Film kończy się gorzej niż zaczyna, ale to żadna nowość. Chyba że kończy się fatalnie, co niestety ma tu miejsce. Reżyser wprowadzający do pop kultury Brosnana i Craiga w rolach Bonda, nakręcił przyzwoicie wyglądający film, który w miarę postępów fabularnych staje się coraz głupszy. Niektórzy uznają, że jest akcja i można się zrelaksować, ale zawsze powtarzam, że taniej jest w tym celu nakręcić porno.
Są w tym filmie rzeczy przyzwoite, np Michael Keaton jako czyściciel - erudyta. Dobrze się spisuje tytułowa protegowana, aczkolwiek momentami powątpiewać należy w jej jakoby świetne wyszkolenie, gdyż popełnia zbyt wiele gaf po drodze.
Poza tym jednak idiotyczne jest zawiązanie akcji, które trochę wygląda tak, jakby kucharz przypalił tosta w swoim mieszkaniu i na wszelki wypadek zaczął mordować sąsiadów na wypadek, gdyby to widzieli i zagrozili jego reputacji. Zupełnie nieprawdopodobne jest wszystko związane z postacią graną przez Samuela L. Jacksona. Głównie zaś to co zdarzyło się w łazience i wszystkie tego konsekwencje. A jest w tej postaci materiał na figurę nieoczywistą i kontrowersyjną. Więcej bez spojlerów się nie da...
Jeśli dodać zupełnie niesatysfakcjonującą końcową konfrontację, kilka trudno zrozumiałych scen po drodze (np scena seksu, no proszę..., albo masakra w celi, do której nie wiadomo dlaczego dochodzi w ogóle ale też dochodzi tak późno), pozostanie bardzo sprawnie zrealizowany film o niczym, pozbawiony sensu i marnujący czas widza i pieniądze producenta. Jedno i drugie mnie za bardzo nie obchodzi, ale można było lepiej i mądrzej, tym bardziej, że w zamian nie dodano ani unikatowego klimatu, zaskoczenia, czy innych atrakcji. Dlatego tez, mimo iz film od biedy można obejrzeć, uznaję iż mając takie nazwiska i środki, niepodobna film nazwać średnim i przyzwoitym, skoro takie przyzwoite filmy powstają bez nazwisk i środków, za to z udziałem pomysłowych i kreatywnych osób.