Terminator Genisys OST-22 Terminated (End Credits) spoko, reszta leci do kosza. Normalnie mam odruchy wymiotne. Jak soundtrack to tylko muzyka jaką stworzył Brad Fiedel do T1/T2 - cyberpunkowy styl, piękna kompozycja, wspaniałe brzmienie
a nie to transformerowskie goowno https://www.youtube.com/watch?v=w-X8XkXXfEE&list=PLH3TFIVCOgxLn3MIkm5lwEh_gmqmSb lqR
Adres trzeba połączyć razem - usunąć spacje, pełen spis utworów. Miłego rzygania :))
To prawda tyle tylko, ze twój post jest pelen klamstw, Zimmer jest uznanym kompozytorem na całym swiecie, nie wprowadzaj nieświadomych w blad.
I to powód żeby z Terminatora zrobić Transformatora?
Współpraca Balfe’go z Zimmerem zaczęła się od Batmana: Początek (programowanie syntezatorów) i trwa po dziś dzień. Szkot pisał dla Niemca muzykę dodatkową do takich blockbusterów jak druga i trzecia część Piratów z Karaibów; Kod Da Vinci; Mroczny rycerz; Sherlock Holmes czy wreszcie Incepcja. Na równych prawach (przynajmniej tak zostali podpisani) we dwójkę skomponowali ścieżkę dźwiękową do animacji Megamocny czy serialu o Biblii.
Tyle wyszło z twoich kłamstw.
Balfe, Djawadi, Jablonsky, Christophe Beck, Junkie XL - wszyscy robią muzykę pod tą samą modłę i nie zachwycają niczym.
Była niezła i tyle. Ale to co zaczął wyprawiać po Incepcji przechodzi ludzkie pojęcie.
Po Incepcji? Mroczny Rycerz Powstaje. Film kiepski,ale muzyka świetna. Poza tym nie ma co rozkładać tak tej muzyki na czynniki pierwsze. Ona jest tłem(choć niekiedy naprawdę potrafi przykuć uwagę bardziej od wydarzeń z ekranu)a nie głównym założeniem każdego filmu. Z Twoich wypowiedzi wynika,że znasz się na rzeczy(jesteś muzykiem?kompozytorem?),ale wydaje mi się,że przeciętny widz nie przykłada do tego aż takiej wagi
Skąd tan niechęć do Zimmer'a? Ostatnio zauważyłem, że sporo ludzi odsuwa na bok jego kompozycje. To dlatego, że według większości się powtarza? Czy ogólnie za dużo tego niemca wszędzie... ?
12 Years a Slave, Biblia, The Lone Ranger, Rush, Son of God, Winter's Tale, The Amazing Spider-Man 2, Chappie
Dlatego.
Ale to i tak pikuś. Bardziej irytują panoszący się wszędzie jego naśladowcy (ostatnio Holkenborg w Mad Maxie i niedługo w Batman v Superman)
Hansiu powinien odejść na emeryturę i dać rozwinąć skrzydła Powellowi i Badeltowi.
McQueen ma dość specyficzne podejście do muzyki w swoich filmach, które objawia się motywem Journey to the Line. Ze szczególnym uwielbieniem wykorzystuje go we wszystkich wzniosłych momentach swoich tworów. Jest to tak osobliwe rozumowanie muzyki filmowej, że sam mam problemy z adekwatnym opisaniem tego zjawiska. Niektórzy mówią o dziwacznym muzycznym fetyszu, czy wręcz obsesji. W sumie to ten film wcale by nie stracił, gdyby w ogóle nie było w nim muzyki. Przy czym tym razem za temptrack nie posłużyło Journey to the Line, a Time z Incepcji. O ile w przypadku Time można mówić o inspiracji, nawiązaniu, czy wręcz naleciałościach Journey to the Line, o tyle w przypadku ścieżki dźwiękowej do 12 Years A Slave można, a wręcz należy używać takich określeń jak kalka, niepotrzebna podróbka, czy najprościej KOPIA! Choćby nie wiadomo jak przeanalizować, jaką ideologię do powstania motywu Solomona przypisać, nie da się zataić, że słyszymy Time z Incepcji. I jest w tym problem, gdyż zamiast myśleć Solomonie Northupie, o dramacie niewolnictwa, widzimy DiCaprio na lotnisku w Los Angeles. Co najwyżej można tylko się zastanawiać, czemu to Time takie ciche i bez wyrazu?
Widzę, że masz bardzo rozległą wiedzę na temat filmowych utworów muzycznych, pewnie dużo czytasz i analizujesz. W sumie dzięki za odpowiedź. Przemyślę sobie parę rzeczy.
Jak zwykle kolejny absurd.. muzyka która daje do zrozumienia słuchaczowi, że to nie Terminator. Co to kuźwa jest ja się pytam?
Transformers to jedno, a po drugie słucham muzyki do filmu przygodowego. To tak Jakbym oglądał ALIENS tylko że zamiast
muzyki Jamesa Hornera słyszał kompozycje Johna Wiliamsa do filmu STAR WARS.
W tej scenie przynajmniej jest taka muzyka jaka powinna:
http://www.youtube.com/watch?v=EuQNsFEBr28
Jakbyś miał 13 lat to by Ci się podobała :P Mnie bardziej wnerwia to, że nie ma krwi po razach z shotguna. U Camerona jucha również nie bryzgała, ale trochę krwi być powinno.
pompka wyrywała by kawałki miecha raz po razie po każdym wystrzale
na końcu sobie przystopowałem faktycznie Arnold jest cieniem własnego siebie i swojej legendy taki relikt na półce grubasów z wytwórni , sięgniemy po niego i mamy zielone
Jak miałem 13 lat to mi sie podobała muzyka z T1 i T2. Przede wszystkim kocham old school i załużmy, że jestem z rocznika 2002 to i tak by nic nie zmieniło..pewnie srałbym na Pop.
Mi też się podobała od dzieciaka muzyka z T1. Z dwójki już mniej, ale jedynka miała w sobie to fajne poczucia zagrożenia.
co do muzyki ani nie ma klimatu ani głębi kompozytor to nie Brad Fidel
https://www.youtube.com/watch?v=dpwWYOE3Y9o łezka się w oku kreci
Jakbym robił T5 to obowiązkowo wrzuciłbym opening z tym kawałkiem. Dla mnie to oczywiste, że terminator musi mieć ten utwór wyeksponowany. Pół klimatu terminatora to ten kawałek :)
Jak bym robił kontynuację to bym ludziom przedstawił wojnę taka jaka była ukazana w wspomnieniach w T1 i T2 , a zakończyłbym film wielką bitwą , wysłaniem Kylea w przeszłość i wygraną ludzkości z maszynami.Ja bym zatrudnił Fidela jeżeli chodzi o soundtrack.
Ja również. Jedyne co bym zmienił to nie ekranizowałbym wojny Camerona tylko jej alternatywną wersję, po zmianach wywołanych przez wydarzenia z poprzednich części. Dlaczego? Ano dlatego, żeby film nie musiał się kończyć wysłaniem Kyle'a i wygraną ludzkości. Wolałbym, żeby zakończenie filmu było zaskakujące, a nie żeby każdy przeciętny widz terminatorów po opisie filmu znał zakończenie.