Nie wiem czy ludzie w Indiach są opóźnieni umysłowo, czy też nie, podejrzewam jednak, że nie. Dlatego też twierdzę, że ten film obraża inteligentnych ludzi w tym wielkim kraju. Scena, w której oficer policji przesłuchuje głównego bohatera i mówi coś w stylu ,,takiej wiedzy nie mają nawet lekarze, prawnicy" etc. Przecież te pytania były dziecinnie proste i podejrzewam, że odpowiedziałby na nie każdy średnio inteligentny mieszkaniec Indii.
Nie wiem jak u Indyjczyków ale założę się że 80% Polaków nie znało odpowiedzi na ostatnie pytanie, zresztą na 80% wcześniejszych zapewne też (oczywiście przed wpisaniem pytania w google :) ) Co niektórzy Polacy to nawet nie wiedzą gdzie na mapie Europy leży nasz kraj.
Indyjczyków?! Poważnie? A nie Hindusów? Wybacz, ale nawet u mnie przeglądarka podkreśliła wyraz "Indyjczyków".
Hindus - mieszkaniec Indii (pisze wielką literą), hindus (małą literą) - wyznawca hinduizmu. Ale jak najbardziej Indus też może być :)
Wy nawet nie wiecie, że Indyjczycy to poprawna nazwa mieszkańców Indii. Więc z czym do ludzi. Nawet wikipedia podaje "Hindusi, Indusi, Indyjczycy (ang. Indians) − ogólna nazwa obywateli Indii i emigrantów pochodzenia indyjskiego ..."
Napisałem "nawet wikipedia", naucz się czytać ze zrozumieniem. Jak ktoś chce, to sam sobie znajdzie w innych źródłach. Nie zamierzam wyręczać.
Oj.Przecież hinduizm nie jest 1 religią w Indiach.Jak nazwiesz muzułmanów lub chrześcijan w tym kraju?Indusami.
Oczywiście ja też nie znałem odpowiedzi na niektóre pytanie, ponieważ nie mieszkam na co dzień w Indiach. Ale przekładając te pytania na naszą rzeczywistość to mogły by wyglądać następująco:
1. W oryginale było pytanie o jakiegoś bardzo znanego hinduskiego aktora. Czyli w Polsce mogłoby być pytanie: Kto zagrał Kmicica w Potopie?
2. Drugie banał kompletny, chodzi ich najważniejszy narodowy cytat. U nas mogłoby być np. pytanie oo kolory występujące na fladze narodowej.
3. Następnie pytanie o bardzo znaną pieśń. U nas mogłoby być: Kto napisał słowa do Roty?
4. Pytanie o Colta, litości!!!
5. Banknot 100 dolarowy, też niezbyt trudne. Chociaż tego akurat można nie wiedzieć, nie będąc przy tym totalnym ignorantem.
6. Pytanie o krykieta. Dla hindusów pewnie dosyć łatwe. U nas mogłoby być pytanie: Kto strzelił najwięcej bramek w reprezentacji Polski w piłce nożnej.
7. Pytanie o muszkieterów. To to chyba wie każdy w miarę ,,ogarnięty" człowiek na świecie. Bez czytania samej książki.
Nie powinno się do wszystkich przykładać swojej miary. Dużo tych pytań jest z kręgu kultury zachodniej dlatego dla Ciebie wydają się one proste np. u nas pytanie za milion mogłoby brzmieć: Kto jest autorem księgi Tirukkural? A to już nie jest takie łatwe dla mieszkańca Zachodu.
Z kultury globalnej chłopie!!!! Jedynie to z tym krykietem można nie wiedzieć, bo to raczej nas-polaków nie interesuje.
Kris jestem kobietą :) Dlaczego robisz założenie, że "kultura globalna" -jeśli takowa w ogóle istnieje, to kultura europejska? Dlaczego jakiś mieszkaniec Sudanu ma znać imiona trzech muszkieterów? Bo dla Ciebie ich znajomość jest oczywista? Nawet przeciętny mieszkaniec stanu Teksas jest przekonany, że Paryż jest stolicą Europy. Prawda jest taka, że kultura europejska jest ważna tylko dla mieszkańców Europy. Zalecam wyjście z grajdołu chłopie.
Tak, ale nie można porównywać Europy, kontynentu, z Indiami, które są w sumie jednym tylko krajem. W Europie masz ponad 30 krajów, wiele o wiele bardziej zmieniły świat niż całe Indie razem. Anglia, Niemcy, Hiszpania, Francja, każdy z tych czterech krajów wpłynął na pozostałę o wiele bardziej niż Indie. Znasz jakiegoś naukowca hindusa? Jakiegoś wynalazcę, który coś odkrył lub wniósł? Jakiegoś zdobywcę, któryby podbił jakiś kraj? Nie. Nie było żadnego na taką skalę jak dziesiątki ludzi z tych krajów Europejskich. A są jeszcze przecież Włochy, Polska, Austria, itd. Indie i ich kultura to zupełnie inna skala niż Europa. Nawet dzisiaj sama Francja ma pewniej większy wpływ na świat niż całe Indie.
Mówisz tak z perspektywy Europejczyka. Mi również nie trudno sobie wyobrazić, że przeciętny Hindus wie tyle o Europie, co my o Indiach czy Chinach. Skala jest jak najbardziej porównywalna, w Indiach żyje ponad 1,5 razy więcej ludzi, niż w całej Europie. Chociaż rzeczywiście, są oni bardziej zacofani i takiego wpływu jak Europa na świat nie mają, ale też ciężko od nich wymagać, żeby mieli wiedzę nt. "kultury globalnej" taką jak przeciętny Europejczyk.
Indie też nie są jednolitym krajem, np. mnóstwo języków (Pendżabczycy i Tamilowie są Indusami,ale języki należą już do innej gałęzi). Indie to kraj kilku narodów (grup etnicznych),języków i religii.
"Anglia, Niemcy, Hiszpania, Francja, każdy z tych czterech krajów wpłynął na pozostałę o wiele bardziej niż Indie. Znasz jakiegoś naukowca hindusa? Jakiegoś wynalazcę, który coś odkrył lub wniósł? Jakiegoś zdobywcę, któryby podbił jakiś kraj? Nie."
Owszem, np. Narinder Singh Kapany wynalazł światłowody, dzięki którym obecnie możesz korzystać z wysokiej jakości połączeń kablowych. I to w Indiach setki lat temu wynaleziono szachy i system dziesiętny.
A indyjskich naukowców była i jest cała masa.
http://en.wikipedia.org/wiki/Category:Indian_scientists
W tym co najmniej dwóch naukowców-noblistów:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Chandrasekhara_Venkata_Raman
http://pl.wikipedia.org/wiki/Subramanyan_Chandrasekhar
@Trojden Ciekawi ludzie i z pewnością wnieśli sporo, ale mimo, że bardzo interesuję się nauką i wynalazcami z całego świata, to żadnego nie znałem. Dobrze wiemy, że większość intelektualistów na całym świecie też ich nie zna. Obiektywnie mówiąc, to możnaby wymienić wiele dziesiąt Europejskich naukowców i wynalazców daleko bardziej wpływowych niż którykolwiek z tych Indusów.
Daleko mi do rasizmu, ja piszę jedynie o obiektywnym wpływie na świat. Jeśli ktoś z zupełnie losowego kraju, np. RPA, zacznie uczyć się o naukowcach i wynalazcach, którzy zmienili świat, to najpierw nauczy się o dziesiątkach Europejczyków zanim dojdzie do pierwszego Indusa.
Nie Europy, jak już to USA. Kultura globalna istnieje. Na całym świecie są McDonalds, na całym swiecie zna się prezydenta USA, i produkty Hollywoodu.
Nie byłabym taka pewna czy hindusi pasjonują się Hollywood, biorąc pod uwagę ich rodzimy przemysł filmowy. Pytania nie dotyczyły czegoś co zwykły, ciężko harujący na swój byt, nisko opłacany, bez dostępu do fejsa i w ogóle internetu człowiek mija na ulicy - np. McDonalds, ale raczej historii literatury europejskiej.
McDonalds w różnych krajach się różni i to często znacząco, bo uznano, że jednak nie wszyscy łykają hamerykański gust i smak.
na drugie można odpowiedzieć, nie znając cytatu, tylko domyślając się, znając inne tego rodzaju motta
Nie sądzę, by te pytania były takie łatwe. A już na pewno nie dla mieszkańców slumsów lub po prostu biednych lub mało wiedzących ludzi, których naprawdę nigdzie nie brakuje. Chodzę do szkoły od ponad 10 lat i codziennie spotykam się z ogromną niewiedzą. A kto zagrał Kmicica w Potopie? Pewnie z czterech bym wybrał, ale nie pamiętam, pomimo obejrzenia tego moim zdaniem kiepskiego filmu. Nie jestem fanem teleturniejów, ale parę lat temu oglądałem trochę tego rodzaju programów i nieznajomość odpowiedzi na moim zdaniem banalne pytanie, to nic nadzwyczajnego. Np. Stolicą jakiego kraju jest Madryt? Z Milionerów w tym momencie nie pamiętam, ale ktoś zużył chyba kiedyś koło ratunkowe na dowiedzenie się, które miasto jest stolicą Nowej Zelandii.
Ja nie znam połowy odpowiedzi na te pytania, a uwierz jestem nawet inteligentna osobą. Nie ma takich polskich odpowiedników ich pytań. Bo w Polsce 97% ludzi jest wykształconych, a tam panuje bieda ludzie nie maja takiego dostępu do wiedzy, nie ma tam takiego ucywilizowania. Wie. Całkowita głupota było porównywać tamte pytania do polskich, bo tam panuje zupełnie inne życie (co było pokazane na filmie) i zupełnie inny poziom.
tak tylko że Indie to nie Polska, tam większość ludzi to analfabeci co w życiu 50 $ nie widzieli, więc te pytania były trafne
I pytanie z błędną odpowiedzią. Colt nie wynalazł rewolweru. Wynalazcami byli Elisha Collier i Artemis Wheeler.
niestety musze to powiedzieć z bólem serca, ale w mojej klasie (2 gimnazjum) raczej nikt nie odpowiedział by na te pytania, a już szczególnie na to kto grał kmicica w potopie ;)
no niestety z mapą tak jest
pamietam że jako jedyny w klasie znałem się na mapie niektórzy to nawet pokazywali że polska lezy w Afryce!
U mnie w gimnazjum jak pani wpadła na pomysł, by każdy zrobił prezentację o jakimś kraju, to dwie całkiem dobre uczennice spytały czy mogą wybrać Los Angeles. Ludzie w liceum nie znają nazw polskich województw i robi się z tego sprawdziany.
"pamiętam że jako jedyny w klasie znałem się na mapie niektórzy to nawet pokazywali że polska leży w Afryce!"
Też tak miałem.
ostatnie pytanie to było o 3 muszkieterów. Uważasz ze 80 % polakow nie znało by tej odpowiedzi? przecież to było banalnie proste.
Owszem, sporo Polaków nie potrafi wymienić muszkieterów. Bardzo często, jak im któregoś brakuje, mówią, iż to... D'Artagnan. Dzwoni, tylko nie w tym kościele... Myślisz, iż "normalny" Polak zna proste odpowiedzi? Pooglądaj troszkę, popatrz na teleturnieje. Jedynym który oglądam chętnie, to "Jeden z dziesięciu", i tam można mieć problem - oprócz stresu jest jeszcze upływ czasu. Ale czasem zerknę - zamiast na reklamy na jakimś kanale - na inne. Widziałam różne wtopy - jakaś "drużyna mistrzów' nie potrafiła się zdecydować, z ilu części składa się TRYLOGIA Sienkiewicza! I nie zgadli... Polacy nie znają polskich słów - zydel, balia, świekra. Młodzi nie wiedzą, co to papeteria. Wiem na pewno - poniżej 30 roku na 21 losowo pytanych odpowiedziało poprawnie... 3! Nie znają nazwisk, dat, faktów. Student pisze "faktura" prze Ó. Panna na maturze nie zna nazwiska głównych bohaterów ( często "bochaterów" ) "Chłopów". Nie wiedzą, iż masło robi się ze śmietany. A nawiązując do nazw narodowości - powiedz do kogoś o mieszkańcu Ukrainy Ukraińczyk - to powie "Jak!?" A to jest poprawna forma - jak Chińczyk, Wietnamczyk. Ukrainiec jest formą obraźliwą, jak Chiniec, tylko za bardzo już się u nas przyjęło...
A wracając do Indii - trzeba pamiętać, iż w slamsach często nie umieją nawet czytać. Nie jest problemem może brak dostępu do telewizji, ale zwyczajnie brak czasu - oni muszą się martwić o przeżycie. W "Slumdog" jest po prostu pokazane, iż zwyczajnie trafiono pytaniami do tego chłopaka - znalazł odpowiedzi we własnym życiu. Wiedział, kto jest na studolarówce, bo nie dość, iż ją widział, to jeszcze ktoś mu powiedział, CO WIDZI. Ale swoich banknotów nie znał - po prostu nie znał wysokich nominałów. Wielu Polaków ( w naszych teleturniejach też się na tym 'Ścinają" ) nie wie, kto jest na jakim banknocie polskim...
A przecież WSZYSCY obowiązkowo chodzimy do szkoły!!!
Obowiązkowa państwowa edukacja to najgorszy typ edukacji jaki kiedykolwiek zaistniał na tym świecie, nie dziwi mnie ten stan rzeczy. :)
Chodzimy i "obowiązkowo" uczymy sie nie przydatnych rzeczy. Matematyka "przydatna w życiu " powinna zakończyć się na podstawówce, j.polski w gimnazjum, , na angielskim gramatyki ciągle uczymy się tej samej od podstawówki, a na geografii spr z mapki w całej edukacji miałam 1 o świecie oraz stolice państw europejskich z czego pamiętam może 2 rzeczy.
To, że nieprzydatnych, to już inna bajka ;) Natomiast to, iż większość tego, czego nas uczono, z czasem nam "ucieka", to fakt. I tyle. I wyjeżdżanie z tekstami, że pytania w filmowych "Milionerach" były łatwe i ze każdy na nie odpowie, są... przynajmniej nieprzemyślane. Nie trzeba oglądać programików typu "Matura to bzdura", wystarczy popytać wśród znajomych. Większość NIE ODPOWIE na najprostsze pytania maglowane do bólu w szkołach. Na przykład odpowiedź na pytanie typu "Co oznaczają słowa QUO VADIS" będzie dla wielu nie do przeskoczenia bez "wygooglowania" sobie tłumaczenia... A to przecież lektura, przerabiana na każdym poziomie i w każdy możliwy sposób, sfilmowana, zaliczona do kanonu ŚWIATOWEGO, a jej autor głównie za jej sprawą dostał Nobla za całokształt...
Z tymi pytaniami się zgodzę, chociaż filmu nie oglądałam w całości. Albo się zna odpowiedź na pytanie albo nie. Pytania zwykłe, nie zawierają poziomu trudności jak to się na matematyce czy fizyce. Albo się wie albo nie. Jak na pytaniach w programie ''Jeden z dziesięciu''. Na pytania zadane w wątku nie znam odpowiedzi, a dla autora to podstawa. A co do pytań w filmie, to był film a nie ''Milionerzy'' i miał pokazać, że autor znał odpowiedzi na podstawie własnych przeżyć, a nie szkoły. W sumie mogły być trudniejsze pytania, ale gdyby tak nagrać film z jednego odcinka ''Milionerów'', to obawiam się, że niektórzy gdyby znali niektóre odpowiedzi, też by stwierdzili, że za proste.
Nieprawda.
Akurat "Milionerzy" są takim teleturniejem, że aby odgadnąć prawidłowo nie koniecznie musisz znać odpowiedź na pytanie.
Matematyka, ta powyżej podstawówki, jest tak samo przydatna w życiu jak nauka wiersza na pamięć. Albo bardziej.
Jedno ćwiczy pamięć, drugie uczy myślenia.
Na pewno przydatniejsze niż funkcje, logarytmy, wielomiany i inne takie bzdety. Jest szansa, że ktoś cię o to zapyta, a na pewno nikt ci nie będzie kazał wyliczać pierwiastków z równania kwadratowego.
Nie do końca. Bo widzisz, nie sądzę, zeby Einstain ze Skłodowksą Curie rozmawiali o literaturze.
Szczerze- jestem na prawdę niezły z historii. I cała ta wiedza nie przydaje mi się na nic, no może żeby po alkocholu rzucić jakąć ciekawostką, bo na trzeźwo, to raczej ciężko wpleść w rozmowe informacje, że Rosjanie w czasie IIWŚ chcieli czołgom dodać dwupłatowe , rozmontowywane skrzydła (to opowiadałem na sylwestra). Gdybym mógł wybrać, to czym chciałbym się interesować to była by to fizyką/astronomią, bo jeżeli świat ma się rozwijać to raczej w taką stronę, no ale ja nic z tego nie rozumiem.
Zwykli ludzie nie rozmawiają o literaturze, a ci którzy rozmawiają (np. ja) czytają na własną rękę i czytają to co chcą (zamiast zaliczać szkolne lektury, czytałem to co mnie interesowało). Tak więc większa ilość lektur, moim zdaniem, nic by nie zmieniła.
Aleś błysnęła z tym "Ukraińczykiem". A na Amerykanina jak mówisz? Może Amerykańczyk? Nie ma to jak mieć zerowe pojęcie o czymś, zgrywać eksperta, a innym wytykać niewiedzę. Proponuję samemu wziąć się za książki zamiast pleść głupoty na filmwebie.
Jakby ktoś miał wątpliwości w tej kwestii, profesor Bralczyk je tutaj rozwiewa: http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/;2005 .
Według tego przykładu, o którym piszesz, to na Amerykanina powinno się mówić Amerykaniec...
Uczepiłeś się jednego słowa, bo niczego innego nie możesz? A jeśli chodzi a Amerykańca, to nie pisałam, że tak ma być, tylko że tak wychodzi według Twoich wywodów. I nie zgrywam eksperta, tylko napisałam swoją opinię. Bez czepiania się konkretnych osób z dyskusji, jak Ty to robisz. A pan Bralczyk jest tylko JEDNYM Z WIELU językowych znawców. Może według Ciebie plotę głupoty, ale Twoje opinie, wyrażane w Twoim stylu, znaczą dla mnie tyle samo, co głupawe odpowiedzi "mistrzów" z teleturniejów...
Uczepiłam się, bo ogłupiasz ludzi na forum. Obrażasz wiedzę Polaków, a sama nie potrafisz się do błędu przyznać. Można się było tego po Tobie spodziewać. Prawisz coś o moich wywodach, kiedy sama najwięcej się tu udzielasz. Nie odzywałabym się, gdybyś chociaż wiedziała o czym piszesz. A obniżania autorytetu pana profesora Bralczyka nawet nie skomentuję.
Do widzenia.