Film Kasdana może zrobić wrażenie na tych widzach, którzy nie mieli dotąd styczności z gatunkiem, jaki on reprezentuje. Jednak dla mnie, nieźle orientującego się w tej filmowej konwencji, był to zwyczajnie kolejny solidny western z prostym i czytelnym dla wszystkich przesłaniem. Żadnej głębi psychologicznej, jak u Leone czy Peckinpacha, tutaj nie uświadczymy; jest za to bardzo dobre wykonanie, dobzi aktorzy (za wyjątkiem popisującego się jak zawsze Costnera) i kilka zabawnych momentów. No i rzecz jasna, nawiązania do klasyków jak "W samo południe" czy "Siedmiu wspaniałych".
Można zobaczyć, dobra, amerykańska robota, ale i nieco przydługa jak na tak skromną fabułę.
7/10.
a według mnie ten film może raczej zniechęcić ludzi do tego gatunku, ten western jest średni jak dla mnie, bieganina i strzelanina bez sensu "i kilka zabawnych momentów", obsada raczej źle trafiona (Costner to już w ogóle) 5/10
Zgadzam się. Western w stylu filmów akcji - bez choćby próby przekazania jakichś głębszych sensów czy wartości - co wcale dla westernu typowe nie jest. Rozrywka, nic ponadto.
Bo western, jak kryminał czy melodramat, to czysta rozrywka. Są zrobione lepiej lub gorzej, ale głębokości tu bym nie szukał.
To jest zwykły słodziak. Podział bohaterów na dobrych i złych... typowe, czterech wspaniałych...było, zemsta i nienawiść...nuda. Ogólnie film nie posiada nic innowacyjnego i jedyne określenie idealnie trafiające w jego charakterystykę to średni. Co mnie zadziwiło to brak jakiejkolwiek ciekawej postaci - chyba że ktoś gustuje w uśmiechających się murzynach, lub w milczących romantykach.
UWAGA: kolejny znafca filmowy wypełzł spod kamienia pod którym siedział. uważać na nogi!
Panowie, to jest western z 1985 roku. Wtedy western już umarł (czego bardzo żałuję). Gdyby nadal choć takie kręcili, to bym się bardzo cieszył. Nie ma większej głębi, ale ogląda się dobrze. Zresztą chyba nas jako gówniarzy zawsze fascynowały pojedynki czy dobre strzelaniny, prawda :)? Twardzi małomówni bohaterowie. Myślę, że za młodu to mnie urzekło w tym gatunku. No i te bezkresne tereny.
Czy ja wiem. Z westernów "na serio" po 1985 mam
True Grit Coenów (pasował mi bardziej niż oryginał), Bez przebaczenia, Tombstone, The Proposition a tych w klimacie westernowym nie wspomnę
Dla mnie Silverado było za słodkie. A Costner jako szalony dzieciak kowboj mi akurat się podobał :) On chyba lubi te klimaty