I w ogóle na temat Smoleńska?
Czy wy ludzie naprawdę wierzycie, że to był wypadek?
Nie jestem żadnym pisowcem ani nikim podobnym, ba, bardzo mi do takiego kogoś daleko, ale przecież to jest niewyobrażalnie nieprawdopodobne żeby to był wypadek. Zauważcie, że jak polski samolot spadł w Rosji, to rosjanie trzymali go, bo "spadł na ich terenie", ale jak rosyjski samolot spadł w Egipcie, to natychmiast kontrolę nad miejscem rozbicia dostali rosjanie, bo "to był ich samolot i ich rodacy".
Zrobienie filmu na ten temat to może i jest lekka przesada (tak, na tyle lekka, żeby nie zasługiwała na zlinczowanie wszystkich aktorów i w ogóle osób mających z tą produkcją cokolwiek wspólnego), jednak ja w ogóle nie rozumiem całego tego podejścia do sprawy Smoleńska w stylu " oj daj już spokój, nie rozgrzebuj". Trzeba rozgrzebywać. Prezydent prawdopodobnie zginął z rąk sił obcego państwa a rodacy machają na to ręką?
Po 1-sze to nie jest hejt tylko zasłużona ocena propagandowego filmu zakłamującego rzeczywistość.
Po 2-gie skoro piloci lądowali na ślepo to sami się prosili o problemy. Jakbyś zamknął oczy jadąc samochodem i się zabił, to też byś twierdził, że to nie był wypadek tylko zamach obcego mocarstwa.
Po 3-cie Prezydent zginął, bo za bardzo spóźnił się na istotną dla niego uroczystość. Nacisk na pilotów oraz inne powody doprowadziły do tragedii. Nie wolno było pilotom przy widoczności jaką mieli podjąć decyzji o lądowaniu.
Bo to po prostu słaby film/ Aktorstwo, efekty, słaby scenariusz, więc taka ocena?
Jeżeli to nie był wypadek, to... zastanawiająco wiele rąk w Warszawie jest czerwonych od krwi. I zastanawiająco wielu ludzi w Warszawie odniosło korzyść z takiego, a nie innego rozwoju wypadków.
Ponadto zastanawiająco wielu ludzi mediów i nie tylko brało udział w propagowaniu kłamstwa. Niczym Nina i jej szef.
Wielu jest więc zainteresowanych w szerzeniu kłamstwa i torpedowaniu jakichkolwiek prób dojścia do prawdy w sprawie Smoleńska.
Skoro jednak... to był wypadek, co potwierdzają fakty, to wychodzi na to, że w ostatnim zdaniu miałeś na myśli siebie samego. Trafnie oceniłeś ludzi aktualnych publicznych mediów rządowych.
Uderz w stół, nożyce się odezwą.
Skąd cwaniaku wiesz, że to był wypadek, a nie co innego?
Nawet prokuratura nie wie i przedłużyła śledztwo do końca przyszłego roku. A ty wiesz.
Wystarczy nie zaprzeczać faktom. Skoro piloci pod naciskiem lądowali z praktycznie zerową widocznością to nie trzeba być geniuszem, aby wiedzieć, czym coś takiego może się skończyć.
Prokuratura jest pod nadzorem PIS-u i robi to co pasuje Kaczyńskiemu, a nie zajmuje się dochodzeniem prawdy.
Skoro wystarczy nie zaprzeczać faktom, to im nie zaprzeczaj.
1. Nie lądowali.
2. Nie było nacisków.
3. Widoczność nie była zerowa.
Skoro chcesz trzymać się faktów to:
1. Nie zrezygnowali z lądowania w Smoleńsku.
2. Oczywiście , że były naciski. Zapisy w kabinie to potwierdzają.
3. Widoczność była 5-cio krotnie mniejsza niż dopuszczalna ze względu na bezpieczeństwo lotu. Czyli praktycznie lecieli na ślepo.
Znowu przepraszam, że kolejny raz wytykam Ci mijanie się z prawdą.
1. Dowody?
Wykonywali manewr "podejście końcowe" do wysokości decyzji. Zgodnie z prawem lotniczym.
Następnie zgodnie z prawem lotniczym wykonywali manewr "odejście na drugi krąg". Podczas wykonywania tego manewru spadli, rozbili się i nikt nie wie dlaczego.
Na żadnym etapie lotu nie wykonywali manewru "lądowanie".
2. Nie było. Łżesz jak bura suka. Jeżeli uważasz inaczej - udowodnij.
3. Znowu łżesz. Wosztyl mówił im o 400 m, czyli 2,5 (a nie 5) raza mniej niż 1000 m. I nieskończenie razy więcej niż 0.
Co i tak nie ma znaczenia, skoro nie lądowali.
Przeproś swoją twarz przy najbliższym goleniu. Jeżeli jesteś w stanie patrzeć w lustro oczywiście.
1. Dowody? Gdyby nie zrezygnowali z lądowania, to by polecieli na inne lotnisko. Jednak zdecydowali się na manewr podejścia do wysokości decyzji.
Jeżeli Ty nie chcesz wiedzieć, to nie znaczy, że nikt tego nie wie. Nie spadli tylko zeszli na zbyt niską wysokość, gdyby mieli minimalną widoczność dopuszczalną normami bezpieczeństwa 1000m, to zapewnia nie doszłoby do zderzenia z ziemią.
Nie doszło do lądowania, bo wcześniej rozbili się.
2. Dlaczego uważasz, że robię to co Ty? Są nagrania i stenogramy. Każdy ma do nich dostęp. Umiesz czytać, to z łatwością znajdziesz odpowiednie kwestie.
3. Znowu myślisz , ze robię to co Ty. Wosztyl najpierw mówił o 400, potem przekazał informację o 200m. Mamy więc jasność kto łże.
Mylnie uważasz, że przestrzeganie zasad bezpieczeństwa nie ma znaczenia. Katastrofa smoleńska jest tego przykładem.
Nie napiszę, że nie jesteś w stanie patrzeć na siebie w lustro, ponieważ myślę, że dezinformując kierujesz się zimnym wyrachowaniem i nie masz z tego powodu wyrzutów sumienia.
Znowu przepraszam, że kolejny raz wytykam Ci mijanie się z prawdą.
1. Zapoznaj się z
https podkomisjasmolensk mon gov pl plik file zespol_lotniczo_nawigacyjny_skon.pdf strona 5
2. Ty twierdzisz, ty dowodzisz. "Argument bez dowodu odrzucam bez powodu".
3. Kiedy przekazał informację o 200m?
Źródło?
Nie ma znaczenia, czy coś odrzucasz, czy nie, skoro podjąłeś się na tutejszym forum fałszowania prawdy.
Ze stenogramie rozmów z kabiny pilota można np. dowiedzieć się o tym, że szef protokołu mówi , ze trzeba próbować do skutku, a jak kapitan powątpiewa w taką możliwość, to dowiaduje się, ze mają problem.
Razem z pilotami w kabinie był DSP i nakłaniał do nierezygnowania z lądowania.
Informacja o 200m metrach została przekazana o 8:37:02.
Jeszcze raz zarzucisz mi gołosłownie kłamstwo i zgłaszam twoje konto do administracji portalu. A w dalszej kolejności zastanowię się nad krokami prawnymi.
Co do stenogramów - naucz się czytać. A potem przyjdź z danymi typu: kto powiedział, o której godzinie, co dokładnie powiedział, w jaki sposób potwierdza to twoją tezę. Szef protokołu np. na żadnym etapie sprawy nie twierdził, że trzeba próbować do skutku.
Ponadto (op. cit. str. 6):
"Kwestie psychologiczne
1. Analizy wypowiedzi świadków oraz wyniki testów psychologicznych prowadzą do wniosku, że tezy Komisji Millera i MAK (presja na załogę, konformizm dowódcy załogi, negatywny obraz gen.Błasika) nie znajdują
potwierdzenia. Na tym etapie badań należy przyjąć, że
miała miejsce nieudolna próba zatuszowania prawdziwych przyczyn katastrofy i prawdziwych winnych jej wystąpienia.
2. Członkowie Zespołu na podstawie przesłuchań nagrań z pokładu samolotu stwierdzają, że brak jest potwierdzenia dla tezy o tunelowaniu poznawczym u dowódcy załogi i potwierdzają opinię biegłych prokuratury, którzy stwierdzili brak nadmiernego wzrostu napięcia emocjonalnego w rozmowach załogi.
3. Na aktualnym etapie badań Zespół nie potwierdza żadnej formy presji na załogę, która rzekomo miała być wywierana przez generała Andrzeja Błasika"
.
Oficjalne dane pogodowe dla godziny 8:38 (czasu polskiego?) mówią o widoczności 500 m.
https pbs twimg com media CwaMKQSXcAAKyg6.jpg:large
co jednak nie ma znaczenia, bo piloci mieli prawo wykonania podejścia końcowego do wysokości decyzji.
Wykaż się uczciwością i zgłoś własne konto do administracji portalu. Nie masz możliwości skasowania tego co tutaj pisałeś i nie masz możliwości wyparcia się swoich czynów.
Niesłusznie obrażasz mnie brak umiejętności czytania. Raczej wyraziłeś opinię o swojej umiejętności, skoro nie umiesz doczytać się tego co opisałem.
Przedstawiony cytat będzie odkłamywany przez rzeczywistych specjalistów.
Znowu mijasz się z prawdą, że nie ma znaczenia na bezpieczeństwo lotu to , czy pilot widzi. Było 200m, ale ty wiesz lepiej od Wolsztyla, który był na miejscu.
Znowu przepraszam, że kolejny raz wytykam Ci mijanie się z prawdą.
1. Skoro umiesz czytać ze zrozumieniem i rzeczywiście czytałeś stenogramy, to dlaczego nie zapodałeś rzeczywistej godziny i minuty w której szef protokołu dyplomatycznego pan Kazana miał kazać pilotom lądować do skutku?
Powiem ci dlaczego.
Bo nic takiego nie miało miejsca.
2. Żadnego Wolsztyla nie było na miejscu.
Był za to por. Wosztyl, który mówił o 400 m i śp. sierżant Muś który podobno mówił o 200 m. Niestety, nie potwierdzi, bo nie żyje.
Dla twojej informacji: karta warunków pogodowych, którą zacytowałem, była zacytowana na twitterze nie przez kogo innego, a właśnie przez por. Wosztyla. Nie twierdził, jakoby była sfałszowana, chociaż był na miejscu.
3. Od tego pilot ma przyrządy w kabinie, żeby mógł latać w warunkach zerowej widoczności. Nie może jedynie startować ani lądować nie widząc pasa startowego.
4. Przedstawiony cytat jest relacją z badań prowadzonych przez prawdziwych specjalistów postawionych na miejscu partaczy. Którzy to partacze - mam nadzieję, niedługo - odpowiedzą przed sądem za swoje partactwa.
1. Jakbyś umiał to czego brak mi obraźliwie zarzucasz to byś wiedział , że było to o 8:26:33. Nie zaklniesz rzeczywistości twierdząc, że nie miało to miejsca. Stwierdzenia powodujące presję na pilotów padały.
2. Muś nie może potwierdzić, ale przekazana informacja o 200m z Jaka 40 została nagrana i jest ona faktem.
3. Znowu się mylisz, że piloci w Smoleńsku mogli wykonywać manewr w warunkach zerowej widoczności (mieli wymóg 1000m którego nie dochowali).
4. Prawdziwi specjaliści nie pasują do koncepcji Macierewicza, więc z ich usług nie korzysta. Zapewnie masz rację, iż biorąc pod uwagę, że PIS ma już prawie wszystko we swym władaniu, zaczną się sądy nad uczciwymi ludźmi.
1. No i czemu bezczelnie kłamiesz? Po raz kolejny zresztą?
Pan Kazana NIGDY nie nakazał załodze lądować do skutku.
W szczególności NIE zrobił tego o godz. 8:26.
2. Informacja o 200 m została odczytana z nagrania, a czy jest faktem to się jeszcze okaże po zbadaniu nagrań na okoliczność fałszerstwa. Co nie zmienia faktu, że 200m >> 0m, czyli po raz kolejny kłamałeś.
I nie zmienia faktu, że informacja jest przypisywana Musiowi a nie Wosztylowi. Więc ja pisałem prawdę.
3. Znaczy jak mieli zerową widoczność, to nie mogli wykonywać manewru? Np. odejścia?
Znowu kłamiesz.
4. Nikt tu nie pisze o PiS ani Macierewiczu.
Mam dość rozmowy z trollem. Żegnaj.
1. No i czemu znowu przypisujesz mi swoje zachowanie? Nagrania z kabiny pilotów zawierają wypowiedzi wskazujące na presję skierowaną na pilotów. Ktoś je wypowiedział. Twoje obraźliwe insynuacje nie zamienią prawdy w fałsz.
2. Jeżeli zajmie się tym "ekspert" Macierewicza , to pewnie wg wytycznych uzna ją za fałszywą. Jeden metr również jest większy od zera. Co nie zmienia faktu, że 200m << << << 1000m.
Nie jest istotne kto z nich przekazał taką informację, tylko to, że warunki pogodowe były tragiczne.
3. Nie powinni brać pod uwagę lądowania w Smoleńsku tylko lecieć na inne lotnisko. Przepisy zabraniają lądowania przy widoczności takiej jaka była.
Znowu przypisujesz mi swoją aktywność.
4. Chcą nie chcąc PIS i Macierewicz jest ze sprawą ściśle związany.
Też mam dość i zaczyna mnie męczyć wyjaśnianie oczywistości.
A to złośliwy troll!
Złapany za rękę krzyczy że to nie jego ręka!
Nie wymigasz się. Pan Kazana (ani żaden inny pasażer) nie kazał nikomu lądować do skutku.
Skłamałeś i idziesz w zaparte.
Przypominam:
1. NIE LĄDOWALI.
Wykonywali manewr podejścia końcowego. Do wysokości decyzji wolno im było nawet przy widoczności 0. Zwłaszcza, że lotnisko NIE BYŁO ZAMKNIĘTE.
Na wysokości decyzji prawidłowo zdecydowali, że NIE BĘDĄ LĄDOWAĆ. (Komenda dowódcy 8:40:52 powtórzona przez 2 pilota 8:40:53). Od tej chwili wykonywali manewr ODEJŚCIA na drugi krąg, a nie lądowania.
2. NIE BYŁO NACISKÓW.
Żeby sprawić wrażenie, jakoby były, uciekano się do fałszowania odczytów. Inst. Sehna już w 2012 wycofał się z wszystkich prób odczytu sugerujących nacisk. Żeby mimo wszystko zrobić wrażenie nacisków, przed wyborami 2015 zatrudniono bajkopisarza Artymowicza. Amatora. Bo żaden poważny człowiek się nie podjął bajkopisarstwa.
Bieżące badania zaprzeczają naciskom.
3. 200m >> 0.
Oczywiście. 200m < 1000m, ale miałoby to znaczenie wyłącznie, gdyby decyzja na wysokości decyzji była inna, niż była.
Dlaczego uważasz, że jestem tym co ty i robię to co ty?
Nie wymigasz się. Są nagrania z kabiny pilotów i zaprzeczają temu co tak uparcie twierdzisz.
-Panie dyrektorze wyszła mgła, w tej chwili I przy tych warunkach które są obecnie - nie damy rady usiąść. Spróbujemy podejść, zrobimy jedno zajście, ale prawdopodobnie nic z tego nie będzie. a k
że proszę już myśleć nad decyzją co będziemy robili.
-Będziemy próbować do skutku
-Yy paliwa nam tak dużo nie starczy żeby do skutku
-To tu mamy problem
Powtarzam do znudzenia:
1. NIE ZDĄŻYLI WYLĄDOWAĆ
bo wcześniej się rozbili. Gdyby nie lecieli w takiej mgle to widzieliby, jak niebezpiecznie nisko znaleźli się na ziemią. Brak widoczności przyczynił się do tragedii.
Tak, TO CO MIAŁO SŁUŻYĆ do lądowania samolotu nie było zamknięte. To co miało służyć do lądowania nie było wyposażone tak jak normalne lotnisko pasażerskie.
Kiedy zdecydowali się odejść to było już nieco za późno. To nie rower, który reaguje od razu na ruch kierownicy. Ten kolos ma bezwładność.
2. OCZYWIŚCIE, ŻE BYŁY NACISKI.
Trochę się powtarzam, ale są nagrania z kabiny pilotów i można przytoczyć konkretne wypowiedzi. Mylisz się sądząc, że ekspert Macierewicza, który swoje kłamstwa nazywa blefowaniem jest lepszy od Artymowicza.
Bieżące "badania" Macierewicza, będą odkłamywane przez poważnych ekspertów.
3. 200m << 1000m (1500m)
Przez niezachowanie względów bezpieczeństwa związanych z widocznością w momencie podjęcia decyzji wszystko było już pozamiatane
Nieco już mnie męczy odkłamywanie tego co piszesz.
No i konsekwentnie idziesz w zaparte.
Przypisujesz panu Kazanie słowa, które
- wg Inst. Sehna w ogóle nie padły
- wg. bajkopisarza Artymowicza wypowiedział K(apitan statku powietrznego kpt. Arkadiusz Protasik)
i wyciągasz z nich kłamliwe wnioski.
W pozostałych sprawach kłamiesz równie konsekwentnie.
No i konsekwentnie przypisujesz mi twoje własne postępowanie
Słowa które przytoczyłem zostały nagrane przez rejestrator głosu w kabinie pilotów i twoje zaprzeczanie prawdzie nic tu nie zmieni.
Nadal się mylisz, że "ekspert" Macierewicza który swoje kłamstwa nazwał blefem jest lepszy od poważnego eksperta. To, jak określasz Artymowicza, świadczy nie o nim tylko o tobie i o tym jak w zaparte idziesz w swoich kłamstwach.
W pozostałych sprawach również mijasz się z opisem rzeczywistości.
Nieco już mnie męczy odkłamywanie tego co piszesz.
DO
@krzych66
Paweł Artymowicz (ur. 24 czerwca 1961 w Warszawie[2]; ps. You-Know-Who, używany w blogach) – polski astrofizyk, doktor habilitowany nauk fizycznych w zakresie astronomii ze specjalnością astrofizyka[7], profesor i wykładowca University of Toronto.
W latach 1980–1985 studiował astronomię na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego i uzyskał tytuł zawodowy magistra astronomii[2][8]. W 1984 roku otrzymał nagrodę drugiego stopnia w Konkursie Młodych Polskiego Towarzystwa Astronomicznego[2]. W latach 1984–1985 był asystentem w Obserwatorium Astronomicznym Uniwersytetu Warszawskiego, a w latach 1985–1986 asystentem w Centrum Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika PAN[2]. W latach 1986–1990 asystent naukowy w Instytucie Teleskopu Kosmicznego (Space Telescope Science Institute, STScI) w Baltimore w Stanach Zjednoczonych i jednocześnie doktorant specjalny w Johns Hopkins University[2]. W 1990 roku uzyskał stopień naukowy doktora nauk fizycznych w zakresie astronomii ze specjalnością astronomia za rozprawę Fale gęstości w galaktykach, przygotowaną w Centrum Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika PAN[7]. W latach 1990–1993 pracował w Obserwatorium Licka w Santa Cruz w Kalifornii jako stypendysta NASA (Hubble Fellow)[2].
W 1993 roku zamieszkał w Sztokholmie i w latach 1993–1997 pełnił funkcję asystenta naukowego i wykładowcy na Uniwersytecie w Sztokholmie[2]. W 1994 roku uzyskał najwyższy szwedzki stopień naukowy docenta na Wydziale Astronomii Uniwersytetu w Sztokholmie[2], a w 1996 roku stopień naukowy doktora habilitowanego w zakresie astronomii ze specjalnością astrofizyka za rozprawę Oddziaływania dysków astrofizycznych z układami gwiazdowymi i planetarnymi przygotowaną na Uniwersytecie Warszawskim[7]. Od 1997 roku naukowiec (NFR Senior Researcher) w Sztokholmskim Obserwatorium Astronomicznym w Saltsjöbaden[2]. Wiosną 2005 roku przeprowadził się ze Sztokholmu do Toronto w Kanadzie[9], opuszczając Sztokholmskie Obserwatorium Astronomiczne[10], by objąć stanowisko profesora astronomii[11], astrofizyki[12] i fizyki[13] na University of Toronto[1]. Pracuje na Wydziale Nauk Fizycznych i Nauk o Środowisku (Department of Physical and Environmental Sciences)[3] oraz na Wydziale Astronomii i Astrofizyki (Department of Astronomy and Astrophysics), gdzie zajmuje się badaniami nad pochodzeniem i ewolucją gwiazd podwójnych i układów planetarnych, dynamiką dysków astrofizycznych, fizyką pyłu międzygwiazdowego, częściowo również podwójnymi czarnymi dziurami i galaktykami aktywnymi[4].
Autor i współautor licznych publikacji naukowych (w roku 2015: 88 publikacji, ponad 4000 cytowań[14]). Posiada wysokie wskaźniki cytowań: h=31, i10=43 według Google Scholar[15]. Jego specjalnościami KBN są astrofizyka, astronomia, astrofizyka teoretyczna, dynamika dysków astrofizycznych i układy planetarne[7] także aerodynamika i aeronautyka[15]. Prowadził badania m.in. w Max-Planck-Institut Jena (Niemcy), Service d’Astrophysique w Saclay (Francja), Uniwersytecie Hawajskim (USA), Université de Grenoble (Francja), Instytucie Teleskopu Kosmicznego w Baltimore (USA), Princeton University (USA), Kavli Institute for Theoretical Physics (USA) oraz na Uniwersytecie Kalifornijskim w Santa Cruz (USA), spędzając tam urlopy naukowe[8][16][12]. W latach 2000–2004, w okresie pobytu w Szwecji, był zapraszany do nominowania kandydatów do Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki i chemii[1][17]. Współorganizował ponad 9 konferencji międzynarodowych i wygłosił ponad 25 referatów na konferencjach międzynarodowych[18][8][16][12][17]. Dodatkowo pełnił funkcję członka redakcji miesięcznika Planetary and Space Science, kierownika szwedzkiego węzła Naukowej Sieci Europejskiej „Planet Origins” i koordynatora sieci europejskiej INTAS (2000–2003)[1]. Jest członkiem Polskiego Towarzystwa Astronomicznego, Międzynarodowej Unii Astronomicznej (dział F: Układy Planetarne i Astrobiologia, komisja 53 Układy Pozasłoneczne)[19] i American Astronomical Society
Pisałem o jego bracie, bajkopisarzu - montażyście dźwięku. Tak gwoli informacji.
Ten bajkopisarz wymaga oddzielnego potraktowania, na które nie mam czasu.
Podsumowując pięć i pół roku po katastrofie, to największą z niej korzyść odniósł niejaki Jarosław Kaczyński (polityczna) i rodziny ofiar katastrofy związane z PiS (finansowa).
Od 5 lat się zastanawiam, jaką sieczkę trzeba mieć w głowie, żeby podobne bzdury bez wstydu publicznie wygłaszać.
A o to chodzi, że ludzie są zwyczajnie zmęczeni ciągłym grzebaniem w tym samym. Władze zajmują się nie tym czym powinni. W mojej opinii tylko mniejsza część ludzi jest zainteresowana tym tematem. Pozostali, czyli większa część bardziej przejmuje się tym co do garnka włożyć. Bez obrazy, ale są ważniejsze rzeczy, jak np: pobudzanie gospodarki - i nie mam na myśli budowanie supermarketów, bo to nic nie zmienia.
Film ,,Smoleńsk'' jest kolejną cegiełką do podziału społeczeństwa. Jego wydźwięk propagandowy jest tak wielki, że niedługo Kim Dzong Un przyleci do Polski uczyć się propagandy.
A do samej realizacji, to jest ona gorzej niż tragiczna. Beznadziejna gra aktorska, amatorski montaż, sceny trwające po kilka sekund, które nic nie wnoszą, a zmiana ich kolejności nie wpłynęłaby na odbiór filmu; efekty specjalne, które są na wręcz żałosnym poziomie; obraz złej i niedobrej młodzieży oprócz harcerzy, drewniane dialogi i wiele wiele innych. Ten film nie ma żadnej wartości i nic nie wnosi, oprócz poirytowania i zażenowania. Może zamysł był w porządku, by zrobić dziennikarskie śledztwo, coś jak Spotlight. Jednak, by zrobić taki film to trzeba umieć i mieć jakieś dowody. A tutaj Krauze, no cóż....
@hejterów smoleńskich u nas dostatek.
Będą "szli w zaparte" wbrew oczywistym faktom.
Nowa religia i sekta ma swych wyznawców.
Boże chroń Ojczyznę.