To po tej serii zachwytow teraz ja sie naraze wszystkim.
"Braveheart", który leciał w TV godzinę po zakończeniu filmu z
Costnerem, to świetny przykład, jak należy robić widowiska historyczne. "Robin Hood" jest podręcznikowym przykładem, jak tego robić nie wypada.
Wszystko, co mialem do powiedzenia.
_-^(@,@)^-_
Wzbudziłeś powszechne zgorszenie na forum. Aż wszystkich zatkało. A najbardziej naraziłeś się mnie! :P
Dla mnie "Braveheart" to raczej film średnio ciekawy, ponieważ dość wtórny. "Robin Hood: Książę Złodziei" jest może filmem lżejszym, bardziej z przymrużeniem oka, ale.. dla mnie stanowił lepszą rozrywkę niż produkcja pana i władcy Mela.
Możesz przedstawić jeden zarzut względem filmu z Costnerem? Tylko nie taki, że gościa nie lubisz, bo z tym się nie mogłabym kłócić.. sama za nim nie przepadam :P
Blablabla
Widze, ze najbardziej narazilem sie Tobie. Nikt inny nie protestuje :>>
Dam Ci trzy zarzuty wzgledem filmu z Costnerem: jest patetyczny, kiepsko zagrany a postacie sa nijakie.
A "Braveheart" jest piekielnie wtorny - praktycznie to samo wystawiali juz 700 lat temu w Szkocji...
P.S. Czemu "pana i wladcy Mela"? To nie wina Gibsona, ze jego film podobal mi sie bardziej niz Kevin Hood.
P.S.2. Costnera nie znosze, ale nie traktuj tego jak argumentu :>>>>
_-^(@,@)^-_
Nikt nie protestuje, bo ich zatkało!!
"Robin Hood" jest twoim zdaniem patetyczny, a "Braveheart" nie? Chyba mamy różne pojęcie tego słowa..
No dobra. Do kłótni wrócimy, jak odświeżę sobie w pamięci dzieło Mel G. Tzn lubię Gibsona, ale nie wtedy, gdy gra bohatera narodowego we własnym filmie.. "Robin Hooda" widziałam dość parę razy (ha! w epoce magnetowidow mialam go nawet na kasecie!!), do "Bravehearta" dałam się skusić tylko raz. To chyba też o czymś świadczy..
Pjotroos, znów się nie zgadzam, ale znów szanuje Twoje zdanie.
Ani Robin Hood, ani Braveheart nie są to jakieś wybitne filmy. Obydwa sę pełne patosu, reżyseria stoi na przyzwoitym poziomie, podbnie jak scnariusze. Historię Wallace'a cenię za najlepsze bitwy, jakie było mi dane oglądać.
Pozdrawiam, Szymek.
hej no ta ostatnia scena jak zupelnie oststnia w filmie jak braciszek Tak czy Tuck obojetnie ... wiecie o co chodzi na pewno wystarczy na to spojrzec i juz mamy recenzje tego filmu debilizm ratuje go muzyka z Braveheart sie nie moze rownac w zaden sposob - Ary
Nie mam zstrzeżeń do gry Kevina Costnera w tym filmie, facet gra naturalnie, a nie sztucznie jakbym miał patrzeć na styl gry innych aktorów jak choćby Bena Afflecka jego popisy aktorskie nie robią na mnie wrażenie gra sztucznie i tyle, ale Costner ????. Widziałem z nim mase filmów fakt że te nowe nie są takie jak filmy z lat 80 i 90. Ale gdy oglądałem "Nietykalnych" czy "JFK" widziałem osobe która idealnie wcielała się w daną postać, czy to był prokurator okręgowy czy ochroniarz odgrywał role idealnie, wyglądał naturalnie grając daną postać jakby znał dany zawód, i robił w tym od dawna.
Co do filmów "Robin Hood" a "Waleczne Serce" no cóż oba maja fragmenty humorystyczne, oba opowiadają o wolności bo zarówno Szkoci jak i zwykli biedacy angielscy chcą być wolni ( może "Robin Hood" tak tego dokładnie nie pokazuje ale również dochodzi do terrorów ze strony wojsk Szeryfa Nottinghama i ci biedacy też chcą być wolni ). Ale oba mają inny koniec "Robin Hood" ma happy end, czego nie można powiedzieć o "Braveheart" tu zakończenie ma forme dramatu, podobnie jak "Gladiator". Napewno nie opowiem się przeciwko Costnerowi bo to cholernie dobry aktor, a "Robin Hood" to bardzo dobry film, ale masz swoje prawo do krytyki, chociaż inni mają zupełnie inne zdanie niż twoje.
Wtrącam sie , choć dużo było powiedziane ..........
nie chciałbym sie powtarzać , i odsyłan do komentarza który zamieściłem ..............ale jedno nie ulega wątpliwości , a to mianowicie , że porównanie Robin Hooda do BraveHearta nie może mieć jakiegokolwiek miejsca gdyż oba te filmy dzieli przepaść czasowa (niezbyt wielka ale jednak) , a raczej Mela Gibsona podejrzewam o inteligencję , więc raczej nie chciał powielać błędów które popełnił poprzednik ..............
no i pytanko ..............w którym momencie Robin Hood jest patetyczny ? , bo BraveHeart jest tym przesycony ....i choć zmusza do myślenia taki zabieg ........to wiadomo ......co za dużo to niezdrowo ......
pozdro ..................HO
Ja mam tyle do powiedzenia, ze tych filmow porownywac nie wypada. Nie wiem skad wpadles na taki pomysl.
Ale ludzie mają problemy, mi się oba filmy podobały. Nie wiem, po co je porównywać, są przecież zupełnie różne. "Braveheart" jest trochę za bardzo patetyczny, a Gibson to już chyba urodzony męczennik, za Costnerem też nie przepadam, ale obydwa filmy oglądałam z przyjemnością. Grają w nich tez inni aktorzy, a Freeman w Robinie jest super.
Ale ludzie mają problemy, mi się oba filmy podobały. Nie wiem, po co je porównywać, są przecież zupełnie różne. "Braveheart" jest trochę za bardzo patetyczny, a Gibson to już chyba urodzony męczennik, za Costnerem też nie przepadam, ale obydwa filmy oglądałam z przyjemnością. Grają w nich tez inni aktorzy, a Freeman w Robinie jest super. No i świetna muzyka.
Jak mozna porównywać"Braveheart" z " Robin Hood'em" ??
Przecież to zupełnie co innego tyle ze dzieje się na terenach Anglo-Szkocji... Roobin Hood to film legendarny a Braveheart historyczny... przeciez nie wiadomo czy Robin Hood naprawdę żył !!!
Powracam do dość starego tematu ale jak czytałam go to zebrał się we mnie gniew i muszę coś powiedzieć :P Moim zdaniem można Bravehearta porównywać z Robin Hoodem, bo nie patrząc jest to jednak podobny styl filmów.
po pierwsze nie wiadomo czy Robin Hood jest legendarny czy historyczny bo są duuuuuuże spory na ten temat. Mówisz, że Bravheart jest historyczny, ale nie wiem czy czytałeś prawdziwą historię Williama Wallesa, bo w prawdziwej to praktycznie wszystko co przedstawiono w filmie jest kompletną bzdurą! Więc jak można go nazywać historycznym?! Jak co to jest wiele na ten temat dowodów i ogólnie programów historycznych. Robin Hood wiadomo, że w tym filmie jest historią zmyśloną, bo ani legendy ani książki nie mówią o takim rozwinięciu akcji, ale jednak moim zdaniem film jest bardzo dobry. Wracając do tematu Robin Hood mit, cóż są papiery itd., że żył, ale pomimo wszystko nie jest to do końca wiadome...więc, może film opowiada o bohaterze historycznym może nie. William Walles w tym filmie też można powiedzieć, że jest zmyślony, bo wcale nie był taki bohaterski jak go przedstawił Gibson. A jednak film bardzo dobry. Ogólnie bardzo lubię oba filmy więc z nikim się nie kłócę :D Pozdrawiam!!!
a czego sie spodziewales kolego, po panience ktorej bożyszczem jest "szach-mat rukh khan", kapiace łezki z bollywood, sciaganie majtek przez głowe na pozłacanym dywanie itp bajki. Wallace czy Willas, przecie dla niej nie ma roznicy. Co do Ksiaze Złodziei- jest to świetny film, magiczna anglia, klimat lasu i walki z tyranem.
...Za to Braveheart jest NAJLEPSZYM filmem jaki kiedykolwiek ujrzał światło dzienne. a pisanie ze tresci w filmie byly bzdurne, bo mijały sie z prawdą jest kompletnie bez sensu. To nie biografia. Later.
Z Bravehearta podobala mi sie tylko muzyka reszta bzla nudna i patetyczna, nie lubie gibsona bo on lubi przemoc (lubie horrory, ale jego spojrzenie na pewne sprawy przyprawia mnie o mdlosci) a robin hood z costnerem (za kolesiem nie przepadam) byl swietny - lekki i zabawny