Totalnie nie rozumiem fenomenu filmu. Dla mnie to totalny dramat i upadek kina. Żyje 40 LAT i takiego główna jeszcze nie widziałem. Praktycznie nic w tym filmie nie ma sensu - totalny wymysł na miarę bardzo ubogiego Sci-fi połączonego z obrzydliwością. Nie rozumiem, oceny krytyków i ludzi, ale dla mnie jest to kolejny dowód na upadek ludzkości. Ten film nie powinien mieć oceny wyższej niż 2/3! NAJGORSZE GŁÓWNO JAKIE KIEDYKOLWIEK OGLĄDAŁEM!
Nie jest to pierwszy film, który zbiera skrajne opinie i nie ostatni. Główną funkcją kina jest jednak zabawa a nie dydaktyka. Film "Substancja" na swój sposób mierzy się z tematem starzenia kobiet w branży medialnej - filmowej. To temat stary jak samo kino. Dotąd aktorki musiały pogodzić się z upływającym czasem i dać się zepchnąć z piedestału, by młodsze weszły dokładnie w ich miejsce. Także "Substancja" obiera inny kierunek: możesz stworzyć młodszą wersję siebie i oszukać zegar biologiczny. Jak wiadomo z licznych dzieł literatury i filmów, zabawa w Boga przynosi efekt odwrotny od zamierzonego. Film "Substancja" to nie jest film bez wad, więc nie podzielam zachwytów np. Michała Walkiewicza ale jest tu dość dużo dobrych elementów filmowych, że trudno dać opinię negatywną.
Rozumiem przesłanie filmu, ale wykonanie i pomysł jest wręcz tragiczny, całkowicie niespójny, mógłbym powiedzieć, że pomysł jaki tam jest zaadoptowany być może byłby możliwy technologicznie w świcie Gwiezdnych Wojen, Star Trek itd. To co było pokazane w filmie jest absolutnie nie możliwe z punktu biologii i fizyki, jaka obecnie jest znana ludzkości. Totalny gniot, robiący z widzów ludzi ubogich intelektualnie...
Czy "Frankenstein" z 1931 roku był możliwy z punktu biologii, fizyki? Absolutnie nie. Jeżeli spojrzymy na tamten film z Twojej perspektywy, to też trzeba powiedzieć, że to był gniot a czy był? No nie był. Trzeba czasem zawiesić niewiarę, bo film fabularny, to nie film dokumentalny. Jak pisałem dominuje cecha ludyczna czyli rozrywka, zabawa. Potraktuj "Substancję " jako baśń. Czy w baśniach jest wszystko zgodne z biologią, nauką? No nie jest. Trzeba zawiesić niewiarę, przyjąć, że to współczesna forma opowieści przy ognisku i nie doszukiwać się wad na siłę. Poza tym czy klonowanie nie jest tematem, który sięga XX wieku? Owca Dolly? To, że opinia publiczna nie wie o tym czy człowieka można klonować nie oznacza, że nie jest to możliwe. Nauka wciąż robi postępy. W XXI wieku większe niż w XX
To można taka sama latkę .przyszyc kolejnemu fimowi Biedne istoty,czy z biologicznego punktu widzenia jest to możliwe?I tak można wymieniać bez końca tytuły.Ten akurat film to był body horror ale jak się nie wie na co idzie do kina to takie później rozgoryczenie i niesmak.
Intelekt akurat powinien widzowi pozwolić oddzielić to, co realne, od tego, co symboliczne, co jest jakimś założeniem, tezą, którą film lepiej lub gorzej udowadnia. Odróżnić film, który ma zawierać się w rzeczywistych ramach, od takiego, który formą i przekazem nie musi i nie chce tych ram się trzymać. Abstrahuję od tego, czy to się będzie podobać czy nie, ale brak takiego zrozumienia to jest właśnie raczej cecha ludzi ubogich intelektualnie. Strzelasz inwektywami dookoła i trafiasz się w stopę.
A ja miałem problem ze zrozumieniem filmu co sprawiło że ciężko mi się go oglądało. Rozumiem przesłanie i niuanse Hollywood. Tylko podstawowe pytanie czy mamy do czynienia z jedną świadomością która przechodzi z jednego ciała do drugiego czy jednak 2 wersję jednej osoby które rozdzielił się przy podziale? 2 odrębne świadomości. W filmie ani nie jest to jakoś powiedziane ani nie można się tego za bardzo domyślić z zachowania bohaterek.
Bohaterka wielokrotnie otrzymuje jasne pouczenia od "głosu" w słuchawce, który jednoznacznie wskazuje, że są jednością. Dodatkowo film prezentuje wyjątkowo uproszczoną i ogromną instrukcję wyświetlaną na cały ekran!!! Tego rodzaju wskazówki są na tyle klarowne, że trudno je przeoczyć. To jednoznacznie potwierdza, że bohaterka i jej "alter ego" stanowią jedną, niepodzielną świadomość, a nie dwie oddzielne jednostki.
Może, zamiast tylko trenować fizyczne mięśnie i chwalić się nimi na profilowym, warto poświęcić chwilę na ćwiczenie komórek mózgowych. Balans między ciałem a umysłem zawsze wychodzi na plus!
Oj widzę że mania wyższości pełna gębą. Ukłon plytkosci. Bardziej rozdwojenie / rozszczepienie jaźni mi tu pasuje. Niż jedność umysłu.Po prostu nie każdej osobie mieści się w głowie że można być dla siebie tak okrutnym. Uwierzył bym bardziej gdybym widział przemianę głównej bohaterki w poszczególne rolę. Jakaś ewolucję. Niż skok w 2 odmienne postaci i konsekwencje bycia każda z nich. Brakuje mi tu subtelnosci. Zwłaszcza że większość filmu to jakby oglądać teledysk w którymś ktoś okłada widzą po głowie przesłaniem które jest widoczne w pierwszych 30 min filmu.
[SPOILER] Z drugiej strony pod koniec filmu Elisabeth próbuje wycofać się z "terminacji czyli przemożna chęć bycia młodym jednak w niej zwyciężyła - co sugeruje jedna tożsamość - natomiast inna percepcję. Sue patrzyła oczami młodości, Elisabeth - starego, samotnego, w pewnym czasie niedoleznego już człowieka. Nawet jednej świadomości trudno jest to pogodzić.
(Spojler)
Czyli w momencie kiedy Sue bije Elisabeth jest w dwóch ciałach naraz? Trochę tego nie rozumiem
Przed niedozwoloną ingerencją(przerwanie nieodwracalnej procedury terminacji) mieliśmy do czynienia z jedną świadomością, która funkcjonowała w dwóch ciałach, przełączając się między nimi: Liz i Sue były dwoma „naczyniami” dla jednej świadomości. To oznacza, że istniała tylko jedna jaźń, która kontrolowała naprzemiennie oba ciała, w pełni przejmując nad nimi władzę w zależności od sytuacji.
Decydujący moment nastąpił, gdy Liz, wbrew instrukcjom, zdecydowała się przerwać proces ostatecznej eliminacji Sue. W wyniku tego zaburzenia doszło do czegoś, co można nazwać „rozszczepieniem” świadomości: jedna jaźń została "replikowana" na dwie niezależne perspektywy, każda przypisana do innego ciała.
To, co wcześniej było dynamicznym i płynnym procesem przełączania, zamieniło się w trwałe rozdzielenie. Liz próbowała cofnąć decyzję o usunięciu Sue, ale zamiast przywrócić poprzedni stan, stworzyła niezależny byt. Sue, dotychczas będąca tylko alter ego Liz, stała się samodzielną świadomością, zdolną do funkcjonowania bez wpływu swojej „pierwotnej” wersji. Od tego momentu są to dwie niezależne istoty, które mają wspólną historię, ale od momentu rozdzielenia działają na własną rękę.
One są jednością, ale nasza bohaterka sama mówi, że nienawidzi siebie, nienawidzi tej części siebie, która się starzeje, bo przez to zostaje pozbawiona zachwytu innych, który ją dotychczas karmił. Bez tego zachwytu ona nie istnieje, bo jest PUSTA w środku , nienawidzi siebie.
> To co było pokazane w filmie jest absolutnie nie możliwe z punktu biologii i fizyki, jaka obecnie jest znana ludzkości.
Dobrze, że doprecyzowałeś o co ci chodzi. Czyli wg ciebie film jest najgorszym gównem, tylko dlatego, że nie jest możliwe z punktu widzenia biologii i znanej nam wiedzy, to co dzieje się z główną bohaterką? Przecież to jest tylko zabawa do sprowokowania widza, są różne filmy. To jest kino, a nie życie i jakiś dajmy na to dramat o chorym człowieku czy ckliwe romanse.
> To co było pokazane w filmie jest absolutnie nie możliwe z punktu biologii i fizyki, jaka obecnie jest znana ludzkości.
Film jest i po to i po to. Co to za bzdura, że film ma tylko dawać rozrywkę? A Pianista, a Pluton?
"Ten film nie powinien mieć oceny wyższej niż 2/3!"
2/3 = 6,6(6)/10 Film ma obecnie 6,9 wiec nie rozumiem po co tyle krzyku o te 0,3/10? :)
Ignoranctwo niektirych naprawde mnie zadziwia,ale tak to jest jak niedsielni ogladacze biora sie za ogladanie takiego kina a patrzac na twoj profil to nawet nie jestes niedzielnym ogladaczem...
Obejrzyj "Salo, czyli 120 dni Sodomy" jak "Substancja" była dla ciebie ciężka, to przy tym dostaniesz udaru.
Co do osób oceniających ten film wysoko, myślę że udają że są inteligentni i widzą więcej, bo przecież krytycy ocenili ten film wysoko. Ale opinie krytyków są opłacane, więc na nich bym się się nie skupiał.
Krytycy opłacani, widzowie udają inteligentnych, a Ty jedyny przenikasz przez tę pajęczynę manipulacji? Fascynujące. Może zamiast węszyć spiski, warto by pomyśleć, że wysoka ocena to czasem wynik tego, że inni po prostu rozumieją coś, czego Ty nie załapałeś.