Ilość motywów, które twórcy zawarli w tym niezbyt długim filmie przyprawia o zawrót głowy. Duchy, UFO, indiańskie legendy, jakiś potwór-demon, tajemnicze światła, olbrzymi wilk, uje muje dzikie węże, zabrakło tylko nazistów, iluminatów, Wielkich Przedwiecznych i wraku tupolewa.
Pytacie jak to wszytko upchnąć w jednym filmie tak żeby miało ręce i nogi? Twórcy Rancza Skinwalkerów też nie wiedzieli, dlatego nawet nie silili się na jakiekolwiek wyjaśnienia "co, po co i dlaczego". Tutaj po prostu wszystko się dzieje tak aby było fajnie, efektownie i "strasznie".
I nie powiem, jako bezmyślną, horrorową papkę ogląda się to całkiem przyjemnie. O nudzie nie ma mowy, bo film trwa zaledwie godzinę z hakiem i średnio co 5 minut jesteśmy atakowani kolejnymi rewelacjami, ledwo bohaterowie skończyli ścigać "cieniostwora", a już złażą do podziemnej jamy żeby odkryć kolejne niesłychanie tajemnicze znalezisko. W innych produkcjach mockumentary (jak choćby Paranormal Activity) często irytujące było, że przez 3/4 filmu oglądaliśmy jak bohaterowie myją zęby i jedzą kolacje, a coś ciekawego zaczynało się dziać dopiero w końcówce. Tutaj czegoś takiego nie ma, twórcy jadą z grubej rury niemalże od samego początku.
Jak pisałem wcześniej: przyjemny rozrywkowy horrorek. Sensu w tym za grosz, ale obejrzeć się da bez bólu i nie uważam tego za czas stracony.
5/10
Generalnie się zgadzam z tą różnicą, że mnie ten film nie przestraszył, ani nie zaciekawił, ani nie wzbudził żadnych innych emocji, więc jak na horror to zdecydowanie poniżej oczekiwań. A mnie jest łatwo przestraszyć. Sieczka bez sensu, składu i ładu, czyli jedno wielkie WTF?? Ode mnie więc 3/10.
W filmie zamieścili tyle motywów, dlatego że jest to oparte na bazie dziwnych wydarzeń, które rzeczywiście miały miejsce i nie zostały wyjaśnione. Działy się one właśnie na tzw. ranczu skinwalkerów, na którym dochodziło do różnych dziwnych wydarzeń takich jak właśnie dziwne śmierci zwierząt, zaginieni ludzie, dziwne światła, itp. Dlatego też łączono to z różnymi zjawiskami paranormalnymi, pod które można je było podciągnąć. W filmie najwyraźniej starano się połączyć wszystkie teorie i powstał film o wszystkim i o niczym. Film mi się nie podobał, bo próbując pokazać wszystko tak naprawdę nie pokazał nic, na dodatek był przewidywalny i zupełnie nie straszny (o ile to miał być horror, bo w sumie ciężko powiedzieć).
Jakiś czas temu gdzieś wyczytałem, że to jedna wielka mistyfikacja i bodajże po latach właściciele rancza czy też badacze się nawet oficjalnie do tego przyznali...
Dokładnie nie jest to czas stracony ale opinie mam podobną do twojej gdyby wzięto te efekty i pomysły i stworzono oddzielne lepiej przemyślane filmy to mogłoby z tego wyjść coś zacnego a tak wyszła całkiem przyjemna ale bez sensowna papka.
Powiem Ci, że twój post niesamowicie mnie zainteresował. Dzisiaj wieczorem oglądam. Bez dwóch zdań;)
Wg mnie motyw jest tylko jeden. Twórcom chodziło o to, że kosmici przyjmują różne formy. Indiańskich legend się nie dopatrzyłam, ale wiem o którym momencie wspominasz. Facet jedynie opowiadał, że jego przodkowie w dziwnych okolicznościach znikali z tej ziemi i nic więcej. Dziewczynka natomiast to moim zdaniem była uprowadzona i odmieniona- częsty motyw. Poza tym rysunek w grocie mówi chyba wszystko- to miejsce od dawien dawna odwiedzane przez przybyszów z innej planety w niewiadomym celu.
UFO lubi miejsca zapomniane przez cywilizacje i ludzi z dobrymi kamerami. Film jako taki, w pewnym momencie nawet potrafi zainteresować, ale nie ma szału. Doceniam jednak jako takie napięcie zważając na fakt, że nie jest to komercyjny film zawalony super gwiazdami tylko coś bardziej podrzędnego, a i tak momentami jest lepszy niż co niektóre reklamowane głośno ,,hity".