Luźna adaptacja. Nie wiem czemu, ale od razu przypadły mi do gustu te części z Basilem Rathbonem, w których akcja została przesunięta o lata względem pierwowzorów literackich. Auta zamiast dorożek, telefony zamiast posyłania chłopców czy telegramu, a wciąż czuję klimat Conan Doyle'a.