Tak jak wyżej...
To tak jakby z Enrique Iglesias śpiewał w Chórze Aleksandrowa.
Żal mi Jeffa, kochał ją...
Mnie tez go zal, ale jednak ja zawiodl, a dla kazdej matki (normalnej matki) wazniejsze jest dziecko niz facet...
A myślałam, że tylko mi tam Farrell jakoś nie pasował.
Nie ma co się dziwić matce, wiele pewnie by zareagowało w podobny sposób :(
A mi się wydaje, że Farell był celowo dobranym kontrastem, który miał podkreślić zmianę czasów - już nie granie samotnych kowbojów steranych życiem, z zespołem "na żywioł", tylko właśnie przemysł, gdzie buźka sprzedaje produkt...
Film - bardzo bardzo dobry. Dla dorosłych.