Tim Roth swoją tajemniczością oczywiście potrafi budować napięcie. Ale to dla mnie zdecydowanie za mało, żebym jakoś mocniej zaangażowała się w ten film. Kwestie społeczne albo przemocy niby były, a tak jakby ich nie było. Był film, poświęciłam mu ponad godzinę a spokojnie w tym czasie mogłam zrobić coś sensowniejszego. Zobaczyć i zapomnieć.
Nie zgadzam się . Jak dla mnie to wspaniały film z bardzo zaskakującym zakończeniem . Człowiek który przez caly film wzbudzał moją niechęć , na końcu okazał się być w głębokiej depresji i chciał uchronić swoich bliskich przed traumą swojego odejścia jako kochany członek rodziny. Sprawy społeczne ? To nie ten film i nie było w nim na nie miejsca.
Jak to nie było miejsca na kwestie społeczne - to po co było tyle o gangach? ale tak naprawdę ten wątek też niewykorzystany. Szanuję Twój odbiór filmu. Ja się od niego odbiłam.
I tu możemy sobie podać ręce. Ja nawet nie poświęciłem minuty na ten film. Z góry założyłem, że to nie może być dobre...ewentualnie w kategorii "gry komputerowe".
(do wątku) Trafnie Chris. Nie wszędzie i nawet lepiej mniej szukać wielkiego sensu i pompatycznych metafor. Sundown nie ma miażdżyć czy dotykać, jedynie pokazuje. Spokojnie i tajemniczo, co moją uwagę utrzymało przez całość. Podobał mi się, mimo że nie dostrzegłem gigantycznej głębi, i dobrze.
no a co ? a gdzie w tym wszystkim piekło białych bogatych mężczyzn z kolebki imperializmu i industrializmu ? a gdzie tam cierpienie podstarzałego współ-właściciela hegemona branży mordowania paczkowanej wieprzowiny ? to za mało ?
Czy odbierasz mu prawo do namiastki szczęścia inspirowanej piękną pogodą i soczystą meksykanką ?