polecam przeczytanie najpierw ksiazki a dopiero potem ogladnac film.
scenariusz odbiega od ksiązki. Z ojca Bena - Keitha, w filmie zrobiono bohatera a to
wlasnie przez niego doszlo do tragedii w ost scenie. Tak samo watek ze zdjeciem zupełnie
inaczej sie potoczył.
książka lepsza, jak zawsze zresztą.
ale film oceniając bez książki - przefantastyczny :D
Nie przepadam za powieściami Sparksa. Uważam, że ubiera w zwykłe słowa wyjątkowe historie, ale dla mnie to za mało. A jako że już obejrzałam film, chęć na przeczytanie powieści jeszcze bardziej zmalała. Ciekawi mnie jednak, czy zakończenie jest takie samo?
Nie chcę spojlerować, ale zakończenie jest inne. Ogółem również nie przepadam za takimi historyjkami, ale ta książka była bardzo dobra, miała fajny klimat, ale żałuję, że obejrzałam film po jej przeczytaniu. Trochę żałosny, pominięto ogromną część wątków, które nadawały tej historii charakter. Na prawdę warto przeczytać ;)
O każde historii Sparksa słyszę, że jest inna niż się wydaje i że warto przeczytać, i za każdym razem spotyka mnie rozczarowanie, więc tym razem spasuję i pozostanę przy filmie ;)
Cóż, wydaje mi się, ze to była jego pierwsza książka jaką przeczytałam i podobała mi się, bo mimo tego, że to było romansidło, miało charakter, a historia w filmie była po prostu denna.
Nie znam przypadku, w którym film jest lepszy niż książka (w ostatecznym rozrachunku, bo niektóre elementy mogą robić lepsze wrażenie) i nawet trudno mi w to uwierzyć, bo jestem strasznym molem książkowym ;) ale mimo to nie skreślam adaptacji filmowych i ta mi się podobała. Być może dlatego, że nie czytałam książki. Porównanie mam, jeśli chodzi o Ostatnią piosenkę. Tam przeczytałam najpierw książkę (pierwsza, jaką czytałam tego autora), a później obejrzałam film. Książka wydała mi się smutna, ale poza tym niczym mnie nie oczarowała. A takie miała dobre opinie.
oczywiscie, ze film. Sa sporadyczne przypadki, gdzie film jest lepszy od ksiazki, nie mozna mowić że nigdy :)
No cóż, nie ma porównania, a osobiście nie spotkałam się z tym, by jakiś film przebił książkę ;)
Ksiązką byłam oczarowana, zas filmem rozczarowana. Już sama obsada jakoś mi nie podpasowała. Zac jako Logan?? Logan w mojej wyobraźni był dużo lepszy. Ech rzeczywistośc nas ciągle rozczarowywuje. Jak dla mnie najlepszą, jak dotad, adapracją Sparksa był "Pamiętnik". Bo i ksiązka jest rewelacyjna, i film tez im wyszedł bardzo dobrze.
Film ,,na podstawie" książki wcale nie oznacza, że wszystko ma być idealne jak w książce. Po to producenci wykupują możliwość stworzenia filmu na podstawie książki od wydawcy i autora, aby część mogli właśnie zmienić lub ustalić we własnej wizji, oczywiście nie odbiegając zbyt mocno od realiów jakie panowały w książce.
Ale mimo wszystko książki nie czytałem niestety. Po obejrzeniu filmu jest na to wielka ochota i z pewnością książka będzie lepsza niż film ;)
Ta ekranizacja była u mnie najbardziej wyczekiwaną od kiedy tylko ogłoszono, że będą nakręcać. Sceptycznie podchodziłam do Efrona, jako Logana. Kompletnie mi odbiegał od mojego wyobrażenia. Ma łatkę, zaszufladkowano go przez "HSM".
Muzyka, zdjęcia na plus. Jakoś ratowała ten film Blythe Danner i ten mały chłopczyk - Riley, który zagrał rolę Bena. Może maluch nie był jakiś fenomenalny, ale był na tyle uroczy, że nawet warto na niego popatrzeć. Chłopiec ma potencjał. :) Ale reszta to jakaś masakra.
Ekranizacje książek Sparksa są zazwyczaj dobre, może nie są idealnie zekranizowane, ale są na tyle dobre, że miło się je ogląda. Ale to? To jest jakieś nieporozumienie! Zawiodłam się, ale kilka plusów ten film ma, więc 5/10.