Facet od trzech części nie umie trafić na kolacje do Doma (nie liczę tej durnej sceny z tym jak podjechało auto i nie pokazali nawet jak wysiada). Plus dzieciak Briana ani razu nie bawił się z dzieciakiem Doma, dziwna sytuacja, ale w sumie jak ma się bawić jak chłop od trzech części siedzi z nim w domu a jego żona nagle stała się top bad ass w ich związku.
Plus na siłę dodawanie postaci do poprzedniech części lub ożywianie ich. Jest jak w jakiejś telenoweli:/
To jest ta cała 'family" otoczka i eksploatowanie do porzygania śmierci aktora, zmarłego już 10 (!) lat temu. Generalnie chyba nic nie stoi na przeszkodzie, aby w kolejnych odcinkach pojawiła się ta postać w formie cyfrowej, skoro zadecydowali, że nie tylko go nie uśmiercą, ale będą go wspominać w każdym kolejnym odcinku serii.
Najdurniejsze jest to, że ożywiają aktorów z poprzednich części, co umniejsza resztki sensu fabularnego tych części, dodają postacie z dupy. Ale tu przez jakąś głupią nie wiem jak to nazwać lojalność czy coś takiego. Nie dodali, wątku ze zmianą twarzy, albo nie uśmiercili faceta co przez ostatnie trzy części miałoby więcej sensu niż tłumaczenie że siedzi w domu.
Też mnie to wkurza. Skoro zdecydowali się przywrócić Mię , która miała odejść na emeryturę razem z Brianem to i On powinien wrócić(Aktora mogą zagrać Jego bracia) , a tak ciągle gadają , że siedzi w domu , a to wgl nie ma sensu , bo przecież Brian nie pozwoliłby by Jego bliscy się narażali , gdy On po prostu się nie wychyla:/ Od razu by poleciał by im pomóc. Ja wciąż mam cichą nadzieję , że w 11 części Brian powróci. W końcu Mia też ma krótką rólkę w 10 części i , gdy ostatni raz Ją widzimy z tego co pamiętam mówi , że musi znaleźć Briana. A skoro Dante chcę dorwać każdego kto miał związek z śmiercią Jego ojca , a także każdego kto jakoś pomógł rodzince(chociażby matka Decarda) to logiczne , że będzie chciał dorwać też Briana i bohater na pewno by się przed nim nie ukrył więc jeśli go nie będzie w 11 części to twórcy już na maksa schrzanią tą postać. A tak podobno chcieli go uhonorować. Już by lepiej było , gdyby Brian został zabity na początku 10 części przez Dante i tyle
Bardzo mi się podobała scena w 7 gdy Dom i Brian widzą Lykan Hypersport i Dom gada, że nie ma nic smutniejszego jak zamykanie bestii w klatce. Buum po czym od następne części Brian jest jak ten sportowy samochód, człowiek, który przez kilka części się narażał walczył z Domem ramie w ramię. I mam uwierzyć że człowiek który https://www.youtube.com/watch?v=gzZneHF83dc tak podjeżdża pod szkołę synka, siedzi teraz w domu. I tak pewnie Dom wybaczy Dante i jeszcze razem zobaczymy ich przy wspólnym stole i to zapewne szybciej niż przy stole siądzie znów Brian.
Z Brianem po prostu schrzanili. Scena na plaży i potem wyścig w 7 części były idealnym zakończeniem historii Briana. No , ale niestety przywrócili Mię w 9 części i teraz wychodzi na to , że Brian siedzi w domu z dziećmi i bez mrugnięcia okiem pozwala by Jego żona , szwagier i przyjaciele narażali życie , a On piję sobie herbatkę i ogląda bajki z dziećmi. I nigdy nie ma go na rodzinnych obiadach na początku i na końcu filmu. I dzieci Jego i Mii też. I jakby nie patrzeć to Brian nie ma pojęcia , że Han żyję , bo nie mieli ani jednej sceny i tak samo nie wie , że Decard już nie jest ich wrogiem(Jasne , że pewnie dowiedział się poza ekranem , ale jednak według filmów nie wie) Tak jak pisałem wyżej jeśli w 11 części nie będzie Briana to postać zostanie na sam koniec całkiem zniszczona. To co robią z tą postacią to obelga dla zmarłego aktora. I niby czemu Dante miałby odpuścić Brianowi? Przecież jest tak samo winny jak Dom. A Dante chcę wszystkich ukarać. Nawet tych co pomagali bohaterom , a nie znali Jego ojca. I jeśli serio Dom wybaczy Dante to będzie największa głupota w tej serii. Jeszcze Decarda można było zrozumieć , bo koniec końców nie zabił Hana i uratował synka Doma , ale Dante jest psychopatą i chcę zabić każdego z nich. I jeśli nie będzie wskrzeszenia w 11 części to w pewnym sensie Dante przyczynił się do śmierci brata Doma(Jacoba)
Dziwne to Twoje rozumowanie, wybacz... W części 7 zrobili aktorowi wspaniałe pożegnanie na koniec. To było pożegnanie Briana, a przede wszystkim pożegnanie i hołd dla Paula Walkera. Z szacunku dla Niego, chcieli właśnie tak zakończyć jego przygodę z serią. Totalną głupotą (i brakiem szacunku) byłoby teraz wywlekanie postaci i komputerowo wklejanie jego twarzy do ciała innego aktora, nie uważasz ?
Przecież niczego nie zakończyli. Ta postać w filmach cały czas żyje i jej cały wątek nie służy niczemu innemu niż nabijaniu kabzy na tanim sentymencie. To jest właśnie brak szacunku skoro facet żyje, ale go nie pokażą (póki co) w filmie. Hołdem byłoby gdyby po naprawdę dobrym 'pożegnaniu' zostawiliby go w spokoju.
"To było pożegnanie Briana, a przede wszystkim pożegnanie i hołd dla Paula Walkera. Z szacunku dla Niego, chcieli właśnie tak zakończyć jego przygodę z serią. " Twórcy Czarnej Pantery 2 nie lubią tego, facet umarł wydarzyła się tragedia. Ale postać filmowa to zupełnie inna para kaloszy, już wole żeby została zastąpiona/zabita niż tłumaczyć że gdzieś tam jest, a jego żona napierdala się ze złymi ludźmi od kilku części gdy facet, który zawsze rwał się do akcji siedzi w domu i ogląda tv.
Fakt, że Brian dalej w tym uniwersum istnieje jest bardziej absurdalny niż scena w kosmosie w F9. W tej części mieli idealną okazję, żeby jego wątek zakończyć. Kiedy Jakob i B dotarli do kryjówki w Portugalii, to Mia i Brian już tam powinni być i to Brian powinien jechać z małym, kiedy pojawili się ludzie Dantego. Któryś z braci Walkera mógłby się wcielić w tę rolę, podrasowaliby twarz CGI i w końcu by zakończyli ten wątek. Zamiast tego zabili postać, która dopiero co się pojawiła w serii. Chociaż nie zdziwię się jeśli znajdą jakiś sposób, żeby wskrzesić Jakoba.
Nawiasem mówiąc to 'poświęcenie' Jakoba było kompletnie bez sensu, bo w niczym nie ułatwiło ucieczki Doma. Z resztą jego reakcja na śmierć brata, w stylu: Ech, zdarza się, i lecimy dalej mówi nam, że pewnie tak czy siak ta postać powróci ;)
Ad tej reakcji, to jeszcze dorzucę Teja w 9 części gdzie wyglądało że Roman prawie umarł i bardziej przejęty wyraz twarzy miała Ramsey niż Tej, który nawet nie wystartował żeby sprawdzić czy jest ok z Romanem. Taka "rodzina".
Niby coś tam powoli łamią czwartą ścianę mówiąc, że są super bohaterami, ale to wypada bardzo niewiarygodnie.