PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1048}

Skazani na Shawshank

The Shawshank Redemption
1994
8,8 954 tys. ocen
8,8 10 1 953526
8,2 86 krytyków
Skazani na Shawshank
powrót do forum filmu Skazani na Shawshank

Gdy się za niego zabierałem byłem bardzo pozytywnie nastawiony ponieważ obejrzałem przed tem serial Skazany na śmierć który mi się bardzo podobał a opowiada o tym samym. Niestety film jest bardzo zły. Nic się w nim nie dzieje. Główna rola jest położona na całej linii z resztą nic dziwnego bo gra ją Tim Robbins któy już wielokrotnie pokazywał jak słabym jest aktorem. Źle zmontowany zdjęcia paskudne a scenariusz na podstawie powieści Stevena Kinga więc twórcy filmu się specjalnie nie wysilili.

4/10

ocenił(a) film na 10
PININININI

Powaliłeś mnie stary :D pytanie, czy jesteś trollem, czy jesteś szczery w swojej opinii... Jeśli to drugie, to... brak słów. W sumie, jeśli oczekiwałeś takiego badziewia jak wymieniony przez ciebie serial, to nie mogę mieć do ciebie pretensji, że jesteś zawiedziony... Ale nazywanie Tima Robbinsa słabym aktorem? No tak, Wentworthem Millerem to on nie jest, co nie? ;d Paskudne zdjęcia? Źle zmontowany? Dobra, bo mi jeszcze gula wyskoczy :D pozdrawiam wytrawnego kinomaniaka :X

buszasz

Nazywanie Robbinsa dobrym aktorem to jest dopiero komedia. Scenariusz jest strasznie do dupy i tu nawet nie ma o czym dyskutować.

buszasz

Taki mądrala jesteś, a nawet poprawnie imienia STEPHENA Kinga nie potrafisz napisać. Faktycznie, do "Skazanego na śmierć" to nie jest podobne, na szczęście. Podstawową różnicą jest to, że "Shawshank" nie jest filmem akcji, jest dramatem. To nie film jest zły, to Twój gust jest mało wyrafinowany.

candy_

AHHAHAHAHAHAHAHAAHHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHA

Mój gust jest mało wyrafinowany bo nie podobał mi się ten gniot? No pewnie, co tam Fellini, co tam Kurosawa, co tam Tarkowski, co tam Leone czy Pickenpah. To szołszank jest wyznacznikiem i miernikiem wyrafinowanego gustu. Brawo jesteś półmózgiem.

PININININI

Nie nazwałam tego filmu wyznacznikiem wyrafinowanego gustu. Wyciągnęłam ten wniosek z tego, że porównałeś słaby, komercyjny serialik jakim jest Skazany na śmierć do Shawshank. Weź pod uwagę, które miejsce zajmuje ten film w rankingu i jak znany i lubiany on jest. No właśnie. I nie sądzisz, że to z Tobą jest coś nie tak? I że to Ciebie można nazwać "półmózgiem"?

candy_

Pierwszy sezon Skazanego na śmierć to kapitalna rzecz. Bardzo cię proszę napisz mi wady tego serialu to dla mnie bardzo ważne.
Pozycja w rankingu nie jest dla mnie żadnym wyznacznikiem czegokolwiek. Myślę, że to raczej z tobą jest coś nie tak, skoro się nim sugerujesz. Z resztą, żadną tajemnicą nie jest fakt, że ten portal jest opanowany przez idiotów. Wystarczy spojrzeć na pozycje wybitnego gniota jakim jest film pt. Pamiętnik. Podobna sytuacja z szołszankiem. Cukierkowa, prosta historia podobająca się gimnazjalistom, dobra realizacja i tyle.

PININININI

skazany na śmierć jest serialem równie realistycznym co gwiezdne wojny atak klonów. Oglądając ten serial zastanawiałem się czy scenarzyści próbują zrobić idiotę ze mnie, czy rzeczywiście uważają tę historyjkę za prawdopodobną, jednocześnie miałem przed oczami bandę utuczonych hamerykańskich nastolatków jarających się tym serialem. Jedynym plusem moim zdaniem była gra tego świra bez ręki. Przewidywalny jak telenowela, moja żona po pierwszym odcinku powiedziała tylko - zawołaj jak będą uciekali w ostatnim odcinku - co też bez przyjemności uczyniłem.

PININININI

Skazany na śmierć też jest cukierkową, prostą historią podobającą się gimnazjalistom. :) Wada? Proszę bardzo. Jest naciągany. Powinno się skończyć na pierwszym sezonie. Ta bujda z głową tej panienki w pudle czy jak to tam było... Przecież to żałosne i wymyślone na siłę.

candy_

W którym momencie Skazany na śmierć jest cukierkowy i prosty?

Z resztą szołszank też jest naciągany. Nadal nie macie żadnego argumentu. Ale próbujcie dalej, śmiało.

PININININI

a w którym momencie shawshank?
a argumenty mamy. to do ciebie one nie docierają. ale rozumiem, różni ludzie mają różną wrażliwość. widocznie ty masz mniejszą.

candy_

No jak dla ciebie ostatnia scena na plaży, przy niebieskim niebie i jeszcze bardziej niebieskim oceanie gdy Freeman przychodzi do swojego przyjaciela, w myśl zasady: przyjaźń przezwycięży wszystko, nie jest cukierkowa to chyba faktycznie nie mamy o czym rozmawiać.
Fabuła jest bardzo prosta. Dramat więzienny o wszystkim i o niczym nic wielkiego, na pewno nie tak drobiazgowa i dobrze skonstruowana jak w Skazanym.
I mi nie piełdol, synek tu o tym, że jestem mniej wrażliwy od ciebie i tobie podobnych botów, bo nie spodobał mi się film, który ma tyle oczywistych wad, że w ogóle się zastanawiam z kim ja tu pisze, skoro tego nie potraficie dostrzec.

PININININI

"Fabuła jest bardzo prosta. Dramat więzienny o wszystkim i o niczym nic wielkiego, na pewno nie tak drobiazgowa i dobrze skonstruowana jak w Skazanym."
Bo to jak sam zauważyłeś jest to dramat, a nie film akcji. Skupia się na emocjach, a nie na szczegółach kto kogo zabił, a kogo nie. Nie jest to potrzebne by oddać piękno fabuły. Uważaj ją sobie za cukierkową.Czy proste nie może być piękne? Moim zdaniem po prostu nie zrozumiałeś. Amen.
A, i nie synek. ;p
Bot też nie.

candy_

No nareszcie. Już się bałem, że zabraknie koronnego argumentu każdego ignoranta, w dyskusji o kinie, a mianowicie: nie zrozumiałeś. Oczywiście musiał się pojawić, bo jak wiadomo mam rację odnośnie każdej kwestii jak na razie i nie zapowiada się żeby coś się miało w tej materii zmienić. Masz jeszcze coś ciekawego do powiedzenia? Bo jak " nie zrozumiałeś" to szczyt twoich możliwości to ŻEGNAM SYNEK.

ocenił(a) film na 10
PININININI

haters gonna hate

ocenił(a) film na 6
Rybon1337

Uważam "Skazanych..." za dobry film, ale nie aż tak. Według mnie nie zasługuje ani na taką ocenę, ani na takie miejsce, choć rozumiem oceniających go tak wysoko. Ludzie lubią ckliwe takie historie (a ten film momentami jest).

Do twórców filmu specjalnych pretensji bym nie miał, bo bardzo dobrze przenieśli "Skazanych" na ekran. Tyle, że ta książka to nie jest arcydzieło; uważam, że z takiego scenariusza wiele więcej wycisnąć się nie dało. Nie oszukujmy się, King nie jest królem dramatu, horror idzie mu lepiej.

dzek

"Ludzie lubią ckliwe takie historie" - to widać.

"Uważam "Skazanych..." za dobry film, ale nie aż tak. Według mnie nie zasługuje ani na taką ocenę, ani na takie miejsce" - wiadomym jest, że nie zasługuje ale ten film ma taką właściwość, że nawet ci którzy to wiedzą dają mu wysokie noty stąd min. powód, że jest pierwszy. Ja też mu dałem 7.

Do candy:

"ale rozumiem, różni ludzie mają różną wrażliwość" - wybacz ale wrażliwość to trzeba mieć do nazwisk jakie powypisywał Pinini i do wielu innych a nie do tego filmu. Tu wystarczy zwykły kubek popcornu aby się dobrze bawić oraz posiadać zwyczajną wrażliwość egzaltowanego licealisty a nie uczonego w piśmie profesora uczelni.

Acha, i PININI ma z grubsza rację.

"Czy proste nie może być piękne?" Może być ale takich filmów jest pełno.

"po prostu nie zrozumiałeś" - no, i bez takich jaj bo to naprawdę jest dziecinne. :D

PININININI

Masę "koronnych" argumentów masz wyżej, ale do kretyna nigdy nic nie trafi i nic się nie zdziała takimi dyskusjami. Dlatego kończę tą żenującą dyskusję z równie żenującym rozmówcą. Żegnam. I nie, nie synek, prędzej córka.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 9
PININININI

Skazany na śmierć to gówniany serial, który nie ma nic wspólnego z S. na S.Tim Robbins zagrał świetnie swoją rolę.Troche się zdziwiłem, że Red'a gra Morgan Freeman, w książce był on opisany inaczej, ale to też jest mały, a właściwie żaden problem.Było kilka wpadek, jeśli chodzi o zdjęcia, ale kto by się czepiał takich szczegółów.
9/10

pavel13

Błagam, napisz mi co jest gównianego w pierwszym sezonie Skazanego na śmierć. To dla mnie bardzo ważne.

ocenił(a) film na 9
PININININI

według mnie "Skazany na śmierć " to super serial wciąga, no ale każdy ma inny gust ; ] Również myślałam ze ''Skazani na Shawshank '' to bardzo fajny film trochę się myliłam nie uważam ze jest beznadziejny ; p

ocenił(a) film na 9
PININININI

Może lepiej bym zrozumiała twój tok rozumowania, gdybyś wyjaśnił co rozumiesz pod pojęciem "cukierkowe". Bardzo bym Cię o to prosiła. Bo jak dotąd nie potrafię sobie wyobrazić, jak opowieść o ludziach zamkniętych w więzieniu może być słodka...

Maladie

No jak dla ciebie ostatnia scena na plaży, przy niebieskim niebie i jeszcze bardziej niebieskim oceanie gdy Freeman przychodzi do swojego przyjaciela, w myśl zasady: przyjaźń przezwycięży wszystko, nie jest cukierkowa to chyba faktycznie nie mamy o czym rozmawiać.

Szukaj a znajdziesz

ocenił(a) film na 9
PININININI

Powiem Ci tak, ludzie mają różne gusta filmowe, każdy w kinematografii szuka czego innego, nikt nie zabrania Ci lubić jakiegoś filmu, ponieważ "lubienie" jest kwestią czysto subiektywną. Po prostu każdy człowiek inaczej odbiera film, serial itd. Owszem mogę się z tobą zgodzić, że ostatni a scena na plaży jest dość przerysowana (oraz niezgodna z zakończeniem opowiadania S. Kinga), ale nie zgodzę się, że na podstawie jednej sceny można ocenić cały film. Akurat Ty tak odebrałeś wymowę tego filmu (i zakończenia), ja odebrałam go inaczej, ale przecież nie można powiedzieć że któreś z nas się myli lub ma absolutną rację, subiektywizm przede wszystkim. Ja nie ukrywam że film mi się podobał, ale jednocześnie podobał mi się serial "Skazany na śmierć". Nie potrafię jednak ocenić tych filmów "na równi" ponieważ są one pod wieloma względami tak różne (zaczynając choćby od gatunku, poprzez ilość wątków i postaci, kończąc na tak prozaicznej rzeczy jak rok produkcji), obie produkcje mają swoje wady i zalety. Rozpatrywane również subiektywnie.
Dlatego też prosiłabym Cię żebyś nie był agresywny w stosunku do portalowiczów którzy nie podzielają twojego zdania o filmie. Z definicji strona ta ma zrzeszać kinomaniaków i dostarczać miłej rozrywki, nikt nie zabrania stwierdzenia "film jest świetny/film jest denny" (wolność słowa w końcu :) ), ale nie psujmy sobie krwi.
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
Maladie

Prosze Cie kolego, skończ już sie ośmieszać i prowokować innych użytkowników, wszyscy dobrze wiedza, że jestes pokoleniem które tego filmu nie jest w stanie docenić oraz osobą która nie wiem czy to dla własnej satysfakcji czy popisania sie prowokuje innych i "kozaczy" przez internet. Film jest najlepszym jaki w życiu obejrzałem, a twoim zdaniem radziłbym sie nie sugerować.

kuba_dabrowski1

Naucz się korzystać z drabinki filmwebowej to pogadamy, bo skoro tak prostej rzeczy nie potrafisz załapać to chyba nie oczekujesz, że wejdę z tobą w polemikę...

ocenił(a) film na 3
kuba_dabrowski1

Im więcej czytam wypowiedzi na temat tego gó..na tym bardziej jestem zadziwiony.
Po pierwsze - to się naprawdę wszystkim podoba, a nie ma w tym przecież ani nic ciekawego (akcja rozwija się powoli, dzieje się niewiele), ani pouczającego - cały dramatyzm zbudowany jest wokół głupiej powieści autora, że się tak wyrażę "popowych" bestsellerów, zawierających pseudointeligentne bzdury, które śmiało można porównać np do Paolo Coelho. Film jest tkliwy do granic wytrzymałości, do tego kompletne oderwany od rzeczywistości, nic się kupy nie trzyma (główny bohater wierci scyzorykiem dziurę w ścianie, więźniowie są generalnie grzeczni i mili, czytają książki, podoba im się muzyka klasyczna, przemocy prawie nie ma, no oczywiście poza strażnikami, którzy jak to wszyscy klawisze są bardzo źli i brutalni, właściwie to oni powinni siedzieć w więzieniach, a nie ci biedni wspaniali mordercy).

Dalej jak już się komuś podoba (a jak pisałem podoba się prawie wszystkim) to jakoś dziwnym trafem nie potrafi on napisać dlaczego. Przeczytałem mnóstwo waszych postów i bardzo niewiele w nich argumentów dotyczących filmu, za to mnóstwo argumentów, dotyczących pozycji filmu na jakiś magicznych listach, wieku krytyków (nie wiem skąd zawsze jest on wam znany) albo czepiacie się innych filmów, które się komuś podobają. Szczyt ignoranctwa i głupoty, ale oczywiście nie przeszkadza wam to nazywać ignorantami wszystkich waszych oponentów. Wiadomo jeśli ktoś się z nami nie zgadza to musi być głupi. Nie przejmuj się PININININI, oni zawsze będą tak reagować. Jest taki fajny cytat - "Nie ma nic piękniejszego niż usłyszeć od durnia, że jest się durniem" Dlatego warto pogadac sobie na forum o Shawshank.

ocenił(a) film na 8
artur2

Ten film miał ukazać historię pobytu w Shawshank głównego bohatera, a nie skupiać się na zasadach panujących tam. Zresztą nie dzieje się to w czasach dzisiejszych. Bardzo dobry dramat.

ocenił(a) film na 3
Toolbar

Tylko problem w tym taki, że ponieważ to, co się tam działo zupełnie nie przystawało do tego co się dzieje w normalnym więzieniu to cała historia głównego bohatera stała się również zupełnie oderwana od rzeczywistości, Cały dramatyzm polega tu na takim cukierkowym opisie świata, gdzie "my" zawsze jesteśmy dobzi, źli są tylko "oni", do tego ubarwionym gigantyczną ilością ckliwych scen. Może i dla was to były umysłowe himalaje, ale dla mnie nie ma tu żadnej głębi, żadnych niedopowiedzeń, głębszych przemyśleń, zupełnie nic co by dawało do myślenia. Po prostu nie da się tego filmu nie zrozumieć. Przedstawia on wszystko w bardzo jednolitym świetle, jest tylko czarne i białe, nie ma żadnego odcienia szarości. Dobry scenariusz na bajkę o dobrym więźniu, ale nie na dramat. Jak szukacie dobrego, naprawdę ambitnego dramatu więziennego to obejrzycie sobie "Moją Amerykę".

"Zresztą nie dzieje się to w czasach dzisiejszych." - To co kiedyś w więzieniach siedzieli uczciwi ludzie, dla których już zgwałcenie kogoś było iście szalonym posunięciem.

ocenił(a) film na 9
artur2

Czy w takim razie aż tylu ludzi się myli? Z czego, Twoim zdaniem, to wynika?

Maladie

Myli się, myli. Nie pierwszy i nie ostatni raz. Z czego wynika? Może kopiują gust od Amerykańców, dali się złapać na ten śmieszny kult i papugują. Dla zwykłych ludzi miarą dobrego kina jest też prosta historyjka w miarę dobrze opowiedziana, łapiąca za serducho i nie ważne dla nich, że ubarwiona dla zaprogramowanego z góry wywoływania określonych emocji czyli kibicować i ściskać kciuki za główną postać. Tu w tym topie takich pozycji nie brakuje. Jest też w ogóle nieskomplikowany i łatwo trafia do każdego. I pozwala jako tako oderwać się od rzeczywistości i życiowego ponuractwa, ot kosztem realizmu.

ocenił(a) film na 9
grzegorz_cholewa

Ale co złego jest w filmach które wyzwalają w ludziach emocje? Czy tylko prawdziwe historie, żywcem przeniesione z życia, mają prawo je wyzwalać?

"Dla zwykłych ludzi miarą dobrego kina jest też prosta historyjka w miarę dobrze opowiedziana, łapiąca za serducho i nie ważne dla nich, że ubarwiona dla zaprogramowanego z góry wywoływania określonych emocji czyli kibicować i ściskać kciuki za główną postać" - przykro mi trochę, że obrażasz w tym momencie masę ludzi którym film ten się podobał. Czy prosta historia jest zła? Czy chwilowe oderwanie się od rzeczywistości jest złe, czy to zbrodnia przeciwko sztuce? Jak zagmatwana powinna być historia, opowiadana w filmie, aby miał on wartość artystyczną? Czy wszystkie proste historie są sobie równe? Czy tylko niszowe filmy lub filmy kręcone przez osoby uznane za wybitnych reżyserów (a swoją drogą ktoś musiał taką rzecz stwierdzić, czy mam takiemu komuś wierzyć, mam wierzyć jury przyznającym nagrody) są wartościowe?

Zadaję te wszystkie pytania, ponieważ, czytając wasze posty nie znajduję odpowiedzi, tylko coraz więcej pytań...

Maladie

"przykro mi trochę, że obrażasz w tym momencie masę ludzi którym film ten się podobał." A ja nie piszę, że jest zły bo nie jest, za to ewidentnie przeceniony, min. z tych powodów. Ja też muszę znosić jak mi ktoś obraża "mój" film no i jakoś życie toczy się dalej. :P

"Czy prosta historia jest zła?" Bardziej obchodzi mnie uzyskany efekt. Tu zakradło się fałszowanie rzeczywistości i w sumie jest też pozbawiony jakichś wygórowanych ambicji. A proste historie są niejednokrotnie kanwą filmów wybitnych, przy tym zarazem prawdziwych.

"Czy chwilowe oderwanie się od rzeczywistości jest złe, czy to zbrodnia przeciwko sztuce?" - ale żeby zaraz nazywać rozrywkę na oderwanie się filmem wszechczasów? To budzi naturalny sprzeciw.

ocenił(a) film na 9
grzegorz_cholewa

czy twoje ulubione filmy (które jak rozumiem są filmami wszechczasów) nie są twoją rozrywką - bo widzę, że w wielu wypowiedziach zarzucane jest że jeżeli film jest rozrywką, nie może być arcydziełem...

Maladie

Moje ścisłe top filmów to inne tytuły niż te które oglądasz w profilu. Poza tym jest całe mnóstwo filmów które lubię. Dobrych filmów rozrywkowych jest sporo, ten nie jest od nich ni lepszy, ni gorszy.

ocenił(a) film na 9
grzegorz_cholewa

hmm nie przeglądałam twojego profilu więc nie wiem co oglądasz, po prostu nie rozumiem czemu uważasz, że masz racje absolutną co do tego filmu... nie wiem jak rozróżniasz artyzm filmu od jego "zwykłości' i "bezwartościowości"... bo jak dla mnie każdy ma swoje zdanie i zdanie każdego jest prawdziwe, nie ma wiedzy i gustu absolutnego

Maladie

"po prostu nie rozumiem czemu uważasz, że masz racje absolutną co do tego filmu..."

Bo i niczym specjalnym się nie wyróżnia, ot, przyzwoita adaptacja książeczki Kinga.

"nie wiem jak rozróżniasz artyzm filmu od jego "zwykłości' i "bezwartościowości" - hmm, można brać różne rzeczy pod uwagę - wnikliwość psychologiczna, w oddaniu realizmu oraz profilowi psychologicznemu postaci (Shawshank ma postacie raczej urobione pod pewną konwencję z celów komercyjnych a nie artystycznych bo film ten to czysta komercha co powstała dla rozrywki a nie wybitna sztuka) we wpływie na kino, w intelektualnej intensywności myśli jakie po sobie pozostawiają, w podejmowanej tematyce, w nawiązywaniu do kulturowego bogactwa ludzkiej myśli (japoński teatr u Kurosawy, myśl egzystencjalna u Bergmana, które stanowią niejako polemikę z ich dziedzictwem.) To są już jakieś wyznaczniki artyzmu. Potem bierze się biegłość techniczną - muzyka, zdjęcia, montaż itp.

"bo jak dla mnie każdy ma swoje zdanie i zdanie każdego jest prawdziwe, nie ma wiedzy i gustu absolutnego" - na pewno to są bardziej wyrobione listy filmowe gdzie p-o-p-i-e-r-d-ó-ł-e-k typu Shawshank nie ma tam w czołówce wcale. Czyli tak jak powinno być.

ocenił(a) film na 3
Maladie

myślę, że ludzie nie tylko sami oceniają, ale też kierują się różnymi modami, trendami, a wielu spośród nich do tego to zwyczajni idioci, którzy uwielbiają takie płytkie, ckliwe historyjki, które na dodatek sprawiają wrażenie niezwykle skomplikowanych, oni często nadają ton. Jeśli tak nie jest to wytłumacz mi dlaczego np taką furorę robił swego czasu Harry Potter? Gust młodzieży za bardzo nie różni się od gustu dorosłych i ci i ci szukają właśnie czegoś w stylu harrego czy skazanych - prostej historyjki o wspaniałym bohaterze (najlepiej całej drużynie), który jest bez powodu upokarzany przez świat, ale w końcu wszyscy doceniają jego wewnętrzne piękno i dobroć i na koniec zwycięża. Oczywiście takie filmy z reguły nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością bo świat taki nie jest, nie krzywdzi nagminnie tych samych ludzi bez powodu (jak ktoś np siedzi w takim więzieniu to z reguły nie jest normalnym przyzwoitym człowiekiem). Ale z takimi bohaterami najłatwiej się identyfikować. Jak coś jest zbyt skomplikowane, nie takie czarno-białe to zaczyna być problem.

ocenił(a) film na 3
artur2

W końcu wszyscy czujemy się trochę niedoceniani.

ocenił(a) film na 9
artur2

1. przykro mi że nazwałeś mnie idiotką, bo poza dyskusją nic złego Ci nie zrobiłam...

2. ja jakoś nie utożsamiam się z bohaterem filmu, nie uważam że jest dobrym człowiekiem, w ogóle nie widzę w tym filmie "wspaniałego bohatera", po prostu inaczej odbieramy ten film i już, nie rozumiem tylko skąd tyle agresji się tutaj bierze. mogę się zgodzić z niektórymi waszymi tezami i dowodami, z niektórymi nie, każdy człowiek jest indywidualnością i jego prawem jest mieć własne zdanie. wy nie zmienicie swojego zdania, ja nie zmienię swojego, proszę tylko dopuście myśl że WSZYSCY mają rację, ile ludzi tyle racji. niech dyskusja na forum będzie rozrywką a nie okazją do zdenerwowania się...

ocenił(a) film na 3
Maladie

Przeczytaj sobie wszystkie posty od początku wątku. To nie ja zacząłem tu się agresywnie wypowiadać, jedynie odpowiadam na mnóstwo wcześniejszych, agresywnych, do tego zwyczajnie głupich postów jak np ten: "Prosze Cie kolego, skończ już sie ośmieszać i prowokować innych użytkowników, wszyscy dobrze wiedza, że jestes pokoleniem które tego filmu nie jest w stanie docenić oraz osobą która nie wiem czy to dla własnej satysfakcji czy popisania sie prowokuje innych i "kozaczy" przez internet. Film jest najlepszym jaki w życiu obejrzałem, a twoim zdaniem radziłbym sie nie sugerować." Zero wartości merytorycznej, argumentów, a mnóstwo inwektyw i agresji. Poza tym nie nazwałem cię idiotką, przeczytaj uważnie mój post. "wielu spośród nich" nie znaczy wszyscy spośród nich. I myślę, że jednak się trochę utożsamiasz, wszyscy się jakoś z tymi biednymiwięźniami utożsamialiśmy jak oglądaliśmy film.

ocenił(a) film na 9
artur2

Ok, przepraszam jeżeli Cię uraziłam, po prostu bardzo denerwuje mnie agresja na tego typu forach, bo jest zupełnie nieuzasadniona. Nie mam zamiaru usprawiedliwiać żadnej z osób które faktycznie zachowują się agresywnie. I ok, opacznie zrozumiałam twoje słowa, ale i tak przyznaj, że nazywanie idiotą kogokolwiek kto nie zgadza się z twoim indywidualnym gustem filmowym, nie należy do najlepszych argumentów w dyskusji. Po prostu lubię myśleć że każdy ma prawo do własnego zdania jeżeli chodzi o filmy i nie może byc z tego powodu wyzywany w żaden sposób. Pomyśl, że choćbyś nie wiem jak ambitne i głębokie filmy oglądał (oczywiście w twoim guście) zawsze znajdzie się osoba która zna filmy "jeszcze głębsze" i uznaje twoje za płytkie i bezwartościowe. Czy nie chciałbyś z taka osoba wtedy podyskutować?

ocenił(a) film na 3
Maladie

Podałem mnóstwo innych, ale z reguły takie najlepiej docierają więc warto czasem jakiś dorzucić ;) zwłaszcza, że z waszej strony padają głównie takie, wtedy ci to nie przeszkadza ;) (bez obrazy)

Chciałbym podyskutować i wcale nie mówię, że oglądam najambitniejsze i niezwykle głębokie filmy, raczej tylko ciut głębsze niż przeciętny widz, jest pewnie bardzo wielu bardziej wyrafinowanych. jestem jeszcze dość młody, na zgłębianie swoich gustów mam jeszcze mnóstwo czasu.

Pewnie też często łapę się na różne głupie rzeczy, które akurat są w modzie. Nie o to mi chodzi, że wy jesteście głupsi, a ja mądrzejszy, po prostu uważam skazanych na shawshank za głupi film więc to pisze. I do tego strasznie się dziwię, że prawie wszystkim się podoba, a że nikt mi tego nie może wytłumaczyć to tłumaczę sobie sam właśnie powszechną głupotą, która mnie pewnie też czasami dotyka ;)

ocenił(a) film na 9
artur2

1. agresywne zagrywki z obu stron mi przeszkadzają, ale nie będę spędzać całego dnia prosząc ludzi żeby się zachowywali

2. zauważ że zawsze jeżeli rozmawia się o gustach, muzycznych, filmowych, kulinarnych ;), to dochodzi się do zaułka kiedy brakuje argumentu nie z powodu czyjejś głupoty, tylko z powodu niemożności wytłumaczenia wewnętrznego odczucia. człowiek jest tak, a nie inaczej, zbudowany (i dodatkowo jeszcze kształtowany przez otoczenie przez wiele, wiele lat) i konkretne emocje działają na każdego inaczej. równie dobrze nasza dyskusja może się ciągnąć w nieskończoność, jak dyskusje wielbicieli muzyki poważnej z wielbicielami jazzu. nie zmienisz czyjegoś sposobu postrzegania na siłę, uznaje że masz rację, bo taki masz gust i już, ja mam inny, mi się film podoba. czy gdybym trafiła na film który uznawałbyś za cudowny i głęboki, a ja powiedziałabym że jest głupi i płytki i miałabym konkretne argumenty... krytyka to miecz obosieczny :)

ocenił(a) film na 3
Maladie

Jak na razie to wam brakuje argumentów. Wszyscy uciekacie od tematu, jedni obrażaniem, inni moralizowaniem. W swoich ostatnich trzech postach nie napisałaś zupełnie nic co by się jakoś odnosiło do filmu.

Nie chce zmieniać na siłę niczyich poglądów, ale nie zgadzam się, że wszystkie gusta filmowe są tak samo dobre. Gdyby tak było to po co te fora? Są filmy lepsze i gorsze, podobnie jest z książkami, są dziewczyny ładniejsze, a są brzydsze, ludzie mądrzejsi i głupsi. Nigdy nie da się tego tak jednoznacznie posegregować (dla każdego pewnie będzie trochę inaczej), ale debatować warto.

Można dość obiektywnie stwierdzić, że niektóre filmy są gorsze od innych, robią furorę tylko dlatego, że mnóstwo w nich tanich emocji bądź z drugiej strony bardzo szybkiej akcji, która niczego więcej za sobą nie pociąga, a inne jednak coś w sobie mają. Skazani na Shawshank należy do tej pierwszej kategorii i jak zarazie jakoś nikt na tym forum tego nie podważył. Pisałem już o całym nierealiźmie tego filmu oraz dramatyźmie, zbudowanym na zasadzie my "dobzi" oni "źli". Nie byłyby to tak poważne wady w przypadku filmu, w którym jest mnóstwo wydarzeń i akcja płynie szybciej bo wtedy można zrozumieć pewne uproszczenia w fabule, ale tu wszystko idzie powoli i na dodatek jest straszliwie uproszczone. Proszę zacznij się odnosić do tego bo chyba tematem forum jest film, a nie to czy np można uważać jeden gust za lepszy od drugiego.

ocenił(a) film na 10
PININININI

Według mnie nie powinniśmy oceniać gustów innych osób. Każdy z nas jest inny, powinniśmy się z tego cieszyć :)
Ale nie dziw się, że potraktowano Cię jak trolla, niestety wykazałeś się aż za dużą ignorancją.
"Gdy się za niego zabierałem byłem bardzo pozytywnie nastawiony ponieważ obejrzałem przed tem serial Skazany na śmierć który mi się bardzo podobał a opowiada o tym samym. " - Czy oby na pewno opowiada o tym samym? Nie to jest dziwne, że podoba Ci się serial Skazany na śmierć, ale to, że jakimś cudem te dwa filmy opowiadają według Ciebie o tym samym. Myślę, że to sugeruje, że podchodzisz do kina bardzo powierzchownie.
Piszesz, że film jest źle zmontowany, zdjęcia są paskudne, ale czy tak naprawdę wiesz co to oznacza? Nie podałeś żadnych argumentów, więc nie oczekuj, że nie zostaniesz wyśmiany. Mimo to szanuje Twoje zdanie, nie każdemu podoba się to samo, i jest to jak najbardziej pozytywna rzecz :)

Mi się w filmie podoba prosta lecz równocześnie mądrze stworzona psychologia postaci -
- niesamowita jest scena na początku filmu, gdzie "grubas" podczas swojej pierwszej nocy, podjudzony przez Heywooda , zostaje wyrzucony z celi przez strażnika i pobity - Heywood zdaje sobie sprawę, że przez jego żarty i chęć wygrania fajek, "grubas" może mocno ucierpieć. Włączcie sobie film na ten fragment i zobaczcie jego wyraz twarzy, to jest mistrzostwo :)
Inna scena, kiedy stary Brook nie chce opuszczać więzienia. Tutaj czuł się kimś ważnym, prowadził biblioteke, był KIMŚ, już tyle lat spędził w więzieniu, że nie potrafi żyć inaczej. W normalnym świecie był nikim, i popełnił niestety samobójstwo. Mówcie sobie co chcecie, ale dla mnie jest to bardzo mądry wątek filmu.
Scena, kiedy chłopaki dostają piwka na dachu i spijają je przy zachodzie słońca, czując się wolnymi jest według mnie podkreśleniem całego filmu, wolności, poczucia spełnienia, poczucia bycia kimś ważnym.
Co do zdjęć, spójrzcie np. na kolorystykę w filmie, cały czas przewijają się tylko smutne kolory, szary i błękit, wyblakły brąz. Kolory zmieniają się w scenie picia piwa przy zachodzie słońca, później zmieniają się diametralnie, kiedy Andy ucieka z więzienia. Szary i błękit zamieniają się w zieleń i czerwony samochód. Na końcu przy spotkaniu się przyjaciół na plaży, jest błękit, kolor który był w więzieniu, lecz tym razem wyostrzony, przejaskrawiony, aż nienaturalny, ja poczułem w tym momencie wolność i dążenie do marzeń, to przejaskrawienie tej sceny uwieńczyło według mnie idealnie ten wspaniały film, który jest historią o przyjaźni, wolności i nadziejach.
Montaż też jest świetny, choć trudno rozłożyć go na czynniki pierwsze. Samo to, że historia mi się nie nużyła, a wciągnęła mnie ogromnie - jest dla mnie wyznacznikiem dobrego montażu, ale to co zwróciło moją uwagę, to momenty kulminacyjne filmu, zobaczcie, że film podzielony jest na kilka części, a) początki Andy'ego w więzieniu - zakończone poradą Andy'ego, jaką dał strażnikowi i picie piwka na dachu przy zachodzie słońca, b) jego praca jako adwokat - wątek zakończony odejściem Brooka i buntem Andy'ego, c) rozbudowanie biblioteki i nauka młodego Tommy'ego - zakończone zdaną maturą i jednocześnie zabójstwem Tommyego, d) bunt Andy'ego, dokończenie swojego planu i ucieczka, e) wyjście z więzienia Reda, odszukanie Andy'ego i spotkanie na plaży. W każdym tym fragmencie był moment kulminacyjny, przyspieszenie akcji i rozwiązanie z morałem. Według mnie film nie jest tak prosty, jak mogłoby się zdawać :)

ocenił(a) film na 10
Zubegy

Zobaczcie też, jak fajnie prowadzone są myśli widza - scena pierwszego posiłku w więzieniu - robak w jedzeniu, jakaś masakra, do tego jakiś stary facet zachwyca się nim, jego miękkością i prosi o niego. Andy mocno zmieszany, cała sytuacja mocno schizowa, ale okazuje się, że robak był dla ptaszka, a wszystko nie wygląda już tak strasznie, może jednak nie jest tu aż tak źle?

ocenił(a) film na 3
Zubegy

noo w 47 poście wreszcie ktoś z licznej grupy czcicieli tego filmu napisał coś o samym filmie... gratuluje Zubegy odważyłeś się na to szaleństwo. Post jest długi, na dodatek nie pamiętam już dokładnie filmu, a zagłębiłeś się w niezłe szczegóły ;), ale postaram się odpowiedzieć.

pierwszej sytuacji z tym grubasem dokładnie nie pamiętam, ale reaktywowałem konto na zalukaj (17 minuta filmu), jestem na świeżo i... jeżeli to ma być jeden z argumentów na rzecz filmu to gratuluję. Z jednej strony morderca, który nagle zdziwił się, że trafił do więzienia (tak przestępców zawsze wysyła się na wakacje na Florydę), z drugiej inny morderca, który czuje wyrzuty sumienia, że przez niego pobito nowego więźnia ;), a z trzeciej ohydny strażnik, który nie rozumie elementarnych ludzkich reakcji! Super, świetna kwintesencja głupiego filmu.

Scena z więźniem bibliotekarzem, które w więzieniu był kimś, a na zewnątrz nikim też trochę zbyt prosta jak dla mnie, ale tu się nie będę czepiał, faktycznie w więzieniu też trzeba sobie jakoś życie ułożyć, niektórzy siedzą tam nawet pół życia, wiadomo człowiek się przyzwyczaja i potem trudno mu się przestawić, zwłaszcza jak już ma swoje lata. Gdyby ta scena nie była otoczona mnóstwem innych, gdzie wszędzie więźniowie pokazani są jako tacy sami biedni cierpiętnicy to pewnie wnosiłaby do filmu coś ciekawego, ale ona niestety świetnie wpisuje się w główny nurt "dobrego więźnia".

"Scena, kiedy chłopaki dostają piwka na dachu i spijają je przy zachodzie słońca, czując się wolnymi jest według mnie podkreśleniem całego filmu, wolności, poczucia spełnienia, poczucia bycia kimś ważnym." - tego zupełnie nie rozumiem. Jaki jest związek pomiędzy popijaniem piwka na dachu więzienia z wolnością, poczuciem spełnienia czy bycia kimś ważnym...? Rozwiń proszę myśl bo jak dla mnie równie dobrze mogli sobie te piwka przemycić do więzienia i wypić nie na dachu, a na podłodze (nie widzę tu wielkiej różnicy).

Faktycznie jest czarno - szaro, ale to chyba nie żadna nowość, że w filmach generalnie kolory, muzykę dostosowuje się do atmosfery. Montaż jak dla mnie ani dobry, ani zły, po prostu zwykły. Film z założenia miał być hitem, chyba była reklama itp skoro jest 1 na liście, nie znam historii jego kręcenia, ale nie sadze żeby to była jakaś niskobudżetowa produkcja więc montaż nie mógł być zły i chyba nie jest, ale też nie powala (że film was wciąga to akurat niczemu nie dowodzi).

Co do końcówki wypowiedzi to musiałbym jeszcze raz obejrzeć film żeby się ustosunkować, za pierwszym razem nie dostrzegłem tam niczego nadzwyczajnego, ale zbyt entuzjastycznie wtedy go nie oglądałem więc może coś przeoczyłem. A morały owszem widzę, ale strasznie proste, trochę takie truizmy, myślę, że każdy je zauważa, a to niedobrze. Wiadomo można wypisywać bez końca - więzień to też człowiek, ma emocje, czasem okazuje się osobą przyzwoitą, nikt nie jest z gruntu zły, czasem ci, którzy powinni być porządni tacy nie są, często ludzie niepozorni okazują się "ludźmi wielkimi" itp., tu się one tak powszechnie sprawdzają (można je odnieść do zdecydowanej większości i więźniów i strażników), że odwracają wszystko do góry nogami. To, co czasami ma miejsce, (ale raczej rzadziej niż częściej) tu się dzieje prawie zawsze, a tego, co się w więzieniu jest prawie zawsze, tu prawie nie ma.

ocenił(a) film na 10
artur2

W scenie z grubasem spodobała mi się gra aktorska, dlatego o niej wspomniałem. A związek z popijaniem piwka na dachu z wolnością jest taki, że więźniowie dzięki tej nagrodzie poczuli się wreszcie ludźmi, poczuli się wolni, jak wspomniał Red: poczuli się, jakby smarowali smołą własny dom. Tu nie chodzi o sam fakt picia piwa. Cały film jest dla mnie o wolności. Właściwie nie musisz się ze mną zgadzać w tym wypadku, jak powiedział David Lynch: "to co wyniesiesz z filmu dla siebie, jest Twoje i nikt Ci tego nie odbierze". I jeśli dla Ciebie film jest nudny, to taki właśnie jest w Twoim umyśle, w Twoim odczuciu, ale z tego samego powodu, zastanowiłbym się sto razy, zanim nazwałbym film głupim, bo to już nie jest subiektywna ocena :)

A to, że w więzieniu nie ma samych najgorszych kryminalistów... To jest film, wizja scenarzysty, reżysera, stworzony świat, który nie jest dokumentem i który nie musi przecież pokazywać świata takiego, jakim jest. Weź np. Pulp Fiction - film oceniony przez Ciebie 10/10, film jest o gangsterach, cały czas się zabijają, a ani razu nie ma w nim policji, przecież to jest nierealne, ale czy przez to film traci? Według mnie zyskuje. Policja odciągałaby niepotrzebnie uwagę od historii, od ważnych wątków. Tak samo i w tym filmie, jeśli w filmie więzienie byłoby pokazane tak, jak jest w rzeczywistości, film nie byłby o przyjaźni i wolności, a o ciężkim życiu w więzieniu :)

ocenił(a) film na 3
Zubegy

Wystarczy zatrudnić dobrego aktora i zawsze będziesz miał dobrą grę aktorską ;) choćby film był totalnym dnem.

Film nie musi być dokumentem, ale tu tworzy on zupełnie inny bajkowy świat, raczej nudny, bardziej nastawiony na kreowanie jakiś mądrości czy wzruszanie widza, a do tego jest potrzebny realizm (przynajmniej ludzkich zachowań).
Pulp fiction to komedia, zupełnie inny rodzaj filmu (tam bardziej chodzi o akcje, film z założenia miał nie być głęboki ani ambitny, bardziej liczą się w nim różne śmieszne, często absurdalne pojedyńcze sytuacje, ciekawe wypowiedzi głównych bohaterów, które wprowadzają fajną atmosferę). Zresztą film jednak bazuje na jakiejś rzeczywistości, pomimo, że jest wesoło to jednak atmosfera jest naturalna, nie ma tej sztuczności i totalnego oderwania od realiów jakie jest w Skazanych na Shawshank.

A piwko... nie wiem, może za mało u mnie humanistycznego polotu żeby zrozumieć takie sceny, ale jak dla mnie to jest próba na siłę tworzenia ukrytych znaczeń, jakiś pseudomądrości. Pewnie ciężko to sobie wyobrazić, ale myślę, że ludzie, gdy piją piwo (nawet na dachu więzienia) to nie mają aż takich romantycznych uniesień.