ale niestety trochę zapomniany film.
Świetne powiązanie filmu sensacyjnego ze społecznym. Do tego ze znakomitą rolą Cserhalmiego. Lekko się go ogląda, ale to mądry i momentami dowcipny film.
Wart obejrzenia bo na to zasługuje.
Myślę, że tylko w Iluzjonie Filmoteki Polskiej o ile będzie jakiś podchodzący cykl. Poza tym, że film "wiekowy", to jeszcze z tak mało atrakcyjnego, obecnie, filmowo kraju jak Węgry. Może w jakimś DKF-ie?
Na YouTube jest po węgiersku, mimo to myślę, że warto, choćby po to by się przekonać, że Amerykanie nie mają monopolu na sceny z pościgami :)
Można też podjąć próbę zatelefonowania do Instytutu Kultury Węgierskiej. Może wydadzą go na płycie.
Niestety szukam tego filmu wszędzie i nic ,a szkoda bo film wart przypomnienia . Mam wrażenie że Europejczycy to mają jakiś kompleks. Zalewa nas amerykańskie badziewie które można znależć nawet po latach bez problemu , a tutaj perełka i co ? I nic ! Swoją drogą , filmy europejskie są o niebo lepsze [niestety nie dotyczy to filmu polskiego które osiągnęło dno ] od amerykańskich produkcji ale niestety dzisiejszy świat stawia na efekty specjalne . Pozdrawiam ludzi którzy doceniają takie filmy jak SĘP.
Nie do końca zgodzę się z tym co piszesz.
Film "Sęp" pochodzi z okresu kiedy kino węgierskie było w czołówce kinematografii europejskiej. W ogóle czasy pomiędzy połową lat sześćdziesiątych, a początkiem lat osiemdziesiątych to chyba szczytowy okres kina. Nie tylko europejskiego, ale też światowego.
Na Węgrzech wtedy tworzyło kilku wybitnych reżyserów, jak choćby Jancso, Makk czy Bacso oraz kilku młodszych, ale już z sukcesami.
Mam takie wrażenie, że oni w jakiś sposób poprzez próby rozliczania się ze stalinizmem czy komunizmem przyczynili się do powstania w Polsce "kina moralnego niepokoju". Ich filmy były wyświetlane na polskich ekranach i oglądały je tłumy ludzi.
I film "Sęp" pochodzi z tamtych, twórczych węgierskich czasów. I co ciekawsze w świetny sposób F.Andras potrafił połączyć kino sensacyjne z elementami komedii, a do tego dać ciekawą diagnozę społeczną. I wszystko to w konwencji trochę westernowej. Wyszedł z tego znakomity film. Rzeczywiście wart przypomnienia.
Nie nazwał bym tego kompleksem. Po prostu prawo rynku, wyświetla się to co w mniemaniu dystrybutorów ma przynieść kasę. A ludzie jednak mają gust jaki mają i częściej chodzą na amerykańskie badziewie. I europejskie też. Wartościowy film ogląda często garstka zapaleńców.
Co do polskiej kinematografii to od czasu do czasu potrafi wyprodukować znakomity film, jak chociażby ostatnio "Chce się żyć", a wcześniej "Zero" czy "Róża".
Pozdrawiam