Pamiętam, że to co totalnie przekonało mnie do serialu Fire Fly po kilku minutach pierwszego odcinka, to nie efekty
specjalne, które są przeciętne, nie aktorstwo o którym przecież za wcześnie było mówić, a które dopiero potem okazało
się absolutnie wybitne, nie dialogi i scenariusz, które nie mają sobie równych, ale po pierwszych kilku minutach jeszcze
tego nie wiedziałem. To co mnie z miejsca urzekło, to cisza w kosmosie. Nie mogłem uwierzyć, że taki serial zdecydował
się na wycięcie dźwięku w przestrzeni kosmicznej. To było tak genialne, a jednocześnie tak rzadkie przecież, że z
miejsca się zakochałem. Serenity, mimo że świetne zakończenie serii, musiał niestety uciec się do tanich
hollywoodzkich sztuczek i dać dźwięk w czasie kosmicznej bitwy pomiędzy Reaversami a flotą Przymierza. Być może
bez tego Seba i Mati zaniżyli by ocenę filmu, gdyż "głupi jakiś, nic słychać nie było! Nie to co mroczne widmo!". Mnie to
jednak zabolało i poczułem się troszkę oszukany. Nie było to jednak w stanie popsuć świetnego seansu ani jednej z
najlepszych historii kina kosmicznej opery. Bdw, nie, Serenity nie ogląda się bez wcześniejszego zaliczenia Firefly. To
tak, jakby obejrzeć Powrót Jedi i mieć pretensję, że się czegoś nie ogarnia.
Nic podobnego. Nie mówię o ucieczce przed pojedynczym pojazdem Reaversów zakończonym rozbiciem się na powierzchni, tylko o bitwie pomiędzy flotami, a ta miała miejsce w kosmosie.
Dokładnie tak: http://www.youtube.com/watch?v=9Sj89hMVYhI Tutaj w jednym ujęć widzisz daleko w tle planetę z chmurami.
Wiedząc, że to NIE JEST atmosfera, gdyż widać to gołym okiem na filmie (powierzchnia planety, razem z chmurami znajduje się znacznie niżej i jest to pokazane) mamy zatem następujące opcje: jest to film Sci-Fi, którego twórcy a: nie rozkminili tego i dali pioruny w kosmosie, b: nie są to pioruny, tylko coś innego co wygląda podobnie. Takie same "kosmiczne burze" pojawiają się w bardzo wielu innych filmach i grach Sci-Fi (np Star Trek, Descent Free Space).
Za bardzo kombinujesz- są chmury z piorunami ergo jest atmosfera. Nie ma błędu z przypadku dźwięku w kosmosie, gdyż to nie jest kosmos.
A to że taki układ chmur jest niemożliwy, to już inna bajka.
Nie wierzę że Ty piszesz to na serio. Czyli jeżeli napotkali by chmurę z wyładowaniami gdzieś w środku kosmosu bez żadnej planety to też byś twierdził że to atmosfera? Czy naprawdę nie widzisz na jakiej wysokości dzieje się ta bitwa? Nie widzisz daleko w dole planety z chmurami? Czy Ty mnie czasem nie trollujesz? :D
Po 1, te chmury burzowe nie znajdują się tak wcale wysoko, można spokojnie założyć że znajdują się w górnej części atmosfery. Te które są niżej... no cóż, są to chmury który są niżej.
Po 2, jeżeli napotkali by chmurę z wyładowaniami w środku kosmosu, uznałbym to za gigantyzmy błąd, gdyż nie ma czegoś takiego jak "chmura w kosmosie" (bez atmosfery nie ma chmury). Mgławice to jednak trochę co innego. Ale jeżeli założymy że taką chmurę napotkają... to ergo musi tam być atmosfera, a więc jest i dźwięk.
*Bije głową w ścianę z rozpaczy a następnie zrezygnowany udaję się do kuchni po piwo i już nie wraca*
Na koniec zaś, pozwól, że Cię nieco doedukuję: http://theweek.com/article/index/243473/7-jaw-dropping-images-of-storms-in-outer -space To jest burza, w kosmosie.
Ale czy ja coś mówię o burzy? Do tego na innych planetach tez występuje atmosfera. Burze gazowe, czy burze na gwiazdach to co innego.
Albo jesteś trollem albo totalnym idiotą... Wiesz co to jest perspektywa? A w kosmosie nie ma totalnej ciszy, ludzkie ucho jest zbyt słabe, by uchwycić dźwięk rozchodzący się w próżni jednak teoretycznie przy takim natężeniu wybuchów bylibyśmy wstanie je usłyszeć, jednak jest to jedynie teoria.
I ta scena nie dzieje się w atmosferze, więc przestać robić z siebie totalnego idiotę i debila.
Idiotę i debila... wow, aż mi się przykro zrobiło. Piana już z pyska ściekła?
Po uno, obczaiłem właśnie tę scenę z komentarzem Jossa Whedona i stwierdził on że jest to chmura jonowa. Oczywiście chmury jonowe nie wyglądają tak jak na filmie, gdyż sam Whedon stwierdził że sam nie wie jak dokładnie to działa, a chciał żeby "fajnie" scena ataku mu wyszła.
Po tost, http://www.kil.pb.edu.pl/spip/IMG/pdf_Wy_adowania_atmosferyczne_ponad_chmurami_A nna_Misi_ska.pdf
Innymi słowy jest to nadal atmosfera, a te chmury z piorunami znajdują się w jej najwyższej części jonosferze, gdzie jesteśmy świadkiem wyładowań jonowych. Abstrakcyjne? Tak, ale jest to film i jak sam Whedon przyznał ta scena jest z nauką na bakier.
"A w kosmosie nie ma totalnej ciszy, ludzkie ucho jest zbyt słabe, by uchwycić dźwięk rozchodzący się w próżni jednak teoretycznie przy takim natężeniu wybuchów bylibyśmy wstanie je usłyszeć, jednak jest to jedynie teoria."
Wg dzisiejszego stanu nauki wiemy tyle że w próżni nie ma dźwięku, gdyż fala dźwiękowa musi się po czymś rozchodzić (tzw. ośrodek) np. ciałach stałych, ciekłych czy gazowych. W próżni takowych nie ma, więc fala się nie rozchodzi ergo nie ma dźwięku.
"Wg dzisiejszego stanu nauki wiemy tyle że w próżni nie ma dźwięku, gdyż fala dźwiękowa musi się po czymś rozchodzić (tzw. ośrodek) np. ciałach stałych, ciekłych czy gazowych. W próżni takowych nie ma, więc fala się nie rozchodzi ergo nie ma dźwięku"
Zapominasz o jednym - nie ma czegoś takiego jak idealna próżnia. Nie można jej uzyskać w warunkach laboratoryjnych, nie istnieje ona też w kosmosie. W przestrzeni kosmicznej mogą występować (i występują) fale mechaniczne, ale ponieważ liczba przekazujących je cząstek jest bardzo mało, więc i energia takiej fali jest znikoma. W praktyce oznacza to, że dźwięk w kosmosie owszem występuje, ale od jego wychwycenia potrzeba niesamowicie czułej aparatury.
No właśnie mi te dwa swoje ostatnie zdania z ust wyjąłeś.
Trafi się co i raz taki pustostan co mu piana z pysia cieknie i nie dość, że Cię nawyzywa to jeszcze dub smalonych nasmaży i wierutnych bredni na poparcie tych swoich obelg.
APAGE SATANAS !!!! @:-)@:-)
Bitwa rozgrywa się w mgławicy czyli w obłoku gazu i pyłu międzygwiazdowego lub bardzo rozległej otoczce gwiazd. Atmosfera gaz - mgławica gaz - dźwięk może się więc rozchodzić. Inna rzecz, że mgławice to bardzo rozrzedzony gaz. Mgławice nie występują w uformowanych systemach gwiezdnych, więc mgławica w tym filmie jest absurdalna.
Co do próżni, idealnej próżni to Wasze dywagacje na ten temat nie mają większego sensu. Dźwięk to ruch i wzajemne zderzanie się cząsteczek materii, więc to czy dźwięk słychać zależy od tego, czy cząsteczki są na tyle blisko siebie by mogły się zderzać i przekazywać tym samym dźwięk. Nawet w mgławicy jest to mało prawdopodobne, gdyż gaz jest za bardzo rozrzedzony.
Każdy chyba wie, że w próżni dźwięk się nie rozchodzi, ale przecież nie o to w tym filmie chodzi, a dźwięk bitwy tylko dodaje smaczku i poprawia dynamikę bitwy.
Mi film bardzo się podobał i gorąco go fanom sci-fi polecam.
co tu się kłócić o jakieś chmurki. Film jest rewelacyjny z znakomitymi efektami specjalnymi. szkoda że takie filmy powstają jeden na 5 lat
W filmie nie ma błędu, na początku też myślałem, że są w kosmosie ale zwróć uwagę na to jak zbliżają się do planety - nie ma momentu płonącego wejścia w atmosferę czyli już w niej byli a ta chmura to jakaś anomalia.
Też uważam że w atmosferę jeszcze nie weszli. Toż to widać gołym okiem. a wyszli z jakiejś tam mgławicy...
Przecież kolega to objaśnił, że w filmie jest błąd i wskazał go linkiem. Sam reżyser się do tego przyznał, ze po prostu miało być fajnie.