Dopiero teraz dane mi było zobaczyć film Caroline Link, tegorocznej zdobywczyni Oscara za swój najnowszy film "Gdzieś w Afryce". Przypomnę, że "Tatmta strona ciszy" była nominowana w tej samej kategorii (tzn. film zagraniczny) pięć lat temu... Czy słusznie? Nominacja wydaje się być nieco przesadzoną decyzją Amerykańskiej Akademii Filmowej...
Nadrzędnym tematem dzieła Link jest szeroko rozumiana Inność; tu zarysowana na przykładzie egzystencjalnych dylematów osób głuchoniemych. W jaki sposób owa Inność zostaje spenetrowana, jakimi przesłankami się kieruje, co jest ich następstwem, Link często traktuje powierzchownie. Przyczyna? Nader prosta: otóż Link patrzy na Inność oczami osoby stojącej obok (tu: córka głuchoniemych rodziców), a nie oczyma Inności. Jest to wybór nie do końca słuszny; natura Inności zostaje zaowalona. Dla kontrprzykladu, weźmy dzieło Johna Maybury'ego "Love is the devil- szkic do portetu Francisa Bacona". Tu Inność pokazana zostaje od środka, gdyż na otaczającą rzeczywistość bohatera patrzymy jego oczyma, jego mikroświat stanowi środek ciężkości wszelakich konkluzji czy implikacji. U Link jest zupełnie odwrotnie. Paradoksalnie scena pierwsza, jak i wieńcząca film zdaje się naruszają przyjętą "formę poznawczą". Przypomnijmy: scena pierwsza: głuchoniema kobieta wraz ze swą córką jeżdżą na łyżwach po zmarzniętej tafli jeziora, kamera znajduje się pod taflą, przesuwa się pionowo do góry, widzimy coraz wyraziste postaci, aż wydobywa się na wierzch. Wniosek: skupmy się na wspomnianym mikrokosmosie Inności. Przecież "przestrzeń podtaflowa" przywodzi na myśl "klaustrofobiczne" wnętrze, tamtą stronę ciszy. Owa teza zostaje za moment obalona: otóż dochodzi do wyparcia klaustrofobii i znajdujemy się na "zewnątrz" (czyt. dylematy córki). Przypomnijmy scenę ostatnią: ojciec przybywa na egzamin swej pociechy z gry na klarnecie. "A więc to jest ta twoja muzyka, Postaram się ją zrozumieć"- mówi. Takim wieńczącym film stwierdzeniem Link wraca do punktu wyjścia, przez co wpada we własne zastawione sidła, a film przez to nie wychodzi poza ramy sentymentalnej opowiastki z wątpliwym przesłaniem. Ocena: 5/10.
Zakonczenie sentymentalne i plytkie, niemniej wszystko pozostale oglada sie bardzo dobrze, choc temat malo odkrywczy i mocno juz wyekslploatowany (nie chodzi mi wylacznie o ludzi gluchoniemych na czym sie glownie skupilas). Ciekawy watek pierwszej milosci z duzo starszym nauczycielem, o wyraznie orientalnych rysach. Ja polecam.
Właśnie wątek pierwszej miłości był słaby - mimo dobrego zarysowania tematu - łączy ich wspólne doświadczenie i widz ma w tym momencie oczekiwanie co z tego wyniknie... no i nic z tego nie wynika a cała relacja jest spuentowana niepotrzebną sceną seksu i nam tym ten wątek się kończy....
W pierwszej scenie to nie matka jeździ z dziewczynką na łyżwach, ale ciotka - Clarissa. I nie jest wcale głuchoniema :)