Piosenka z Bonda to jak okladka książki a ta piosenka jest niestety zła jak w Die Another Day,ale oceniamy tu film a nie piosenkarkę i jej radosną twórczość
moim celem było podkreślenie mojej niechęci do niej i stwierdzenie, że musi się wpie... nawet do bonda, a muzyka jest integralną częścią filmu dlatego pozwoliłam sobie na tę, pzyznaję, kąśliwą, aczkolwiek jak najbardziej prawdziwąą z mojjej strony uwagę, sorki za błędy, pisałam po ciemku;), nie wyraziłam się jasno pisząc że muzykę ona robi, miałam na myśli to że ją wykonuję, a bond , mimo że nie oglądam, to uważam należy do klasyki gatunku i nie dobrze gdy jakaś popularna piosenkarka mieszaa się do takiej produkcji, naparwdę, możne było wybrać kogoś z klasą, ;(piszę o niej z dezaprobatą bo jej nielubie, powtarzam raz jeszcze), dobranoc
A czy Adele nie ma klasy? Jest to jedna z bardziej charyzmatycznych artystek sceny popularnej dzisiejszych lat. Jej sukces pokazał, że jednak nasze społeczeństwo ma jakieś pokłady uczuciowości i poczucia artyzmu. Poza tym utwierdził mnie w fakcie, że jednak ta bardziej niszowa odnoga muzyki popularnej ma szansę się wybić. Stworzyła płytę z przesłaniem, perfekcyjną pod względem merytorycznym, wypełnioną po brzegi fragmentami o drugim dnie. Wszystko było bez zarzutu, a każdy kawałek pozostawił po sobie pozytywne wrażenie. Nie było żadnego utworu, który przeszedłby bez echa. Jedną jedyną płytą "21" zmiotła wszelką tą kiczowatą konkurencję w osobach Lady Gagi, Rihanny, Katy Parry i reszcie tych massmedialnych, plastikowych produktów. Adele wystarczy jedynie jej mezosopran o skali 2.4 oktawy by zaczarować widza lepiej niż niejeden wyfiokowany, przekombinowany strój z mięsa czy babeczek. Jednym słowem zrobiła rewolucję w tym zatęchłym światku muzyki.
Co do niechęci. Mimo wszystko powinnaś zostać obiektywna w ocenie danego artysty. Ja np. nie trawię rocka czy rapu jednakże pewni artyści wnieśli naprawdę grom do gatunku wyznaczając trendy zahaczające również o inne rodzaje, przez co już za to należy im się szacunek.
Co do piosenki bondowskiej, to Skyfall jest jak na razie najlepszą od czasów fenomenalnego "Goldeneye" Tiny Turner. Naprawdę stoją na równi.
PS. to nie Adele, jak to ujęłaś "wmieszała" się do produkcji. To twórcy ją wybrali z masy innych kandydatek.
akceptuję to że ludzie ją lubią,
ja ją stawiam na jednej szali z tymi gagami, perrymi, rihannami, bejoncami, ponieważ nie "podchodzą " mi te jej single, moje uszy tego nie trawią, więc co ja mogę,
a obiektywna potrafie być, bo napisałam że choć nie oglądam takiego kina to jest to klasyk nawet jak dla mnie;
No wiesz, na jednej szali możesz ją z taką Gagą stawiać, ale gdy zerknie się na fakty, to Gaga jest milion lat świetlnych za Adele. Co do Beyonce to też raczej porównanie nie fair. Zarówno jedna jak i druga (Adele i Bey) reprezentują tą mniej przystępną muzykę, no ale cóż kwestia subiektywna.
Co do obiektywizmu to nie chodziło mi o ocenę serii, a artystki, ale mniejsza z tym.
Niemniej jednak respektuje Twoje zdanie. Każdy może mieć swoje preferencje i nic innym do tego.
"Co do piosenki bondowskiej, to Skyfall jest jak na razie najlepszą od czasów fenomenalnego "Goldeneye" Tiny Turner. Naprawdę stoją na równi."
Nie zgodzę się. Dla mnie nie ma lepszego utworu niż "Moby - James Bond theme". Wszystko rzecz jasna kwestia gustu. I tak jak przepadam za piosenkami Adele ("someone like u" to mistrzostwo świata), tak "skyfall" jest dla mnie zbyt na siłę bondowski.
Co do Moby to jest to chyba znak rozpoznawczy Bonda, ale ja nie traktowałbym tego w kategoriach utwór śpiewany. Jest to głównie motyw przewodni nie jeden części, a wielu. Można powiedzieć, że nawet wszystkich.
Czy "Skyfall" na siłę bondowskich? A czy fani nie tego właśnie oczekiwali? Gromy szły na Die Another Day, nie bardzo przyjęła się piosenka z Casino, Another Way to Die określono najgorszym skomponowanym utworem na rzecz ścieżki dźwiękowej dla serii, więc powiedzcie co będzie pasować? To co odchodzi od konwencji uważane jest za złe, to co wraca do tej konwencji również uważane jest za złe. Ja widzę tutaj pewną nieprawidłowość i niekonsekwencję.
A ja mówię o swoich subiektywnych gustach. I o ile Moby zmiksował motyw przewodni, o tyle jest to dla mnie najlepszy utwór związany z serią bondowską. I nie chodzi mi tu o rozróżnienie piosenka/utwór, czy jeszcze innego typu. W tym przypadku tekst ma dla mnie znaczenie drugorzędne.
Mówiąć "na siłę bondowski" miałem na myśli to, że mam wrażenie, że już słyszałem gdzieś ten kawałek. Linia melodyczna "skyfall" jest moim zdaniem zbyt podobna do wcześniejszych utworów (liczba mnoga zamierzona).
Nie wiem co komu będzie pasować. Wszystkim nie dogodzisz. Wyraziłem (jako malkontent oczywista) jedynie swoje zdanie nt. Mi na ten przykład bardzo pasuje "live and let die".
PS - nie wiem czego oczekiwali fani.
Die Another Day akurat bardzo pasowało, bo tamten Bond miał być taki futurystyczny i przekombinowany.
Adele to głos, ale nie jestem pewien czy muzykę pisała ona.
Tak czy inaczej "Skyfall" - choć klimatem podobna - wypada blado przy utworach z trzech pierwszych Brosnanów
No ciężko przebić Tine Turner.... Piosenka adel słaba ale bywały gorsze. Wystarczy wspomnieć poprzednią (Another Way to Die)....
Początkowo piosenką tytułową miał być ten utwór Muse http://youtu.be/JVucf3QDKwo
Szkoda, że nie pozostali przy tym.
Mam być szczery? Jeżeli traktowalibyśmy utwór Muse jako oddzielny singiel i ich prywatny utwór to ok, można uznać go za dobry. Ale gdyby okazało się, że stanowiłby część produkcji bondowskiej, z czystym sumieniem, można by było zjechać go na wszystkie możliwe strony. Tak samo było z np. Die Another Day czy Another Way to Die. Jako oddzielne piosenki świetna, jako bondowskie tragedia.
Co kto lubi. W pewnym sensie rozumiem trzymanie się pewnej tradycji, ale z drugiej strony należało by iść z postępem. Poza tym wersja Muse jest dużo bardziej ostra i wydaje mi się, że bardziej pasuje do "brutalnego" Bonda granego przez Craiga.
Wystarczy, że eksperymentowali już przy Quantum of Solace. Nie mam nic do Keys czy White ale to co stworzyli na potrzeby filmu przechodzi wszelkie pojęcie i to w negatywnym znaczeniu tego słowa. Ani to pasowało to głównego klimatu filmu, ani do samego Bonda, ani już do samej marki.
Co do Skyfall to jest to część, która raczej sięga do korzeni. Tradycja się tutaj kłania. Już nie ma bezwzględnego Bonda. No przynajmniej na to wygląda patrząc przez pryzmat wszelkich zapowiedzi, ale jak będzie w realu? O tym przekonamy się już jutro :)
Nie lubię Muse, ale ten kawałek jest bardziej w stylu Bonda, czyli wielowątkowa struktura, lekki patos, mocny refren. Pasuje mi znacznie lepiej niż tłustawa Adele, która niby jest taka dobra, ale jakoś nie potrafię zanucić żadnego jej kawałka.
Chyba żyjesz w zamknięciu i izolacji, skoro nie umiesz zanucić np. Rolling In The Deep. Ewentualnie się zgrywasz i udajesz nie wiadomo jak fajnego. Co do jej "otyłości" - no tak, przecież to nie głos, a wygląd się liczy w muzyce.
Otóż wyobraź sobie, że słyszałem kilka jej kawałków i wydały mi się zupełnie słabe lub przeciętne. Nie musze udawać fajnego, nie pompuje sobie ego zgrywając elitystę. Po prostu nie lubię przereklamowanych piosenkareczek. Co do wyglądu, to mi osobiście zwisa jak ona wygląda, po prostu stwierdziłem fakt, że do chudych dziewoja nie należy. Natomiast Beyonce też chuda nie jest, a śpiewa sto razy lepiej niż Adele. Może więc to ona powinna zaśpiewać następną piosenkę Bonda? Byłby to wybór na pewno kontrowersyjny, ale przynajmniej odważniejszy.
Kiedy słucham piosenki Skyfall, mam wrażenie, że powstał w generatorze bondowskich motywów muzycznych, czyli jest spreparowany i jak spod sztancy(jeżeli wiesz o co mi chodzi). To samo było przy poprzednim Bondzie.
Polecam zapoznać się z wcześniejszymi piosenkami tego cyklu. Na przykład: Live And Let Die, You Only Live Twice itd. Różnica w jakości jest porażająca, na korzyść tych starych.
Ale jest też wiele leszych piosenkarek od Beyonce, więc to może któraś z nich powinna zaśpiewać nową piosenkę Bonda? Drążyć można bez końca. Hmm, no tak, oczywiście. Nie rób ze mnie debila. Nie wiem kto normalny tak sobie po prostu stwierdza oceniając muzykę, ze ktoś jest spasiony... No właśnie wygląda na to, że zgrywasz kogoś takiego, nie trzeba się nawet interesować współczesną muzyką, by znać piosenki Adele. Po prostu jej nie lubisz, rozumiem to, ale nie musisz nienawidzić na siłę. Adele to piosenkarka jak piosenkarka, takie ot ballady, może i nic specjalnego, jednak porwała swoją prostotą tlumy, nie mam zielonego pojęcia jak może ona komuś przeszkadzać.
Z resztą nie umiem sobie wyobrazić głosu Beyonce w piosence Bonda, chociaż ją bardzo lubię.
O rany, to był tylko przykład z tą Beyonce, żeby ci uzmysłowić, że nieważne są dla mnie gabaryty piosenkarki. Na Boga, ja słucham Elli Fitzgerald, która była wielka jak szafa dwudrzwiowa, ale śpiewała genialnie więc mi tu nie zarzucaj uber niechęci wobec pani Adelew. Właśnie sobie przesłuchałem po raz któryś tej piosenki Skyfall i nadal uważam, że jest nudna. Co więcej zarówno Another Way To Die, jak i You Know My Name z dwóch poprzednich filmów o Bondzie robią dziś lepsze wrażenie. Skyfall natomiast jest nijaki, żaden. Ani melodii ani aranżu, no zero absolutne pod względem kompozytorskim. Jeden z najgorszych tematów w historii.
Mimo sympatii jaką darzę zespół Muse wydaje mi się ,że bardziej klasyczny utwór wykonywany przez Adele dużo bardziej pasuje do konwencji Bonda. Piosenka Supremacy jest zbyt agresywna ,tego typu mocniejsze brzmienia były już próbowane w ścieżce dźwiękowej do Quantum of Solace i nie wyszło to najlepiej choć to tylko moja skromna opinia. Do filmów o Bondzie zawsze bardziej pasowała mi oprawa muzyczna w stylu retro.
Jak Bond to tylko i wyłącznie tło skomponowane przez orkiestrę. Ona jedynie przejdzie. Wyszczególnienie na fortepian, tuby, trąby, skrzypce, kontrabasy itp. To najlepiej buduje klimat i to w największym stopniu wpływa na odbiór. Nie ważne jak ktoś by się dwoił i troił, to i tak dźwięków klasycznych instrumentów nie uda mu się pobić.
Tutaj masz wersję z małą orkiestrą http://youtu.be/lOY1iuCy6jE Nie ma co prawda fortepianu ale też jest dobrze :)
Niestety, ale cały odbiór burzą mi dźwięki gitarowe, które to zagłuszają resztę instrumentów. Gdyby nie nagranie w postaci video to po przesłuchaniu wyłapałbym jedynie skrzypce, a jak wiadomo jest tak trochę więcej. Nic na to nie poradzę. Po prostu jestem fanem klasyków.
a tam narzekacie.bardzo dobry utwór w sam raz na soundtracka bonda.choć i tak najlepsze to te z części z Brosnanem szczególnie die another day
Koleżanka najwyraźniej nienawidzi wszystkiego co modne czysto z zasady, nie bo nie :) Myślałem że to cecha piętnastolatek, ale najwyraźniej pewne osoby z tego nie wyrastają.
masz rację, jak najbardziej nie lubie tego co modne, choć zdarzają się bardzo rzadkie wyjątki, nie lubie komercyjnych rzeczy, co poradzić
Ale to bardzo zgubne, bo z góry odrzuca się czasami dobre rzeczy, które o popularność się nie prosiły i zdobyły ją tak jakby "przy okazji". Czy to, że jakaś piosenka staje się popularna w jakikolwiek sposób jej umniejsza? W żaden, to ciągle te same nuty, słowa, głos. Adele to Brytyjka z krwi i kości, o mocnym wokalu i naprawdę nie widzę przeciwwskazań żeby ją odrzucać tylko dlatego, że jej ostatnia płyta zdobyła taką popularność...
Oczywiście co innego jak się komu sam utwór podoba, ale negowanie go tylko dlatego, że wykonuje go ta "mainsteamowa Adela" to kompletna dziecinada.
Bardzo dobrze napisane. Ja to się ciągle zastanawiam dlaczego ludzie postrzegają Adele jako artystkę komercyjną. Wciąż zachodzę w głowę z tego powodu gdyż ona raczej tworzy w tym niszowym gatunku. Tak czysto rzecz ujmując, artystka ta była ogólnie nakierowana na odbiorców brytyjskich i to określonej grupy a nie wszystkich. Płyta "21" nigdy nie miała sięgnąć szczytów popularności. Ograniczeniem była już sama tematyka albumu. Stało się jednakże inaczej, ale czy to z jej winy? Nie. Kto by się spodziewał, że w dobie tego plastiku bez wyrazu odnajdzie się niepozorna artystka, która wciąż porusza tematy nieszczęśliwej miłości i to jeszcze ubiera to w szaty nostalgii, melancholii, dezaprobaty, rozbicia oraz ogólnej depresji.
Ps. tak szczerze mówiąc, to niech mi ktoś powie co nie jest komercyjne? Może rap, hiphop albo rock? Proszę bądźmy poważni. Określenie "niekomercyjne" zostało wymyślone przez zatwardziałych fanów gatunku, którzy za wszelką cenę chcą umniejszyć innym kategorią muzyki i godzić w pozostałych artystów. Każdy, dosłownie każdy rodzaj wyrazu artystycznego, powiązany z płatny rozprzestrzenianiem tego w świecie związany jest z komercją czy się tego chce czy nie. Przecież na tym się zarabia i to pokaźne sumki.
nie lubię gdy ktoś nadmiernie zachwyca się kimś, zwyk ła przytłustą pisoenkareczką, adela nie jest dla mnie charyzmatyczna (znacie te ceche, nie?), więc nie może mi się podobać tak ona jak i jej "twórczość", im bardziej przekonujecie, jesteście za nią, wychwalacie ją, tym bardziej jestem utwierdzona w przekonaniu że mam rację, co mnie obchodzą jakieś wyświetlenia na jutjubie, słucham tego co mi się spodoba, co gdzieś usłyszę, ale jak słyszę coś raz po raz wszędzie ia nawet więcej się o tym mówi niż tego słyszy to zaczyna coś nie grać i tak z nią właśnie jest , wszyscy wychwalają, mówią, komentują, a wymienić potrafią tylko singla z płyty i na stówę nie wiedzą o czym on jest, nie podoba mi się że w ftym filmie ona zostawia swój ślad, nie zasługuję na to (ten film, oczywiście);
Wiesz to działa w dwie strony. Tak samo jak fani np. Metallici, Nirvany itd na siłę próbują wcisnąć mi jacy to oni wielcy, niesamowici itp. Im więcej tego typu określeń słyszę tym coraz bardziej jestem nastawiany anty co do ich twórczości.
Poza tym popatrzmy obiektywnie, przez pryzmat naszego społeczeństwa, który typ muzyki jest najbardziej popularny aka komercyjny. Zarzuć imię Adele to w około pojawi się max 5 osób, z grupy 30 osobowej, a zarzuć np. taką Pakafoniką czy Marleyem to będziesz miała na około siebie większość. Takie są realia. Sprzedaż płyt od dłuższego czasu jest również równomierna, z czego zauważyć można, że w pewnych przypadkach tak rzekomo "niekomercyjna" muzyka rozchodzi się lepiej.
Co do częstotliwości puszczania danego kawałka. Przejdź się ulicą. W międzyczasie spotkasz masę ludzi, którzy na głos potrafią puścić kawałek hip hop lub rock, niż czysty pop np. z domieszką R&B. I to nie jest związane z preferencją słuchacza. Na to właśnie wpływa moda. Jak by to wyglądało, kiedy osoba w towarzystwie słucha popu, jazu czy soulu. Przecież to takie fo pa, w dzisiejszych czasach.
ok, dzięki za twoje wypowiedzi, to może tak na zakończenie, mnie nie pasuje żeby takie pisoenkarkii były wszędzie, przeszkadza mi to porpostu, ale nie o tym, jeśli chodzi o film, to choć nigdy nie oglądałam, nie interesowałam się, dziwnie mi się kojarzy takie połączenie jak film o bondzie i piosenkarka adele, szkoda też że kiedy ktoś (ja) daję negatywna opinie na jakiś temat, w tym przypadku niefortunny wykonawca muzyki w filmie, to wszsycy dookoła chcą go przekonać do swoich racji a nie przyjmą zwyczajnie do wiadomości że komuś to nie odpowieada i już, tylko obrażają, poniżają, nadają cechy jakichś piętnastolatek, nie wiem po co i dlaczego, ale to chyba z braku dystansu, to chyba wszystko;
Ja też nie lubię komercyjnych rzeczy, do tego stopnia, że wcześniej kompletnie nie kojarzyłem tej całej Adele, ale piosenka SkyFall mi się podoba, a innych jej piosenek dalej nie słyszałem(i nawet nie myślę słyszeć). Pozdrowienia dla "ćwierćwiecznych" :D
ktoś na tym foum jakieś 2 miesiące wstecz zapodał jej fotę, a ja zapytałam kto to jest, to mi nie uwierzyli że jej nie znam;)
Adele zaśpiewała świetnie na rozdaniu nagród (jakichś tam) "Someone like you", potem stworzyła "Rolling in the deep", ktorego cover by Linkin Park ma więcej wyświetleń na UTube niż oryginał. Taka oto wielka artystka.
A piosenka do Skyfall imo jedna ze słabszych w Bondach.
niestety muszę się zgodzić, kawałek jest płaski i bez polotu. Jestem fanem Bondowskiej serii ale ten numer jest naprawde kiepski i sprawia wrażenie pisanego na kolanie w ciągu jednej sesji nagraniowej. Z ostatnich odcinków już bardziej podobał mi sie kawałek Chrisa Cornella - you know my name , z ktorego linia melodyczna swietnie wpasowała sie pozniej w tło filmu. W Skyfall jest banalny motyw fortepianowy , ktory bedzie nam przygrywał przez cały film. Live and let die to to nie jest :)
Proszę cię tylko nie Chris Cornell ,moim zdaniem utwór You know my name był strasznie pretensjonalny. Nie mogę się również zgodzić z tym ,że Skyfall jest marną kompozycją wręcz przeciwnie dla mnie jest to utwór wręcz wyborny dopieszczony w każdym calu ,zwłaszcza sekcja dęta po prostu rewelacja. Moim zdaniem idealnie skrojona do filmu o agencie 007.
A gdzie Ty masz w "Skyfall" banalny motyw fortepianowy? Ja tam słyszę przez większość utworu prawie cały skład orkiestrowy. Fortepian wyszczególniony jest jednie w normalnych zwrotkach, jednak wspomagany jest innymi instrumentami.
ta piosenka i piosenkarka to straszne dno. Co najlepsze na YT są covery tej piosenkarki śpiewane przez ludzi 10x lepiej - to tylko pokazuje jak fatalną jest piosenkarką i kolejnym szybkim produktem 'szołbiznesu'. Taki ambitniejszy Dżastin Biber w spódnicy.