Muszę przyznać że zasiadając do tego filmu byłem pod silnym wpływem Królestwa Niebieskiego, produkcji swoją drogą porywającego hitu. Myślałem że trafiłem na gorszy klon tamtego filmu a pierwsze minuty Templariuszy jeszcze mnie upewniły w moim odczuciu. Po pół godzinie filmu byłem już niemal całkowicie pewien że jest to klon. Jednak reżyser tego filmu najwyraźniej wiedział za co się bierze i że ludzie oglądający Templariuszy będą niejako automatycznie porównywać go z Królestwem szczególnie ze nie ma zbyt wielu filmów z epoki wypraw krzyżowych. Dlatego też jak każdy dobry strateg reżyser zastawił pułapkę na widza. Widz był pewien klonu i dał się zaskoczyć. W taki sposób zostałem zaszokowany przez tą produkcję. Film jest o wiele łagodniejszy i tym samym inny od wyżej wspomnianej produkcji wciąż szarpiącej uczuciami. Templariusze to film spokojny z przesłaniem o ciepłym klimacie zupełnie innym od Holiwoodzkiej porywczości. Film pokazuje nam losy rycerza który rycerzem wcale nie chciał zostać.Odnosi on ciągłe sukcesy gdyż ma ku szermierce zdolności ale tak na prawdę chce on jedynie zamieszkać w spokoju ze swą narzeczoną. Templariusze posiadają spokojną klimatyczną muzykę budującą nastrój. Gra aktorska jest niezła i nie razi w oczy natomiast przesłanie filmu pokazujące rolę Boga w życiu człowieka jest dosyć czytelne. Ten film naprawdę relaksuje i koi nerwy. Pośród emocjonalnego wiru w który rzucają nas dzisiejsze filmy jest to nisza spokoju i dobrze. Jest jednak jeden minus który poraził mnie w oczy. Mianowicie kobiety na filmie jeżdżą na oklep co automatycznie wyklucza ten film z pośród produkcji historycznych. Tamte czasy bowiem słynęły z rygoru wobec takich panien które od razu były obarczane mianem rozpustnych lub co dla nich gorsze czarownic. Nie muszę pisać co się z takimi później działo. Dlatego też film według mnie nie zasługuje na miano Arcydzieła. Jest to po prostu świetny film w realach około historycznych.