Widzę, że sporo osób ma problem ze zrozumieniem o co chodziło. Poniżej mały skrót ;)
Barman(A) gada z młodym facetem(B), który opowiada mu historię z czasów gdy był kobietą(C) - przed operacją. Dowiadujemy się, że (B) pochodzi z sierocińca i jedyny miły etap życia to gdy poznał przed laty jako kobieta(C) pewnego faceta(B), który był idealny. Ten jednak zniknął bez śladu zostawiając (C) w ciąży. Dziecko(D) zostaje porwane ze szpitala i trafia do sierocińca. Barman(A) wprowadza (B) w swój świat aby go zwerbować do organizacji podróżującej w czasie aby zapobiegać tragediom a najważniejszym zadaniem jest złapanie zamachowca(E). Barman(A) musi przeprowadzić werbunek młodego(B) aby samemu odejść na emeryturę ale urządzenie mające mu wymazać wspomnienia nie zadziałało i tak oto kontynuuje on śledztwo i odnajduje zamachowca(E), który okazuje się nim na emeryturze. Zamachowiec(E) przenosi się wciąż w czasie aby zabijać osoby, które powodują jakieś katastrofy. Jego działania powodują jednak, że organizacja wysyła (B) za nim w pościg.
A=B=C=D=E a w skrócie bohater jest swoim własnym ojcem i matką. Sam się tworzy i sam się niszczy prawdopodobnie od wielu wielu lat w pętli czasu. Pozostaje zagadką czy właśnie nie o to chodzi organizacji, która nie wydaje się być smutna z powodu działania (E) a nawet jej lider mówi, że to dzięki niemu tak daleko zaszli.
Cała historia z punktu widzenia teorii podróży w czasie jest równie paradoksalna co i inne. Skoro i tak wszystko jest czysto teoretyczne, to czemu by tego tak nie zamotać? :) Zwłaszcza, że to zupełnie nowe podejście do tematu i pozostawia efekt "WoW".
jest tak jak mówi byczus230, prawdopodobnie przez traumatyczne przeżycia jaką jest sama zmiana płci i kradzież dziecka ten obraz jej się zatarł i został wyparty z świadomości. Coś tam niby dzwoniło ale nie wiedziała w którym kościele. Faktem jednak jest że jest to lekki błąd logiczny i mocno naciągane i reżyser mógł lepiej wyjaśnić tą kwestie.
John mówi do barmana: "Dziwne. Zawsze, gdy widziałem swoją nową twarz przypominał mi się bydlak, który zniszczył mi życie", tak więc widział podobieństwo.
Nurtuje mnie jedna myśl.Czy też widzicie podobieństwo między Johnem(barmanem) a Robertsonem , jak by Robertson był starszą wersją Johna.Postarzała twarz,wąsik, zapalony papieros w jednej ze scen tak znikąd.A John to Robertson i sam nadaje sobie cel, którym jest unicestwienie samego siebie.
Jedno całkowicie nie ma sensu. Mianowicie to dziecko, które to niby jest podrzucane do sierocińca nie może być nim, gdyż jako człowiek musiał mieć swój początek i fizycznych rodziców. Nie mógł się nagle pojawić niewiadomo skąd :D Nielogiczne to jest.
Dla mnie jeszcze jedna rzecz nie ma sensu, a mianowicie jak on zmianie plci został agentem? Tego nie kumam.
Zacznijmy od poczatku. Sierociniec, pojawia się dziecko. Dziecko dorasta, staje się piękną kobietą. Pierwsza próba dostania się do agencji - nie udana. Kobieta zachodzi w ciążę. Znika dziecko. Operacja. Staje się mężczyzną. Jko mężczyzna próbuje po raz drugi dostać się do agencji - nie udaję kolejny raz. Wyjeżdza do Nowego Jorku. Zaczyna pisać. Ląduje w barze i uwaga ... spotyka siebie starszego, po operacji twarzy. Spotyka siebie - agenta!!!. Jakim cudem w przyszłości stał się agentem, skoro po raz drugi odrzucono jego podanie???
Z tej racji, że nie udało mu się po raz drugi dostac do agencji, to wziął się za pisanie. Nigdzie w filmie nie powiedziano czy próbował po raz trzeci czy coś innego. Jeśli zatem nie próbował więcej, to nie mógł zostać agentem, a więc nie mógł się w przenieść w czasie by spotkać siebie w barze, by przenieść się nastepnie w czasie by spotkać siebie jako kobietę i zapłodnić ją. By pętla mogła zostać zamknięta i by cykl mógł się odbywac bez końca, to musiał zostać w przyszłości agentem.
Pomóżcie mi to zrozumieć, bo albo popełniam gdzieś błąd, albo nieuważnie obejrzałem film;)
NOrmalnie ;p pomyśl sobie że płynie rzeka.....
płynie po prostej lini, ale potem robi kółko. Odcinasz dopływ wody i potaje okrąg w którym kręci się woda.
http://screenshooter.net/100108644/kocsfan
Jak na zdjęciu niebieskie woda, czerwone odcięcie dopływu wody.
Chodzi o to że ktoś poprzez zmienienie historii wpadł w takie koło powtarzających się czynności. Dla bohetra/ki filmu czas się nie przesuwa( dopływ rzeki został odcięty)
Powiedzmy, że Ty będziesz mieć wehikuł i wykradasz siebie rodzicom i umieszczasz w domu dziecka, potem po 20 latach znowu się przenosisz i werbujesz samego siebie do wykradnia ,,jakiegoś" dziecka i umieszczania go w domu dziecka-potem już tylko zabijasz samego siebie w jakimś zadaniu. Tworzy się krąg wydarzeń który trwa bez końca....
W filmie dodano wiele zmiennych więc ja bym to widział tak
http://screenshooter.net/100108644/qmnxcov
Te niebieskie to punkty zwrotne jak wykradanie dziecka i zabójstwo samego siebie. Oczywiście takich zmiennych w filmie jest więcej więc zauważ że ten okrąg powstał poprzez zapętlające się ósemki....a co jakby zrobić z tych ósemek okrąg zapętlających się ósemek ? ( czyli użyć do rysowania czcionki zrobionej z ósemek)
Fajne rysunki heh;)
Ok, wszystko fajnie i pieknie, ale wyjaśniłeś mi powstanie pętli. Powstania pętli nie neguję, wiem jak powstała i akceptuję pętlę w pełni jej pętlowatości;);)
Ja zadalem pytanie : jakim cudem glowny bohater został agentem? Zatem jeszcze raz od początku:)
Jest sobie zycie. Życie się rozwija. Powiedzmy, że w wieku 18 lat próbuje zostać agentem. Nie udaje się. Życie toczy sie dalej. Dziecko, zmiana płci. Załóżmy, że w wieku 25 lat podejmuje druga próbe zostania agentem. Nie udaje się. Życie toczy sie dalej. Zaczyna pisac teksty do czasopism. Powiedzmy, że w wieku 30 lat idzie do baru i spotyka siebie starszego mającego np. 35 lat i będącego agentem. W tym miejscu rozpoczyna się pętla. Po twojemu nastepuje odciecie wody do rzeki;)
Pytanie:
1. Skad sie wział bohater w wieku 35 lat jako agent, skoro jako 30 latek po 2 probie nie został agentem?
Nic nie bierze sie z powietrza, nawet pętla musi miec poczatek i czynniki skladowe, ktore ja zapoczatkuja. Mamy jeden składnik w postaci 30 letniego bohatera w barze, ktory zaraz zostanie zwerbowany przez siebie samego. Wyobraź sobie, że nie dochodzi do zapetlenia. Do baru wchodzi 30 letni bohater, Za barem stoi ktos inny,ten drugi starszy barman, ale nie on sam z przyszlosci. Wypija drina i wychodzi. Powstaje pytanie: jak zatem został agentem? Probował po raz 3? Najwidoczniej musiał, ale to tylko domysł. Wtedy mogłby przeniesc sie w czasie do baru, zostac barmanem i zapetlic swoje zycie werbujac siebie jako agenta. I od tego momentu dowiadujemy się, że werbował w nieskonczoność sam siebie, zmieniając prawdziwa historie zostania agentem. Inaczej, bez takiego ciagu logicznego, nie jest mozliwe zapetlenie tej historii w taki sposob w jaki przedstawił ja rezyser. No chyba, że istniały dwa równoległe swiaty itd itp... itp itd... ale o tym nie było mowy;) Lub, powtorzę sie po raz kolejny - ja popełniam gdzieś bład w rozumowaniu??;)
ale odpowiedź masz powyżej ;p
Ciotkaklotka powinna cię naprowadzić
"Jedno całkowicie nie ma sensu. Mianowicie to dziecko, które to niby jest podrzucane do sierocińca nie może być nim, gdyż jako człowiek musiał mieć swój początek i fizycznych rodziców. Nie mógł się nagle pojawić niewiadomo skąd :D Nielogiczne to jest."
Odcięcie rzeki jest w innym miejscu niż sądzisz, tyle.
Moim zdaniem, w prawdziwym niezapętlonym świecie ( czyli nie z oczu bohatera) historia mogła się potoczyć na milion sposobów.....aż nastąpiło owe zapętlenie.
Np Robertson zapoczątkował zapętlenie bo to on pierwszy wykradł RODZICOM dziecko które w przyszłości zostanie terrorystą. Zrobił z niego agenta który zwariował i też w odpowiednim czasie miał nieodpartą pokusę wyrównać bilans istnień ocalonych. Dalej już było to co w filmie czyli nie udane próby zapobiegnięcia owych zamachów.
Musiałbym chyba jeszcze raz oglądnąć film, bo coś mi mówi że te daty do których on skacze i owa liczba 53 lata ( granica cofania) mają kluczowe znaczenie.
Hmmm sam się już gubię... bo skoro on powiedzmy w wieku 30pare lat kończy PRACĘ w roku w którym on sam w wieku 50paru lat dokonuje zamachu i udaremnia ten zamach !!
To oczywiste jest że film kończy się trochę happy endem.... bo w roku z wycinek gazetowych zamachu nie będzie- tylko prawdopodobnie jakieś 20 lat później jak 30paruletniemu mordercy samego siebie odbije szajba jak sam mu powiedział.
Ja swojego czasu dużo filmów obejrzałem o podobnej tematyce, jak chcesz to mogę pogrzebać i podać jakieś ciekawe..... Jestnp taki z 2004 roku Primer (Wynalazek) Tego nawet nie próbowałem ogarnąć co i jak, bo moje zwoje by tego nie wytrzymały ;p
Fabuła tak się prezentuje ( bez spojlera):
http://cdn.unrealitymag.com/wp-content/uploads/2011/09/primer-chart.jpg
Fabrycy: Nie starał się 3 raz. Zwerbował go on sam (starszy) zaraz po zabraniu go od dziewczyny. Przeniósł go do Agencji.
Film jest dobry, bawi się konwencją, a nawet ją w pewnym sensie parodiuje, ale nie jest arcydziełem światowej kinematografii. Albo każdy film, który się Tobie spodoba oceniasz na 10/10 (co jest cechą najmłodszych), albo w tym przypadku po prostu się zapędziłeś.
Jakie wyjaśnienie fabuły? Co tam jest do wyjaśniania? Jeśli ktoś nie zrozumiał fabuły to niech lepiej dalej ogląda Trudne Sprawy. Rozumiem, że można wyjaśniać fabułę takich filmów jak Primer... W tym filmie wszystko podane jest jak na tacy. Scenarzysta traktował widzów jak dzieci. Ktoś kto oglądał już kilka(naście) thrillerów bardzo zawiedzie się na tym filmie.
Jane urodziła Jane, lecz to nie była ta sama Jane. Nie wiem jak ci to wytłumaczyć, ale chyba najprościej będzie na przykładzie. Ania rodzi Basię, która gdy dorośnie wygląda identycznie jak Ania. Następnie Basia rodzi Celinę, która wygląda identycznie jak Basia itd. Wydawać by się mogło, że dziecko za każdym razem będzie wyglądać inaczej, ale przecież ojciec jak i matka mieli tych samych rodziców. Tak więc jeśli dziecko gdy dorośnie zajdzie w ciąże ze sobą samym płci męskiej urodzi dokładnie tak samo wyglądającego człowieka. Można by powiedzieć klona.
Ja z kolei nie bardzo rozumiem czego tu nie rozumieć?.
Tylko dla mnie film wydał się prosty i mega przewidywalny ?
Już w połowie filmu było widać że chodzi o jedną tą samą osobę. Do tego te powtarzane teksty o wężu łykającym swój ogon..
ogolnie tak samo zrozumialem. ale jest jeszcze cos. w pewnym momencie glowny bohater (barman) seplenil w bardzo podobny sposob jak robil to pan robertson, czy zwrociles na to uwage?niby wszystko sie zgadza tak jak to stresciles, ale sie zastanawiam czy jeszcze cos bylo w tym filmie czego nie zauwazylismy, albo ja nie zauwazlem
hej
odpowiem na 2 pytania ciągle się tutaj przewijajace
1. Skad sie wział bohater w wieku 35 lat jako agent, skoro jako 30 latek po 2 probie nie został agentem?
Autorem tego pytania jest Fabrycy.
Odp.: No przecież sam siebie zwerbował w barze.
2. Skąd się wziął główny bohater? z nicości?
Autorem tego pytania jest ziutek11113.
Ojcem i matką głównego bohatera jest on sam. Dla mnie to też jest nie do ogarnięcia. Nie jest to zgodne z ludzkim zdrowym rozsądkiem, ale w świecie fizyki jest masę rzeczy (teoria kwantów i relatywistyka), które nie sposób ogarnąć umysłem. Nie piszcie więc, że skoro czegoś nie rozumiecie to automatycznie jest to niemożliwe. UWAGA SPOJLER TERMINATORA. DOKŁADNIE TO SAMO STAŁO SIĘ W TERMINATORZE. John z przyszłości wysyła swojego kolegę, który zapładnia jego matkę i staje się ojcem Johna. I nikt nie mówi, że Terminator jest beznadziejny. I nikt nie zadaje pytań takich jak to, na które próbuję odpowiedzieć. I nikt nie odrzuca całego filmu.
Pozdrawiam i liczę na odpowiedzi, bo fajnie byłoby tę dyskusję kontynuować. Może ktoś mądry będzie potrafił to wytłumaczyć tak, żebym i ja zrozumiał.
Chyba się nie zrozumieliśmy :D jeszcze przed wynalezieniem podróży w czasie, musiał skądś się wziąć ten koleś, ktoś go musiał urodzić :D nie mogło się to zacząć po prostu tak toczyć jak w filmie :D
Bo to jest bez sensu :)
Hej. Chyba jednak mamy problemy ze zrozumieniem się. Stosując Twój tok myślenia to kto był ojcem Johna Connora zanim podróże w czasie zostały wymyślone.
A wracając do tematu to sądzę, że główny bohater postrzega czas zupełnie inaczej niż my. Zupełnie inaczej wygląda dla niego chronologia wydarzeń. W sumie to nie wiem, które ze zdarzeń jego zdaniem było wcześniejsze: to, że się urodził czy to , że został do sierocińca podrzucony. Równie dobrze może uznać powyższy problem za pozbawiony sensu. Podobnie z resztą odpowiedź na zadane przez Ciebie w poprzednim poście pytanie.
3m się
Jego ojcem i matką mógł być ktokolwiek, a historia do wynalezienia wehikułu zupełnie inna od przedstawionej w filmie. Problem pojawia się wraz z wynalezieniem wehikułu, który tworzy nową rzeczywistość i ją zapętla. Nasz bohater jest elementem pętli, a jego działania to tylko przykład tego paradoksu. Gdyby ten nasz antagonista i protagonista w jednym :D był wstanie zmienić bieg historii i przerwać pętlę to istnienie tego wehikułu czasu, który de facto stworzył tą pętlę nie byłoby możliwe. CZYLI nasz bohater nie może nic zmienić i nigdy tego nie zrobi, bo na tym polega ten paradoks :D Właściwie to ten wehikuł nie tworzy samej pętli, a cały nowy miniświat w postaci pętli, a nie linii prostej (jak biegnie rzeczywistość w naszym mniemaniu). Z każdym wysłanym agentem w przeszłość tworzy się nowy świat z nową pętlą, który nie ma i tak wpływu na rzeczywistość. Ci ludzie są tak jakby wymazywani z prawdziwego świata i nie mają na niego żadnego wpływu po użyciu maszyny.
Czyli w skrócie: Bohater zabija - siebie, matkę, ojca, dziecko, agenta, morderce, mentora, rekruta :D
Dla którzy nie rozumieją jak powstało dziecko musicie zrozumieć że przed postaniem pętli urodziło się normalnie dziecko które miało normalnych rodziców ,ale późniejsze przenoszenie się tego dziecka w czasie doprowadziło do tego że stał się swoja matka i ojcem.
hhehe.... najlepsze jest to w tym filmie że Robertson to Fizzle Bomber, który nie został Fizzle Bomberem........................................................................ ................................................................................ ................................................................................ ................................................................................ ................................................................................ ................
Dobre.....
Zakończenie filmu mnie rozczarowało, w dalszym ciągu nie rozumiem co twórca miał na myśli. Analizuje to od kilku godzin i wasze odkrywcze wypowiedzi uspokajają mnie tylko na chwilę. Wiele z was przypomina tu o incepcji Nolana - nie porównywałabym do siebie filmu spójnego logicznie z filem, w którym absurd goni absurd.. "Przeznaczenie" ogląda się przyjemnie, naprawdę po kilkunastu minutach filmu nie chce się odpuszczać tej historii i do momentu w którym okazuje się, że główny bohater jest sam sobie dziadkiem, ojcem, matką, swoim dzieckiem i przy okazji może wujkiem i ciotką wszystko jest na wysokim poziomie, niestety czar pryska. "Co było pierwsze jajko czy kura?" Kogut? Kogut przecież sam siebie nie zapłodnił i nie zniósł jajka, z którego wykluwa się kura, która kilkakrotnie cofa się w czasie żeby zapłodnić koguta. Historia nie jest spójna logicznie, połączenie losów bohaterów byłoby bardziej zrozumiałe, gdyby jednak John i Jane były dwiema różnymi osobami.
Zakochać się w samym sobie sprzed lat, po czym się zapłodnić - nie kupuje tego, tymbardziej, że JOHN wiedział, że będzie widział JANE o ileś tam lat wcześniej - absolutnie głupie.
Szkoda, bo myśłałam, że znajdę tu odpowiedź na nurtujące mnie pytania, a okazuje się, że ich po prostu nie ma. Ktoś wpadł na jakiś pomysł, który miał być paradoksem, a stał się absurdem.
Wydaje mi się ze z takiego, można powiedzieć kazirodczego, związku, według praw Mendla, urodziłoby się dziecko upośledzone. Powiedzcie, proszę, że nie mam racji bo psuje mi to cała logikę tej pętli.
Prawo Mendla nie opisuje sytuacji, w której dwa identyczne organizmy, płodzą trzeci identyczny, dlatego że takie numery w przyrodzie nie występują. Jak znajdziesz przypadek, gdy dwa bliźniaki jednojajowe płodzą trzeciego, tzn. jedno wypuści identyczny plemnik, z którego powstało, a drugie identyczną komórkę jajową, z której powstało i z tego powstaną identyczne - trzeci i czwarty bliźniak, oba jednojajowe, to będzie można mówić o pewnej analogii.
Także... nie masz racji.
Całość ogarniam, ale jedna rzecz mi nie pasuje. Dziecko zostaje wykradzione ze szpitala i podrzucone do sierocińca. Dziecko to zostaje poczęte w momencie, gdy Jane spotyka się z Johnem.
Natomiast pod koniec filmu, gdy akcja zostaje powoli wyjaśniana John (już po dłuższym stażu jako "skoczek", po operacji twarzy), kradnie owe dziecko i potem udaje się na ławkę, gdzie czeka na Johna, który siedzi na drugiej ławce z Jane. Więc tutaj nagle dziecko zostało tak jakby poczęte o wiele wcześniej. Mógłby ktoś mi to wyjaśnij, bo złapałem Mind Fu*k'a
Fabuła bardzo fajna, jedynie aktorka grająca młodą bohaterkę i bohatera się średnio nadaje, bo jest zupełnie inna niż wersja po wypadku.
Film mi się bardzo podobał, lubie takie galimatiasy, ale jednego nie rozumiem, dlaczego główny bohater na etapie opowieści w barze, gdy był już facetem, wciąż poszukiwał gościa, który go zostawił w parku? Powinien skojarzyć po wyglądzie, że tamten pan w którym się kochała wyglądał identycznie jak ona teraz. :D
No dobrze ale mało kto poruszył tutaj wątek tego przeszczepu twarzy. Dlaczego wysłany w przeszłość obojniak by ocalić bombera, po powrocie do teraźniejszości dostaje od swoich szefów twarz Ethana Hawka? O co tu chodzi?
Eeeee, ale nic nie wyjaśniłeś. Skoro John nie chciał być Bomberem to dlaczego podłożył bombę? Na końcu filmu mówi, że nigdy tego nie zrobi. A dlaczego nie uciekał i dlaczego chciał powiedzieć co będzie robił jutro skoro wiedział że się wtedy zabije? Film jest bez sensu i dlatego nie ma końcówki. Bo nie dało się jej logicznie nakręcić ani wytłumaczyć.
Poza tym film przez pierwszą godzinę jest potwornie nudny. To jest dramat psychologiczny jedynie z zakręconą końcówką. Przez większość czasu zmusza do słuchania wynaturzeń o problemach zmiany płci. A do tego jest do bólu przewidywalny. W chwili gdy barman zaczyna gadać z chłopakiem oczywiste staje się, że to chłopak jest Bomberem bo inaczej rozmowa nie miałaby znaczenia. W chwili gdy Jane spotyka chłopaka oczywiste staje się, że on to ona, co automatycznie prowadzi do jedynej sensownej konkluzji, że jest on też barmanem, jeśli przypomnimy sobie zmianę twarzy z początku filmu. Czyli kiedy akcja zaczyna nabierać tempa w końcowych minutach to wszystko jest już jasne. Oczywiście poza zakończeniem, ale tu się okazuje, że zakończenia nie ma. Film się urywa... Pomysł ciekawy, ale kompletnie nie wyszło. Film rozczarowuje i na początku i na końcu. Radzę przemyśleć swoją ocenę.
Film ma końcówkę, w pralni wywiązuje się między nimi rozmowa i ten starszy już jako bomberman :) wyjaśnia mu że jeśli go zastrzeli zrozumie dlaczego będzie podkładał bomby i w ten sposób zapętli się czas i nic się nie zmieni, a ten go zastrzelił poleciało parę wspomnień i w tedy zrozumiał :) i fruuu tak powstał czokapik. Dla mnie reżyser tak pogmatwał ten film że pewnie sam nie zauważył że ten film nie ma sensu no ale cóż :)
moim zdaniem chodzi o agencje dlaczego agencje bez nadzoru pozwolila dezaktywowac urzadzenie, Robertson wiedzial ze nie zadziala dlatego zostawil wskazowki odnosnie bombiarza chcial jego smierci bo wykonal zadanie to agencja potrzebowala bombiarza pozwalala na tak wiele skokow chciala by dostal psychozy i stal sie zamachowcem chciala by Jane rodzila sie na nowo az do perfekcji dlatego nie bylo pokazanego pierwszego 'zaciagniecia sie" do agencji gdyz to agencja nadwszystkim stala
Pierwszego zaciągnięcia się nie było pokazane gdyż nie jest to mozliwe do zrealizowania logicznie.
A masz rację że dla agencji działanie bombiarza było OK - bo dostawała fundusze na pracę w próbach schwytania go, podobnie jak CIA i inne służby USA przez 10 lat dostawały kase na ściaganie jednego człowieka - Osamy.
hahaha ja właśnie miałam takie WOW na końcu, bo przecież to wydawałoby się niemożliwe ,ale przecież TE PODRÓŻE W CZASIE XD
Mnie nurtuje jedno :) skad John wiedzial, ze nie strzela slepakami. Jane mu przeciez nie powiedziala...