Trochę powiewało nudą. Film nabrał tempa i emocji dopiero pod koniec, a scena, w której David Shawn(Cruise) krzyczy "To jest piękne stary, piękne!"(oglądałem z angielskimi napisami, więc nie wiem, jak to oficjalnie na polski przetłumaczono) jest zdecydowanie najlepszą w filmie. Ale ogólnie to "Szkoła kadetów" niespecjalnie mnie poruszyła.
Jeżeli ten film zasługuje na 7/10 to naprawdę nie wiem na jakiej podstawie tak twierdzisz, bo:
- tylko ze względu na młodego Cruise'a i Penn'a - tylko ze względu na te dwie role powstrzymałem się, aby nie dać 1/10
- nie istnieje nic, naprawdę nic w historii kina (co oglądałem) bardziej "napchanego", "wypudrowanego", "przesiąkniętego" amerykańską patetycznością niż ten film (może oprócz "Patrioty" i "Byliśmy żołnierzami"),
- reżyser dosłownie utopił to dzieło w oceanie odpychającej autoreklamy i idiotyzmów, którymi Amerykanie tak lubią się szczycić i tak są z tego dumni.
Gdybym zaczął wymieniać wszystkie wady tego filmu to nie skończyłbym pewnie do przyszłej Gwiazdki, a oprócz zaistnienia faktu, że Cruise i Penn występowali w tym filmie nie ma on żadnych pozytywów... niiiic!
To dobrze dla Ciebie - ja tych filmów po prostu nie trawię. Zresztą nie tylko tych. Gdziekolwiek zaczyna się gadka o służbie ojczyźnie, bohaterskiej, bez oporów i najlepsza gadka, że zaszczytem jest umrzeć za wspaniałą, wielką, niepokonaną Amerykę plus standardowo powiewająca flaga na wietrze ja czuję przesyt. Może nawet nie powinienem się wypowiadać o Patriocie, bo oglądałem go bardzo dawno i zapamiętałem jedyną scenę ... palenia ludzi w zamkniętej stodole. To wszystko z tego 2,5 h filmu o_O Może to wynika z faktu innej wrażliwości... nie potrafię powiedzieć.
W "Szkole kadetów" właśnie to mnie odrzuciło. Zasady, wspaniała historia, morale itp., a przecież to były dzieciaki. Do takiej sytuacji w ogóle nie powinno dojść - wojsko musiałoby spacyfikować bardzo szybko zbuntowanych kadetów. Dzieci z karabinami ??? Niestety zagrożenie było zbyt duże, a oni się z nimi cackali kilka dni, a potem pomimo zapewnień, że nie chcą zrobić im krzywdy spacyifikowali ich przy użyciu ciężkiego sprzętu - no ja się pytam gdzie tutaj logika w tym filmie??
To film o tym jak to Amerykanie próbują na siłę dopisać sobie chwalebne karty historii swojego kraju tworząc mity, gdyż Amerykanie po prostu nie mają żadnej historii. Takie jest moje zdanie.
W moim odczuciu nie jest to kwestia innej wrażliwości co innej mentalności. Mnie na przykład wspomniana przez ciebie gadka wcale nie przeszkadza. Może dlatego że wywodzę się z rodziny o tradycjach konserwatywno - narodowych, co za tym idzie wpajano mi pewien wzorzec zachowań do najmłodszego. Dlatego dla mnie tak pojmowany patriotyzm jest czymś zupełnie naturalnym.Wydaje mi się że wiara w słowa starorzymskiej sentencji "dulce et decorum est pro patria mori" jest wyznacznikiem stosunku do własnego kraju i własnej historii. Jestem Polakiem i jestem z tego dumny. Jestem dumny z wielkich momentów historii mojego kraju ubolewając nad chwilami słabości moich przodków. Jestem gotów oddać życie za ten kraj, choć wiele z tego co się w nim dzieje przeraża mnie i boli. Mimo tego wierzę w ten naród, w ten kraj i w jego porządek oraz ustrój prawny. Oczywiście rozumiem że nie wszyscy tak mają i że są ludzie, którzy myślą inaczej.
Co do pacyfikacji akademii to myślę że działania pułkownika Kerbiego (bardzo dobra kreacja Ronny'ego Coxa) były jak najbardziej na miejscu. Doskonale rozumiał on że ma do czynienia z młodzieżą i dziećmi, z "gorącymi głowami", którym należało dać ochłonąć zamiast dolewać oliwy do ognia. Dlatego odcina im wodę i prąd. Ten drugi zostaje włączony po tragicznej próbie uruchomienia rezerwowego generatora. Alternatywą dla takich działań był frontalny atak policji lub wojska na akademię co mogłoby się zakończyć małą masakrą na którą nikt nie chciał sobie pozwolić.
To zaś co ty nazwałeś szumnie "pacyfikacją przy użyciu ciężkiego sprzętu" było w istocie zabezpieczeniem bezpieczeństwa zbuntowanym kadetom gdy ci postanowili się poddać. Użycie czołgu i transportera opancerzonego jest normalnym działaniem gdy "wróg" prowadzi do nas ogień z broni maszynowej. Dwie ofiary wśród kadetów to naprawdę dobry rezultat. Zwłaszcza jeśli pomyśli się o możliwej maksymalnej ich liczbie.
Tak ja rozumiem Twoją postawę i zapatrywania moralne. Zauważ jednak, że odnoszę się do fikcyjnej "rzeczywistości" amerykańskiej. Wolę nie zaczynać tematu o moich poglądach na temat umierania za Polskę, czy opowiadanie czy jestem dumny z bycia Polakiem czy też może nie. Każdy zresztą sobie sam wybiera opcję śmierci tzn. proklamuje to, że byłby w stanie chociażby oddać swoje życie za swoją ojczyznę. Podziwiam takich ludzi, bo zjawisko "ojczyzny" jako takiej nie za bardzo do mnie przemawia i jawi mi się jako lekko fikcycjne. Pomijając to - chodziło mi o amerykańskie zapatrywania na tę kwestię poruszane w amerykańskich produkcjach filmowych. Co do rzeczywistości to nie mogę się wypowiadać, bo po prostu nie znam całej sytuacji i nie jestem ekspertem od USA.
"Doskonale rozumiał on że ma do czynienia z młodzieżą i dziećmi, z "gorącymi głowami", którym należało dać ochłonąć zamiast dolewać oliwy do ognia. Dlatego odcina im wodę i prąd."
To też rozumiem. Kadeci to bardzo młodzi ludzie - zresztą widać przecież na filmie, że to dzieci.
"To zaś co ty nazwałeś szumnie "pacyfikacją przy użyciu ciężkiego sprzętu" było w istocie zabezpieczeniem bezpieczeństwa zbuntowanym kadetom gdy ci postanowili się poddać."
Tego zdania już nie rozumiem, ponieważ w filmie pokazane było jak pułkownik Kerbie pertraktuje z Brian'em. Daje im ultimatum, albo się poddzadzą, albo nastąpi szturm. Nie przypominam sobie żadnej sceny zapewnienia bezpieczeństwa zbuntowanym kadetom. Pomyśl... Gdybyś był dzieckiem, przestraszonym, ale mającym karabin, ale zero doświadczenia w bojowym użyciu broni... nie przeraziłbyś się jeszcze bardziej gdybyś zobaczył na horyzoncie czołg i transporter opancerzony? Czy to nie wzbudziłoby jeszcze większej nieufności i mogłoby prowadzić do tego, że zachowywałbyś się jeszcze bardziej "niestabilnie". Nabrałbyś jeszcze więcej podejrzeń, że jednak to nie jest zabezpieczenie Twojego bezpieczeństwa tylko bardziej kumulacja sił, żeby przeprowadzić atak (ze strony wojska) na Ciebie. Może nie doszłoby do aż dwóch trupów wśród kadetów, gdyby wojsko przeprowadziło szybką... błyskawiczną akcję wysyłając jakieś jednostki specjalne. Użycie gazu paraliżującego lub jakiejś substancji obezwładniającej chyba nie byłoby trudne dla wojska. Chodzi mi o to, że w filmie pokazano jak grupa dzieci z karabinami walczy i oddaje życie... za co? Za to, że zamykają ich ukochaną szkołę wojskową??? No proszę... wiadomo, że młodzi są do tego zdolni, że marzy im się "chwalebna" śmierć, ale za szkołę ??? Przecież patrząc ze zdroworozsądkowego punktu widzenia oni byli buntownikami także występowali już nie tylko przeciwko prawu, ale również w tym momencie występowali przeciwko ideałom i swojej ojczyźnie, której tak hojnie deklarowali oddanie.
Takie są moje wnioski po obejrzeniu tego filmu. Jeszcze raz podkreślam - mówię tutaj o fikcyjnej sytuacji jaka miała miejsce w filmie - nie oceniam amerykanów, bo ich po prostu nie znam.
''Może nie doszłoby do aż dwóch trupów wśród kadetów, gdyby wojsko przeprowadziło szybką... błyskawiczną akcję wysyłając jakieś jednostki specjalne''.
Jak wzywają już jednostki specjalne to znak, że ani np. lokalna policja, ich odziały powiedzmy SWAT czy nasz SPAP ani wezwane po tym wojsko nie daje rady i trzeba użyć niekonwencjonalnych metod, gdzie wcześniej wymienione służby nie są z nich przeszkolone. Gdy już pojawią się jednostki specjalne to jak wkraczają do jakiegoś obiektu czy tam teren, to jeśli są zakładnicy to mają ich odbić, jeśli porwać jakiegoś bosa z twierdzy to go porywają. Przechodząc teraz do puenty i Twojego zdania, powiem Ci tylko tyle, że gdy wchodzą jednostki specjalne to one się nie cackają i mają bezpośredni rozkaz zabicia wszystkich, zneutralizowania terrorystów, przestępców, kryminalistów itd. Więc, teraz wracając do Twojego zdania, jest one bez sensu i na przyszłość, jak nie wiesz o specyfikacji działań JS to się nie wypowiadajmy.
Pozdrawiam
Nie za bardzo rozumiem o co chodzi. Napisałem tylko, że użycie wojska na taką skalę wywołało taką właśnie reakcję ze strony dzieci (kadetów). Rezulatem były trupy tych dzieci.
Po drugie jeśli się nie mylę to SWAT nie podlega wojsku w ogóle - nie jest to jednostka wojskowa. Jakby nie było jest to jednostka policyjna - drobna różnica.
Czyli jak wchodzi jednostka specjalna to likwidują wszystkich tak? Za każdym razem się tak dzieje? :)
Dla mnie to raczej dziwne zdanie, no ale wiesz lepiej.
Nie, nie wiem o specyfikacji działań JS, ale gdybać to chyba jeszcze mi nie zabronisz, co? I wypowiadajmy się, wypowiadajmy ;) przecież na tym to wszystko polega.
Pozdrawiam
Jak już coś to nic takiego nie napisałem, że SWAT jest jednostką wojskową czyt. '' ani np. lokalna policja, ich odziały powiedzmy SWAT czy nasz SPAP '' tak więc czytamy uważnie :) Tak, zazwyczaj tak jest. Jak pisałem, JS są do to jednostki do zadań niekonwencjonalnych gdzie inne siły już nie dają rady. Z tego co wiem np. SAS zawsze ćwiczy z ostrą amunicją. Ma to na celu takie wyćwiczenie, że gdy wpadają do pomieszczenia, obiektu to lecą same head'y. A powiedz mi skoro piszesz, że to dziwne zdanie? Bo co mają trzymać przy życiu terrorystów, którzy grozili bronią, kogoś już zabili? Jeśli jest tam jakiś ważny boss, szef to go pewnie mają rozkaz schwytania a reszta na co? Eliminacja. To co wiem, piszę na podstawie tego co czytałem o jednostkach, oglądałem i dogrzebałem się tu i tam.
Pozdrawiam
JS ale wojskowa, nie policyjna. Policyjna raczej ma za zadanie redukować zabitych, rannych do minimum za to wojskowa raczej likwidacja. Interesuje się WJS więc to o nich głównie miałem na myśli.
Fakt nie napisałeś, ale chodziło mi o to, że rozmawiamy o JS w kontekście filmu.
Dobrze, JS są do działań niekonwencjonalnych, ale jak widzisz na filmie od początku była to sprawa wojska. Wydawało mi się, że na filmie chcieli to załatwić tak, aby obyło się bez ofiar, a teraz powiedz mi jak zareaguje kilkunastoletni kadet trzymający karabin, widząc jak wojsko przybywa pod bramy z całą "potęgą" (czołgi, masa żołnierzy). Po prostu będzie się bał, a przestraszony żołnierz (dziecko) jest zdolne do różnych, nieprzewidzianych rzeczy.
" A powiedz mi skoro piszesz, że to dziwne zdanie? Bo co mają trzymać przy życiu terrorystów, którzy grozili bronią, kogoś już zabili?"
Bardziej chodziło mi tutaj o wykorzystanie takich JS w stłumieniu powstania w szkole kadetów bez rozlewu krwii. Przecież do tego wszystkie jednostki specjalne są szkolone - chyba nie tylko do zabijania? Mają szeroki wachlarz zadań i z pewnością są lepiej przygotowani od zwykłego wojska do tego aby bezkrwawo zakończyć taki konfilkt. Wojsko jak wojsko, wiadomo przyjedzie, kogoś zaświerzbi palec i rezultaty były widoczne. Brak im było subtelności.
Wszystko zatem sprowadza się do sytuacji przedstawionej w filmie. Nie kwestionuję Twojej wiedzy na temat JS. Przyznaję się ja sam takiej nie posiadam, ale chyba zastanawiać się mogę i wyciągać wnioski po oglądnięciu tego filmu ;) Mam nadzieję, że teraz się zrozumieliśmy.
ja tam np zgubiłem o czym tu wogule gadacie, o tym czy ciężki sprzęt wpłynął na twoją niską ocene? dlatego tak mało mu dałeś?
a może gadasz o tym bo wogule zapomniałeś o przesłaniu tego filmu? uczepiłeś się tej ameryki jak żep psiego ogona...
kraj bez historii... a co ma do tego ?
słusznie kolega tu zauważył że chodzi o patriotyzm, ty się w tym filmie może dlatego nie potrafisz odnaleźć bo nie rozumiesz tego jak to jest być patriotą i żołnierzem, żołnierzem z ideologią - zauważ że gł, bohater mówi że przyjechał jak miał 12 lat a wtedy gdy walczył za szkołę 17, więc chyba dobrze pojmował swoje obowiązki, jak też każdy jego podwładny,
mali chłopcy się bali c. sprzętu i dlatego ten jeden uciekał a ten drugi ostatecznie zginął
moim zdaniem ciężki sprzęt przyjechał żeby wojskiem zajeło się wojsko, żeby młodzi wiedzieli że to nie są żarty, jak sobie wyobrażasz że na teren wchodzi 100 gości z SWAT?
wystarczyło postawić dwa czołgi, ogordzić teren i kilka ciężarówek żeby uzyskać odp wrażenie powagi sytuacji
a 2/10 dałeś bo jesteś zwykłym mącicielem i tyle
"ja tam np zgubiłem o czym tu wogule gadacie, o tym czy ciężki sprzęt wpłynął na twoją niską ocene? dlatego tak mało mu dałeś?"
Już to zdanie Ciebie dyskwalifikuje do tego aby w ogóle zabierać głos w tej dyskusji, a ostatnie jest zwykłym dowodem tego, że takich filmów jak TAPS nie powinieneś oglądać, bo jak widać dokładnie, "wnioski" jakie wyciągnąłeś po seansie znajdują się lata świetlne od tego co powieneneś sobie uzmysłowić.
BTW! Ja nie patrzę na Twoją ocenę także moją zostaw w spokoju, dobrze?
każdy może napisać jak ty, "już to co napisałeś dyskwalifikuje Cie z dalszej dyskusji" to nie argument, więc jak się tak dobrze na tym znasz to mi wytłumacz co takiego to było i co zawiodło w tym filmie, a nie sypiesz ogólnikami, bo chyba nikt w tym wątku totalnie Cie nie rozumie
ja też je lubię, zwłaszcza "patriota", gdzie emocje biją po oczach. kolega pendrago przesadza. TAPS nie jest dla mnie jakimś filmem do którego będę wracał ale nie jest też takim gniotem jak opisał pendrago. jeżeli chodzi o tematykę z karabinami i młodymi uczniami to film "szkoła wyrzutków" powinien przypaść do gustu ;)
A przepraszam... gdzie ja napisałem, że TAPS to gniot ? Dałem mu ocenę bardzo zły w 10-cio punktowej skali ocen, bo na taką ocenę zasługuje. Gniot to byłoby 1/10. Widziałem (tak mi się wydaje) "Szkołę wyrzutków"... nie jestem pewien jednak więc nie zaznaczyłem. Nie wiem co to ma jednak wspólnego z filmem TAPS, czy z tym, że nie przepadam za filmami "Patriota" jak i "Byliśmy żołnierzami" ... zresztą to zupełnie inne podejście do tematu niż zostało to przedstawione w TAPS. "Patriota" i "Byliśmy żołnierzami" to wojna realna, a w TAPS mamy do czynienia w "zabawę" w wojnę dla jakichś górnolotnych amerykańskich ideałów. Ja to tak odbieram.
dla mnie ocena 1 czy 2 to film, którego nawet nie warto oglądać w nudny dzień, kiedy leci w TV. czepiasz się pierdół i jesteś zbyt dosłowny. gniot, badziew, denny itd, wszystko można ocenić w podobnej skali. jakbym nie dał oceny i napisał o filmie badziew, to nie byłbyś w stanie mnie zrozumieć tylko dlatego, że nie ma takiego określenia w skali filmweb? trochę wyobraźni. "Szkoła wyrzutków" to film o młodych, którzy walczą ze starszymi. Nie porównuję tych filmów tylko przytoczyłem tytuł z powodu pokrewieństwa tematyki i osobistego skojarzenia. nie doszukuj się i czep się rzepa ;) Co do TAPS to nie uważam, żeby to była zabawa. Młodzi zbuntowani nastolatkowie, którym chcą odebrać miejsce, w którym się wychowali i wpojono im pewne zasady honoru są moim zdaniem zdolni do "zabawy" w walkę. Komuś się może wydawać, że to zabawa, ale dla nich to była poważna sprawa. Ja oceniłem na 5 bo mnie nie porwał. spodobała mi się jednak gra aktorska Huttona. Penn i Cruise też mieli niezłą grę ale nie mieli wyraźnych ról.
Nie jestem w stanie zrozumieć Twojego sposobu dyskutowania. Najpierw wpierniczasz swoje trzy grosze na temat tego, że lubisz film "Patriota" potem jeszcze pakujesz tutaj "Szkołę wyrzutków" (osobiste skojarzenia może czasami lepiej zachować dla siebie). Co to ma wspólnego z TAPS'em? Mówiąc, że nie porównujesz właśnie to robisz, po kiego grzyba? Specjalnie napisałem "zabawa" ujmując ten wyraz w cudzysłów, ale może Ty w tym momencie byłeś we własnym świecie przemyśleń i nie załapałeś. Nie zrozumiałeś chyba również samego filmu, gdyż to za sprawą Hutton'a wszystkie te "zbuntowane nastolatki" nagle zorientowały się jak bardzo są przywiązane do swojej szkoły. To on ich popchnął do tego czynu, a przecież głównie były to dzieciaki z raczej mało wyrobioną oceną sytuacji. On jest w głównej mierze winny temu co się stało, a zasady honoru... proszę! Dobijasz ludzi takimi stwierdzeniami. :/
Toś sobie poużywał ;P Ta "dyskusja" z Tobą się nawet nie zaczęła. No cóż, to kolejny przykład forumowego trolla i jest to bardzo smutne zjawisko. Niestety wytępić się tego nie da (bo widać odporne to bardzo). Pozostaje po prostu zignorować "kolegę".
"Nie jestem w stanie zrozumieć Twojego sposobu dyskutowania" - i to wystarczy... trollu.. ja się nie będę użerał z kimś kto szuka sposobu do czepiania się i nie uzasadnia pretensji. Przytocz mi mój cytat, w którym porównuję Szkołę Wyrzutków do TAPS.. dlaczego nie zrozumiałem filmu? Jakie znaczenie ma teraz dyskusja z jakiego powodu i kto zbuntował nastolatków skoro chodzi nam o wspólny wynik - walka o miejsce i honor. heh.. Twój sposób wnioskowania - to dopiero logika.. ty coś tam piszesz aby napisać i nie wiesz z czym to połączyć.. sztuczny tłum.. z BOGIEM..
Ale przecież nie musisz ;) To nie ja uczepiłem się wypowiedzi, które tutaj padły. Spójrz sam na to co napisałeś. Mogłeś zrozumieć film, ale na swój sposób. Nie lubię jednak nadętych bufonów, którzy stosują protekcjonalny ton. Takich jest na kopy na tym forum, a ja tego nie aprobuję. Przecież już Tobie powiedziałem... to nie była dyskusja. Z Tobą nie da się dyskutować, bo nie potrafisz po prostu. I widzisz... mi nie chodzi o wspólny wynik, bo po prostu uznaję reakcję głównego bohatera za śmieszną i tragiczną. Honor? Dalej mnie rozśmieszasz :) Wierzysz w Boga ? Na serio? :P Mała małpka, która zaczyna szukać. Długa droga przed Tobą ... chłopcze! Oj długa! Nie odpowiadaj! Ja wiem dlaczego przyłączyłeś się do tej dyskusji. Niestety bardzo mocno rozminąłeś się z tym o co w niej chodziło. Rozminąłeś się o lata świetlne. Nie pozdrawiam Ciebie - gnojku!
Wiem co to znaczy być zbuntowanym nastolatkiem i wiem, że mogą głupie pomysły przychodzić do głowy. ty najwidoczniej dalej jesteś na "tym etapie" i uświadomisz sobie głupotę za kilka lat. a czy protekcjonalny ton? haha. broń boże panie boże jak boga wierzę;) Moja pierwsza wypowiedź była odnośnie filmu, to ty się wyniosłeś "protekcjonalnie" niczym PROTEKTOR przesadzonej opinii, nie wierząc by istniały honor i ideały w młodym żołnierzu. wspomniałem, że przesadziłeś z niską oceną filmów a ty od razu ATTACK!
Ps.. "co za gnojek.. " tyczyło się huttona po tym jak napisałeś "za sprawą Hutton'a wszystkie te "zbuntowane nastolatki" nagle zorientowały się jak bardzo są przywiązane do swojej szkoły. To on ich popchnął do tego czynu (...) On jest w głównej mierze winny temu co się stało". - próbowałem zadrwić z tego, że to przez niego.. bo co za różnica przez kogo..
Zastanawiam się, czy oglądaliśmy ten sam film. Po pierwsze, "napchanie", "wypudrowanie" i "przesiąknięcie" amerykańskim patosem, te wszystkie marsze, musztry, itd są przedstawione w prawie karykaturalny sposób i mają raczej pokazać, jak można wypaczyć umysł młodego człowieka, podsuwając mu fałszywe wzory zachowań i autorytety - vide generał i jego szemrana przeszłość, o czym wspomina ojciec dowódcy buntowników. Druga i chyba zasadnicza kwestia to wypowiedź płk. Kerbiego, który jest wyraźnie przerażony tym, czego nauczyli się kadeci w akademii. Trzecia sprawa to bezsensowna śmierć wartownika - dzieciaka i jej konsekwencje, czyli to, że główny bohater (nie pamiętam jak on tam się nazywał) w końcu dostrzega bezsens całej sytuacji i czuje się oszukany. Wniosek: ten film zdecydowanie nie ma na celu stworzenia kolejnego mitu o wspaniałej Ameryce. Przeciwnie, przestrzega przed tym, czym może się skończyć, z pozoru niewinna zabawa w żołnierzyki i chora fascynacja autorytetami. tak się sprawa przedstawia moim skromnym zdaniem, ale co tam, każdy widzi to, co chce zobaczyć . jak dla mnie, zasłużone 9/10
Niewinna jak niewinna. Jeżeli to była jednostka wojskowa (a raczej była ze względu na to, że kadeci mieli dostęp do broni palnej) to chyba aż taka niewinna nie była to zabawa, co? Konsekwencje tej "zabawy" każdy widzi tak jak napisałeś.
Chora fascynacja autorytetami... hmmm. To też jest ciekawe, ponieważ główny bohater pełnił jedną z wyższych funkcji w tej szkole (niech mnie ktoś poprawi, bo mogę nie pamiętać). Jeżeli jemu powierzyli takie dosyć odpowiedzialne zadanie tzn., że musiał mieć głowę na karku lub... lub po prostu rzeczywiście był człowiekiem pokroju "ekstremisty" (co się jednak kłóci z jego działaniami jakie podjął w obronie szkoły). Pytanie. Czy główny bohater był świadom za co walczy i był świadom konsekwencji jakie może przynieść jego postępowanie?
Czy był po prostu zwykłą marionetką (jak również wszyscy pozostali kadeci), który podążał za ideałami (niestety amerykańskimi :) wpojonymi mu przez generała. Wszystko jednak pokazane jest na tle właśnie: flag, proporców i wyprasowanych mundurków. W tle grają trąbki, małe dzieci salutują innym "małym dzieciom", a głównym wątkiem jest właśnie obrona od "stuleci" pieczołowicie strzeżonych, zasad honoru za wszelką cenę.
Nie pamiętam teraz, ale jeżeli główny bohater czuł się oszukany to czemu pozwolił na rozlew krwii, wtedy kiedy jeszcze było to możliwe czemu się nie wycofał - chyba miał świadomość tego, że nie ma szans na wygraną ? Czyż nie?
I patriota i bylismy zolnierzami sa dobrymi filmami a jezeli chodzi o ten jeden konkretny to faktycznie nie znam innego lepszego o tej tematyce
Mnie się podobał i to bardzo. Uważam że film podejmuje ważne kwestie także płytki nie jest. Tom Cruise wcielił się w swoją postać wspaniale, lubię jego wczesne aktorstwo (od początku kariery do połowy lat 90-tych).
Blado wypadł tylko Timothy Hutton ale prawdę mówiąc u niego to norma.