jak to jest, że film miał premierę ponad rok temu na festiwalu w Kanadzie (i tylko tam) a potem dopiero teraz na dużych i małych ekranach. Jaki jest cel tego aby przez ten rok czasu sobie leżał i nie zarabiał?
Czasem wersje festiwalowe potrafią się różnić od ostatecznych. Mimo wszystko to są wyjątkowe pokazy. Jest taki jeden film, który nazywa się „5-25-77” lub inaczej "'77" - świetny przykład tego, że film może być pokazywany przez lata na festiwalach, a nie w szerszej dystrybucji.
Jakby po pierwsze - nie każdy ma Netflixa ;)
W USA to np. norma, że filmy produkowane przez streamingi są grane w kinach. Czasem to kwestia wymogów jakiegoś konkursu - że film musi być grany w kinie. W Polsce np. mnóstwo filmów, które trafia do dystrybucji, to filmy, które w USA np. są dostępne na platformach w dniu premiery kinowej. Co w tym złego?
Takimi prawami po prostu rządzi się dystrybucją filmową. Czasem Netflix wykupuje prawa do dystrybucji danego filmu na całym świecie, a czasem tylko w USA. Filmy takie jak Przedszkolanka, Hit Man, Córka czy Obsesja miały wykupione prawa do dystrybucji tylko w USA przez Netflixa, w innych krajach były wykupione przez dystrybutorów kinowych. Więc w USA leciały na Netflix a poza USA w kinach. Tak też jest właśnie z filmem Randka w ciemno. Podobnie będzie z Marią i Emilią Perez. W USA dostaną od razu na Netflix, reszta świata będzie oglądać w kinach. A czemu na przykład rok od premiery festiwalowej? Decyduje o tym dystrybutor kiedy wypuści film. Może parę miesięcy po festiwalu a może rok czy nawet dwa lata po. I dystrybutor taki jak Netflix płaci sporo za prawa, więc jeśli zdecyduje się na emisję po roku to zagraniczni dystrybutorzy kinowi muszą czekać z premierą rok, mimo że kupili prawa wcześniej, bo Netflix jako amerykański gigant ma specjalne traktowanie i inni nie mogą pokazywać danego filmu przed nim. Co najwyżej może być jedynie różnica kilku miesięcy premiery przed Netflixem jeśli się ugadają. Pozdrawiam.
Zgadza się. Dodam tylko że jak już Netflix kupił np. Woman Of The Hour, to musiał zaplanować jakąś sensowną datę premiery dla tego filmu - chyba łatwo się domyślić, że mają ułożony i w miarę przemyślany line-up na kilkanaście miesięcy do przodu. Poza tym w Netflixie ten film nie zarabia w normalnym znaczeniu tego słowa, bo nikt nie kupuje tam dostępu jednorazowego do filmu. Netflix to SVOD a nie TVOD, musi dbać o atrakcyjny "content" cały czas, żeby subskrybentowi ciągle dostarczać coś ciekawego. Wrzucanie wszystkiego na raz nie spełniłoby takiej roli.