W amerykańskich warunkach dziecko na pewno nie zostałoby przekazane ot tak, ekspresowo i "pokojowo"- jak ujęto to w filmie. Na pewno Claire nie siedziałaby wolna w aucie, nie obyłoby się bez procesu, a dziecko nie zostałoby przekazane prawowitym rodzicom bez obecności pracowników socjalnych, psychologa i policji. Pominięto tu cały proces zmiany tożsamości Lola-Rose.
Na myśl przychodzi mi ciekawsze (i bardziej racjonalne) zakończenie:
Bernard (mąż Claire) usłyszawszy wyznanie żony broni za wszelką cenę swojej rodziny. Wzywa policję, Lizzie zostaje zamknięta na oddziale, a jej krzyki odnośnie testów DNA córki wszyscy zrzucili na karb obłąkania. Wówczas tajemnica zostaje przekazana odbiorcy, ale bez słodko-pierdzącego zakończenia.
Ale mała nie została przekazana prawdziwym rodzicom. Jest jasno powiedziane, że ich odwiedza. Nawet Noomi mówi jak na pierwszy raz żeby weszła z bratem. Nie znam się na procedurach w takich wypadkach więc pod tym kątem się nie wypowiadam. A sam twist był właśnie fajny coś innego. Bo przez cały film z Noomi robi się wariatkę, nikt jej nie wierzy. A tu taki inny zwrot akcji niż zazwyczaj.
Dokładnie tak jak piszesz. To jest wizyta zapoznawcza. Trzeba pamiętać też, że procedury, procedurami, a to jest żywy, mały człowiek. Ta dziewczynka przechodzi największą traumę, bo co jak co ale ma kochających rodziców, brata i dom, który prze 7 lat był jej jedynym światem i nie można jej tego wszystkiego odebrać i stwierdzić, że odtąd masz nowy dom i nową rodzinę.
I skąd wiesz ile czasu minęło i co sie działo pomiędzy końcowymi scenami. Oczywiście że tak było sąd, opieka, psycholog itd. , przecież nie powiedzieli dziecku " to twoi nowi rodzice idź" :D
Świetne by było takie zakończenie. Chociaż z drugiej strony cały film był tak przepełniony bólem, że gdyby jeszcze tak się skończył to by było naprawdę dołujące
Dokładnie film majstersztyk, ale zakończenie mogłoby być lepsze tak jak np w filmie "Nieznajoma". Zabrakło tylko kropki nad i. Film zagrany genialnie, można wczuć się w klimat. Dla mnie zakończenie byłoby genialne, gdyby SPOILER dziecko okazało się jednak nie głównej bohaterki. Wtedy byłby idealny obraz osoby, która popadła w obłęd i rola tak super zagrana przez Naomi nie poszłaby na marne, bo film moim zdaniem byłby arcydziełem i zostałby doceniony dużo bardziej.
To, co było pokazywane już dwuznacznie, a nawet wprost negatywnie, teraz stanie się w porządku. W końcu chodziło o ochronę dziecka, a ta kobieta wydaje się niebezpiecznym szaleńcem z perspektywy drugiej rodziny. Planują zamknąć Liz, ale coś zdradza tamta kobieta. Zastanawiamy się, czy to są urojenia. Maz postanawia przeprosić tamtych ludzi. Zauważa, że dziewczynce odsłonił się kawałek skóry i przypomina sobie scenę, w której mówił coś o tej plamce na skórze, trzymając córkę na rękach. Bada sprawę. Zgadza się wiek dziewczynki co do dnia, ale tamta kobieta wydaje sie ze była gdzies indziej. No to moze kupila to dziecko?. Jej fagas poznał ją, gdy była w ciąży, była wcześniej zamężna, Maz trafia do meza . Okazuje się, że straciła dziecko w podobnym czasie, w pożarze.
Na końcu, w trakcie śledztwa i pytań ludzi, wyjaśnia się zagadka, skąd się wzięła wtedy w tamtym miejscu. To jest naprawdę zaskakujące. Już wszystkie kawałki układanki się łączą. Taki film gra na emocjach, a to było po najmniejszej linii oporu. Można było powiedzieć mnóstwo rzeczy w konwencji jaka przyjeto nawet, całe mnóstwo ważnych rzeczy w temacie a tak, o Liz tylko łazi za dzieckiem i od cały film. Przyznaie sie blondyny jest kompletnie niezgodne z tym co musiala by czuc kobita która ukrywa prawde i czuje zagrozenie z powodu weszacej wlasciwej matki, nie zdradziła by sie, tu jest farsa totalna, popłakały sie kurde jak psiapsiułki i zdradzila jej ,hej ukradłam ci dziecko chce do wiezienia. chce stracic rodzine chce trafic do tv i miec znisszczone zycie bo sie wzruszyłam razem z toba,mam takie dobre serduszko i taka jestem beztroska w tej sytuacji ,s skłonna do emocjji, siedziala by z zcisnieta dua .. To jest naprawdę dziwne. Tyle czasu to ukrywała, a teraz się przyznaje, bo się wzruszyła.v
Najpierw widz ma myslec że LZ traci zmysły,pózniej ma byc pokazywana blondyna podejrzanie, zaczynamy kibicowac Liz, następnie to co było podejrzane okazuje sie być ok, wspłuczujemy teraz blondynie nachodzonej przez Liz, tracimy sympatie do liz, w tym momencie liz zamykana jest w domu wariaów i dane nam jest coś, że może ma racje tak naprawde a moze to juz kompletmne urojenia,niewiemy, wtedy wkracza maz Liz, cos mu nie daje spokoju i robi sledzctwo, sledzctwo wodzi nas za nos, wydaje sie ze cos jest na rzeczy ze cos sie uda dowiedziec, jzaraz że nie, w koncu ze tak, szukanie dowodu, emocje, ukladanka cala sie wyjasnia i finito, i gdzie baba ktora kradnie dziecko moze z nim nadal mieszkac a nie jak to w amerye jest zjadana zywcem przez opinie bublicznom i robiom wszytskim kuku
Ale tak w zasadzie, to o czym ty tu człowieku piszesz? I przede wszystkim w jakim języku? Bo j. polski to na pewno nie jest. Przeraża mnie to wszechobecne dyletanctwo i analfabetyzm w naszym społeczeństwie. Przeraża mnie poziom znajomości (właściwie jego brak) języka ojczystego. To jest po prostu dramat.