Historia trzech dni spędzonych przez Marka Chapmana w Nowym Jorku. Trzech dni zwieńczonych zamordowaniem przez jego osobę Johna Lennona. Skromny film Jarretta Schaeffera przyciąga przede wszystkim za sprawą Jareda Leto, który dla roli gotów był przytyć 20 kilo - każda małoletnia emofanka powinna zapoznać się z tą pozycją, widok idola jest doprawdy, hmm..., imponujący. Całość zrealizowana została w beznamiętnym, paradokumentalnym stylu, jedyna "ekstrawagancja", na jaką pozwala sobie reżyser, polega na zastosowaniu retrospektywnej, czyli wszechwiedzącej, narracji z offu w wydaniu głównego bohatera. O dziwo, próba wejrzenia w umysł niezrównoważonego emocjonalnie mordercy wypada tu wcale nieźle - w trakcie seansu ani razu nie miałem poczucia, ze ktoś usiłuje mi wcisnąć jakiś spreparowany na siłę kit. Leto, abstrahując już od kwestii tuszy, gra dobrze, nazwisko Lohan z kolei miało już chyba jedynie być dodatkowym magnesem dla mas. Ogółem rzecz biorąc - obyło się bez większych rewelacji (ciekawe czy marzył się aktorski Oscar...), ot, kino na przyzwoitym poziomie, rzetelnie za to udokumentowane.