Naprawdę wierzycie w te wszystkie opętania? Śmiać mi się chce. Fakt, jest tu trochę zdrowo myślących osób, ale co do reszty - bez komentarza. Ksiądz mówi kilka słów po łacinie, postraszy krzyżem i diabeł sobie idzie? Tak wiem, w filmie jest bardziej uparty diabeł, dopiero po trzecim razie opuszcza ciało, a na dodatek ciało KSIĘDZA. Do tego wypluwanie gwoździ.....
Film traktuję jako bajkę 7/10 :)
Są również ci, którzy byli egzorcyzmowani. Kiedyś sam się z tego śmiałem, dopóki nie zacząłem interesować się okultyzmem i po kilku latach zagubiony, z własnej woli udałem się do Częstochowy na spotkanie wspólnoty Mamre, gdzie zostałem poddany egzorcyzmom. Słusznie mówicie - nie ma się z czego śmiać. To jest dla człowieka wielkie cierpienie.
nie tylko Ci co wierzą, ale też Ci, co widzą, jak aethersis już napisał. To, że wmawiasz sobie, że czegoś nie ma lub po prostu nie chcesz w to wierzyć nie znaczy, że tego nie ma.
a to, ze wmawiasz sobie i szukasz na sile znakow ze cos jest i poprstu bardzo chcesz w to wierzyc to nie znaczy, ze to jest,
w kwestii wiary to jest na tyle osobista sprawa i niewytlumaczalna, ze musze sie zgodzic. Czujesz, nie na sile, Twoje szczescie. chodzi mi jedynie, ze z punktu widzenia calkowicie obiektywnego, z boku mozliwosc, tego "ze cos jest" jest tak samo prawdopodobna, ze "czegos nie ma". Pomysl w ten sposob: gdybys sie urodzila w dzungli i nigdy nie miala kontaktu z ludzmi czy napewno bys czula obecnosc boga i w niego wierzyla? Jestes tego pewna na 100%? Gdyby nikt Ci nie pokazal w domu, telewizji od dziecka kosciolow itd naprawde bys tez wierzyla. Moze jest to jednak troche wmawianie sobie bo tak sie nam od dziecka wmawialo....
Gdyby urodziła się w dżungli to pewnie by zaczęła oddawać cześć dzikim zwierzętom i świętym drzewom. W ten ułomny sposób odczuwają obecność Boga ci, którym nie dane było poznać Ewangelii. Warto zauważyć, że świadomość istnienia życia pozagrobowego jest charakterystyczna dla wszystkich kultur, zatem nie ma tutaj mowy o czyimś wymyśle. To raczej materialistyczne odrzucenie metafizyki jest wymysłem.
To raczej dowodzi pewnej częsci natury człowieka a nie tego że jakiekolwiek wyższe byty istnieją. To jest tzw argument ad numerum - pozamerytoryczny sposób argumentowania bazujący na powoływaniu się na innych w poparciu jakiejś tezy, błąd logiczny ponieważ nie stanowi to żadnego dowodu w merytorycznym sporze.
"Gdyby urodziła się w dżungli to pewnie by zaczęła oddawać cześć dzikim zwierzętom i świętym drzewom."
Nie miałaby podanej religii na tacy, to zaczęłaby tworzyć własną, nie miałaby dostępu do naszej technologii też zaczęłaby tworzyć własną. Jako, że od razu Rzymu nie zbudowano byłaby to prymitywna religia np. taka jakiej przykład podałeś, to samo z technologią. Wiadomo nie od razu powstały komputery i smartfony(osoba zaczęłaby tworzyć np. proste narzędzia z kamienia). Tak więc to tylko ludzka twórczość: religia jak i technologia - wszystko to zostało wymyślone przez człowieka. Wszystko to miało swój początek - było prymitywne. A więc wychodzi na to, że niezbyt wiele ma wspólnego z prawdą to głupie gadanie, że byłby to... ułomny sposób odczuwania Boga ... hahaha.
To byłoby tylko zaczynanie od nowa. Wyobraź sobie jesteś dzieckiem w dżungli cały świat cie zadziwia, wiele rzeczy jest dla ciebie "magicznych" jak np. piorun na niebie... hmm no jak to możliwe, że on się tam pojawia, może ktoś nim tam rzuca... może jakaś istota.. jakiś bóg... i tak rozpoczyna się zabawa z religią. Zbierasz grupkę ciemnot, która zaczyna ci wierzyć, zbierasz ją coraz większą i większą, zaczynasz nazywać tego swojego boga, wymyślasz zasady itd. itp. więcej nie będę się rozpisywał, bo wiadomo o co mi chodzi.
polazłeś do jakiejś dziwnej wspólnoty żeby nie powiedzieć dosadniej i dziwisz się zę ci zrobili wodę z mógu? zainteresowąłes sie demonologią, super. tylko że demonologia już z nazwy jest wielkim nadużyciem bo kojarzy się z nauką. a z nauką i metodologią naukową nie ma nic wspólnego
Nie demonologia, a okultyzmem w ogole. Poza tym to nie byla zadna wspolnota, tylko ja sam.
A co tzw. nauka ma do powiedzenia na temat tego jak to się dzieje, że z przepływu impulsów między neuroprzekaźnikami w mózgu powstaje coś takiego jak świadomość ludzka? Albo jakim cudem istnieje coś takiego jak materia, kiedy wszystko na poziomie kwantowym pozostaje w ciągłym ruchu ? Człowiek z czasem pokornieje.
jeżeli interesują cię połączenia neuronowe i świadomość to może powinieneś zainteresować się sieciami neuronowymi - to jest badane.
a co do materii i stanu kwantowego to warto zainteresować się bozonem Higgsa, który nadaje czatkom masę.
oczywiście nauka nie zbadała wszystkiego, nie ma odpowiedzi na kazde pytanie, ale na istnienie jakichś demonów nie ma żadnych wiarygodnych badan, nie ma żadnych dowodów.
wlasnie. Faraonowie wmawiali poddanym,ze zacmienie slonca to kara, znak od boga za grzechy. Teraz zacmienie jest dla nas banalne do wytlumaczenia. Ludize sie rozwijaja i szukaja odpowiedzi. Niektorych spraw nie mamy jeszcze ogarnietych... ale jak przeszlosc pokazuje JESZCZE. Wpadlbys z i`phonem do sredniowiecza to by padli na kolana albo za szatana uznali.. teraz to zwykly przedniot jak wtedy kosa...
Nauka ogarnia tylko część rzeczywistości, wobec czego twierdzenie, że "nie ma dowodów na istnienie demonów" jest zabawne. Po co komu takie dowody? Zresztą nawet gdyby się pojawiły, i tak będą kwestionowane przez sceptyków. Dla ateisty dziewczyna krzycząca po aramejsku i rzucająca mężczyznami o ścianę zawsze będzie zwykłą schizofreniczką, której adrenalina zwiększyła siłę fizyczną. Sceptyk zawsze będzie szukał na siłę racjonalnego wyjaśnienia zjawisk nadprzyrodzonych, gdyż w przeciwnym wypadku jego światopogląd by się zawalił.
I tu jest pies pogrzebany. Zwolennicy róznych dziwacznych teorii nie zachowują podstawowych rasad racjonalnego myślenia, takich jak brzytwa ockhama czy piękna zasada że na twierdzacym spoczywa cięzar dowodu.
Tu przykładem są pierwsze dwa zdania. Nauka nie zbadała wszystkiego a więc po co komu dowody? Tylko widzisz, to na twierdzącym spoczywa ciężar dowodu. Tzn skoro nie ma dowodów to nie można mówić o tym że coś istnieje, bo w innym wypadku każdy będzie mógł postulować istnienie czegokolwiek na podstawie jedynie tego że nikt nie moze udowodnić ze to nie istnieje.
Jesteś trochę jak Kurski twierdzacy że skoro nie ma dowodów to znaczy że moga być. Poczytaj o czajniczku Russella, innej pięknej zasadzie która pozwala racjonalnie myśleć
Wybiegasz już w przyszłość mówiąc ze jakiekolwiek dowody będą to zostaną zakwestionowane - ale jeżeli są prawdziwe to się obronią. A że zazwyczaj bywa tak że te dowody są fałszywkami albo urojeniami to się je skutecznie podważa.
Dziewczyna mówiąca po aramejsku? Do tej pory okazywało się ze ludzie nie mówili w żadnych obcych językach tylko rzucali zbiór głosek które razem nie znaczyły zupełnie nic.
Jak to kiedyś pięknie napisał Korwin-Mikke (cytat niedokładny, po prostu oddający sens wypowiedzi) - prawdziwy ateista, jeśli nawet zobaczy na własne oczy zstępującego z niebios Jezusa z zastępami aniołów i tak nie uwierzy, tłumacząc to jakimś omamem. Jako niewierzący po prostu nie zrozumiesz wierzących, nie masz tej łaski i to właściwie powinno zakończyć dyskusję, bo żadna ze stron nie przekona drugiej, więc po co dyskusja? A film jest właśnie o takim jednym, który nie wierzył, ale tak nie do końca, dając sobie jednak wewnętrznie furtkę gotowości na wiarę, a uwierzył w trochę pokrętny sposób, najpierw doświadczając istnienia szatana (a skoro szatan istnieje, znaczy że istnieje też Bóg). Ze swojej strony radzę ci łagodniejszą formę dania sobie szansy:). Ale możesz też poczekać, choć - z punktu widzenia wierzącego - ostateczna konfrontacja twojej teorii z rzeczywistością raczej nie okaże się dla ciebie przyjemna ;)
bogów na świecie jest wielu(znaczy ludzie wierzą w wielu) ,sa religie które juz nie istnieja np wierzenia majów lub tez mitologia .na religii ludzie zbijaja ogromne kozyści nie tylko majatkowe .nie mam nic do ludzi wierzacych to ich sprawa ale niech nie zmuszaja do wiary innych.u nas w Polsce wymysla sie wielu bozków typu matka boska czestochowska itd to tylko glupota ludzi którzy nie wierza w samych siebie wiec musza wierzyc ze jest cos lepszego od nich.
"u nas w Polsce wymysla sie wielu bozków typu matka boska czestochowska" - skoro nie masz pojęcia o wierze katolickiej i o naszych "bożkach" to się łaskawie nie wypowiadaj na ten temat. Śmiech na sali.
Bozkow, nie bozkow wiadomo o co chodzi i cała wypowiedz kolegi jest sensowna i trafia w sens problemu, a swoja droga nie uwarzasz ze matka boska czestochowska moze byc zazdrosna o matke boska fatimska ? :p
Matka Jezusa była jest i będzie jedna, a tyle "Matek Boskich" to nic innego jak potrzeba nazywania wszystkiego i wszystkich przez ludzi.
to nie jest bożek. Maryja nie była Bogiem i nigdy nim nie będzie! My nawet nie modlimy się DO NIEJ, tylko za jej WSTAWIENNICTWEM. A to wielka różnica, pomijana często przez nie wierzących
przez was samych chyba tez... pozatym gdzie sens modlenia sie do kogos, zeby ten sie modlił do kogos innego. wtf?
to dlaczego matka boska, która jest zwykła śmiertelniczką, ma z tobą bliższe kontakty niż bóg, który jest wszech istotą? wątpię, żeby w biblii tak pisali.
No z nim to na pewno ma, skoro jest matką. Ale dlaczego uważasz, że ona pierwsza usłyszy i to przekaże? Nie lepiej od razu do boga, który jest wszędzie?
cale zycie myslalem ze LATWIEJ zyje sie wierzac w ostateczna sprawiedliwosc, niesmiertelnosc duszy i to ze nasze istnienie ma jakis sens. Oswiecilas mnie. UWAGA, UWAGA!!! bycie ateista jest LATWIEJSZE niz bycie wierzacym!
Oczywiście że jest, ale czy naprawdę wszystko powinno być łatwiejsze? To jest schemat życia współczesnego świata, ale Jezus Chrystus dobrowolnie oddał się cierpieniu za nasze grzechy i kazał nam się naśladować. Myślisz pewnie "Jezus Chrystus nie istnieje", lub "dlaczego nie ułatwić sobie życia". Otóż wielu ludzi, którzy próbowali iść tą drogą poległo. I to nie w przenośni, ale naprawdę zostali zgubieni na ziemi i prawdopodobnie cierpią męki w piekle. Słyszeliście o trzęsieniu ziemi na Haiti? Tak więc naród ten, aby uniknąć okupacji francuskiej już lata temu oddał się szatanowi w krwawych rytuałach voodoo. Na tej samej wyspie leży Republika Dominikany - tzw. kraj adoracji Najświętszego Sakramentu. W większości kościołów trwa tam całodobowa adoracja. I jak się to skończyło? Otóż Haiti zostało doszczętnie zniszczone, a w R. Dominikany nie zanotowano ani odrobiny szkód wywołanych przez trzęsienie. Otwórzcie oczy ludzie!!! Szatan działa i odnosi pomniejsze zwycięstwa, ale to Bóg wygra ostateczną bitwę!!! Chwała Panu!!!
a kto ci powiedział, że skoro istnieje szatan, istnieje też bóg?? a może istnieje tylko szatan i jest jedynym bogiem??? ostatnie 2000 lat ludzkości tylko to potwierdza....
Pisałem nie o tym co ja uważam, ale o tym co pokazuje film. Tym możesz sobie wierzyć w skolko ugodno, nawet w to, że szatan jest jedynym bogiem, albo że nie ma Boga. Film pokazuje uzyskanie wiary poprzez realne zetknięcie ze złym, że łaska wiary może spłynąć (a skoro oparty jest na faktach, to i najwyraźniej "spłynęła") też poprzez takie doświadczenie (pod warunkiem, że nie wyprze się z siebie całkiem możliwości wiary i na nią czeka).
Jeśli ty widzisz samo zło w ostatnich 2000 lat (nb. skąd akurat te dwa tysiące? pewnie we wcześniejszych kilku tysiącach działo się dobrze? :) i nie zauważasz ile równolegle dzieje się dobra naokoło, mimo deklaratywnej dominacji zła, to jest właśnie w pewnym sensie kolejne zwycięstwo złego. Cóż
Przyznam się, że jako katolik też nie bardzo wierzę w te wszystkie opętania. Większość tych "opętań" to albo choroba psychiczna albo histeria albo zwyczajne udawanie i oszustwo. Ci, którzy wierzą w opętania to tak naprawdę bardziej wierzą w diabła niż w Boga. Smutne.
mnie kiedyś coś opętało i w 2 dni całą wypłate przejebałem i też mi nikt nie chciał uwierzyć :D
"Ci, którzy wierzą w opętania to tak naprawdę bardziej wierzą w diabła niż w Boga" - Franio zadziwiłeś mnie niesamowicie tym stwierdzeniem, tymbardziej z racji z tego, że uznajesz się za katolika. W diabła trzeba wierzyć równie mocno jak i w Boga przyjacielu, wiara w niego nie równa się przecież kultowi szatana. Ważna jest świadomość, że na świecie jest zarówno dobro jak i zło. Film zapewne pokazuje lekko przerysowane opętania, ale niedowiarkom wystarczyłby jeden wyjazd do Częstochowy na prawdziwe egzorcyzmy, żeby troszkę się uświadomić. Pozdrawiam :}