Czy nie odnieśliście wrażenia że w tym filmie pojawia się lekki podstekst polityczny nawiązujący do sytuacji Korei Północnej i Południowej? Okrutny władca "nie zasługujący na swoich poddanych"; przekroczenie rzeki i bycie zdrajcą bez mozliwości bezpiecznego powrotu?
Ciekawe czy doszedłbyś do podobnych wniosków gdyby aktorzy nie byli skośnoocy i gdyby aktualnie w mediach nie serwowano wiadomości o sytuacji w Korei?
Film nijak ma się do współczesnych stosunków Północ-Południe - barbarzyńcy, którzy atakują Koreę to Mongołowie, a film bazuje na historycznym ataku wojsk Mongolskich (późniejsza dynastia Qing) na Koreę w 1627.
Co do przekroczenia rzeki to chodzi tu o rzekę na granicy Korei (ówczesnego państwa Joseon) i Chin - wg prawa panującego w tamtym okresie ludność nie mogła swobodnie przemieszczać się po terenie kraju, nie mówiąc już o ucieczce poza jego granice.
Jak widać na tym przykładzie wiele aspektów polityki Kimów wcale nie jest ich wymysłem, ale kontynuacją starych zasad sprzed kilkuset lat.