W tym poście opowiadamy sobie swoje przeżycia z paraliżem sennym. Kto ma ochotę podzielić się najbardziej wykręconym zdarzeniem opartym o tą ciekawą przypadłość. Ja zacznę.
Budzę się w środku nocy i widzę stojącą nade mną postać. Jestem przekonany, że to moja żona bo kształty wysokiej szczypłej sylwetki mi się zgadzały. Uznałem, że wstała i telepie się do łazienki. Kilka sekund później czuję jak żona wtula się we mnie leżąć obok. Tempo bicia serca przyspieszyło mi do takich obrotów, że zacząłem się trząść. Było to tak silne, że zbudziło żonę która miałą problem by mnie dobudzić :D
Ktoś może pochwalić się podobnym zjawiskiem, czekam :)
Miałam w zeszłym roku doświadczenie z paraliżem przysennym. Zdarzyło mi się to to tylko raz w całym moim dłuuuuugim życiu. Nie uwierzyłabym, że coś takiego jest możliwe, gdybym tego nie doświadczyła. W moim przypadku było to uczucie, że ktoś/coś kładzie się na mnie całym ciężarem swojego ciała, czemu wcześniej towarzyszyło poczucie czyjejś obecności sypialni. Nie polecam nikomu - bardzo nieprzyjemne uczucie!
No słabe doświadczenie. u mnie zazwyczaj nie ma ucisku,ale wiecznie widzę stojącą nade mną postać :/ najgorzej jest w okresie długotrwałego stresu. Ale ogólnie to śmiechowo:D
Post factum - owszem :) Najlepsze jest to, że niemalże w tym samym czasie, w noc poprzedzającą mój paraliż, coś takiego przydarzyło się też mojej córce! Tak jak ja nie widziała żadnej postaci, ale czuła czyjąś obecność i nie mogła ruszyć niczym poza gałkami ocznymi ;)
Najlepsze, że jak nie iwesz co to jest, to masz najbardziej skrajne myśli. Ja chcaiłem wzywać egzorcytę bo faktycznie myślałem, że coś "demonicznego" dzieje się wokół mnie:D
Fajnie jest spotkać ludzi, którzy ten temat poczuli na sobie. Ostatnio miałem okazję słuchać nagrania z Niezależnej Telewizji czyli NTV na YT na temat paraliżu przysennego i jak zrozumiałem to moje doświadczenia nie pasują do tego zjawiska duchowo-fizjologicznego. Miałem wiele razy sytuację w której budził mnie lęk przed obecnością demoniczną. Jednak miałem kilka przełomów w tej materii. Pierwszy sen to był o wiosce, w której mieszkam od kilku lat. Szedłem ulicą obok mojego domu i doszedłem do miejsca gdzie tylko w moim śnie stał drewniany dom. Gdy podszedłem do niego na ganek drzwi były otwarte a w domu świeciło się. Z domu wyszła czarna postać, czułem że kobieca. Niosła miskę z zupką chińską, postawiła na stole i ja do niej łagodny uprzejmym tonem zaprosiłem by siadła i zjadła. Ona nie chciała. Próbowałem zobaczyć jej twarz, ale była czarna, nawet oczu nie widziałem. Zdenerwowała się na moją życzliwość i uprzejmość. Skuliła się w rogu ganku, jakby kucnęła i skurczyła do kulki włochatej mieszczącej się w dłoniach. Gdy tam była demonicznym głosem rzuciła zostaw mnie. Wybudziłem się. Inny sen był o domu mojej babci. Spotkałem tam babcię, zwrócona była do mnie plecami. Gdy chciałem zobaczyć twarz zaczęła uciekać i skurczyła się i schowała w szparce za meblem. Innym razem w tym samym domu we śnie spotkałem wujka niedługo po jego śmierci. Gdy spojrzałem na twarz i oczy miał normalny wygląd. Podszedłem do niego i go uścisnąłem mówiąc Kocham Cię. Taka światłość że mnie wyszła w tym momencie że się wybudził email. Ale żeby była jasność, to świadomość bycia w miejscu gdzie spałem wiele razy miałem połączoną z tym, że czułem pozycję ciała inną niż po wybudzeniu. Walcząc z demonem modliłem się z prośbą do Jezusa o pomoc. Wtedy wiarę miałem słabą, to i efekt był mizerny. Ostatnio sen który przypominał paraliż przysennego był całkiem z innej beczki. Pamiętam, że we śnie czułem coraz większą irytację i złość. Przed spaniem modliłem się z prośbą o opiekę do Jezusa i także wyrzekłem się złości, agresji i nienawiści. Prosiłem o to by istota przysłana od Jezusa pomogła mi wypełnić to postanowienie. Gdy spałem, zorientowałem się, że te emocje są niewłaściwe i chciałem się wybudzić, ale uległem zapętlenie we śnie i skakałem z jednego wątku snu do innego. Aż poczułem obecność jakiejś istoty nad moją głową fizyczną. Ta obecność nie budziła strachu, ani niepokoju. Był tylko niepokój, że nie mogę się wybudzić. Wtedy ta istota duchowa skropliła mi z małej buteleczki kroplę na górną wargę, która dała uczucie prądu jak przy odchodzącym odrętwieniu i dopiero wtedy wróciła świadomość ciała. Następnie podziękowałem tej istocie za pomoc, przeprosiłem za całą złość jaką doświadczyłem we śnie i położyłem się spać dalej. Kolejny sen był spokojny i przyjemny.
Wierzę Ci i szanuję Twoje uczucia religijne, ale ja religii bym do tego nie mieszał, bo to niebezpieczne. Możesz wskutek takiego rozumowania dojść kiedyś do wniosku, że masz niewielki wpływ na to, co się z Tobą dzieje, albo, co gorsza, że nie masz żadnego wpływu, tylko jesteś uwikłany w jakąś nie znaną Ci grę silniejszych od Ciebie istot spoza tego świata. To zjawisko można wyjaśnić naukowo - bez mistycyzmu.
Gdyby moje odczucia były podobne do paraliżu przysennego, to podczas jednego z odrętwień nie widziałbym cienia swojej ręki, gdy próbowałem ją podnieść to nie podniosłem cielesnej ręki, ale tylko eteryczną.
I tak stworzysz swoje teorie, bo w końcu jak coś jest trudne do przyjęcia, bo burzy stereotypy, to najłatwiej to wrzucić do szufladki z bzdurami, lub podważając wierność przekazu mówcy ośmieszyć mówcę, lub też zasugerować pomieszanie. Powodzenia. Ja w tym brać udziału nie będę po tym jak byłem oczyszczony z opętania przez egzorcystę po kilku latach przerażających snów na jawie.
Pokaż mi wypowiedź na tym forum, gdzie ktoś wrzucił Twoją wypowiedź do szufladki z bzdurami lub Cię ośmieszył publicznie i sugerował pomieszanie, bo ja szukałem tu takich szyderstw pod Twoim adresem ale żadnego nie znalazłem. Pozdrawiam
Dziękuję za zrozumienie. Pisałem to że spokojem. Jednak ilość reakcji prześmiewczych, które mam za sobą zwyczajnie mnie zdystansowały. Trudno się rozmawia z kimś tylko poprzez tekst, bo bez dźwięku umyka mowa niewerbalna, bez której trudno o odczytanie stanu emocjonalnego podczas wyrażania opinii.
Miałem dobre intencje. Po prostu chciałem Cię ostrzec, byś trzymał się z daleka o religii i nie dał sobie wmówić, że znajdujesz się w sidłach i pod kontrolą jakiejś silniejszej od Ciebie istoty, w dodatku niewidzialnej. No ale stało się wcześniej. Jesteś już w czyichś sidłach i pod kontrolą. Złych ludzi.
Nie bajdurz. Historia jest stara. Zrobiłeś sobie na mnie projekcję swoich lęków i obaw. Poczytaj o projekcji na Wikipedii. Obarczasz mnie swoim strachem, a to bynajmniej nieprzyzwoite.
Trzy razy zapewniłem Cię, że mam dobre intencje ale skoro za każdym razem odpowiadasz mi agresywnie pogardliwym tonem to mam cię w dupie. Żebyś się tylko kiedyś nie zdziwił, gdy zauważysz, że nie masz obok siebie żadnych przyjaciół. Bez odbioru. Żegnam
No cóż, w porównaniu z Twoimi przejściami to u mnie szału nie ma, ale opowiem, bo dzisiaj miałem. Miewam to mniej więcej raz w miesiącu lub rzadziej, raczej rzadziej i zawsze tak samo to wygląda. Pierwsze co stwierdzam po przebudzeniu to to, że nie mogę w ogóle się poruszyć ani wydobyć z siebie głosu. Słyszę wszystko co się dzieje wokół mnie w "realu", np. tykanie zegara, grający tv, gwiżdżący czajnik, czy też rozmowy domowników, którzy już wstali ale otacza mnie ciemność, bo chociaż mam otwarte oczy, nic nie widzę. Mogę tylko nimi poruszać. Trwa to jakieś kilka minut. Wnioskuję po tym, że gdy słyszę co leci w tv czy gra jakiś utwór, to daje mi to poczucie miary czasu. Potem pierwsze co się dzieje, to pojawia mi się przed oczami obraz otaczającego mnie świata a w chwilę później wszystko wraca do normy, wstaję i żyję albo śpię dalej. Żadnych zwidów, głosów nigdy nie doświadczałem. Tak jak mówię - szału nie ma. Kiedyś strasznie się tego bałem, ale teraz gdy wiem z czym mam do czynienia, to spoxik, bo wiem, że przejdzie. Pozdrawiam
Wow, dzięki za komentarz. Nie pamiętałem nawet, że taki temat wstawiłem. U mnie przeszło i nie miałem żadnej "zmory" od dłuższego czasu. Również pozdrawiam
Pewnie ostatnio prowadzisz spokojny tryb życia i się wysypiasz. Ja ostatnio niestety nie, stąd te zaburzenia snu. No ale jak mówię, te paraliże już mnie nie stresują. W realu jest o wiele gorzej. Ludzie są gorsi od nocnych mar, bo ich podłość przekracza wszelkie granice.
Ma dokładnie tak samo jak Ty, poza jednym szczegółem - ja mam zamknięte oczy. Staram sobie uświadomić, z czym mam do czynienia, ale nie zawsze się to udaje. Najbardziej bym się cieszył, gdybym potrafił się tak wyciszyć, żeby wrócić do spania. W najlepszym jednak wypadku jestem w stanie się wybudzić w miarę z pokojem w sercu - chociaż tak jak wspominałem - nie zawsze tak jest.
Dodam jeszcze, że zdarza się to u mnie przynajmniej raz w miesiącu, ale bywa i częściej. Zauważyłem też, że jak mnie boli głowa i próbuje się zdrzemnąć w ciągu dnia - prawdopodobieństwo wystąpienia jest większe niż w nocy. Czasem zdarzy się wypić piwo na wieczór i też odnoszę wrażenie, że alkohol zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia incydentu.
Takie moje doświadczenie.
Od 3dni gdy tylko zamknę oczy mam paraliż senny. Teraz zasnełam łóżku w sypialni, nagle nie mogłam się ruszać ani oddychać ale miałam otwarte oczy. Nigdy nie widzę zjaw podczas paraliżu a głos który do mnie mówi. W śnie próbuje się ruszyć, gdy mi się to udaje wołam mamę a ta przychodzi. Okazuje się że to tylko sen a ja dalej śpie. Wszystko jest tak realistyczne że powoli sprawia mi trudność odróżnianie snu od rzeczywistości