PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10031660}
5,7 12 tys. ocen
5,7 10 1 12152
5,0 15 krytyków
Rozwodnicy
powrót do forum filmu Rozwodnicy

Kiedy, ludzie, zrozumiecie, że w kościele nie ma unieważniania czegoś co było ważne. Jak ktoś dokonuje apostazji to sakramenty, które przyjął zawsze są ważne. Tak samo jest z małżeństwem. Jeśli ktoś jest niezdolny do małżeństwa to kościół może stwierdzić, że małżeństwo nie zostało zawarte w ważny sposób, np. ktoś został przymuszony, ale nie unieważnia tylko stwierdza, że nigdy nie było ważne.

LaSabana

Pieerd0lenie, wystarczy podsypać srebrników iak Jacek Kurski i wszystko się załatwi, biskup też czlowiek.

misiek_st

Z tego co czytałam on się w procesie stwierdzania nieważności powoływał na swoją niedojrzałość. Niestety są ludzie, którzy nigdy nie dojrzewają i w sumie wygląda, że żadne z jego małżeństw nie jest ważne.

LaSabana

Czyli jest sposób! Niedojrzałość. Czyli małżeństwo potwierdzone przez innego człowieka (tu akurat w sutannie) jest wiecznie ważne a jego rozwiązanie przez takiego samego urzędnika już nie. Czysta prosta logika. Trochę na poziomie klasycznego Kalego. Może też Barei.

Zedgie

Sąd biskupi nikomu nie siedzi pod łóżkiem tylko opiera się na zeznaniach i dokumentach. To pozostaje na sumieniu samego zainteresowanego i sądu biskupiego .

Najbardziej o te katolickie śluby martwią się ateiści. Zgodnie z ateistycznym poglądem na świat można wziąć rozwód, więc wydawałoby się, że stwierdzenie nieważności małżeństwa naszego bohatera powinno martwić tylko katolików. A tu wszyscy się przejmują. Jakie to wzruszające.

LaSabana

Jakież to wzruszające, że katolicy tak się przejmują, że nie-katolicy dokonują aborcji, że chcą ich za to wsadzać do więzienia...

eltoro10000

Dlatego, że aborcja, to zabicie dziecka. Tylko dlatego. Katolika nie interesuje, gdy przekłuwasz sobie pępek, robisz tatuaże, czy robisz cokolwiek innego ze swoim ciałem, albo i pozbawiasz się własnego życia - ale sęk w tym, że własnego, a nie cudzego.

Wolfgang1984

Zygota to nie dziecko. Tabletka "dzień po" to też zabicie dziecka?

eltoro10000

Zygota to nie dziecko, ale to już zalążek dziecka. Jakby ktoś zlikwidował ciebie jako zygotę, to by ciebie po prostu nie było i byś nie wypisywał tych głupot :)

Wolfgang1984

Zasady wymyślone przez kotolickich mułłów powinny obowiązywać tylko katolików, niech ich sobie karzą, ekskomunikują, wsadzają do więzienia, torturują, palą na stosach, jak za dawnych czasów, a od normalnych ludzi im wara.

eltoro10000

Ale to nie kwestia zasad, tylko czyste fakty. Przecież ja nie napisałem słowa o żadnych zasadach, więc zupełnie zmieniasz temat. Choć równie dobrze można napisać, że twoje poglądy to tylko twoja sprawa i wara ci od innych ludzi i twoje zasady powinny być stosowane tylko na tobie :) Palenie na stosach, torturowanie itd., to są rzeczy, których już nie ma, więc halo, pobudka! Te czasy już minęły :) Więc nie odnoś ich do obecnych czasów. Ale masz po części rację - jak ktoś ma wywalone na Kościół, nie szanuje tej instytucji itd. to niech nie przyłazi tam po ślub i nie zawraca Kościołowi głowy swoim życiem. I niech potem jego rodzina nie stęka w mediach, że zły ksiądz nie pozwolił trumny wprowadzić do kościoła i mszy nie chciał odprawić. Bo ci, którzy tak Kościoła nie lubią, to pierwsi są, aby potem czegoś od niego żądać i wymagać.

Wolfgang1984

Oczywiście, że moje poglądy i zasady to moja sprawa i nikomu nic do tego, pod jednym wszakże warunkiem - że nie szkodzą innym i nie próbuję ich innym ludziom narzucać siłą, jak to robą katolicy. Tortur i palenia na stosach już nie ma? Ale Kk i jego hierarhowie są spadkobiercami krwawych zbirów, którzy to robili. Są następcami tych, co mordowali ludzi w imię Jezusa i z Jezusem na ustach, tych, którzy odpowiadają za rzeź Indian, za krwawą inkwizycję, za wysyłanie dzieci na krucjaty. To się składa na miliony ofiar, za które nigdy nie przeprosili. Zgadzam się, że ludzie, którzy nie szanują Kościoła, nie powinni do niego chodzić. Niestety, większość ludzi to oportuniści i hipokryci. Inna sprawa, że ksiądz księdzowi nierówny i jeśli się trafi na kanalię to co taki biedny katolik ma zrobić. Jak mawiał ksiądz Tischner: "Nie spotkałem w moim życiu nikogo, kto by stracił wiarę po przeczytaniu Marksa i Engelsa, natomiast spotkałem wielu, którzy ją stracili po spotkaniu ze swoim proboszczem."

eltoro10000

Katolicy nikomu niczego nie narzucają siłą, naprawdę. Mogą mieć wpływy na władzę, która np. decyduje o aborcji, ale wpływy na władzę może mieć każdy, również np. środowisko proaborcyjne. Na tym to polega. Jeśli ty i tobie podobni chcą narzucić swoją agendę, to inni chcą narzucić swoją - oni nie mogą? Bo mają inne poglądy od twoich? Kościół jest spadkobiercą krwawych zbirów, tak jak policja jest spadkobiercą milicji - i jakie z tego wyciągasz wnioski? Będziesz 30-letniemu policjantowi wyrzygiwał przewiny milicji z lat 50.? I to będzie twój jedyny argument w kontaktach z policją? To życzę powodzenia. Stosujesz bardzo wybiórcze myślenie. Bo nagle ks. Tischner już nie jest dla ciebie spadkobiercą inkwizytorów, a wręcz jest godny zacytowania, bo akurat powiedział coś, co ci pasuje. Ale jak inny powie coś, co ci nie pasuje, to wyjedziesz mu z wydarzeniami sprzed kilkuset lat, inkwizycja, stosy, mordowanie i normalnie pozamiatane argumentami :) Będziesz z siebie dumny.

Wolfgang1984

Niczego nie zrozumiałeś, ale tego się spodziewałem. Dyskusja z tobą jest jałowa. Nie mam czasu, ani ochoty, by ci tłumaczyć wszystko od podstaw, zresztą to i tak byłoby bezcelowe. Przerabiałem to już dziesiątki razy z takimi jak ty.

eltoro10000

Nie musisz mi nic tłumaczyć, zawsze cię przegadam :) I jak zauważyłeś, zawsze konkretnymi argumentami. Możesz się z nimi zgadzać, albo nie, ale ja stosuję tylko i wyłącznie argumenty, do których jak widzę nie jesteś w stanie się odnieść. Podaj jakiś przykład, gdzie Kościół coś ci narzuca, bo ja jestem bardzo tego ciekawy. Bo Kościół nawet nie narzuca nic tym, którzy do niego chodzą, a co dopiero tym, którzy trzymają się od niego z daleka. Co ty, jako ktoś, kto ma wywalone na Kościół, masz przez niego nakazane? Nic. Ja ostatnio, co widziałem, żeby Kościół coś komuś narzucał, to jak jeden z proboszczów wywiesił ogłoszenie na tablicy, że w tym tygodniu kościół sprzątają mieszkańcy takich to a takich ulic w miejscowości, w której znajdowała się parafia. Ale to mnie tylko rozbawiło :) Natomiast tak, to trzeba podkreślać i powtarzać - jeśli jakieś instytucje chcą mieć wpływ na tworzenie prawa w Polsce (np. środowiska proaborcyjne), to również Kościół jako instytucja, ma również prawo chcieć mieć na to wpływ. Mówisz, że przerabiałeś takich jak ja - a więc współczuję ci, że tak mocno walczysz o zło. Kiedyś zatriumfujesz, gdy będziemy mogli już robić aborcję na życzenie, i jeszcze eutanazję na życzenie. Tylko będzie to bardzo gorzki tryumf. Nie stawiaj się wyżej ode mnie, ja jestem po stronie dobra.

Wolfgang1984

Tiaaa, wujek samo dobro. Znamy już jednego takiego. Nie wątpię, że mnie przegadasz, bo jestem zbyt zmęczony gadaniem z takimi jak ty. Gdybyś jeszcze gadał z sensem to by było super. Argumenty? Argumenty za czym? Że jesteś zindoktrynowanym religijnie betonem do którego nic nie trafia ? To jedyny argument, który wynika z twoich wypocin.

eltoro10000

Nie no, mam swoje za uszami i grzechy i różne rzeczy :) Ale przynajmniej nie chcę obracać grzechów w prawa. Pomyśl o tym. Nie jestem betonem, absolutnie. Nie wyobrażaj sobie za dużo na mój temat. Po prostu poprosiłem cię, żebyś mi dał jakiś przykład, gdzie Kościół coś narzuca. Bo na razie to ja ci dałem przykład narzucania z tym sprzątaniem. A ty żadnego przykładu nie potrafisz mi podać. Kościół niczego nie narzuca, bo nawet nie ma do tego prawa, ale... i tu uwaga, uwaga - jeśli masz takie poglądy, jakie tu przedstawiłeś, ale jednak z niechęcią i niesmakiem idziesz do parafii, bo chcesz ślub, bo chcesz chrzest, bo chcesz pogrzeb - to wybacz koleżko, ale wtedy sam tam przychodzisz i czegoś od tego znienawidzonego Kościoła chcesz, więc wtedy oni faktycznie mogą coś chcieć od ciebie. Ale jak nie masz z tym Kościołem nic wspólnego, to nie bój się - nikt ci niczego nie narzuca. Nawet możesz sobie wejść do kościoła, gdy jest otwarty i posiedzieć tam i wyjdziesz z niego i nikt nic od ciebie nie będzie chciał, bez obaw. A może nawet wtedy coś zrozumiesz.

Wolfgang1984

Nie stoisz po stronie dobra, niestety. Dobro to chęć pomocy bliźnim, chęć ich zrozumienia, łaska i działanie tak aby świat był lepszym miejscem. I nie masz racji, bo środowiska proaborcyjne nie są opłacane z podatków obywateli - datków owszem, jak każda inna tego typu instytucja, ale w przypadku środowisk kościelnych - mają i datki i podatki. KK jest uwzględniony w budżecie na setki milionów. To nie jest równa konkurencja. I co z miłowaniem bliźniego swego jak siebie samego? Jeśli kobieta czuje, że nie da rady sobie finansowo z dzieckiem, ojciec jest nieobecny, jeśli cierpi na zaburzenia psychiczne, jeśli ciąża jest ciężka do udźwignięcia psychicznie i fizycznie i może mieć obawy, że ani sobie ani dziecku nie zapewniłaby godnego życia - co czujesz wobec takiej matki? Co chcialbys jej powiedziec, co dla niej zrobic? Z eutanazja podobnie, co czujesz wobec osoby nieuleczalnie chorej, ktora nie chce dalej zyc, bo wie ze bedzie to zycie, ktore bedzie tylko bolem i cierpieniem? Ktora nie ma bliskich, ktora czuje sie samotna, bezsilna i obolala? Co dla niej zrobilbys po tym jak odmowilbys jej decyzji o checi zakonczenia jej zycia? Bo widzisz, jesli nadal obstajesz przy swoim to jak chcesz pomoc tym ludziom, jak ulzyc ich cierpieniom, sprawic by ich zycie bylo lepsze? To jest pytanie przed ktorym kazdy kto chce narzucac innym swoja moralnosc powinien sie zastanowic. Inaczej jest to wybiorcza moralnosc, gdzie tylko pewna grupa osob bedzie traktowana dobrze, reszta ktorej zachowanie moze Ci sie nie podobac, oni zostana bez laski i bez Twojej pomocy.

Lahkesis

Ale ja chyba nigdzie nie napisałem, że środowiska proaborcyjne są opłacane z podatków obywateli. Nawet tak nie myślę. Oczywiście równej konkurencji między KK a środowiskami proaborcyjnymi nie ma. Kościół jest mocniejszy i w tym przypadku to akurat na szczęście (choć państwowym dotacjom warto się przyjrzeć, to fakt). Nie wyrzucaj mi tutaj moich grzechów, bo ja je znam i zdaję sobie z nich sprawę. Szkoda mi kobiety, która ma poczucie, że nie poradzi sobie finansowo z wychowaniem dziecka, ale to nie powód, aby dokonywać aborcję. Ale ja nie będę nad nią stał i jej tego zakazywał - po prostu wewnątrz siebie tego nie popieram i tyle. Jeśli kiedyś będę posłem, to za aborcją nie zagłosuję - po prostu. Ale nie narzucam innym swojej moralności. Zresztą warto zwrócić uwagę na to, że państwo obecnie bardzo mocno wspiera finansowo rodziców, więc jakbym miał taką np. koleżankę, to bym przede wszystkim ją przekonywał, aby nie traciła nadziei i się nie poddawała. Jakbym mógł, to bym jej pomógł, ale przecież osobiście nie pomogę wszystkim kobietom w Polsce. W życiu w różnych sytuacjach jest ciężko i czasem po prostu trzeba to dźwignąć. Ma to każdy z nas w różnych aspektach życia. Co do eutanazji - przecież ja nie jestem od pomocy każdej osobie, która chce to zrobić. To, że masz jakieś poglądy na pewne sprawy, albo jako polityk na to wpływasz, to nie znaczy, że masz osobiście pomóc każdej takiej osobie. Pomoc powinna być, ale systemowa. Ja mógłbym odwrócić te pytania - kobieta zrobi sobie aborcję i będzie miała z tego powodu problemy emocjonalne, albo inne zdrowotne - jak jej pomożesz? Co jej powiesz? A jeśli ktoś, dzięki temu, że promowałeś eutanazję, zrobi ją i po drugiej stronie (a sorry, wierzę, że śmierć nie kończy wszystkiego) będzie musiał ponieść za to jakieś tam konsekwencje - nawet nie będziesz mógł mu pomóc. Jak wtedy komuś takiemu ulżysz? Więc twoje pytania można odwrócić i tutaj niestety każdy medal ma dwie strony. Ja mam prawo mieć swoje poglądy, czyli aborcja w pewnych przypadkach tak, a eutanazja dozwolona przez państwo nie - i raczej nie przekonamy się nawzajem do swoich racji i możemy zostać przy swoim zdaniu. A co do bólu, to dziś są naprawdę mocne leki przeciwbólowe. Większym dobrem jest pomoc samotnej kobiecie, pomoc choremu, są hospicja itd., a nie załatwić sprawę śmiercią. Bo tak faktycznie jest najprościej.

Wolfgang1984

Katolicy nikomu niczego nie narzucają siłą? Sorry ale sam się nie ochrzciłem tylko katolicy zrobili to bez mojej zgody. Bo kościół im kazał. To jest pierwszy moment w życiu wielu ludzi w którym kościół wtrącił się w ich życie bez ich zgody i wiedzy. Takich sytuacji jest wiele i mają one wpływ na całe życie.

fisz_mak

Chrzest - to ci narzucili rodzice, a nie sam Kościół. Kościół im tego nie kazał, bo on nic nie może kazać. Może przyjść ksiądz i na to naciskać, ale można go spuścić ze schodów :) Twoi rodzice najpewniej dali się namówić (choć może sami tego chcieli, zapytaj ich), ale uwierz mi, że nie musieli tego robić. Także teza obalona :) Oczywiście, Kościół naciska, Kościół chce - ale to nie jest prawo i żaden nakaz chrzczenia dzieci nie obowiązuje. Podaj jakiś kolejny przykład, bo wg mnie nie znajdziesz nic, co ci Kościół wprost nakazuje. Tego nie ma. Obowiązuje nas prawo świeckie, a nie kościelne. Kościelne zaczyna nas obowiązywać w momencie, gdy czegoś zaczynamy od tego Kościoła chcieć - chrztu, komunii, bierzmowania, pogrzebu, wystawienia zaświadczenia itd. A powiem więcej - to wręcz Kościół ma nazakane udostępnić nam miejsce na parafialnym cmentarzu, gdy w gminie nie ma komunalnego, więc nakazy są, ale w odwrotną stronę.

Wolfgang1984

To co piszesz to jest teoria. W praktyce presja kościoła, rodziny, otoczenia (pod czynnym wpływem kościoła) jest taka, że często nie ma wyboru. Zwłaszcza 40+ lat temu, zwłaszcza na wsi lub w małej miejscowości. Nie jesteś ochrzczony, nie chrzcisz dziecka, narażasz się na ostracyzm ze strony otoczenia. Kościół ma czyste rączki bo nie zmusza siłą fizyczną (jednak presja psychiczna bywa taka, że tak naprawdę nie masz nic do gadania). I tak oto zostałem wciągnięty bez mojej zgody do organizacji którą gardzę ale nie mogę się z niej skutecznie wypisać. Fajnie, nie? To jest patologia. Na szczęście to się powoli zmienia. Nie zastanawiałeś się nigdy dlaczego kościół tak wcześnie chrzci ludzi? Dlaczego o takich wrażliwych sprawach nie pozwala się decydować osobie dorosłej samej za siebie? Kiepsko by wyglądało jakby się okazało, że realnie katolików mamy nie 71% tylko 20. Tu chodzi o władzę. O nic innego.

fisz_mak

Presja jest (a raczej była) i tu się zgadzam. Ale wybór jest zawsze, po prostu trzeba wytrzymać ciśnienie. Tylko sęk w tym, że nawet jeśli tę presję uznamy za przymus Kościoła, że Kościół nakazuje - to to było kiedyś. Dziś to jest nieaktualne i presji otoczenia i tego ostracyzmu już nie ma. A przecież mówimy o obecnych czasach, a nie o dawnych. Kościół wcześnie chrzci ludzi, bo wg wierzeń katolickich, jeśli dziecko jest ochrzczone, a umrze (kiedyś umieralność noworodków była większa), to ma szanse na zbawienie. Ale oczywiście wykorzystywane jest to potem do statystyk. Potem KK mówi, że ma w Polsce 90% katolików, bo liczą wszystkich ochrzczonych, co jednak jest nieuprawnione. A te 71% to dopiero ostatnio zmalało z ok. 90%, po spisie powszechnym. W sumie ciesz się, że zostałeś ochrzczony i podziękuj rodzicom. Nic cię to nie kosztuje, do niczego nie jesteś zobowiązany, a może w ostatniej chwili twojego życia ci się to przyda. A na pewno przyda się bardziej, niż pogarda, którą teraz masz w sobie.

Wolfgang1984

Było to trzeba powiedzieć moim rodzicom 44 lata temu. Wytrzymajcie ;) Ja tego błędu nie popełniłem i mój syn ochrzci się tylko jeśli będzie tego chciał (póki co nie ma zamiaru). To jest uczciwe. Z tym zbawieniem to były bajki i celowe straszenie, żeby ludzi zmusić do określonych zachowań (nie ochrzcisz dziecka - pójdzie do piekła czy tam otchłani). Zresztą Watykan się z tego wycofał.

fisz_mak

Ja się nie dziwię, że twój syn nie ma takiego zamiaru, skoro jego tata nienawidzi Kościoła :) Ze zbawieniem to nie bajki, tylko na tym się opiera wiara KK. Terlikowski powiedział - różne są katolicyzmy w Kościele. I miał rację. Dziś Franciszek jest bardziej liberalny, a potem będzie papież fundamentalista i znowu wróci doktryna, że nieochrzczone dziecko pójdzie do otchłani (z czym sam się nie zgadzam).

Wolfgang1984

I tu się mylisz bo nie przenoszę na dzieciaka swoich poglądów dot. KK. Moje poglądy są moje. Nikogo do nich nie zmuszam i nie lubię jak ktoś próbuje mnie zmuszać do swoich.

ocenił(a) film na 6
Wolfgang1984

Wolfgang1984 napisał: "Chrzest - to ci narzucili rodzice, a nie sam Kościół. Kościół im tego nie kazał, bo on nic nie może kazać."
Jeśli masz na myśli Kościół Rzymsko-Katolicki (KRK) to jesteś w błędzie. KRK nakazuje swoim członkom wierzyć np. w nieomylność papieża albo wniebowstąpienie Marii Panny chociaż nic na ten temat nie ma w Piśmie Świętym.

Robert_K7

OK - ale KK to nakazuje swoim członkom. A przecież nie ma obowiązku, aby być jego członkiem. A co - chcesz być członkiem KK i nie mieć żadnych zobowiązań/powinności? Tak się nie da. Ale możesz nim nie być i wtedy nie obowiązują cię żadne obowiązki, wierzenia itd. Tylko problem jest w tym, że ludzie chcą chrzcić swoje dzieci, chcą je posyłać do komunii, chcą mieć pogrzeb w kościele, ale denerwują się, że oni coś od tego Kościoła chcą, a Kościół ma czelność też coś od nich chcieć. Bo wg nich ksiądz ma zrobić swoje i spadać i o nic nie pytać. Także musisz się zdecydować. Albo jesteś w Kościele i jakieś minimalne powinności cię obowiązują, albo nie jesteś i wtedy Kościół nic ci nie może zrobić, ani nic nakazać, ani również nakazać ochrzcić swojego dziecka. To twój wybór. Co do pewnych doktryn Kościoła, np. nieomylność papieża - sam w to nie wierzę i nawet ze wszystkim się nie zgadzam z Kościołem, ale nie mam też poczucia, że Kościół mi coś nakazuje.

ocenił(a) film na 6
Wolfgang1984

Mógłbym obalić twoje mity, ale wystarczy, że przypomnę ci, że zgodnie z Katechizmem Kościoła Katolickiego jeśli nie wierzysz w dogmat o nieomylności papieża nie osiągniesz zbawienia i tym samym wykluczasz się ze społeczności KRK. Tak, że tego... możesz pisać co chcesz, robić co chcesz ale katolikiem to ty nie jesteś.

Robert_K7

Po pierwsze ja nigdzie nie napisałem, że jestem katolikiem, i do tego radykalnym. Po drugie - Terlikowski powiedział, że jest wiele katolicyzmów w jednym Kościele i to jest bardzo trafne. Kościół jest bardziej podzielony, niż ci się wydaje i prawda jest taka, że nie tylko biskupi mają różne podejście do wiary, ale nawet papieże mają różne zdanie na różny temat i różne podejście do wiary. Tak wygląda katolicyzm - jest bardziej liberalny, niż ci się wydaje. Lewactwo chce w nim widzieć zamordystów i myśli, że jak się odejdzie choćby o krok od katechizmu, to już się nie jest katolikiem, a za rogiem czeka szatan. To wynika z ich niewiedzy, głupoty, ale i niechęci do samego Kościoła. Ty, na potrzeby wykluczenia mnie z KK, stosujesz właśnie taką fundamentalistyczną wykładnię, że trzeba iść 1 do 1 z katechizmem, bo inaczej piekło. Tak może i głoszą niektórzy katoliccy radykałowie, ale tak to nie wygląda - jakbyś miał w sobie choć odrobinę zrozumienia Boga i wiary, nie pisałbyś takich bredni. Żaden ateistyczny utracjusz nie powinien mieć nawet czelności mówić komuś, czy ten wierzy lepiej, czy gorzej i kto idzie zgodnie z kanonem, a kto nie. Jak ktoś nie chce mieć z Kościołem nic wspólnego, to niech nie bierze się za jakąś analizę katechizmu i wykładnię tego, kto jest katolikiem, a kto nie, bo nie ma o tym pojęcia i jego słowa są jedynie podszeptami szatana. Ja się z KK w wielu rzeczach nie zgadzam i mam do tego prawo, ale to nie jest dla mnie powód, aby KK obrażać, bo ten ma inne zdanie, niż ja. I po trzecie - obalić to sobie możesz, ale alkotubkę z Żabki. Ja napisałem same konkrety i chętnie jest powtórzę - KK nikomu niczego nie nakazuje, bo nie stanowi prawa w Polsce. Naucza, ale tylko tyle. Jak komuś to nie pasuje, może nie słuchać. Natomiast Kościół wtrąca się w życie tylko tych, którzy sami do niego przyłażą, bo wielu KK nienawidzi, ale chrztu, ślubu, czy pogrzebu od niego chce. I dziwią się, że ksiądz też wtedy czegoś od niego oczekuje. Natomiast Kościół - jak każda instytucja w Polsce - ma prawo lobbować swoje rozwiązania prawne. Lewactwo, które widzi skuteczność Kościoła, chce zapędzić księży do siebie na parafię, aby nie wyściubiali z niej nosa, ale to zwykła dyskryminacja. Tak jak organizacje proaborcyjne mogą promować swoje rozwiązania, tak KK może promować swoje.

ocenił(a) film na 6
Wolfgang1984

Widzę, że trafiłem w samo sedno, skoro puściły ci nerwy.
No to po kolei. Napisałeś „ja nigdzie nie napisałem, że jestem katolikiem”. Tak, zgadza się, nie jesteś katolikiem, co zresztą ci udowodniłem w poprzednim wpisie. Być może jesteś chrześcijaninem, ale nie katolikiem. Chociaż można powątpiewać, bo fakt, że mnie obrazisz, może dowodzić, że obca jest ci nauka Chrystusa.
Napisałeś „nie tylko biskupi mają różne podejście do wiary, ale nawet papieże mają różne zdanie na różny temat i różne podejście do wiary”. Nie neguję tego, ale każdy papież i biskup są posłuszni prawdom wiary wyłożonym w Katechizmie Kościoła Rzymsko-Katolickiego (KKK). Zachęcam do lektury KKK a nie Terlikowskiego (którego osobiście bardzo cenię), bo to KKK a nie Terlikowski czy jakikolwiek biskup decydują o podstawowych prawdach wiary, które musi wyznawać każdy rzymski katolik.
Napisałeś „Tak wygląda katolicyzm - jest bardziej liberalny, niż ci się wydaje”. Skąd wiesz co mi się wydaje? Ostrożnie, z takimi textami bo łatwo popełnić grzech pychy. Aż korci mnie aby zapytać na czym przejawia się ów liberalizm katolicyzmu w stosunku do protestantyzmu na przykład? W podejściu do inwitro? W roli tradycji, zwłaszcza pogańskiej, w obrządku, tudzież w prawdach wiary?
Napisałeś „Lewactwo […] myśli, że jak się odejdzie choćby o krok od katechizmu, to już się nie jest katolikiem, a za rogiem czeka szatan”. Nie wiem jaka masz definicję lewactwa, ale sam nie uważam się za lewaka, nie mniej jednak chętnie się dowiem na jakiej podstawie twierdzisz, że KK pozwala odejść od katechizmu. Bardzo proszę o podanie tylko oficjalnych informacji ze źródeł KRK, a nie jakichś nieoficjalnych opinii i przypuszczeń.
Napisałeś „Ty, na potrzeby wykluczenia mnie z KK, stosujesz właśnie taką fundamentalistyczną wykładnię, że trzeba iść 1 do 1 z katechizmem, bo inaczej piekło. Tak może i głoszą niektórzy katoliccy radykałowie”. Po pierwsze wygląda na to, że uważasz Jana Pawła II za fundamentalistę i radykała, gdyż to za jego pontyfikatu i pod jego przewodnictwem powstał KKK na który się powołałem. Po drugie nie wykluczam cię z KK, nie mam takiej mocy, potrzeby, ani chęci. Sam się wykluczasz nie wierząc w dogmaty. KK oczekuje, że w nieomylność papieża będziesz wierzył tak samo jak w zmartwychwstanie Chrystusa. W tym aspekcie KK jest jednoznaczny, bez względu na to co tam sobie roisz. Po trzecie sam napisałeś „ja nigdzie nie napisałem, że jestem katolikiem”.
Napisałeś „jakbyś miał w sobie choć odrobinę zrozumienia Boga i wiary”. Ponownie proszę abyś nie ulegał pokusie grzechu pychy. Lepiej opowiedz jakie ty masz „zrozumienie Boga i wiary”. To może być ciekawe.
Napisałeś „niech nie bierze się za jakąś analizę katechizmu i wykładnię tego, kto jest katolikiem, a kto nie, bo nie ma o tym pojęcia i jego słowa są jedynie podszeptami szatana.” Nie jest moim celem, ani moją rolą nawracać cię na katolicyzm. Po prostu odnoszę się do twoich słów. Z twoich słów wynika, że ty masz pojęcie, więc śmiało podziel się. Uczulam tylko, że kwestionując KKK narażasz swój Kościół na śmieszność. Być może to są te „podszepty szatana”?
Napisałeś „Kościół wtrąca się w życie tylko tych, którzy sami do niego przyłażą, bo wielu KK nienawidzi, ale chrztu, ślubu, czy pogrzebu od niego chce.” Ciekawy wątek. Proponuję zrobić test – idź do proboszcza i powiedz, że chcesz być ojcem chrzestnym, ale że nie wierzysz w dogmaty. Ciekawe czy dostaniesz dokument, że jesteś wierzącym katolikiem?
Napisałeś „Ja napisałem same konkrety i chętnie jest powtórzę - KK nikomu niczego nie nakazuje, bo nie stanowi prawa w Polsce. Naucza, ale tylko tyle. Jak komuś to nie pasuje, może nie słuchać.” No, niestety ale mylisz się. Zapewne wierzysz w to co piszesz, inaczej byś tego nie pisał, ale z twoich wypowiedzi wynika, że nie znasz podstawowych prawda wiary swojego Kościoła. KK nakazuje swoim wiernym wierzyć m.in. w nieomylność papieża, inaczej nie dostąpią zbawienia. I nic tu nie zmieni obrażanie innych, że pozwolę sobie zacytować cię: „obalić to sobie możesz, ale alkotubkę z Żabki”. Takie texty to też grzech, ale być może i tutaj się nie zgadzasz ze swoim Kościołem.
Jeśli nie wierzysz w dogmaty to albo nie jesteś katolikiem, albo twój Kościół się myli i nie jest Kościołem Chrystusowym. Współczuję dylematu. Z Bogiem.

Robert_K7

Kliknęło mi się "wyślij", więc edytuję, usuwam, skończę i wyślę :)

Robert_K7

Ale mi nie puściły nerwy. To, że napisałem dużo (ty też), czy użyłem jakichś tam sformułowań, to nie znaczy, że puściły nerwy :) Nie było do tego powodu. Tak, zgadzam się - absolutnie nie idę radykalną i fundamentalną drogą czy to katolika, czy może nawet chrześcijanina. Mam grzechy, mam wady, z wieloma rzeczami, które mówi Kościół, wręcz się nie zgadzam i sam o tym wiem. No wiele mógłbym swoich tego typu przewin wymieniać. Postarałeś się tutaj, aby mi to wyłożyć, ale nie musiałeś. Ja z tym polemizować nie zamierzam. Jednak w wierze chrześcijańskiej, w tym również w katolicyzmie, jest coś takiego, jak deklaracja (na tym polega też ten liberalizm w KK, do którego jeszcze wrócę). Ja więc deklaruję chrześcijaństwo i deklaruję katolicyzm, jako bliską mi religię i to jest już dobry asumpt, dobry zaczątek, dobra prognoza na przyszłość. I to jest o wiele lepsze, niż wymyślanie KK od najgorszych, obrażanie i deklarowanie nihilistycznych poglądów i robienie wszystkiego, aby ten Kościół zgnoić - a z tym się spotkałem tutaj w komentarzach (nie od ciebie, od innych). Jeśli ja nie idę taką idealną drogą katolika i nie jestem dogmatyczny, to jakie to ma znaczenie dla nihilisty, ateisty, czy nawet protestanta? I tak przecież - w samej kwestii wiary - jestem od ateisty wyżej. Choćby nie wiem, jak mi zarzucał nie bycie katolikiem, czy chrześcijaninem, to ja i tak jestem od niego w tej materii lepszy, nawet jeśli nie jestem dogmatyczny. Rozumiem, jakby mi to zarzucał jakiś radykalny katolik - ale ktoś, kto KK nienawidzi i/albo w nic nie wierzy? To nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Dodatkowo liberalizm KK polega na tym, że każdy może tam przyjść, uczestniczyć we mszy itd. Czy ktoś, kto radykalnie postępuje wedle katechizmu i trzyma się dogmatów, czy ktoś taki jak ja, czy jeszcze gorszy. Nawet ty :) Nie ma żadnego stróża w kruchcie kościoła, który by egzaminował ze znajomości katechizmu i przepytywał z tego, czy się go przestrzega i czy się na pewno wierzy we wszystko, co jest w nim napisane i w nieomylność papieża. Wierzysz w Boga i to najważniejsze. W kościołach protestanckich jest inaczej (szczególnie w tych małych), bardziej sekciarsko, np. widziałem, jak działa KNP pastora Chojeckiego, tragedia, ci ludzie nie mogą mieć swojego zdania. A w KK możesz iść na pielgrzymkę i obok ciebie będzie szedł fundamentalista, czy jak tu obrażali katotalib, a z drugiej strony będzie szedł ktoś, kto idzie pierwszy raz i nawet nie wie, że coś takiego jak katechizm istnieje :) Ale chce tu być i to się liczy i to mi się w KK podoba. I to jest moje rozumienie wiary - szukam Boga, nieporadnie, koślawo, niedogmatycznie, ale szukam. A niektórzy próbują tu przekonywać, jak KK wtrąca im się w życie, a w kościele nie byli od czasu swojej pierwszej komunii :) Co do protestantyzmu, to on akurat skupia się na systemowym obrażaniu katolicyzmu. Choć i tak jest lepszy, niż ateizm :) Uważam JP II za radykała, bo papież to jednak musi być radykalny w swojej wierze :) I bardzo dobrze. Ale sam JP II nigdy nie byłby tak radykalny w pilnowaniu, aby każdy przestrzegał wszystkich reguł KK i dogmatów, jak ty tu próbujesz być. Zazwyczaj właśnie tak jest, że ateiści, a jeszcze częściej protestanci, wymagają od katolików, żeby ci byli fundamentalistami i dogmatystami, bo jak nie, to: "a mam cię, tu powiedziałeś inaczej, niż katechizm - nie jesteś żadnym katolikiem, ani chrześcijaninem". Żaden ksiądz by się tak nie zachował i nikogo nie rozliczałby w ten sposób z jego katolicyzmu, jak ty tu próbujesz robić względem mnie. Oczywiście, pewne sprawy, jak wiara w Chrystusa i jego zmartwychwstanie, to coś, bez czego ciężko by było być katolikiem. Ale uwierz mi, że kościoły są pełne ludzi, którzy często się zastanawiają "kurczę, czy na pewno tak było? Jak on wyszedł z tego grobu? A może to nieprawda?", a jednak do kościoła chodzą. Więc w ich przypadku to już w ogóle o dogmatach nie może być mowy. A i tak są lepsi, niż zepsute pokolenie tych, którzy na Kościół wulgarnie sarkają, w nic nie wierzą i chcą, aby skrobanka była powszechnym prawem. Ale niestety protestanci i tak wolą właśnie tych ateistycznych lekkoduchów od katolików. Bo ci ateiści są przeciw KK, a to protestantom pasuje i ta niechęć do KK to jest ich punkt wspólny :) O moim zrozumieniu Boga i wiary napisałem wyżej - w kontekście, w którym zawarłem to w poprzednim wpisie. Czyli dla mnie jak ktoś przychodzi do Kościoła i szuka Boga, choć nie ma o katolicyzmie za bardzo pojęcia, to już jest na dobrej drodze i ostatnia rzecz, jaką się od niego wymaga w tym kościele, to literalne przestrzeganie katechizmu i wiara w kościelne dogmaty. Bo ktoś może szukać Boga i swojego katolicyzmu do starości i stać się dojrzałym katolikiem dopiero w wieku 80 lat. Ale protestanci, czy ateiści, często mówią mu - "nie, jak nie rozumiesz tego w wieku lat 30, to po co tam chodzisz, nie jesteś katolikiem, bo nie stosujesz się to katechizmu 1 do 1" :) I ty tak właśnie robisz. Ja nie zamierzam kwestionować katechizmu, czy np. Kościoła, ale nie zgadzam się z nim w niektórych rzeczach, bo nie jestem sekciarzem i mam do tego prawo. Nie jest to narażaniem go na śmieszność, tylko zachowaniem intelektualnej autonomii. W sekcie to zakazane, ale w KK nie i nikt z tego powodu nie usuwa nikogo z KK, co całym wpisem próbuję przekazać :) Protestanci by za takie coś usuwali katolików z KK, bo dla nich to złamanie dogmatów, ale KK to nie sekta i tutaj tak nie jest. Są np. czasem politycy, którzy są w jakiejś partii i mówią głosem tej partii, ale czasem mówią: "w tej akurat sprawie z moją partią się nie zgadzam". Czy to jest ośmieszaniem tej partii? Nie sądzę. Ja mogę mieć pojęcie o katechizmie, albo i nie, ale nie będzie mnie w tym pouczał nie-katolik, który tego katolicyzmu nawet nie lubi. Co do pójścia do proboszcza z prośbą o bycie ojcem chrzestnym, ale powiedzenie mu, że się nie wierzy w dogmaty - wspaniale, że to napisałeś, bo to tylko potwierdza moje słowa. Tzn. jeśli ja chcę być ojcem chrzestnym, czyli coś od tego Kościoła chcę, to nie mogę być na tyle bezczelny, aby powiedzieć księdzu, że "chcę byś chrzestnym, ale ja nie wierzę w zmartwychwstanie" - czy coś podobnego. To jest ten moment, że jak ty coś chcesz od KK, to KK zaczyna coś chcieć od ciebie - choćby chce tego, że nie będziesz gadał tego typu rzeczy. Możesz gdzieś tam w głębi serca z czymś się nie zgadzać z KK, ale jak idziesz na parafię załatwiać sprawę, to nie po to, aby o tym gadać. Oczywiście ci, którzy w ogóle nie wierzą w Boga, to niech nie przychodzą do KK i nie chcą być ojcem chrzestnym, bo wtedy to bez sensu. To oczywiste, że nim zostać nie powinni i po co w ogóle wtedy przychodzą. Ale jeśli ja np. nie zgadzam się z KK w sprawie handlu w niedzielę, to nie muszę tego na głos mówić, bo i nie jest to ode mnie wymagane, aby się w tej materii zadeklarować. To jest ten katolicki liberalizm :) W sektach tego nie ma. Co do nakazywania wiernym czegoś - po pierwsze, to właśnie wiernym, a nie tym, którzy nic od KK nie chcą i nie wierzą. A po drugie - nauczanie Kościoła, tłumaczenie pewnych spraw, to nie jest rozkazywanie. Nie dlatego wierzysz w Boga, bo ci nakazał ksiądz, tylko jesteś w kościele, bo wierzysz w Boga - taka różnica. Poza tym błagam cię, nie bierz tak wszystkiego literalnie i oceniaj KK przez pryzmat protestanckiego sekciarstwa. W samym KK wielu ludzi ma dosyć Franciszka i co? Nie będą z tego powodu zbawieni? Przecież tak nie jest. Nie myśl, że jak ktoś jest katolikiem, ale np. zrobi zakupy w niedzielę i w czymś się nie zgadza z papieżem, to może się pożegnać ze zbawieniem i żadnym katolikiem nie jest :) Protestanci, a chyba nim jesteś, mają złe rozumienie Kościoła Katolickiego i uważają go za sektę. Ale u nas tak nie jest, spokojnie, jesteśmy wolni, mamy prawo sami myśleć, czasem się nie zgadzać z naszym Kościołem i nadal wszystko jest ok :) Wiem, że w protestanckich sektach to jest absolutnie nie do pomyślenia, ale w KK tak nie jest i warto, żebyś porzucił takie myślenie o Kościele, bo na tej podstawie snujesz błędnie wnioski. Nie oceniaj KK przez pryzmat protestanckiego sekciarstwa, gdzie często faktycznie nikt nie może mieć własnego zdania. A że napisałem coś może obraźliwego, to ty już uznajesz to za grzech i już to dla ciebie powód, aby mnie wykluczać z KK :) Kościół to nie sekta idealnych ludzi. A z szatanem trzeba walczyć ostrymi słowami. I jeszcze jedno, a propos tego "dylematu" - nie muszę wierzyć we wszystkie dogmaty, aby być katolikiem (co już wykazałem całym wpisem), ja mogę się mylić, a może mój Kościół się myli (i to też nie znaczy, że nie jest Kościołem Chrystusowym, jak pragną wierzyć protestanccy sekciarze). Takie rzeczy nie mają znaczenia, jeśli prawdziwie wierzymy w Boga.

ocenił(a) film na 6
Wolfgang1984

No, cóż… Dziękuję za poświęcony czas, chyba powinniśmy skończyć naszą dyskusję, bo stała się jałowa. Pewne rzeczy nas łączą, pewne dzielą i widocznie tak musi pozostać. Łączy nas to, że obaj nie jesteśmy katolikami, ale tylko jeden zdaje sobie z tego sprawę.
Żałuję, że na poparcie swoich tez nie podałeś żadnych oficjalnych dokumentów, ale rozumiem, że nie mogłeś tego zrobić, bo nie znajdziesz niczego co uprawomocniałoby w Kościele Katolickim twój punkt widzenia. Dobrze, że jest w tobie zalążek krytycznego myślenia, rozwijaj to, może kiedyś dojrzejesz by przeczytać Pismo Święte, Katechizm Kościoła Katolickiego i pewne rzeczy zobaczysz w innym świetle.
A skoro poruszyłeś temat Kościołów Protestanckich zachęcam aby poznać ich naukę i dopiero potem się wypowiadać. Bo tak śmiesznie się składa, że opisane przez ciebie twoje poglądy lokują cię właśnie jako protestanta a nie katolika. Mógłbym przywołać co najmniej kilka twoich textów na poparcie tej szokującej dla ciebie tezy ale poprzestanę na jednym: „W samym KK wielu ludzi ma dosyć Franciszka i co? Nie będą z tego powodu zbawieni? Przecież tak nie jest.” Tak napisać mógłby tylko protestant. Jeśli uważasz inaczej to po prostu nie wiesz w co wierzysz. Powiększasz tylko masę katolików, którzy deklarują się jako katolicy, ale nie mają elementarnej wiedzy o katolicyzmie. Świetnie ilustrują to twoje słowa: „Tzn. jeśli ja chcę być ojcem chrzestnym, czyli coś od tego Kościoła chcę, to nie mogę być na tyle bezczelny, aby powiedzieć księdzu, że "chcę byś chrzestnym, ale ja nie wierzę w zmartwychwstanie" - czy coś podobnego.” Jak dobrze rozumiem w takiej sytuacji nie przyznasz się przed proboszczem, że nie zgadzasz się z dogmatami KK, czyli de facto okłamiesz go. To na pewno jest katolicyzm? Raczej bliżej tu do protestantyzmu - pogardliwie nazywanego przez ciebie sektą. Zresztą dla protestantów to KK jest sektą, i to bardzo ciekawa koncepcja do dalszej dyskusji, ale nie chcę otwierać nowych wątków.
Kończąc naszą dyskusję pozwól, że wrócę do tematu podstawowego czyli filmu. Napisałeś, że KK jest tak liberalny, że mieści się w nim m.in. twoja niewiara w nieomylność papieża. Może, więc katolicyzm jest tak liberalny, że mieści się w nim także oczekiwanie bohaterów filmu „Rozwodnicy” otrzymania „rozwodu katolickiego”? Przecież oni stosują twój tok myślenia.
I na tym proponuję zakończyć naszą dyskusję. Myśl, szukaj i nie oceniaj innych. Wszystkiego dobrego i z Bogiem.

Robert_K7

Jakże? Od razu po mojej odpowiedzi dyskusja stała się jałowa? No ale piszesz dalej, więc jej nie zakończyłeś :) Jeszcze raz ci tłumaczę - nie trzeba wierzyć 1 do 1 w dogmaty katolickie i je bez odstępstw stosować, aby być katolikiem. Nawet Franciszek teraz odchodzi od dogmatów, więc wg twojego rozumowania nawet on nie jest katolikiem :) Bo Benedykt XVI był inny i Franciszek jest inny - więc co? Któryś z nich katolikiem nie jest/nie był? Katolicyzmów w Kościele jest wiele i tak to wygląda, nie jesteśmy wszyscy tacy sami. Ja mogę czegoś nie rozumieć w KK (i tak bywa), mogę się nie zgadzać, mogę nie obchodzić niektórych świąt, ale jeśli deklaruję się katolikiem, to nim jestem. Ja mogę całe życie uważać się za katolika, chodzić do kościoła, ale może kiedyś po śmierci ktoś mądrzejszy mi powie: "deklarowałeś się jako katolik, ale nim nie byłeś, bo np. nie robiłeś tego, nie przestrzegałeś tego, na mszy nie bywałeś, nie spowiadałeś się, obraziłeś kogoś na filmwebie" itd. - ale to mi nie ty powiesz, tylko ktoś tam już po drugiej stronie. Tylko uważam, że to raczej nie będzie miało większego znaczenia dla oceny mojego życia. Myślę, że jakby jakiś biskup czytał te nasze słowa, a nie byłby radykałem, tylko może np. kardynałem Krajewskim, czyli też kimś, kto zna się na rzeczy, to by powiedział: "wiele z tego, co Wolfgang pisze, nie zgadza się z doktryną Kościoła, ale przynajmniej on szuka, rozmawia, deklaruje się, wierzy". I on by nie ocenił mnie tak ostro, jak ty - tzn. że katolikiem nie jestem i koniec :) Bo ty chcesz rozmawiać o dogmatach, katechizmie i dowodach w oficjalnych dokumentach, a ja chcę rozmawiać o tym, że nie jestem idealnym katolikiem, a pewnie i nawet idealnym chrześcijaninem, ale się na swój sposób staram. I to już jest lepsze od pisania, że katotaliban, że won z kościołem, że skrobać się - a z takimi ludźmi tutaj dyskutowałem. I choćbym postępował niedogmatycznie i niezgodnie z oficjalną dokumentacją, to przynajmniej mam poczucie, że staję po dobrej stronie. Ileż to przecież jest katolików, którzy ani katolicyzmu nie rozumieją, ani do kościoła za często nie chodzą, a bronią go, bo podświadomie czują, że tak trzeba. Że tam są wartości, a nie w nihilistycznym ateizmie. To już coś. Sam Kościół by to docenił, a protestanci dalej swoje: "nie postępujecie zgodnie z kanonem, żadni z was katolicy". Skoro moje poglądy mnie lokują jako protestanta, to cóż, niech i tak będzie, ale taki "protestant", który nie odwraca się od Kościoła Katolickiego, broni go, utożsamia się z nim, nie krytykuje bardziej niż potrzeba i nie lubi sekciarstwa - oby takich było więcej. Ja swoje zdanie mam, ale nie postawię się jak Luter :) Ja wiem, że katolik często powinien być takim barankiem, który ślepo ufa księdzu i swojej instytucji, ale ja tak nie potrafię. Jestem na to za dużym indywidualistą. Tak, to zdanie o Franciszku brzmi protestancko :) Ja nawet jak je pisałem, to to wyczuwałem, więc twoje zdanie mnie nie szokuje. I powiem ci, że wielu jest takich katolickich "protestantów" w KK i oni też tam znajdują swoje miejsce. Oczywiście, niektórzy hierarchowie woleliby w ich miejsce tych posłusznych baranków, ale ludzie są różni. Sprawa z tym chrzestnym - jeśli ja bym nie wierzył w Boga i w ogóle nie uznawał Kościoła, to bym tym chrzestnym po prostu nie zostawał. Ale jest wielu, którzy proboszcza okłamują w takiej sprawie, udają, że wierzą, bo ktoś ich poprosił o bycie chrzestnym, oni wprawdzie nie wierzą, ale już tym chrzestnym zostaną, bo "tradycja" i męczą się z tym i kłamią. To bez sensu. I jestem za tym, aby tacy ludzie nic od KK nie chcieli, bo potem im z tym źle i na Kościół jeszcze bardziej gadają. Bo np. ksiądz ich przymusił do spowiedzi, a oni tego nie chcieli i poczuli się zbrukani :) Natomiast jeśli ja deklaruję się jako katolik, jestem ochrzczony, wierzę w Boga, choć nie zawsze jestem na mszy, choć nie zawsze zgadzam się z papieżem, choć nie stosuję doktryny 1 do 1, ale ten Kościół cenię i w wielu sprawach się z nim zgadzam i czuję się wiernym tego Kościoła - to uważam, że mogę tym chrzestnym zostać, a te szczegóły nie mają większego znaczenia. Może wynikną w trakcie rozmowy z księdzem. Jakby wykluczyć z KK takich "protestantów" jak ja, to by tego Kościoła po prostu nie było :) A co powiesz o ludziach, którzy w ogóle nie chodzą do kościoła, nie żyją wiarą na co dzień, ale jednak są ochrzczeni i się z KK identyfikują i np. są przeciwko aborcji i wierzą w Boga. Ani to katolicy, ani protestanci, ani ateiści, ani nie wiadomo co :) A i tak są lepsi od ateistycznego, proaborcyjnego utracjusza. Prawdziwych katolickich radykałów jest tak naprawdę mało, ale cóż - to jest właśnie ten katolicki liberalizm. On idzie może nawet za daleko, bo podobno nawet Jaruzelski się spowiadał i przyjął sakramenty tuż przed śmiercią. I być może dostał taką samą zapłatę, jak ktoś kto był dobrym katolikiem całe życie - adekwatnie do biblijnej przypowieści o robotnikach w winnicy. Ale takiego liberalizmu i miłosierdzia nie ma w sekcie - tam nikt nie może mieć własnego zdania, trzeba iść zgodnie z dogmatem, wyklucza się z grupy z byle powodu (choć w KK też się wyklucza, ale za grube przewiny), składki są obowiązkowe, obecność obowiązkowa, trzeba się wytłumaczyć z nieobecności, są pewne zadania, które trzeba realizować, no i wg sekciarzy nie ma zbawienia poza ich sektą. KK raczej stawia na sumienie - ktoś może mieć takie poglądy jak ja, ty nazywasz je protestanckie, i KK ani tego nie weryfikuje, ani nie sprawdza, ani nie rozlicza i zostawia to sumieniu. W KK możesz się angażować bardziej, możesz mniej. Jesteś wolny. W sektach tej wolności nie ma. Co do filmu - tak, ci bohaterowie mieli prawo uzyskać "rozwód katolicki". Ja nie mam o to do nich pretensji. Oni nawet go uzyskali. Tylko jeśli oni chcą tego rozwodu, to znaczy, że coś chcą od Kościoła i niech po prostu się nie dziwią, że Kościół trochę to utrudnia, ma swoje procedury, swoje sądy, procesy, że trzeba przyjść raz, drugi, trzeci. Tylko o to mi chodzi - że jak już się coś od KK chce, to trzeba się dostosować. A ludzie tu w komentarzach marudzili tak, jakby KK normalnie tę parę zniewolił i uparcie nie chciał im dać tego "rozwodu", bo wg nich ksiądz powinien im go dać od ręki i o nic nie pytać. Ale to oni przyszli do KK, najpierw po ślub, a potem po rozwód, więc trochę do tego KK jednak trzeba się dostosować, skoro się po coś do niego przychodzi.

ocenił(a) film na 6
Wolfgang1984

Dobrze, odpowiem ci, chociaż niczego nowego nie piszesz, ciągle żyjesz mitem, że jesteś katolikiem. To twój problem i twojego Kościoła, że ma takich miernych wyznawców. Nie masz żadnych argumentów na poparcie swoich tez, tylko w kółko powtarzasz swoje opinie, lecz nie popierasz ich żadnym faktami. Właśnie dlatego dyskusja jest jałowa. Odpowiadam prawdopodobnie po raz ostatni bo mam świadomość, że nie zrozumiesz mojej wypowiedzi, albo zrozumiesz ale znów unikniesz merytorycznej odpowiedzi a jedynie napiszesz, że wydaje ci się że ktoś coś by powiedział (porozmawiaj z kard. Krajewskim, zamiast się domyślać co by powiedział, bo ktoś się może „domyślić” że św. Marek by powiedział, że jesteś czcicielem Szatana i będzie to tak samo uprawniony pogląd jak twój). Ja mogę napisać, że Chrystus powiedział co innego: „Daremnie czczą mnie nakazami swoimi”. Wygrałem, prawda?
Napisałeś: „Jeszcze raz ci tłumaczę - nie trzeba wierzyć 1 do 1 w dogmaty katolickie i je bez odstępstw stosować, aby być katolikiem.” To BZDURA, każdy duchowny katolicki ci to powie. Mi nie musisz wierzyć, idź porozmawiaj z dowolnym wikarym ze swojej parafii. No, chyba, że brak ci odwagi i wolisz żyć w ułudzie. Proszę nie odpowiadaj mi dopóki nie porozmawiasz z duchownym katolickim.
Napisałeś: „Nawet Franciszek teraz odchodzi od dogmatów, więc wg twojego rozumowania nawet on nie jest katolikiem”. Podaj od jakiego dogmatu odszedł Franciszek. Tylko KONKRETY proszę.
Napisałeś: „Ja swoje zdanie mam, ale nie postawię się jak Luter”. Zachęcam to zapoznania się z KATOLICKIMI opracowaniami na temat motywów którymi kierował się Luter w swoim wystąpieniu. Skonfrontuj też swoją obojętność na niezgodę z doktryną KK ze słowami „skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust”.
Napisałeś: „Ja wiem, że katolik często powinien być takim barankiem, który ślepo ufa księdzu i swojej instytucji, ale ja tak nie potrafię. Jestem na to za dużym indywidualistą.” Gdzież ten twój indywidualizm skoro boisz się przyznać przed proboszczem, że nie wierzysz w dogmaty KK!? Napisać można wszystko. Ja mogę napisać, że jestem kosmonautą a ty, że jesteś katolikiem, ale ani ja nie jestem kosmonautą, ani ty katolikiem. Alkoholicy też nie chcą się przyznać, że są alkoholikami. Ten sam mechanizm co u ciebie – życie złudzeniami.
Napisałeś: „Sprawa z tym chrzestnym […] jest wielu, którzy proboszcza okłamują w takiej sprawie, udają, że wierzą…”, oraz napisałeś „liberalizmu i miłosierdzia nie ma w sekcie - tam nikt nie może mieć własnego zdania, trzeba iść zgodnie z dogmatem”. To jak? Możesz przyznać przed proboszczem, że nie wierzysz w dogmat o nieomylności papieża czy nie? Otóż właśnie potwierdziłeś wersję, że KK jest sektą!
Przy okazji przypomnę ci, że nie odpowiedziałeś na pytania z poprzednich postów. Jaki jest stosunek „liberalnego” katolicyzmu do roli tradycji w obrządku i prawdach wiary. Nie podałeś także żadnych oficjalnych dokumentów na poparcie swoje tezy, że nie trzeba wierzyć we wszystkie dogmaty aby osiągnąć zbawienie według KK.
W poprzednim wpisie udowodniłem ci, że nie jesteś katolikiem. A teraz udowadniam ci, że nie tylko nie jesteś katolikiem, ale jesteś sekciarzem, bo to w sektach właśnie wystarczy „mieć poczucie”. Bardzo mi przykro.
Niestety wiem, że mi odpowiesz. Czuję, że znów zalejesz mnie swoimi przeczuciami i imaginacjami, a nie podasz żadnych faktów, nie odniesiesz się merytorycznie do moich pytań. Uprzedzam, że w takim wypadku pozostawię twój wpis bez odpowiedzi, co nie będzie oznaczało, że masz rację, ale że brak ci argumentów.
Zachęcam do lektury Pisma Świętego i Katechizmu Kościoła Katolickiego. Widzę, że potrzebujesz tej lektury bo brakuje ci elementarnej wiedzy, a przecież nie chcesz bazować na odczuciach jak jakiś sekciarz, prawda? Potem możesz na przykład sięgnąć po Księgi wyznaniowe Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego. Nie będziesz musiał wymyślać niestworzonych rzeczy. Żegnam.

Robert_K7

Też się powtarzasz, więc ja też muszę odpowiadać tym samym. Żyję tym mitem, że jestem katolikiem i żyć będę nadal, nawet jeśli odchodzę od doktryny i kanonu i może wg ciebie nim nie jestem. Jeśli nie jestem idealnym katolikiem - trudno. A nawet jeśli nim nie jestem wcale, ale błędnie uważam, że jestem - też trudno. Bo tak naprawdę co z tego? Ważne, że w sercu nim jestem - umiesz to pojąć? Czy to już dla ciebie sekciarstwo? Właśnie w sercu, a nie na podstawie dokumentów i pism ty doktrynerze. Dla ciebie katolik musi być od A do Z dokładnie taki, jak sobie wyobrażasz, bo jak nie, to nim nie jest. Wiedz, że dla samego Kościoła to katolikiem jest każdy ochrzczony, więc oni to w ogóle luźno do tego podchodzą, a ty się zżymasz. W KK wystarczy, że jesteś ochrzczony i deklarujesz się jako katolik i już nim jesteś :) Wiem, że to bolesne dla protestanta, ale tak właśnie jest. Kościół ma różnych wyznawców, miernych i nie miernych, bardziej radykalnych i mniej, takich, którzy nawet na msze nie chodzą, a jak pójdą, to często nie mają pojęcia o czym ksiądz mówi i co tam robi. Albo takich, którzy tam chodzą, bo tam widzą nadzieję i pocieszenie. A protestantom się to nie podoba i chcą to oceniać i mówić im, że tacy ludzie żadnymi katolikami nie są. A oni są, bo są nimi w sercu i to się liczy, a nie twoje fundamentalne podejście na bazie oficjalnych pism i wykładni teologicznych. Tak patrząc, to 90% ludzi wychodzących z kościoła w niedzielę nie jest katolikami. Stare babinki z wioski w ogóle nie rozumieją wielu rzeczy w KK, ale chodzą tam, uczestniczą często w jego życiu, utożsamiają się z nim i to się liczy. To są fakty, bo to jest życie, a nie oficjalne pisma i fundamentalne stosowanie się do nich 1 do 1, bo nie-katolicy tego oczekują od katolików. A spadówa :) Śmieszne i tyle. Wiara w dogmaty - jasne, że jak ktoś zaprzecza zmartwychwstaniu, Trójcy Świętej itp. fundamentalnym kwestiom, to katolikiem nie jest. To oczywiste. Ale jak ktoś nie zgadza się z Kościołem w mniejszych kwestiach, no to proszę cię - takie rzeczy nie wykluczają z KK. Bo ja o takich mówię, a nie o rzeczach najbardziej podstawowych, jak choćby zmartwychwstanie. Franciszek oczywiście nie odszedł np. od tego, że Jezus umarł na krzyżu - ja użyłem słowa dogmaty w jego kontekście, ale może powinienem użyć innego. Bo rany, przecież nie chodzi mi o Trójcę Świętą, Matkę Boską itd., tylko o bzdury typu praca w niedziele, czy o to choćby, że Franciszek ma naleciałości zasięgnięte z teologii wyzwolenia. O tym mówię w jego kontekście. I bez problemu mógłbym księdzu powiedzieć o swoich jakichś tam wątpliwościach, ale nie ma okazji, bo ja z księżmi w zasadzie nie rozmawiam. I samo to znowuż może być dla ciebie pretekstem, aby mi powiedzieć, że nie jestem katolikiem :) Nie rozmawia ze swoim proboszczem? Skandal. Żaden katolik! :) Obojętności, ani tej letniości we mnie nie ma - samo to, że tu dyskutuję z protestantami i ateistami, to chyba o czymś świadczy. Ale nawet jeśli ona jest, to rany, człowieku, nie ty jesteś od tego, aby to tutaj oceniać. Dlaczego każdy protestant sobie uzurpuje takie prawo? Sprawa sekt i KK - w KK jest liberalizm dlatego, że tak naprawdę ciebie nikt nie odpytuje o ten dogmat o nieomylności papieża. To jest pozostawione w twoim sumieniu. W sekcie to niemożliwe. Jasne, że nie możesz tego wywalić księdzu prosto w twarz, z drugiej strony jak w to nie wierzysz, to faktycznie naruszasz pewien kanon i pytanie, czy jesteś katolikiem takim, jakim byś się chciał widzieć. Z trzeciej strony, to pojawia się argument, że w Biblii nie ma nic o nieomylności papieża, bo to KK sobie sam to narzucił, więc tutaj znowu się pojawia kolejny argument, że "skoro się powołujesz na to, że Pismo o tym nie mówi, to może bardziej jesteś protestantem, a nie katolikiem" :) No widzisz, sprawa jest złożona, ale coś ci powiem, co ci się nie spodoba - wielu katolików ma głęboko gdzieś nieomylność papieża. Oni przychodzą na mszę, modlą się, przyjmują sakramenty, spowiadają się, rozmawiają z księdzem, upiększają kościół, chodzą na pielgrzymki itd. itd. itd., a papież to jest gdzieś tam daleko. Oni nawet go nie słuchają. Ale protestanci mają na tym punkcie świra i w USA oni nawet nie chcą katolickiego prezydenta, bo im się wydaje, że ten prezydent będzie się słuchał papieża, a przez to nie będzie niezależny :) Bo mają złe pojęcie o tym, jak to wygląda w katolicyzmie. Mają swoją wizję katolicyzmu, która jest nieprawdziwa i przesadzona. Co do nieomylności papieża, która zresztą dotyczy tylko kwestii wiary i moralności, a nie codziennego życia, to ja osobiście nie mam uwag, ani nie mam z tym problemu. Ale to tak na marginesie. Moje wpisy możesz czytać, a możesz nie czytać, możesz odpowiadać, a możesz nie odpowiadać - przecież to twój wybór. Nie zachowuj się jak sfochowana panienka, która żegna, a i tak odpisuje, bo ją coś boli. Tobie przeszkadza, że ktoś żyje po swojemu. Wolę być sobą, niż wariatem, który rozlicza innych i powołuje się na pisma i dokumenty i teologiczne rozważania, które zaraz udowodnią, że 99% katolików to tak naprawdę nie katolicy. Wybacz, ale poczucia same w sobie nie są żadnym sekciarstwem, w tej kwestii kompletnie mylisz pojęcia. Ja mam poczucie, że wolę iść na mszę, a nie czytać księgi wyznaniowe innych wyznań. Mogę nie rozumieć KK, ale go wybrałem. I jak będę chciał, to będę tam chodził i tam przed Bogiem przyznam się, że błądzę - zarówno w sprawach codziennych, jak i może w sprawach wyznawanej przez siebie religii, bo jej np. nie pojmuję i ją wyznaję źle. A tobie nie powinno to przeszkadzać. A najlepsze jest to, że to ty mnie zmusiłeś do obrony tego, że jestem katolikiem, bo ja w zasadzie do tej pory nie deklarowałem się jako katolik, tylko jako chrześcijanin, któremu jest najbliżej do katolicyzmu. Na koniec mała przypowieść. Wyobraź sobie, że jest dwóch braci z rodzinami i oni mają domy obok siebie na dwóch sąsiadujących działkach, ale pomiędzy swoimi działkami nie wyznaczyli granicy i traktują obie te działki jako ich wspólny teren. Żyją w zgodzie, a teren jest naprawdę spory i nie ma problemu, że czasem któryś z nich zbierze sobie owoce z drzewa leżącego na działce brata, a inny swoimi grządkami z marchewką też wyjdzie poza swoją działkę, a jeszcze któryś zasadzi choinkę na terenie drugiego itd. itd. Takie sprawy nie są dla żadnego z nich problemem, nie mają znaczenia, bo żyją w zgodzie, a granica pomiędzy ich działkami widoczna jest jedynie na geoportalu, a nie w terenie. I nagle przychodzi Robert, który mieszka po drugiej stronie ulicy i mówi do jednego z braci: "hej, to nie jest twoje drzewo, bo jest na terenie twojego brata". A drugiemu mówi: "to nie twoja marchew, tylko twojego brata, te grządki wystają na jego działkę, widziałem na geoportalu". I jeden z braci mu odpowiada - "nie, ta marchew jest moja, ja ją zasadziłem, a że leży na terenie brata, to nie ma znaczenia". A Robert mu odpowiada: "powołaj się na dokumenty, a nie na twoje mity. Marchew nie jest twoja, bo dokumenty i oficjalne pisma, w tym geoportal, mówią inaczej". A do drugiego z braci mówi: "czemu mówisz, że jesteś u siebie na posesji, skoro widzę, że stoisz na działce brata. Oficjalne pisma, na które się powołuję, wykazują, że granica przebiega dwa metry od ciebie, więc nie jesteś u siebie, tylko u brata, a ty żyjesz mitami, że jesteś na swoim terenie". Mam nadzieję, że rozumiesz analogię. Tak właśnie wyglądasz. Jak humorysta-kabarecista, który przyszedł i się wtrąca w nie swoje sprawy.

ocenił(a) film na 6
Wolfgang1984

Nie odpowiedziałeś na moje pytania i miałeś odezwać się dopiero po rozmowie z xiędzem. Rozumiem, że zabrakło ci odwagi by skonfrontować swoje bajki z rzeczywistością. Zamiast tego wysrałeś znów bełkot o niczym i nie na temat.
Dziękuję za „przypowieść”. Jaka szkoda, że nie znasz żadnej biblijnej. No, ale tobie przecież znajomość Pisma Świętego nie jest do niczego potrzebna, bo ty wiesz lepiej. Wygląda na to, że wiesz lepiej niż sam Chrystus, skoro nie potrzebujesz przestrzegania prawd wiary. Nawet nie wiesz co znaczy słowo „dogmat”, ale wiesz co to katolicyzm, doprawdy paradne. Im mniej wiesz, tym więcej masz do powiedzenia. Chrześcijaństwo, a w szczególności Katolicyzm, upada właśnie przez takich jak ty, którzy mają dużo do powiedzenia na tematy o których mało wiedzą. Religia której wyznawcy nie znają podstawowych prawd wiary jest skazana na wynaturzenia i upadek. Ty się do tego przyczyniasz i kiedyś będziesz musiał odpowiedzieć za to przed Bogiem.
Nadal czekam na odpowiedzi na moje pytania i dodaję ci nowe pytanie o granicę. Chcę wiedzieć gdzie jest granica, która oddziela katolika od niekatolika? Piszesz, że nie zgadzasz się z KK, na przykład nie wierzysz w dogmat o nieomylności papieża, ale jesteś katolikiem. Chcę wiedzieć w ile dogmatów można nie wierzyć aby być nadal katolikiem? Jeden? Dwa? 50 procent? Jak jest z innymi prawdami wiary? Czy jak nie zgadzam się z jednym przykazaniem to jestem jeszcze katolikiem? A z dwoma? A może są mniej i bardziej ważne przykazania? Może jest jakiś ranking prawd wiary, dogmatów, przykazań, słów Chrystusa i są mniej i bardziej ważne? Chcę wiedzieć kto ten ranking, tę granicę ustala i gdzie w KK można się z nią zapoznać?
Wolfgangu1984, jesteś żywym dowodem na to jak miłościwy jest Pan Bóg wobec idiotów i głupota nie boli. Bo gdyby bolała, skonałbyś w męczarniach. A tak żyjesz sobie spokojnie i nawet nie wiesz, że jesteś idiotą i ośmieszasz swój Kościół.

Robert_K7

Przecież nie będziesz mi mówił, kiedy mam tu pisać, a kiedy nie. Po drugie - wyjaśniłem ci moje spojrzenie na wiarę i katolicyzm i nie zamierzam ci odpowiadać na twoje pytania, bo to tak, jakby ten sąsiad z mojego przykładu stanął przy płocie z wydrukiem z geoportalu i kazał tym braciom skonfrontować się z rzeczywistością i udowadniałby im, co do kogo należy i jeszcze im budował granicę, choć oni tego nie chcą. Nie wytrzymujesz ciśnienia, obrażasz mnie, wyzywasz, a ja ci mówię - paszoł won od mojej wiary. Jest kulawa, jest koślawa, grzeszę, nie mam wystarczającej wiedzy, ale wierzę w Boga, szukam go i próbuję. Takich katolików jest bardzo dużo, wiele babuleniek, młodych ludzi, pań w średnim wieku i takich ludzi jak ja - ale ty ich nazywasz głupcami i idiotami. No to jest prawdziwy pokaż chrześcijaństwa i miłosierdzia. Tacy są właśnie protestanci, czują się mądrzejsi, lepsi i chcą Pana Boga zrozumieć bardziej głową, niż sercem. Ty wierzysz w Boga, ale go nie czujesz. Może mniej powoływania się na wiedzę, dokumenty i dogmaty, a więcej wiary, pokory i modlitwy? Pomyśl o tym. Pomyśl o tym, że jesteś za malutki, aby zrozumieć Pana Boga, a stawiasz się tu w roli jego namiestnika. W ogóle jesteś na filmwebie, a nie na portalu X, gdzie możesz sobie być chamem, więc uważaj na swoje słownictwo ty wielki chrześcijaninie. Oburzyłeś się na to, że ci napisałem, że możesz obalić alkotubkę, prawie mnie za to wysłałeś do piekła, a sam tu piszesz o wysraniu się. Widać, że gdy brak ci argumentów, to puszczają ci hamulce i twoje wielkie, oświecone chrześcijaństwo jakoś ulatuje i okazuje się nic nie warte. Jak każdy nienawistny protestant stawiasz się prawie w roli Pana Boga. Każdy z nas odpowie przed nim za swoje uczynki i dobrze to wiemy. Nie strasz, bo mój Kościół mi mówi, a Pismo potwierdza, że czasem jedno zdarzenie z życia, z którego siły nawet sobie nie zdajemy sprawy, może przeważyć o naszym zbawieniu. Mój Kościół jest niedoskonały, a ja jako katolik mam być doskonały i pozjadać wszelkie rozumy, tylko dlatego, że każdy protestancki sekciarz ma w zwyczaju wymagać doskonałości od katolików? Śmiechu warte. Wg Kościoła Katolickiego Jaruzelski ma szansę na zbawienie, bo przyjął sakramenty przed śmiercią, więc Jaruzel będzie w niebiesiech popijał nektar, a ja będę surowo grillowany przed Bogiem, bo czegoś nie rozumiałem z katechizmu i źle wierzyłem :) Ty słyszysz siebie w ogóle? Granica katolika od niekatolika to przede wszystkim deklaracja, utożsamianie się z Kościołem i obrona go, gdy trzeba. Obrona wiary i Boga i pamiętanie o nim i jego mocy. W moim pojęciu (tak, wiem, błędnym, ale mam do niego prawo), katolik może nie pójść na mszę, może się nie wyspowiadać, może wszamać kebsa w piątek itd. itd., ale zawsze z tyłu głowy ma Boga, czyli wierzy w niego, zwraca się do niego, pamięta o nim, wie, że to Bóg jest wszystkim i nawet jak odwala coś złego, to ma świadomość, że robi źle i ma świadomość, że za to odpowie przed Bogiem. Tak - nie czyta katechizmu, do Pisma Świętego zajrzał może parę razy i nic nie zrozumiał, a zamiast pójść na pasterkę, to wypił browca i beknął, ale gdzieś w sercu wie, że jest coś więcej, że jest Bóg. Nie opisałem tu siebie, żeby nie było! Opisałem ci przykład takiego zupełnie nieidealnego katolika, do którego wielu księży miałoby uzasadnione pretensje. Ale nawet taki ktoś jest dla mnie katolikiem i gdybym był księdzem, to bym z czystym sumieniem wyprawił mu pogrzeb, czy zamówił dla niego msze gregoriańskie i modlił się za jego zbawienie, aby Bóg mu wybaczył jego niedoskonałość. Bo on nie trzymał się dogmatów, nie czytał pism, ale tego Boga wyznawał i pamiętał o nim i nigdy się go nie wyparł i w sercu wiedział, że mógłby być lepszy. A nie katolik, lewacki ateusz, który w Boga nie wierzy, obraża Kościół, robi jakieś plastikowe maryjki w kształcie wiadomo czego, gardzi wiarą, Kościołem itd. to dla mnie nie jest katolik, ani nie jest chrześcijanin. Taka oto odpowiedź na twoje pytanie i taka oto różnica między katolikiem a niekatolikiem wg mojego nieidealnego rozumowania, do którego mam prawo. I nie poprę tego żadnym oficjalnym pismem, ani katechizmem. Więc z oficjalnego punktu widzenia nie mam racji i pachnie to herezją. I co teraz? Piekło dla mnie? Ja piszę o tym tylko tutaj - nie wykłócam się o to z księżmi, ani nigdzie nie forsuję swojego punktu widzenia jako jedynego właściwego. Nie zachowuję się jak Luter, nie buntuję się otwarcie, ani w ogóle się nie buntuję, nie przypinam swoich tez do drzwi katedry, bo nie pozjadałem wszelkich rozumów, jak ty panie mundry. A protestanci wolą walczyć z takim właśnie nieidealnym katolikiem, niż z ateistą. Dla protestanta to taki nieidealny katolik jest większym wrogiem i zagrożeniem, niż ateista. Z tym macie problem sekciarze. Walcz z ateuszami, zobaczymy, jak tam ci pójdzie, oni cię dopiero obsobaczą. O papieskim dogmacie napisałem, że nie mam z nim problemu, choć się w papieża jakoś specjalnie nie wsłuchuję. Jakieś problemy z czytaniem? Za mało dioptrii w szkiełkach i nie dowidziałeś? Znowu muszę się powtarzać - katolik nie musi być 1 do 1, na 100% idący ścieżką katechizmu. Masz złe wyobrażenie katolicyzmu - jak każdy protestant, który od katolików wymaga fundamentalizmu. Dla ciebie katolik, który w piątek zje kotleta, to już nie jest katolik na 100%, tylko na 99%. Jak do tego nie poszedł na mszę w niedzielę, to już jest na 98%. A jak robi sobie z 9 przykazania spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością, bo mu się żona kolegi podoba, to już nie jest katolikiem wcale. Absurd i myślenie protestanckie. Niech protestanci nie wtrącają się do wiernych KK i nie grają najmądrzejszych - będzie lepiej. A wierni KK nie są idealni i nigdy nie będą. Teraz katolicki ksiądz odszedł z kapłaństwa, bo się okazało, że ma 2 dzieci - i co? Jest katolikiem, czy nie jest? Wg ciebie nie jest, a wg mnie, jeśli wierzy w Boga i utożsamia się z KK, to jest, choć bardzo nieidealnym i nie popieram go i brzydzę się tym, że oszukiwał wiernych, i ma chłop duży grzech. Ale mimo to jest nadal katolikiem. A dla ciebie już nie. I co z tego? Nie ty decydujesz. Ani ja prawdę mówiąc. Tylko ty uzurpujesz sobie wiedzę ostateczną i myślisz, że pozjadałeś wszelkie rozumy, a ja jednak mam więcej pokory i wiem, że Bóg to rozsądzi. A wiesz, kto nawet jest dla mnie katolikiem? Jest takie nagranie na youtube, jak stoi dwóch meneli na rynku i jeden z nich powiedział, że ksiądz to ch... No i ten drugi go za to trzasnął w dziób. Film jest zabawny, a menel jak to menel - wiele wad, pewnie i grzechów, na mszy pewnie nie był od dawna, zero wiedzy, zero pojmowania wiary, zero czytania pism, czego tak bardzo wymagasz. Ale stanął w obronie KK i dla mnie jest katolikiem i stoi wyżej od ateisty obrażającego Boga i domagającego się skrobanki na życzenie.

ocenił(a) film na 6
Wolfgang1984

Oj, widzę że zabolało. Rozumiem, nikt nie lubi gdy mu ktoś udowodni ignorancję...
Nadal czekam na merytoryczną odpowiedź. Stać Cię?
Dorzucam kolejne zadanie: znajdź fragment mojej wypowiedzi, w której piszę że jestem protestantem albo że protestantyzm jest lepszy od katolicyzmu.
p.s. Ty nie bronisz wiary, ty ją ośmieszasz. I z tego będziesz musiał odpowiedzieć przed Bogiem. No, ale jesteś zbyt zadufany (jak każdy idiota) by to zrozumieć.

Robert_K7

Mnie zabolało? Po czym wnosisz? Że się rozpisałem? To ciebie zabolało, bo puszczają ci hamulce i ewidentnie nie umiesz się pogodzić z tym, że katolikiem może być ktoś, kto nawet nie rozumie katolickich ksiąg. Nie masz argumentów i ośmieszasz sam siebie. Ignorancja mówisz... Ale przecież ja bez bólu przyznałem ci rację - tak, wielu rzeczy w katolicyzmie nie rozumiem, nie znam, nie wiem, a nawet jak znam, to czasem nie przestrzegam. I to nie znaczy, że nie jestem katolikiem. Protestantyzm od ciebie bije, proponowałeś mi czytanie jakichś protestanckich ksiąg i atakujesz katolików ewidentnie po protestancku, więc założyłem, że nim jesteś i myślę, ze się nie mylę. Zresztą właśnie o to chodzi - jeśli nie jesteś, bo wyznajesz inną religię - twoja sprawa. Jak mi powiesz, że jesteś zaratusztrianinem, to uznam, że nim jesteś, mimo że kojarzysz mi się z protestantem. I nie będę cię odpytywał z twoich ksiąg i udowadniał ci, że nim nie jesteś, bo nie będę udawał, że pozjadałem wszelkie rozumy, jak ty to czynisz. Do ciebie nie trafiają żadne argumenty. Straszysz mnie tu potępieniem za przewiny, które są śmieszne. Jakbym powiedział, że zabiłem starą babę i mi to uszło na sucho, to mógłbyś mi napisać, że odpowiem za to przed Bogiem, ale ja po prostu nie jestem idealnym katolikiem. To tak okropne, że aż trzeba straszyć Bożym gniewem? Gorsze od ateuszy i ich satanizmu? Ja od kilku dni użeram się tutaj z ateistami, lewakami i takimi dziwnymi ludźmi jak ty. Bronię tak jak umiem najpierw w ogóle wiary, potem katolicyzmu i Kościoła, a przychodzi ktoś i mówi, że Bóg mnie za to ukaże :D Ty wreszcie spokorniej i przestań mówić za Boga tak, jakbyś znał jego zamierzenia i myśli. Tobie zrobiło się przykro, więc Bóg da mi za to popalić - ot, myślenie życzeniowe. Jest takie pojęcie jak duch i litera. Ty w swojej wierze stawiasz na literę - najważniejsze jest czytanie pism, rozumienie ich i stosowanie się 1 do 1 z tym, co jest napisane i co powiedział pastor. A że pisma przestudiowałeś i zrozumiałeś, to w swojej bezczelności uważasz się teraz za równego partnera dla Pana Boga i doskonale już wiesz, kto za co odpowie i czujesz się lepszy od prostej babuleńki, która chodzi do kościoła, ale guzik z tego rozumie. Wpychasz się na siedzenie obok Bożego tronu i próbujesz patrzeć z góry na głupców i katolickich gamoni i tylko czekać aż w samozachwycie powiesz: "Panie Boże, a może ja osądzę tych bezrozumnych katolików za ciebie. Przeczytałem wszystkie księgi i będę wiedział, co robić, będę się stosował do zapisów i te babuleńki pospycham do piekła, bo przecież one nic nie rozumiały i wg mojego pojęcia nie były katoliczkami". Tak ciebie widzę. Więc stawiasz na literę, a tym, którzy stawiają w swojej wierze na ducha, odbierasz to prawo i nazywasz głupcami. A my w katolicyzmie tak możemy, bo nie jesteśmy sektą i nadal możemy iść na mszę i uczestniczyć w liturgii i utożsamiać się z KK. A u takich Świadków Jehowy jest wywalenie ze zboru i obraza majestatu, że nawet "dzień dobry" sobie nie mówią. Chore klimaty. U protestantów gdy myślisz inaczej, to pastor też już na ciebie krzywo patrzy i przywraca od porządku, tak jak w KNP pastora Chojeckiego, czyli zwykłe sekciarstwo. Nie odniosłeś do niczego, co napisałem. Pokazałem ci, jakim jesteś zrzędliwym i upierdliwym człowiekiem, który czepia się najdrobniejszych szczegółów, które nawet go nie dotyczą. No odnieś się - napisz, czy dla ciebie ktoś, kto nie poszedł do kościoła w niedzielę, bo mu się nie chciało, jest jeszcze katolikiem, czy już nie? A ten ksiądz z dziećmi? Jest, czy nie? A ten menel z filmiku? Właśnie w tym sęk - dla ciebie oni nie są katolikami, bo sprzeniewierzyli się jakimś zapisom, które ty znasz jako oczytany mędrzec. Nie dociera do ciebie, że jak ktoś jest katolikiem w sercu, to nim po prostu jest, bo masz serce zamknięte, a liczy się dla ciebie litera, zapis i dogmat i każdy ma być sztywniutki. Wy protestanci tacy jesteście, ale my katolicy nie i to was boli. Dla ciebie każde odejście od katolickich zasad to dyskwalifikacja. Tymczasem katolicyzm się zliberalizował, po drodze był Sobór Watykański II i dziś Luter, mając taką wolność w KK, jaka jest obecnie, a jakiej nie miał w swoich czasach, może by wyluzował. Powtarzam - tocz boje z ateistami, czy innymi wyznawcami szatana. Ale nie, po co się męczyć, przecież wg protestantów ateiści są już zbawieni :) A tych niedobrych katolików przygwoździć, bo nie czytają Pisma (często nie czytają), bo olewają to, co mówi papież (a często tak bywa), bo żrą mięso w piątek (powszechne). Więc co to za katolicy? Żadni. Osądzić ich, postraszyć, że odpowiedzą przed Bogiem i zrównać z najgorszymi. Dla protestanta katolik nigdy nie będzie godny zbawienia i miłosierdzia Bożego i to jest dopiero prawdziwe zadufanie.

ocenił(a) film na 6
Wolfgang1984

Nadal czekam na merytoryczną odpowiedź.
A na razie podsumujmy fakty.
1. Nie jesteś katolikiem.
2. Masz zerowe pojęcie o rzekomo wyznawanej przez siebie religii (nie czytałeś Pisma Świętego, nie czytałeś Kodeksu Kościoła Katolickiego, nie przestrzegasz Słowa Bożego).
3. Swoimi wpisami ośmieszasz siebie i swoje wyznanie.
4. Chrystus miał szczęście, że przyszedł do nas 2 tysiące lat temu. Gdyby przyszedł dzisiaj zalałbyś go swoimi słowotokiem i pouczył, że się nie zna na katolicyzmie.
5. Wydaje ci się, że długie, bełkotliwe wpisy zastąpić mogą argumenty.

Robert_K7

1. Jestem katolikiem, bo się jako taki identyfikuję. 2. Tu jesteś najbliżej prawdy. Pojęcie na wiele tematów mam raczej słabawe, ale to nie znaczy, że nie jestem katolikiem, bo też ważne jest co czuję, a nie tylko co wyczytałem. 3. Swoimi wpisami nie ośmieszam swojego wyznania, bo moje wpisy nie mają takiej mocy. Siebie też nie ośmieszam, wypowiadam się jasno, rzeczowo, merytorycznie, a jedynie po prostu przedstawiam swój punkt widzenia na wiarę i mam do tego prawo, bo my w katolicyzmie nie musimy być purystami. Wiele jest katolicyzmów w jednym Kościele - mądre słowa Terlikowskiego. 4. Nie zagadałbym Chrystusa, tak jak nie zagaduję dziś księży, biskupów itd. Czasem się z nimi nie zgadzam, ale nie wchodzę z nimi w polemikę, ani żadnemu z nich nie ośmieliłbym się powiedzieć, że nie zna się na katolicyzmie, bo tak nie myślę. Znamienne jest to, jak znowu próbujesz zrównywać się z Chrystusem :) 5. Wpisy moje są długie, ale nie bełkotliwe. Napisane są poprawną polszczyzną i jasno wykazują to, co myślę. Twoje długie wpisy - a też takie tu zamieszczałeś hipokryto - są bardziej bełkotliwe i napisane niestylistycznie, że już nie wspomnę o tym, że bardzo się przy tym denerwujesz i popuściłeś w spodnie, stając się wulgarny. Co jest zabawne po tym, jak bardzo oburzyłeś się, gdy napisałem o obaleniu alkotubki - hipokryto. // Zresztą najlepsze jest to, że ja zazwyczaj mówię, że najbliżej mi do katolicyzmu, a nie, że jestem katolikiem na 100%. Wszedłem w rolę stuprocentowego katolika jakby na potrzebę odparcia tego, co piszesz. Przy protestantach zawsze trzeba stawać po stronie katolicyzmu, nawet jeśli potem znowu się nie pójdzie do kościoła w niedzielę. To mniej ważne - ważny jest moment próby i uważam, że ten egzamin zdałem. Ja również czekam na odpowiedzi od ciebie i ich jakoś nie otrzymuję (i znowu - hipokryto). Mamy inne spojrzenie na wiarę i mamy do tego prawo, choć ty moje spojrzenie krytykujesz, bo nie dopuszczasz myśli, że ktoś może być tak wolny w swojej wierze i ją interpretować na swój sposób, a jeszcze przy tym bezczelnie deklarować się katolikiem. Czyli jak przystało na sekciarskiego, protestanckiego pastora swojego małego, baptystycznego kościółka, w którym pierze mózgi swojej bezwolnej trzódce i nie pozwala jej myśleć samodzielnie. My w KK tego nie mamy, jesteśmy wolni i to cię boli. Twoje wyznawanie wiary jest przede wszystkim doktrynerskie, bo Ty nie próbujesz pokochać Boga, tylko za wszelką cenę chcesz go zrozumieć poprzez pisma, księgi i dokumenty. Owszem, tak też można, ale to wielka pycha myśleć, że można być równym Bogu i go do końca zrozumieć. Mogę się zaczytywać w księgach i dokumentach, aby sprostać drugiemu punktowi z twojej wyliczanki, ale zamiast tego wolę po prostu się pomodlić i przyznać przed Bogiem do tego, że nie jestem idealny. Ty z tego czynisz mi zarzut, bo trzeba być sztywnym doktrynerem, choć cała ta dyskusja pokazuje, że tobie też do tego daleko. Dla ciebie jako oszalałego protestanta, wg którego wiarę trzeba wyznawać tak, a nie inaczej, pewne rzeczy są niepojęte i takimi pozostaną. My jesteśmy wolni, a wy dalej stukajcie młotkiem w drzwi katedry, zostawiając te swoje karteczki :)

ocenił(a) film na 6
Wolfgang1984

Nadal czekam na merytoryczną odpowiedź.
A na razie podsumujmy fakty.
1. Nie jesteś katolikiem.
2. Masz zerowe pojęcie o rzekomo wyznawanej przez siebie religii (nie czytałeś Pisma Świętego, nie czytałeś Kodeksu Kościoła Katolickiego, nie przestrzegasz Słowa Bożego), a także masz zerowe pojęcie o protestantyzmie. Tu uwaga – to że dobrze znam protestantyzm nie oznacza, że jestem protestantem. Tak jak nie trzeba żyć w średniowieczu aby uczyć innych o średniowieczu. Albo nie trzeba być w Chinach aby wiedzieć dużo o Chinach.
3. Swoimi wpisami ośmieszasz siebie i swoje wyznanie i gorszysz innych katolików za co będziesz musiał odpowiedzieć przed Bogiem. No, ale pewnie Go zalejesz swoim słowotokiem i udowodnisz Mu, że wiesz lepiej.
4. Chrystus miał szczęście, że przyszedł do nas 2 tysiące lat temu. Gdyby przyszedł dzisiaj zrugał byś Go, że nie zna się na katolicyzmie.
5. Wydaje ci się, że długie, bełkotliwe wpisy zastąpić mogą argumenty.
6. Gdy brakuje ci merytorycznych argumentów (a brakuje ci ich cały czas) to próbujesz wmówić mi, że jestem protestantem podczas gdy nigdy tak nie napisałem. Z nas dwóch to ja bardziej jestem katolikiem (bo znam Pismo Święte, zapoznałem się Kodexem Kościoła Katolickiego, znam podstawowe prawdy wiary) a ty jesteś protestantem ze swoim lekceważeniem Słowa Bożego i nauki katolickiej.
7. Masz poczucie humoru, cytuję cię: „wypowiadam się jasno, rzeczowo, merytorycznie”. To było naprawdę śmieszne. Moje gratulacje.

Robert_K7

O właśnie to jest to, o czym piszę - ty znasz, wiesz, czytałeś pisma i kodeksy i dlatego uważasz, że jesteś katolikiem bardziej niż ja, bo dla ciebie jedynym wyznacznikiem katolicyzmu jest wiedza, jaką ktoś posiada. A ja ci tłumaczę - co dla ciebie jest kompletnie nie do przyjęcia - że wiedza nie jest jedynym, ani głównym wyznacznikiem katolicyzmu, a czasem nawet i żadnym. I to do ciebie zupełnie nie dociera, bo by ci zburzyło twój światopogląd. Bo co więc z babuleńką ze wsi, która tej wiedzy nie ma, a całe życie chodzi do kościoła? I na to pytanie już nie odpowiadasz. Uważasz, że lekceważę Słowo Boże - pierwszy raz widzę ten argument. Nie masz żadnych podstaw, aby tak pisać. A poza tym powtarzasz się katarynko, ale to nie znaczy, że masz rację. Przykro mi, może tak było w przedszkolu. Ponowne wklejenie pierwszych pięciu punktów, które już omówiłem, odbieram jako twoją słabość i bezradność. Nie musisz pisać, że jesteś protestantem - cuchniesz mi nim :) Jak ty mi piszesz, że nie jestem katolikiem, to ja ci będę pisał, że jesteś protestantem i to z tego nurtu sekciarskiego. I co, miło, jak ci ktoś coś wmawia? Hipokryto :) Zaraz odwrócimy role. Mówisz mi, że nie jestem katolikiem, a w gruncie rzeczy nawet nie potrafisz napisać dlaczego. Jeśli już podajesz jakieś słabe argumenty, to wykazuję ci bardzo dokładnie, że te argumenty dotyczą wielu takich "katolików" jak ja i takich osób jest bardzo dużo w KK i wszystkich ich musiałbyś włożyć do worka "nie-katolików". Ale to już przemilczasz, na te argumenty nie reagujesz, bo byś musiał napisać to, co tak naprawdę myśli każdy protestant - że 90% katolików tak naprawdę nimi nie jest i obraża Boga i oczywiście za to przed nim odpowie - protestanccy sekciarze uwielbiają straszyć potępieniem i bardzo łatwo im to przychodzi. Ty jesteś takim upierdliwym doktryniarzem, jak ktoś, kto by powiedział Felicjanowi Andrzejczakowi, aby ten zaprzestał śpiewania "Jolki", gdyż to nie on miał tę przygodę, którą wyśpiewuje, a autor piosenki, czyli Marek Dutkiewicz i żeby po prostu tego nie śpiewał i się z tym nie utożsamiał :) Wyobrażasz sobie kogoś takiego? No to ty jesteś właśnie kimś takim, ale w temacie wiary. Mówisz innym, kim są, a kim nie są. A co to dla mnie zmienia tak właściwie? I tak jestem lepszy od ateuszy, których oczywiście nie ruszasz, bo nienawidzą KK, a to protestantom bardzo pasuje. Ponadto - już jako człowiek - jesteś okropnym nudziarzem, bo nie stać cię na żadne porównania, przenośnie, czy przykłady. Niby jesteś taki oczytany, a nie używasz bogatego słownictwa, twój język jest okrojony, tracisz równowagę, jak coś nie idzie po twojej myśli, masz problem ze składnią i nie masz nawet poczucia humoru. Jesteś okropnym smutasem i sztywniakiem, zupełnie nieciekawą postacią z bardzo wąskimi horyzontami myślowymi. W moich oczach jesteś tym typem, któremu podaje się zły adres imprezy. Którego nikt nie lubi, bo ciągle się czepia szczegółów, słówek, gramatyki i wszystkiego, czego można się czepić, bo musi być super dokładny. Wracając do mojego poprzedniego przykładu - stoisz tym sąsiadom przy płocie i stoisz i nudzisz im, czyj teren należy do którego brata, choć oni celowo nie podzielili działki i traktują wszystko, jako wspólne. Ale liczy się twoje zdanie, bo masz "pisma", a tam napisane, gdzie leży granica i trzeba przestrzegać. Nudziarz i upierdliwiec.

ocenił(a) film na 6
Wolfgang1984


Nadal czekam na merytoryczną odpowiedź.
A na razie podsumujmy fakty.
1. Nie jesteś katolikiem.
2. Masz zerowe pojęcie o rzekomo wyznawanej przez siebie religii (nie czytałeś Pisma Świętego, nie czytałeś Kodeksu Kościoła Katolickiego, nie przestrzegasz Słowa Bożego). Bycie katolikiem nie polega tylko na deklarowaniu się jako katolik. Hitler też deklarował się jako katolik.
3. Swoimi wpisami ośmieszasz siebie i swoje wyznanie i gorszysz innych katolików za co będziesz musiał odpowiedzieć przed Bogiem. No, ale pewnie Go zalejesz swoim słowotokiem i udowodnisz Mu, że wiesz lepiej.
4. Chrystus miał szczęście, że przyszedł do nas 2 tysiące lat temu. Gdyby przyszedł dzisiaj zrugał byś Go, że nie zna się na katolicyzmie.
5. Wydaje ci się, że długie, bełkotliwe wpisy zastąpić mogą argumenty.
6. Nie znasz definicji słów „doktryna”, „hipokryta”, „katolik”, „protestant”, "merytorycznie".

Robert_K7

Znowu powtarzasz pierwsze 5 punktów, co jest raz - spamem, a dwa - pokazem twojej bezradności. W ogóle nie odnosisz się do tego, co napisałem, a sam oczekujesz, że będę tu dywagował o mądrych księgach - twoje niedoczekanie. I jeszcze jedna rzecz - jesteś sekciarzem, bo tylko sekciarze twierdzą, że mają rację i że tylko i wyłącznie oni będą zbawieni, a innych straszą Bożym Gniewem. Nawet mi nie napisałeś, czym ja tak naprawdę lekceważę Słowo Boże. Nasza wymiana zdań zostaje dla potomnych i może komuś się kiedyś na coś przyda. Ty niewiele z niej zrozumiałeś, choć moimi przykładami i porównaniami cię jednak zgruzowałem, marny i smutny typku. Więc cóż - chciałeś coś obalić, a skończyłeś na kopiuj-wklej panienko.

ocenił(a) film na 6
Wolfgang1984

Nadal czekam na merytoryczną odpowiedź.
A na razie podsumujmy fakty.
1. Nie jesteś katolikiem.
2. Masz zerowe pojęcie o rzekomo wyznawanej przez siebie religii (nie czytałeś Pisma Świętego, nie czytałeś Kodeksu Kościoła Katolickiego, nie przestrzegasz Słowa Bożego). Bycie katolikiem nie polega tylko na deklarowaniu się jako katolik. Hitler też deklarował się jako katolik.
3. Swoimi wpisami ośmieszasz siebie i swoje wyznanie i gorszysz innych katolików za co będziesz musiał odpowiedzieć przed Bogiem. No, ale pewnie Go zalejesz swoim słowotokiem i udowodnisz Mu, że wiesz lepiej.
4. Chrystus miał szczęście, że przyszedł do nas 2 tysiące lat temu. Gdyby przyszedł dzisiaj zrugał byś Go, że nie zna się na katolicyzmie.
5. Wydaje ci się, że długie, bełkotliwe wpisy zastąpić mogą argumenty.
6. Nie znasz definicji słów „doktryna”, „hipokryta”, „katolik”, „protestant”, "merytorycznie", „sekta”.
7. Jesteś mizoginem.
8. Jesteś dowodem na to jak miłościwy jest Pan Bóg wobec idiotów i głupota nie boli. Bo gdyby bolała, skonałbyś w męczarniach. A tak żyjesz sobie spokojnie i nawet nie wiesz, że jesteś idiotą.

Robert_K7

Zaciąłeś się. Spamujesz. Jesteś bezradny i poległeś i tylko to ci pozostaje. 8 punkt to też powtórka. A 7 punkt jest już kompletnie od czapy i wymyśliłeś go tylko dlatego, że nazwałem cię panienką, co tylko udowadnia, jak łatwo przychodzi ci wyciąganie kompletnie nieuprawnionych wniosków. Ty też żyj sobie spokojnie w swojej świadomości, jak to jesteś najlepszy, najmądrzejszy i jedyny godny zbawienia, bo poczytałeś księgi, a kilkadziesiąt procent katolików ich nie czytało i Bóg ich potępi, a ty będziesz stał obok i będziesz zacierał rączki, bo tak nienawidzisz katolików. Ale życie nauczy cię pokory i wtedy może wreszcie staniesz się prawdziwym chrześcijaninem. Zapłakana panienko.

ocenił(a) film na 6
Wolfgang1984

Nadal czekam na merytoryczną odpowiedź.
A na razie podsumujmy fakty.
1. Nie jesteś katolikiem.
2. Masz zerowe pojęcie o rzekomo wyznawanej przez siebie religii (nie czytałeś Pisma Świętego, nie czytałeś Kodeksu Kościoła Katolickiego, nie przestrzegasz Słowa Bożego). Bycie katolikiem nie polega tylko na deklarowaniu się jako katolik. Hitler też deklarował się jako katolik.
3. Swoimi wpisami ośmieszasz siebie i swoje wyznanie i gorszysz innych katolików za co będziesz musiał odpowiedzieć przed Bogiem. No, ale pewnie Go zalejesz swoim słowotokiem i udowodnisz Mu, że wiesz lepiej.
4. Chrystus miał szczęście, że przyszedł do nas 2 tysiące lat temu. Gdyby przyszedł dzisiaj zrugał byś Go, że nie zna się na katolicyzmie.
5. Wydaje ci się, że długie, bełkotliwe wpisy zastąpić mogą argumenty.
6. Nie znasz definicji słów „doktryna”, „hipokryta”, „katolik”, „protestant”, "merytorycznie", „sekta”.
7. Jesteś mizoginem.
8. Jesteś dowodem na to jak miłościwy jest Pan Bóg wobec idiotów i głupota nie boli. Bo gdyby bolała, skonałbyś w męczarniach. A tak żyjesz sobie spokojnie i nawet nie wiesz, że jesteś idiotą.

Robert_K7

Spamujesz. Przegrałeś. Leczysz i kwiczysz. I powiem ci prymusie, że nazwanie mnie mizoginem tylko na podstawie tego, że nazwałem cię panienką, dyskwalifikuje cały twój tok myślenia, a więc całą tę wyliczankę, którą tu przeklejasz. Uważasz, że jesteś pół-bogiem, a jesteś... panienką :)