to jest film dla najmłodszych widzów. Cofam sie 10 lat wstecz i łezka mi sie w oku kręci.
pamietam jak oglądałem ten film z mamą. mialem, nie wiem, 4-5 lat.. sentyment
Niejeden film dla najmłodszych (vide kreskówki Disneya czy Don Blutha) jestem dziś w stanie obejrzeć bez zająknięcia, natomiast Stuart Malutki już przy pierwszym obejrzeniu wydał mi się infantylny w stopniu zabijającym zabawę z oglądania. Dzisiaj pewnie byłoby jeszcze gorzej.
Jeden z najpiękniejszych filmów dla dzieci jak i dla dorosłych na świecie. Dzieci mają dzięki niemu przyjemną rozrywkę, a dorośli mogą zobaczyć obraz prawdziwej, wzorowej rodziny, z której można brać przykład. Bo gdzie znaleźć drugą tak kochającą się i solidarną ze sobą rodzinę? Piękny film i miło jest do niego wracać. A zatem "Malutcy górą!".
Heh, ja też. Nawet obejrzałbym jeszcze raz, teraz, by zobaczyć co mi się w nim tak podobało, że jak byłem mały to paręnaście razy go oglądałem. Najlepiej pamiętam kolejkę (wyczapista była), ale z fabuły nic...
Ja pamiętam kocura ;) tylko jak on miał na imię... jakoś od Śniegu bodajże.
I zawsze śmieszyło mnie nazwisko.
Śnieżek... Też coś mi się przypomniało, taki biały puszysty kot, z czerwoną obrożą...
no, mi tez.. ja to miałam 10 i byłam wtedy na tym kinie z klasa. Pamiętam to jakby to było wczoraj. Ale ten czas leci!