W filmie pt. "Star Trek" bardzo raziło mnie nie uwzględnienie efektów relatywistycznych podczas podróży tzw. statku kosmicznego "U.S.S. Enterprise". Przy prędkościach zbliżonych do prędkości światła, dylatacji czasu nie można pominąć.
Inną kwestią jest niemożność przekroczenia tejże wartości, z powodu niezgodności ze szczególną teorią względności Einsteina.
Mam nadzieję, iż twórcy tegoż filmu sprostują wyżej przytoczone fakty w następnych częściach.
Pozdrawiam.
To już dawno zostało wytłumaczone. Okręty nigdy nie przekraczają prędkości światła.
"Zdolność napędu do przekraczania prędkości światła jest tłumaczona w następujący sposób: statek generuje tzw. pole warp, czyli lokalne zakrzywienie czasoprzestrzeni. Przestrzeń zagęszcza się przed statkiem i rozciąga za nim, dzięki czemu statek pokonuje ogromne odległości, nie przekraczając prędkości światła."
Nawet jeśli statek nie przekroczy prędkości światła, to i tak prędkość zbliżona do prędkości światła spowoduje dylatację czasu.
Do tego z prędkością bliską do prędkości światła podróż z Układu Słonecznego do Alpha Centauri, najbliższej nam gwiazdy, i tak trwałaby ok. 3ech lat...
Twórcy Star Treka powinni to wiedzieć i stworzyć np. bramy czasoprzestrzenne zakrzywiające "tkaninę" czasoprzestrzeni i pozwalające na podróż błyskawiczną bez efektu dylatacji czasu.
Kto grał w grę pt. Freespace wie co mam na myśli :)
Pozdrawiam fanów fizyki i kosmologii :)
No ale tak działa Warp! Statki nie zbliżają się do prędkości świetlnych. A Prędkość Warp oznacza stopień zakrzywienia przestrzeni czyli zrobienia sobie skrótu pomiędzy dwoma punktami, statki lecą w pustce, tak jak we Freespace.
Poprzednicy już wyjaśnili - w Star Trek, zakrzywianie czasoprzestrzeni istnieje od samego początku. To jest właśnie piękno Treka. Bardzo często opiera się na prawdziwej nauce (choć czasem trochę nagina pewne prawa). Tu jednak wszystko jest tip-top.
Czasami trzeba nagiąć rzeczywistość ale należy zwrócić uwagę że serial powstał w latach 60tych, a wtedy w większości produkcji SF latanie pomiędzy polegało na zwykłym locie pomiędzy systemami.
Trzeba jeszcze zauważyć że samo zjawisko dylatacji czasu i wszystkiego z
tym związanego (np paradoks bliźniąt) jest podważane przez sporą grupę
naukowców...
Prawdę mówiąc My ludzie wiemy tak niewiele na temat wszechświata że jeszcze
wielokrotnie teorię i prawa będą musiały być zastąpione przez nowe.
Przykładem może być odkrycie bodajże galaktyki lub mgławice (nie pamiętam
dokładnie) której wiek szacuje się na starszy niż początek wszechświata
(Big Bang - Wieli Wybuch) co niszczy nasze dotychczasowe poglądy na
początek kosmosu.
Straszna bzdura, po pierwsze nie wiem co to są za ci naukowcy wątpiący w dylatacje, która nie dość,że została udowodniona(poprzez wykrycie na powierzchni ziemi mionów docierających z granicy kosmos/ziemia) to na dodatek uwzględniając dylatacje czasu na powierchni ziemi można było zwiększyść precyzje GPSu. Drugi motyw, dylatacja czasu nie występuja na statku poruszającym sie w Warp dlatego,że on tak na prawdę stoi w miescu, po prostu, "przysuwa" do siebie cel i odsuwa miejsca startu, robi to kurcząc czasoprzestrzeń przed sobą, która może sie poruszać szybciej od c dlatego,że nie niesie ze sobą żadnej informacji, z tego samego powodu prędkość grupowa może być większa od c.
Nie pamiętam dokładnie co to byli za naukowcy, wszystko opiera się o to
że każdy punkt we wszechświecie jest w ruchu względem każdego innego
punktu. Tak więc mamy dwoje ludzi w równym wieku (A i B) A pozostaje na
ziemi B leci w kosmos.
Obaj są w ruchu względem drugiego tak więc w zależności od punktu
widzenia dla każdego dylatacja czasu działa inaczej (albo jeden po
powrocie byłby młodszy albo drugi).
Dokładnie o tym samym mówi paradoks bliźniąt
(http://pl.wikipedia.org/wiki/Paradoks_bli%C5%BAni%C4%85t) a naukowcy o
których mówię są zdania że albo obaj bliźniacy mają rację albo żaden tzn
albo dylatacja czasu nie istnieje albo działa na obu tak samo (co w
gruncie rzeczy oznacza że nie istnieje bo działa na nich tak samo jak na
każdy inny punkt w kosmosie).
Po za tym jakim cudem jest możliwe określenie pochodzenia mionów skoro
czas dla nich biegł inaczej niż nam?? w takim razie skoro określono ich
pochodzenie na granicę kosmos/ziemia to biorąc pod uwagę dylatację
musiałyby one pochodzić z dalszych rejonów a gdyby pochodziły z granicy
to ich wiek nie mógłby zostać na taki określony ponieważ przez dylatację
czasu były by młodsze.
Co do GPSu to jest on niedokładny nie przez dylatację czasu bo przy
takich odległościach i prędkości dylatacja (jeżeli takowa istnieje) była
by znikoma, tylko przez to że satelity wykorzystywane przy triangulacji
nie są całkowicie nieruchome tylko oscylują w okolicach jakiegoś miejsca
co powoduje niedokładność.
teoria nie jest niepowtarzalnym faktem!
A Warp nie jest silnikiem idealnym tylko "narzędziem" do zaginania
zasoprzestrzeni - coś w stylu teleportacji
Bez sensu sie sprzeczasz i nawet nie wiesz o czym mówisz, dylatacja czasu nie tylko zachodzi pod wpływem dużych prędkości ale także w obecności dużej masy(na ziemi czas płynie wolniej niż w kosmosie, na słońcu czas płynie wolniej niż w kosmosie, a przy samym horyzoncie zdarzeń czarnej dziury płynie super wolno). Dlatego satelity GPS muszą także wziąć pod uwagę dylatacje czasu na ziemi aby dokonywać precyzyjniejszych wyznaczeń położenia obiektu. Tutaj jest dokładne wyjaśnienie: http://triangulum.nl/Werkgroepen/documentatie%20werkgroepen/Snaartheorie/GPS%20e ssay.pdf
A tutaj doświadczenie w którym wyznacza sie średni czas życia mionu:
http://hep.fuw.edu.pl/ZCiOF/II_Pracownia/P3/HTML/index.htm
Wiem, że trochę to zajedzie trollem, ale Star Wars by takiej dyskusji nie wywołało :)
Bo Star Wars rządzi się swoimi prawami.
Star Trek to jednak Science Fiction opowiadający o przyszłości naszej
cywilizacji, z kolei Star Wars to bajka, baśń, jak ktoś kiedyś nazwał
"Space Fantasy", "Tolkien w kosmosie", legenda czy nawet mitologia. Tu
nie chodzi o to żeby wszystko zgadzało się z naszymi prawami, bo cała
historia opowiedziana w Gwiezdnych Wojnach dzieje się jak od początku
mówi nam Geroge Lucas- "Dawno temu w odległej galaktyce...", to opowieść
o innym świecie. Tak jak Grecy opowiadali w swojej mitologi o Olimpie,
bogach i herosach, tak Lucas opowiada w swojej "mitologii" o Odległej
Galaktyce, mocy i rycerzach Jedi.
Ta "mitologiczna cecha" Star Wars przyciąga mnie do tego świata od czasu
kiedy ojciec przyniósł na VHSie "Powrót Jedi". Minęło od tego czasu już
kilkanaście lat a ja wciąż zachwycam się tym światem czy to filmowym,
animowanym, komiksowym czy książkowym. Co tydzień jak dzieciak włączam
Cartoon Network żeby przez 40 minut popatrzeć na ten świat, a co jakiś
czas siadam i oglądam całą sagę filmową (czasami całe 13 godzin
ciurkiem).
Jakoś nigdy nie wciągnęło mnie tak w świat Star Trek'a mimo
wielokrotnych prób kiedy ze świata Star Wars miałem do dyspozycji już
tylko książki i komiksy, dopiero dzieło JJ. Abrams'a coś zmieniło ale to
nadal nie jest ta Magia.