurt Russel w ucieczce z Los Angeles ;p
hmmm mniej wiecej zgodzę się z twoją wypowiedzią.
Wystarczyłoby, że akcja T3 działa by się w '97 a TX nie zabijała przyszłych pomocników Johna i mielibyśmy raczej film bez większych błędów. Ale mam nadzieje, że w T5 naprostują serię tak by zapętlić bieg wydarzeń. :)
>w koncu wojna musi wybuchnac
Ale dlaczego musi? Przecież przez dwie części Reese i Connor powtarzali, że "nie ma przeznaczenia". Skądś się to musiało przecież wziąć, w wersji Camerona Connor coś znaczył, był prawdziwym przywódcą, więc sobie tego tak po prostu nie mógł wymyślić - musiał wiedzieć co mówi.
Poza tym, nawet jeśli by musiała, to po zniszczeniu Cyberdyne (i wszystkich śladów, nie mówimy tu w końcu o żarówce Edisona, a technologii tysiąc razy bardziej skomplikowanej) niemożliwe jest, by powstało coś nowego na jej miejsce tak szybko, w dodatku identycznego w działaniu, co Skynet zaprojektowany w Cyberdyne.
Chodzi mi o to, że Mostow wykazał się brakiem zrozumienia tego, co zrobił Cameron i namieszał w taki sposób, że niemożliwe jest prześledzenie tego w logiczny sposób.
Żałuję tylko, że jeśli ktoś już chciał ciągnąć dalej to, co Cameron zakończył, to że nie poprowadził historii niezależnie, przenosząc akcję w przyszłość, w historię nawet niezwiązaną z podróżami w czasie, może przed wysłaniem pierwszego Terminatora. Wtedy to miałoby szanse powodzenia.
Chociaż miło jest popatrzeć, jak filmy sprzed tylu lat ciągle się bronią, mimo że najpierw Mostow, a potem amator na G usilnie próbują zniszczyć legendę, łamiąc sobie przy tym zęby :)
Musi bo inaczej powstaje paradoks jeszcze wiekszy niz jest normalnie ;)
No bez kitu Reese i Connor to TYLKO ludzie. I co z tego ze Connor jest przywodca ludzi? On nawet nie jest naukowcem tylko zolnierzem bardziej. Oni w to bardziej wierzyli. Rownie dobrze mogli wierzyc w Boga i gnomy, ale to tylko wiara a nie stan faktyczny.
Powstaje cos nowego tak szybko dlatego ze tak naprawde stan dzisiejszego postepu jest bardzo szybki, a kto powiedzial ze tylko jedna organizacja tym sie zajmowala? Byc moze mozna by usunac cale Stany Zjednoczone a Skynet powstal by w Rosji, albo w Chinach. To nie wazne. Jest takie samo, bo zasada dzialania jest taka sama- system ktory osiaga swiadomosc i laczy sie z globalna siecia. Skynet zawsze operuja na tych samych danych albo bardzo podobnych. Gdyby zabito Edisona i tak mielibysmy elektrycznosc, moze pozniej ale by byla. .Myslisz ze gdyby to byl ktos inny to zasada dzialania bylaby inna? Najbardzej chyba denerwuje ta nazwa Skynet i Skynet ok jest fajna, ale czemu wszyscy tak sie uparli na nia ^^
Cameron zostawil otwarta furtke i akurat w tym dla mnie Mostow nie nawalil. LOGICZNIE przedstawil dalsze dzieje. Bo tak naprawde fabula w T3 jest jedynym logicznym ciagiem. Gdyby nie wybuchla wojna to skad wzial by sie Kyle i Terminatory? Z alternatywnej przyszlosci? Nie wiem czy to jest logiczniejsze.
Ale dlaczego wycieli ta scene :<
http://www.youtube.com/watch?v=kayFrIR-Qfw
Wojna musi wybuchnąć.
To akurat dobrze powiedziane. Mimo opóźnienia przez T2 ludzie i tak stworzą AI. No i powstanie Skynet...
Można by się sprzeczać bez końca :) Ja uważam, o czym już pisałem, że Skynet naruszając linię czasową przez wysłanie pierwszego T800 sprawił, że cała historia miała się potoczyć na nowo - więc możliwe były w niej dowolne ingerencje.
A co do realności zniszczenia Cyberdyne - w końcu Terminator musiał mieć dokładne dane na temat powstania Skynetu i wskazał Milesa Dysona jako głównego autora projektu, a ten dodatkowo przyczynił się do zniszczenia wszystkich projektów i wyników. Poza tym, przypuszczam że tak nowoczesna technologia jest ściśle strzeżona, więc na pewno uważali, by to nie wyciekło do Chin, a już szczególnie do Rosji.
A kto mowi o wycieku. Tam tez maja jakis naukowcow :D
Jak w opowiadaniu "Nie mam ust a musze krzyczec" (polecam) tam odpowiednik Skynetu powstal poprzez polaczenie sie 3 superkomputerow, jednego z USA, z Rosji oraz z Chin( dlatego tez pewno podswiadomie wypisalem te kraje ^^)
Chętnie przeczytam, mógłbyś nazwisko autora podać?
No i gdyby Mostow coś takiego wymyślił, coś o czym nie było mowy w poprzednich częściach, to narodziny AI miałyby jakieś sensowne wytłumaczenie... Bo powstania Skynetu od zera tak szybko, działającego w ten sam sposób, po prostu nie da się logicznie uzasadnić.
Ludzie, nie załapaliście pierwszego postu. Autorowi chodziło o to, że póki Connor nie wysłał Kyla w czasie to nie mógł się urodzić. Więc generalnie ciężka bania.
Nawiązując do ogólnych zasad jak ja wyobrażam sobie podróże w czasie "ogólnie" , a nie do terminatora, to myśle, że wszystko co się dzieje musi się stać bo wszystkie opcje są możliwe, a jeśli coś jest możliwe, to na bank się stanie :)
Tak więc gdyby Connor nie wysłał Kyla w przeszłość on i tak by się tam jakoś znalazł, zostałby ojcem Connora, a wtedy Connor mógłby go wysłać w przeszłość. Generalnie dwóch Kylów nie bedzie nigdy, bo jedna opcja uniemożliwia drugą.
Wiem, że "filozuję" ale uwielbiam to ;)
Sorki za błąd: nie "Ludzie" a "Część z ludzi" bo jednak parę osób wie o czym mówi :)
wojna wcale nie musiałaby wybuchnąć. jesli kyle i sarah zmieniliby ciąg wydarzeń i skynet by nie powstał to wojny by nie było. a kyle nie musiałby się nawet rodzic w przyszłości. kiedy został wysłany w przeszłość to rozpoczął na nowo ciąg wydarzeń w których już był. później już mogło go nie być, to bez znaczenia, ponieważ został wysłany z alternatywnego czasu. piszę to w odpowiedzi na post, że wojna musiałaby wybuchnąć, żeby kyle się urodził i został wysłany do przeszłości by zapłodnić sarah. otóż wcale nie musiałby się już później rodzic. mam nadzieje, ze rozumiecie o co mi chodzi :)
No nikt chyba nei zrozumie, bo ja nawet nei wiem czy piszesz o Kyle'u czy o Johnie. Co ma wojna do czynienia z urodzeniem Kyle'a O_O To dwie CALKOWICIE niezwiazane tematy. W kazdej przedstawionej w terminatorze rzeczywistosci/wymiarze czy jak to sobie nazywac Kyle rodzi sie PRZED wojna. Jesli przyjac ze wojna wybuchla( a wedlug mnei to konieczne) to po prostu Kyle "wita" ja jako dzieciak/nastolatek. Reasumujac- SkyNet nic do tego nei ma.
Chyba, ze wiedzac kto powstrzymal go przed zabiciem Johna( bo nie wiem skad w T4 Skynet sie dowiedzial ze Kyle jest ojcem Johna, zbadal jego geny czy jak?) Skynet wysyla kolejnego terminatora zeby zabic matke Kyle'a. W akcie desperacji John sam sie wysyla by uratowac matke Kyle'a, zakochuje sie bara-bara... I John jest ojcem Kyle'a. No, to bylby motyw godny Oskara :D
nie czytasz uważnie :) chodziło mi o to, że ewentualne urodzenie kyla lub tez wysłanie go do przeszlosci nie ma nic wspólnego z narodzinami johna po tym jak już raz został wysłany i zapłodnił sarah. bo wtedy zaczęła się tworzyć nowa rzeczywistosc. ja tylko odpisywałem na post kogoś kto uważa, ze wojna musiała powstać, żeby john się urodził. po wysłaniu kyla, przecież można by zapobiec wojnie i john miałby po prostu ojca z przyszłości :) ta przyszłość wcale nie musiałaby się ziścić.
Ale w sumie to i tak tylko dywagacje bo tak czy siak- wojna sie ziscila ^^ Fakt, ze w dwoch czesciach ktore nie dorastaja do PIET pierwszej czesci majacej 100 razy mniejszy budzet, ale co tam.
Ludzie. Nie da się zapobiec wojnie ani innym rzeczom ponieważ czas w Terminatorze to koło. Nie da się nic w nim zmienić.
to, że czas w terminatorze to koło to tylko jedna z teorii. nic o tym nie jest powiedziane w żadnej z części.
Masz w sumie racje, ale argument ze nie jest kolem bo Kyle i John tak mowia( lol) jest jeszcze gorszy, a niektorzy nim sie posluguja. Co oni moga wiedziec? Byc moze Skynet nie wie jak to dziala tak do konca.
Dlatego teorii mozna mnozyc, a czy wyjasni sie troche w Terminatorze 5? Watpie. Bedzie dobrze jesli nic wiecej nie sknoca wrecz.
z tym czasem to jest tak. Opisze to najprościej jak mogę bez używania czyichś opinii z forum czy historyjek z komiksów bo ich nawet nie znam tylko widziałem filmy T1,2,3,4 .
Całą historie zacznijmy od T4 co było powodem T1 i następnych odcinków
Linia czasowa
1. T4 w tej części skynet próbuje zabić wszystkich z tzw. "Listy".
Więc podsuwa ruchowi oporu sygnał który możne przejmować kontrole nad robotami. tak naprawdę jest to podpucha która ma zlokalizować wszystkich kluczowych ludzi z listy. Skynet w 50% spełnił plan, zniszczył łódź podwodna z generałami ale nie zabił johna i kyla. I tu przychodzi czas na cześć T5 ale tego filmu jeszcze nie ma wiec przeskoczę odrazy do T1.
2. T1 tu skynet widząc ze nie pokona johna w przyszłości chce zniszczyć ten problem u podstaw. I tak john wysyła kyla do przeszłości wiedząc zę tak trzeba i żeby ratować matke.
A w tym samym czasie Skynet wysyła swojego Terminatora by zabił matkę czyli sare i kyla. Jednak plan się nie udaje mimo ze kyle umiera główny cel sarah przeżyła. I tu zaczyna się początek końca czyli wojny z maszynami ponieważ w fabryce Cyberdyne zostają szczątki Terminatora nad którymi beda prowadzone badania.
3. T2 w tej części widać reakcje skynetu w przyszłości na nie powodzenie pierwszego Terminatora i na dalsze działanie ruchu oporu w przyszłości.
Mianowicie skynet postanawia jeszcze raz spróbować zabic sareh ale teraz także młodego johna, 2 pieczenie na jednym ogniu.
Reakcja ruchu oporu na to jest wysłanie schwytanego Terminatora bo john w przyszłości wie ze tylko on możne pokonać T 1000 czy jakoś tak.
Terminator skynet zostaje pokonany szczątki Terminatora z części T1 zostają zniszczone sarah i john żyją a Arnold sam opuszcza się do surówki. I tu seria mogla by sie zakończyć ponieważ Cameron jasno nie określił co będzie w przyszłości, z jednej strony wszystkie badania nad technika skynet zniszczone a z drugiej nie wiadomo czy gdzieś nie przetrwały projekty badan nad ta technologia. Tak jakby autor filmu zostawił sobie furtkę do 3 części.
Tu końcowy opis jest na zasadzie ze nie wiedziałem po obejrzeniu 2 części ze zrobią 3 ( jak by ktoś nie zrozumiał)
4. T3 no ale zrobili tą część.
W tej części skynet widząc w dalszym ciągu dobrze działający w przyszłości ruch oporu, postanawia wysłać T-X by zabił wszystkich przyszłych oficerów RO i główny cel Kate Brewster.
przed finalna scena dowiadujemy się ze john już nie żyje a głównym dowódca RO jest jego żona kate. Tak wiec RO wysyła w odpowiedzi na T-X Terminatora który zabił johna w przyszłości.
Ogólnie podsumowując ta cześć nie chodzi o zapobiegniecie wojny bo jej się nie da zapobiec ale chodzi o stworzenie RO i przeżycie Kate i Johna w Bunkrze.
Myślę ze ten opis jest najprostszy
------------------------------------------------------------------------
Tą serie powinno się odczytać od 4 części ponieważ tu zaczął się problem maszyn z RO i wysyłanie maszyn do przeszłości.
Odpowiedz na to jest w przyszłości
I tu kolo się zamyka jeśli wyjdzie T5 i T6 który będzie zakończeniem prawdopodobnie T5 będzie się odwoływał do wysłania Terminatora i kyla do T1 a T6 to zależny czy w T5 zostanie zawarte wysłanie Terminatorów z T2 czy tez w T6 wrzucą Terminatory z T2 i T3
------------------------------------------------------------------------
Moim zdaniem powinni zakończyć tą serie na T1 i T2 bo tak jak powiedziała sarah na końcu 2 części przyszłość zależy tylko od nas (czy jakoś tak)
2 Skynet wysyla oczywiscie maszyne tylko po Sarah, Kyle nie jest celem. Widac to nawet w postepowaniu samego terminatora- tylko Sarah sie liczy.
Reszta ok, chociaz mysle ze to co napisales wiedza (prawie) wszyscy, a dyskusja jest o calkowicie czym innym ;)
Mniej więcej tak nie pamiętam już kto kogo miał zabić oglądałem to lata temu.
ogólnie to było proste nakreślenie tego o czym wiadomo ale główny wątek pierwszego posta to tak jak pamiętam objaśnianie kontinuum czasoprzestrzenne przez Emmeta Browna w powrocie do przyszłości, po prostu nie trzyma się kupy.
Prawda taka jest ze te wydarzenia w T1 idą równolegle w T4 ale z drugiej strony można by się zastanawiać czy kyle to 100% ojciec johna.
No wlasnie to jest caly sens tej dyskusji... Czy byl jakis "pierwotny" John Connor, zrodzony z innego ojca, a dopiero za drugim razem jego ojcem byl Kyle? Ale jesli tak to w koncu bylby innym czlowiekiem, nikt nie szkolil by go na zolnierza( tak jak robila to Sara) a nawet wygladal by inaczej( to by bylo ciekawe gdyby Kyle mial ze soba zdjecie z przyszlosci Johna, ktore by przetrwalo do momentu gdy John przygladajacy sie tej fotce widzial by innego czlowieka)
A jest tez mozliwosc ze Kyle zawsze byl ojcem Johna, bo w koncu przy zabawie z czasem mamy odwrocenie przyczynowosci i skutek jest przed dzialaniem. No tak czy siak jestem BARDZO ciekaw jak to rozwiaza w T5... stawiam ze pojda po linii najmniejszego oporu ;p
Ja bym się nie zastanawiał. W takiej pętli jak w T1 nie mogło być innego ojca Johna. Niezmiennie Kyle pojawia się w 1984 roku wysłany z przyszłości. Niestety kolejne filmy trochę zburzyły tą teorię próbami zapobiegania przyszłości i przesuwaniem dnia sądu. Żeby wszystko wyglądało składnie T3 powinien dziać się już po wojnie i powinno się okazać że działania w T2 mimo szczerych chęci nic nie zmieniły.
To jest trudna sprawa ogólnie jak pomyśleć to pierwotnie przed wysłaniem kyla i przed częścią T3 wojna miała zacząć sie wcześniej.
Ale przez wiedzę sary od kyla ona odwlekła tylko wojnę która i tak miała sie stać. Czyli tej wojnie nie da sie zapobiec w zaden sposob. Bo gdyby skynet nie wyslal Termiantora wojna by sie nie zaczela i tu pojawia sie teoria koła. Nawet ciezko to opisac bo logicznie myslac to jest teamt bez dna, wiele teori moze byc.
A czemu teoria kola sie tu sprawdza poniewaz skynet stworzyli ludzie z czaesci Terminatora z T1, którego stworzył skynet zrobiony przez ludzi w T3, wiec jak sie na to popatrzy to jest paradoks i zamknięte koło.
Dlatego ja nigdy na to nie patrzylem pod wzgledem ekhem "naukowym", ale bardziej jako "wow, ale zajebiscie obmyslili". I pewno tak to wygladalo przy tworzeniu scenariusza. Nikt nie myslal o zasadzie akceleracji tachionow w polu elektromagnetycznym ( ;p) a raczej powiedzial "ej, wpadlem na zajebisty pomysl, posluchajcie...". No bo czyz te wszystkie zawirowania w czasie nei sa piekne :)