Obejrzeć czy nie? Im więcej dyskusji przeczytałam tym bardziej jestem zagubiona... Jakbym czytała o komedii...
Moja znajoma mówi że w pewnym momencie tak się zaczęła śmiać że ją niektórzy BARDZO PRZEJĘCI chcieli wyrzucić....
Ile dałeś za tego Aliena? Ja też zawsze chciałem sobie takiego sprawić, ale jak na razie to mam wiele innych wydatków, a cena poraża, skala 1:1 kosztuje 10 tysięcy ;D Do muzeum Gigera wybiorę się kiedyś na 100%. Dlaczego uważasz, że ta historia została beznadziejnie opowiedziana? Ja byłem zachwycony przedstawieniem tej historii, byłem zachwycony reżyserią i dopieszczeniem wszystkich detali. Bardzo bym chciał zobaczyć niepociętą wersję, bo wywalili podobno 30 min materiału, a teraz pojawiło się info, że w tym roku wersja rozszerzona się nie pojawi, co bardzo mnie zirytowało, ale będę czekał. Mimo wszystko film spełnił moje oczekiwania, był to film jaki sam chciałbym zrobić. Jest kilka rzeczy, które bym w nim zmienił, scenę z wężami rozegrałbym inaczej, scenę ze śmiercią Vickers także, plus dodałbym wszystko co wycięte o ile miało to sens i wtedy miałbym film idealny. Jak ty byś tą historię przedstawił?
"Ile dałeś za tego Aliena?" - już nie pamiętam ale nie było jakoś drogo = kilka stów. W tej firnie z Inowrocławia gdzie jest do kupienia Alien 1: 1. Byłem tam, rozmawiałem z właścicielem, jestem zarejestrowanym użytkownikiem sklepu :-))) Pewien spec od efektów specjalnych z Hollywood (pracował ostatnio przy "Piratach z Karaibów") zrobił mi na zamówienie Aliena w skali 1:1 ale kasa mi się "posypała" (kryzys!!!) i tak stoi "mój Obcy" u niego w pracowni (nie mam go jak ściągnąć do Polski = czytaj: nie mam pieniędzy :-((( ). Mógłbym Ci podesłać zdjęcia (jest zaj***y), jak chcesz? :-)))
Pisałem o tym już kilkakrotnie: może wersja extended nieco uratuje film?
"Jak ty byś tą historię przedstawił?" - ja nie jestem reżyserem :-))))))))) Ale myślę, że "Prometeusza" osłabiła wielowątkowość (umownie rzecz nazywając). W "Obcym"masz linearną historię, stopniowo wkręcasz się w nią i brniesz z bohaterami w głąb, dalej i dalej... I nie rozpraszasz się na poboczne sprawy (zakładam, że zauważyłeś, że w "Obcym" również są pytania otwarte, niedopowiedziane sprawy, sytuacje dotykające podstawowych kwestii...?) więc jednowątkowość fabuły w niczym nie przeszkadza. W "Prometeuszu" napięcie rośnie, rośnie i nagle bach! wyskakuje zombie (nie miałeś wrażenia, że to sztucznie "doklejona" scena? Jak nie z tego filmu? Ja mialem. Zupełnie inny rytm, ładunek emocjonalny...). Robi rozpierduchę, palą gościa i finito, wracają do swoich spraw. Zero refleksji o co chodzi, skąd tak się zrobiło, co dalej z tym fantem... zamknięty wątek. Wracamy do głównej myśli filmu. I tak parę razy. To dekoncentruje, spłyca napięcie i gasi zaangażowanie w film. Do tego mam również wrażenie, że film został niemiłosiernie pocięty. Bohaterowie coś mówią, i trzask! już są gdzie indziej, inna akcja. Też parę razy mnie to tąpnęło, "wybiłem się z rytmu". I są głupoty w filmie, nie możesz temu zaprzeczyć.:-) I teraz kwestia: czy możesz przymknąć na nie oko, czy nie? Mnie przychodzi to z trudem :-) Pisałem wyżej: może z wiekiem zrobiłem się bardziej wymagający? Bardziej cyniczny, sceptyczny? Zdziadziałem?
Cała ta dyskusja (na forum w ogóle) jest nieco bez sensu :-) Albo się film podobał albo nie. Albo spełnił oczekiwania albo zawiódł. I już. Jak z samochodem. Albo Ci się podoba albo nie. Albo kobietami... :-))))))
Podsyłaj, podsyłaj zdjęcia :D Wiesz, w Prometeuszu ta wielowątkowość dla mnie jest ogromnym plusem, bo owszem, film ogląda się inaczej i jest trochę chaotyczny, ale dzięki temu potęgowało to dla mnie wrażenie realizmu danych scen - każdy w tym filmie zajmuje się sobą, w każdym miejscu dzieje się coś innego - tu walczą z zombiakami, tu Shaw rodzi kalmara, w innym miejscu zajmują się Weylandem itp. Nie ma czegoś takiego, że wszyscy bohaterowie trzymają się razem i ważne wydarzenie obserwują wszyscy. To zagranie było dla mnie świetne, bo w sumie nie spotkałem się jeszcze z czymś takim w kinie. Mnie to tylko bardziej zaangażowało w świat filmu, nie wiedziałem czego jeszcze można się spodziewać, wiec oglądałem z należyta uwagą. Jadnak sytuacji takiej, by nagle coś całkowicie wybiło z rytmu nie doświadczyłem. Widziałem pocięte sceny, które powinny być dłuższe, ale mimo wszystko film był ułożony w spójną całość i nie było żadnego problemu ze zrozumieniem o co tu chodzi. Jak napisałem ci w innym poście, montaż tego filmu przypominał mi reżyserkę Aliena - pocięcie wielu scen na rzecz przyspieszenia akcji. Teraz to już zależy od gustu czy się spodoba czy nie. Mi się spodobało.
"Podsyłaj, podsyłaj zdjęcia :D" - gdzie Ci je podesłać? Daj mi na PW jakiś namiar.
"nie było żadnego problemu ze zrozumieniem o co tu chodzi." - jak najbardziej. Wciąż mówię, że rzecz nie w tym, że filmu nie można zrozumieć. W niego nie można uwierzyć :-)
Ja uwierzyłem bez problemu i zżyłem się z bohaterami jak nigdy, czasami nawet łzy w oczach miałem bo film był tak mocny ;P Na PW wysłałem ci maila.
Aliena 1 oglądałam wczoraj. Po tym całym szumie w temacie naszła mnie chęć na odświeżenie filmu ;) Nie jestem jednak egzaltowaną fanką serii, po prostu lubię te filmy. Czyli nie uzupełniam swojej wiedzy dot. uniwersum, czytając niezliczone ilości artykułów i książek. Opieram się głównie na wiedzy podejrzanej w filmach.
>>>Pomijam już bezsens, że co poniektórzy dali się uśpić na dwa lata i polecieli x lat świetlnych absolutnie nie wiedząc po co, z kim, dlaczego
Ludzie mogą zgodzić się na wszystko, gdy słyszą, że dostaną za misję kilka milionów dolarów na osobę. Nawet jeśli nie wiedzą, w co się pakują. Jednak załoganci jako takie pojęcie mieli, bo otrzymali co niektórzy swoje 5 minut na początkowej odprawie.
>>>Ripley nie chciala wpuścić zaatakowanego Kane`a na statek, właśnie ze względu na kwarantannę. Ash postąpił samowolnie (wiadomo dlaczego). Nie potrafili się dogadać? Tu kolega być może umiera, a tu "bezduszne przepisy". Ty byś się wtedy nie kłóciła? Scena jak najbardziej wiarygodna i prawdziwa.
Postawa Ripley była lepsza niż pozostałych, jednak mogła się potem uprzeć i zrobić coś, by Kane’a włożono do komory kriogenicznej. Przekonać, naciskać. A tak uległa presji. Nie chodzi mi zresztą o sam fakt, że zarażony został wpuszczony na statek, ale że potem Kane swobodnie wrócił do towarzystwa jak gdyby nic i nikt się nie przejął bardzo dziwnym faktem, że twarzołap odpadł sam.
Nie znam się na procedurach naukowo-oficerskich, jednak Ash powinien pytać się o wszystko dowódcę statku, a nie robić, co chce. Stąd właśnie wynikły nieporozumienia - ścisła hierarchia nie została do koca określona.
>>>sama sobie odpowiedziałaś - załoga o tym nie wiedziała. Jest dialog podczas sekcji facehuggera - Ripley wyraźnie boi się nawet tych zwłok, Ash chciał je zachować.
Po śmierci mógł np. się rozpuścić, wydzielać jakieś toksyczne substancje, eksplodować, rozsiewać larwy - jest wiele możliwości. Na miejscy Ripley wzięłabym to bez finezji i wywaliła przez sztolnię na zewnątrz, nawet siłą. Załoga mogłaby potem robić mi awanturę, trudno.
>>>to o "Prometeuszu", rozumiem? Bo w "Alien" ani to poważna wyprawa, ani (pewnie) wielkie pieniądze. Ot, "kosmiczna ciężarówka" z urobkiem rudy. (BTW: robot był odpowiednio zaprogramowany i do tego uległ uszkodzeniu - zwoje mu się zwarły
O Alienie. Chodzi konkretnie o scenkę, jak Ash rzuca Ripley po kabinie. Dla mnie to było głupie. Co by mu to dało, jak w małym statku zaraz zleci się załoga? Co w ogóle chciał osiągnąć? Chyba że chodziło o te zwoje - tego się nie dopatrzyłam.
A ta gazeta, o której pisaliście, mnie po prostu rozwaliła. Chichotałam się jak głupia, chociaż powinnam współczuć Ripley ;)
A urządzenia, jak i sam statek były horrendalnie drogie. Samo paliwo do współczesnych myśliwców kosztuje fortunę, a co dopiero na loty międzygwiezdne. Dlatego do każdego takiego lotu daje się odpowiedni sprzęt i załogę, by nie było strat i nawalania. W końcu to nie tania przeprawa barką z węglem wzdłuż rzeki.
CD jutro, bo są infa o limicie znaków.
Mnie się już nie chce wchodzić w "przepychankę" pt.: "która scena, i z którego filmu jest głupsza/bardziej niewiarygodna?"
Ale króciutko:
"Ludzie mogą zgodzić się na wszystko, gdy słyszą, że dostaną za misję kilka milionów dolarów na osobę" - mocno naciągane w kontekście podroży międzygwiezdnej ale niech tam, można to naciągnąć :-) Jednakże, to stawia pod znakiem zapytania fachowość i skuteczność całej misji (co wyszło dalej w filmie) a to implikuje pytanie: "po co wywalać "tryliony dolarów" na wyprawę z "byle kim", z "pierwszym lepszym", co to za kasę zrobi dowolnie wszystko?
"Postawa Ripley była lepsza niż pozostałych, jednak mogła się potem uprzeć i zrobić coś, by Kane’a włożono do komory kriogenicznej. Przekonać, naciskać. A tak uległa presji." - mogła ale uległa. Dokładnie tak. Zupełnie jak w życiu :-) Scena absolutnie prawdziwa i wiarygodna.
"jednak Ash powinien pytać się o wszystko dowódcę statku" - jest DOKŁADNIE powiedziane w filmie, że Ash ma pełną autonomiczność. Nie musi nikogo o nic pytać.
"Kane swobodnie wrócił do towarzystwa jak gdyby nic i nikt się nie przejął bardzo dziwnym faktem, że twarzołap odpadł sam." - przejęli się wszyscy. Na tyle, że zaczęli szukać "gościa". Łączysz na raz dwie różne sceny, różne sytuacje. Najpierw facehugger odpadł > zaczęli szukać. Później Kane sie obudził > wszyscy się zlecieli, Ash próbował robić wywiad medyczny... (dlaczego tylko markował działanie - wiadomo).
"Na miejscy Ripley wzięłabym to bez finezji i wywaliła przez sztolnię na zewnątrz, nawet siłą." - obejrzyj scenę kłótni Dallasa z Ripley na ten temat.
"W końcu to nie tania przeprawa barką z węglem wzdłuż rzeki." - cały film jest stylizowany na wyprawę "zwykłym TIR-em kosmicznym", członkowie załogi to górnicy/robole (wielokrotnie mówi się o tym w filmie). W tamtych realiach to jak najbardziej "przeprawa barki z węglem". Przykładasz dzisiejsze realia do stylizacji filmu.
"A ta gazeta, o której pisaliście, mnie po prostu rozwaliła." - mnie też. Może nie rozwaliła ale zgoda - scena sztuczna, nierealna, niewiarygodna. Bywa.
Generalnie, prawie wszystkie kwestie podniesione przez Ciebie są LITERALNIE WYARTYKUŁOWANE w filmie. Nie trzeba niczego się domyślać, tworzyć teorii, dorabiać ideologii, szukać transcendentnych wytłumaczeń... Zagadki i pytania są także w "Alien", tyle, że stawiane są dyskretnie, nienachalnie, nie w ten sposób, że dwóch członków załogi z kamiennymi twarzami wypowiada 3-4 wiekopomne kwestie na ekranie. I kamera 6 razy najeżdża na krzyżyk, no, proszę Cię... To stanowi (moim zdaniem) o sile "Obcego" i słabości "Prometeusza".
Oj tam przepychanka. To zwykła wymiana zdań ;)
Miałam przygotowanego posta na dysku z resztą (ten dobowy limit wypowiedzi), lecz wcięło mi go niechcący. Zatem odpowiem ogólnie, do Twojej ostatniej kwestii.
Teorii nie tworzę, niczego też nie doszukuję się na siłę, by pokazać, że jest coś źle tam, gdzie nikt inny nie widzi. Parę rzeczy po prostu, w trakcie ostatniego oglądania, wydało mi się nie na miejscu. Np. zachowania ludzi, w moim odbiorze, nie zawsze naturalne. Może wynika to stąd, że w zawodach, w których pracowałam był silny nacisk na regulamin, procedury i BHP, np. przy pracy z bakteriami chorobotwórczymi, i stąd się wzięło moje wyczulenie na niektóre sprawy. I to były zwykłe placówki współczesne. A co dopiero mówić o statkach kosmicznych i wyprawie na inną planetę, nie ważne, czy po węgiel czy zbierać aby próbki. Pewne procedury powinny być zachowane, także przed startem ustalona hierarchia, bo wiadomo, że załoga może znaleźć się w rozmaitych sytuacjach. W naszym przypadku nawalił android. Jakoś nie mogę kupić tego, że na statku miał pełną autonomię. No niestety. Niemniej Alien ogólnie, jako całość, oceniany przez pryzmat dawnych technik filmowych, podoba mi się.
Ok, rozumiem :-) Chciałem jedynie uniknąć zamienienia dyskusji w wyliczankę "nieprawda! A w "Alien" to jeszcze głupiej zrobił..." > "Wcale nie! To w "Prometeuszu" głupiej było, bo..." :-))
Nie pisałem personalnie o doszukiwaniu się czy tworzeniu teorii, to bardziej ogólna refleksja.
A propos "był silny nacisk na regulamin, procedury i BHP, np. przy pracy z bakteriami chorobotwórczymi" i procedur właśnie. Byłem kiedyś u klientki, idziemy do gabinetu, przechodzimy przez korytarz a tam na stołach probówki, płytki Petriego (zamknięte) i inne takie. Pytam, co to? A ona w ten deseń: "Proszę tego nie dotykać!!! Jak się rozbije to nie zdążymy pana uratować!!!" Autentyk :-) Tak po prostu, w korytarzu (dość ciasnym), na stołach, zwyczajnie jakieś patogeny, bakterie, cholera wie co jeszcze...
"Pewne procedury powinny być zachowane, także przed startem ustalona hierarchia, bo wiadomo, że załoga może znaleźć się w rozmaitych sytuacjach." - dokładnie. Ale nie zobaczyłem tego w "Prometeuszu". Tam każdy robi co chce, chodzi gdzie chce, nie wiadomo gdzie aktualnie się znajduje, każdy realizuje własne pomysły... Chaos, "szkolna wycieczka na jagody"...
Po latach widzę sporo niedociągnięć i w "Alien", i w innych wspaniałych niegdyś filmach. Ale to po latach. W "Prometeuszu" zobaczyłem ich masę już na pierwszym seansie. Coś jest (IMHO) na rzeczy...
Z "wyliczanek" już dawno wyrosłam ;) A raczej powinnam napisać, że takie przekomarzanki nigdy mnie nie interesowały. Jak ktoś ma odmienne zdanie, to jego sprawa.
Co do procedury PHP to zależy wszystko od obiektu. Jak zaczynałam praktyki, to dostałam opindol za wylanie zupełnie nieszkodliwych bakterii spożywczych (tych z jogurtów) do kranu ;p Wszystko kazali utylizować w wysokich temperaturach. Ciekawe, co tam u Ciebie przechowywali, jakieś ebole jeszcze :>
Sądzę, że zwolennicy "Alienów" podchodzą do filmów mentalnie, bo błędów i niedociągnięć jest w nich sporo, a fabuły każdego filmu z osobna prostszej się zrobić już nie da. Ja także filmy z przed lat, które swego czasu mnie oczarowały, oceniam wysoko.
"Ciekawe, co tam u Ciebie przechowywali, jakieś ebole jeszcze :>" - przyznaję, że przestraszyłem się wtedy (bo i tekst był na poważnie); nawet nie zapytałem co tam siedzi.
"Ja także filmy z przed lat, które swego czasu mnie oczarowały, oceniam wysoko." - jakoś łatwiej mi przejść do porządku dziennego nad babolami w "Alien" (kiedyś w ogóle ich nie widziałem, film był dla mnie skończenie doskonały) nawet teraz, niż zaakceptować je w nowym filmie. Może za bardzo się nastawiłem? Jak wiadomo z wiekiem krytycyzm i radykalizm rośnie :-)))
Przesadzasz z tym krzyżykiem, kamera nie najeżdżała na niego nachalnie dużo razy bo bym zapamiętał, a ja scen z krzyżykiem zapamiętałem bardzo mało, nie rzucało to się w oczy. W ogóle to nie podoba mi się to zachowanie ludzi krytykujących Prometeusza za jego inność. Wszyscy nie wiadomo dlaczego spodziewali się kontynuacji Aliena, chociaż Ridley wielokrotnie powtarzał, że to będzie zupełnie inny film i taki w istocie jest. To jest kompletnie inny film, opowiedziany w zupełnie inny sposób od jakiejkolwiek wcześniejszej części. Ja jestem tym zachwycony, bo reżyser pokazał, że się rozwija, a nie jedzie na utartych schematach. Każda część Aliena różniła się od siebie mocno, Prometeusz również różni się bardzo, bardziej niż inne, nie da się go porównać z niczym innym. Temu filmowi bliżej do Odyseji 2001 czy do Solaris pod względem klimatu, atmosfery i tego czegoś, niż do sagi o Alienie. Dla mnie to był strzał w 10, by w uniwersum obcego zrobić film o tak zupełnie odmiennej od reszty serii stylistyce. Uwielbiam filmy oryginalny i dziwne, uwielbiam filmy chaotyczne, stawiające setki pytań. Prometeusz zaczarował mnie swoim subtelnym pięknem, zaczarował mnie światem, w którym chce się przebywać, zaczarował mnie na nowo perspektywami odbywania podróży kosmicznych, bardziej niż inne części serii. Zaczarował mnie tym pięknym ukazywaniem świata, mrocznego i tajemniczego, ale jednak mającego to coś co ciągnie, coś co sprawia, że gdybym miał możliwość to z chęcią poleciałbym razem z Elizabeth i Davidem na planetę Inżynierów. W Alienach, nie ma się co oszukiwać, skupiano się głównie na rzezi. W Prometeuszu rzeź jest tylko miłym, typowo rozrywkowym dodatkiem, ale w samym filmie chodzi o coś nowego, o te idee które film przekazuje, o te nowe, nieodkryte światy które na nas tam czekają. To jest piękne. Szczerze powiem, że film kupił mnie samym intrem, które było absolutnym mistrzostwem świata. Już po intrze wiedziałem, że to będzie niesamowita podróż. I była.
"Przesadzasz z tym krzyżykiem, kamera nie najeżdżała na niego nachalnie dużo razy" - mnie jakoś rzucilo się to w oczy.
"bo bym zapamiętał" - zdajesz sobie sprawę, że nie jest to argument? :-)))))))))))))))
"Temu filmowi bliżej do Odyseji 2001 czy do Solaris" - trafiłeś w 10. Oczywiście, pełna zgoda.
"W Alienach, nie ma się co oszukiwać, skupiano się głównie na rzezi." - a tu muszę, po prostu muszę :-))) zaprotestować. "Alien" Scotta to absolutnie nie jest film o rzezi. To nawet nie jest film o potworze, obcym czy polowaniu na inny organizm. Dzieło Scotta mówi zupełnie o czym innym. Przynajmniej dla mnie z pewnością nie jest to film o kosmicznym potworze. Co do reszty - owszem, pociągnięto wątek "walki z potworami". Jedynie Alien3 chciał się wyłamać (patrząc na D.Finchera i jego "Se7em" można było się tego spodziewać). Czytałeś może pierwotne wersje scenariusza? Oglądałeś wstępne storyboardy? Jak nie, to żałuj, to miał być zupełnie inny film niż ten co widzieliśmy w kinie. W zamyśle bardzo zbliżony do oryginału Scotta, mocno dotykający kwestii wiary, religii,ogólnie:transcendencji i gnosis. Nie wyszło :-(
"Wszyscy nie wiadomo dlaczego spodziewali się kontynuacji Aliena" - absolutnie nie czekałem i nie chciałem takiej kontynuacji. Liczyłem na nowe otwarcie, na nowy pomysł, popchnięcie znanej historii na nowe tory, na poszerzenie i rozbudowanie świata,wątków, sytuacji. I ok., wszystko to jest w "Prometeuszu" tyle, że Scott nie dźwignął fabularnie opowieści. Tak, jakby chciał zrobić film dla wszystkich: i żeby fani Aliena byli zadowoleni, i żeby nowi widzowie byli zadowoleni, i żeby się łączył z poprzednimi filmami, i żeby był całkiem inny, i żeby był widowiskowy, i żeby był klimatyczny... za dużo na raz w dwóch godzinach :-(((
Oczywiście, można odczytywać Aliena na różne sposoby, ale dla mnie mimo wszystko pozostanie on klimatycznym sci-fi o walce z potworem ;p Słyszałem o tym jak miała wyglądać 3 część i co z nią zrobili, nie czytałem storyboardów itd. ale wiem mniej więcej o co chodzi. Szkoda, że tak się stało. Ostatnio, przed premierą Prometeusza odświeżałem sobie wszystkie części Aliena (specjalnie z okazji premiery Promka kupiłem wreszcie odtwarzacz Bluray i zakup był bardzo dobrym pomysłem, bo filmy na płytach BD to zupełnie nowa jakość!) i trójka mimo wszystko aż takim złym filmem nie była. Mi się podobała każda część Aliena i do każdej mam sentyment, jednakże uważam, że to własnie trójka zestarzała się najbardziej - komputerowo animowany Obcy (po co oni to zrobili, nie mogli zostawić gumowego potwora?) wygląda obecnie tragicznie, bardzo psuje to klimat. Nie oglądałem jeszcze wersji reżyserskiej, która podobno jest o wiele lepsza, bo mnóstwo w niej zmieniono i cały film jest inaczej przedstawiony. Widziałeś ją? Jeszcze co do Prometeusza, to też odniosłem takie wrażenie jak ty - Scott chciał zrobić film dla wszystkich, ale wyszło tak, że zrobił film dla wybrańców. Cóż, mi to nie przeszkadza, bo jestem własnie tym wybrańcem, dla mnie film był idealny pod względem napięcia, klimatu i historii, tylko wykonanie niektórych elementów mogłoby być lepsze. Troszkę mi styl Prometeusza przypominał wersję reżyserską Aliena - Scott upchnął do niej jeszcze więcej materiału, ale poszczególne sceny ukrócił tak, że mimo iż z większa ilością scen film jest krótszy od kinówki. Mi to zagranie nie zbyt pod pasowało, jednak bardziej podobał mi się ten długi, wolniejszy Alien, mógłby po prostu dodać nowy materiał i nic nie skracać. Przyspieszanie na siłę nie jest dobre, Prometeusz powinien być dłuższy i musi wyjść wersja rozszerzona tego filmu. Kompletnie nie rozumiem dlaczego nie pojawi się ona w tegorocznym wydaniu DVD/BD. Czy ona wyjdzie, ale chcą nad nią jeszcze trochę popracować? Może chcą do niej dograć jeszcze jakieś sceny? A może nie wyjdzie w ogóle? Bardzo mnie to ciekawi.
"Nie oglądałem jeszcze wersji reżyserskiej, która podobno jest o wiele lepsza, bo mnóstwo w niej zmieniono i cały film jest inaczej przedstawiony. Widziałeś ją?" - jasne :-) Mam set "Alien Quadrilogy" = wszystkie cztery części w obu wersjach (kinowa + reżyserska) + pięć !!! płyt dodatków (wywiady, sceny wycięte, koncepcje, "making of", alternatywne pomysły.... uuuuch, sporo tego :-) Film (Alien3) w wersji reżyserskiej nabiera klimatu, bardzo ładnie łączy się z całą serią, to naprawdę nieco inny film niż ten w kinach.
"Kompletnie nie rozumiem dlaczego nie pojawi się ona w tegorocznym wydaniu DVD/BD" - myślę, że przyczyna jest prozaiczna. Producenci w d*** mają fanów, miłośników, misję, wizję, itp. "Kasa, Misiu, kasa" :-((((
"komputerowo animowany Obcy (po co oni to zrobili, nie mogli zostawić gumowego potwora?" - zgadzam się. Tom Woodruff Jr. w kostiumie jest i tak lepszy niż CGI z filmu. Korespondowałem zresztą z nim kiedyś na ten temat (nie było tego zbyt dużo, taki gość nie ma "zbyt wiele czasu" na jakiegoś "fana z Polski" :-)) )
"Prometeusz powinien być dłuższy i musi wyjść wersja rozszerzona tego filmu" - absolutna zgoda. Też czekam aż taka wersja się pokaże. A pokaże się na pewno, spokojnie :-)
Ja miałem kupić Alien Quadrilogy, ale stwierdziłem, że dawanie 200 zł więcej za płyty z dodatkami to przesada i kupiłem osobno każdą część na BD, wyszło dwa razy taniej ;p Reżyserkę trójki i czwórki (bo te mi jeszcze zostały) obejrzę na pewno niedługo. Co mówił ci na ten temat Tom, jeśli można wiedzieć? I czy kupisz Prometeusza jak wyjdzie na BD?
"dawanie 200 zł więcej za płyty z dodatkami to przesada" - Ja policzyłem tak: osiem filmów (cztery x 2 wersje) + pięć pły dodatków = 9 płyt. Kupiłem przez neta, wyszło nieco poniżej 200 zł. Uznałem, że się opłaca :-)))
"Co mówił ci na ten temat Tom" - wspominałem, że specjalnie się nie rozpisywał :-) Odpowiedział raczej standardowo: że taki kontrakt, że nie byli jedyną firmą, że prawa (jak to w Stanach, każdy ma na coś kwit), itd. "Narzekał", że bieganie x godzin w takim kostiumie wcale nie jest jakąś mega frajdą. Od razu odpowiem na Twoje ew.pytanie: stanowczo stwierdził, że nie realizują prywatnych zamówień :-))) Ale nie powiem, i tak byłem mile zdziwiony, że w ogóle chciało mu się pisać do mnie, wiesz jak to jest: taki gość pewnie dostaje n maili dziennie,wciąż gdzieś na planie kolejnej produkcji.... Wiem coś o tym po korespondencji z Deanem Jonesem :-)))
"I czy kupisz Prometeusza jak wyjdzie na BD?" - no, przecież :-)))
"nieuzbrojony facet zaglądający do żyjącego jaja na obcej planecie - kiedy zaczęło się otwierać, powinien już wiać jak najdalej, bo cholera wiedziała, co to mogło oznaczać"
- dla mnie by to oznaczało bliskie spotkanie trzeciego stopnia z ... dżinem i moje nadciągające z siłą huraganu trzy życzenia:
pierwsze - wszystkie dziwki wszechświata zlećcie się...
Widać ten facet myślał podobnie i też lubił dziwki - dlatego się nachylał :D
Tak tylko, gwoli prawdzie historycznej :-))) - "nieuzbrojony facet zaglądający" - pierwotna wersja była taka, że Kane wszedł do ładowni z jajami uzbrojony. Są zdjęcia z planu, które przedstawiają tę scenę i Kane trzyma na niej w ręku jakiś rodzaj broni (coś jak Uzi). Dlaczego do kin trafiła przemontowana wersja (nieuzbrojony)? Nie wiem...
Historia jest i to jaka. Nie myśli się o tym, że obcy za szybko urósł, że chłopaki w próżni chcą używać gaśnic proszkowych innych tego typu bzdetach. Nawet jak się to ogląda kolejny raz to trzyma w napięciu.
A tu proszę pierwsza edycja super, niesamowitego arcydzieła i co drugi widz pisze o ściągniętych hełmach taki interesujący i trzymający w napięciu był thiller s-f. Dobrze że się na tym ludzie nie pospali. Właściwe to te hełmy uratowały Ridleyowi film. Widz nie przespał i ma co wspominać ;) .
To ciekawe, zwłaszcza, że ten film trzyma w napięciu 100 razy mocniej niż jakakolwiek inna część Aliena.
Jak jestes dojrzałą i zrównoważona osobą to możesz śmiało isć do kina bo go zajarzysz! Tylko pamiętaj to nie jest zwykły film S-F (na taki wygląda ale nim nie jest) Tak wiec inżynier jest upadłym aniołem, wazony symbolizują puszke pandory a reszte sobie sama dopisz ogladając film :)
Słyszałem o ludziach - niezwykłych - sprawnych inaczej teraz już wiem że to określenie można rozszerzyć i mamy - niezwykłe, sprawne inaczej s-f. O Ridleyu niezwykły sprawny inaczej wynalazco - dzięki ci ;)
jesli film wywołuje takie sprzeczności, to chyba wart jest obejrzenia, żeby wyrobić sobie jakieś zdanie. lepiej żałować, że się zobaczyło, niż żałować, że się jednak nie widziało. i tylko w kinie!
Prometeusza stawiam na równi pochyłej wraz Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki Stevena Spielberga,Avatara Jamesa Camerona , a tym czymś czego Gwiezdne Wojny(1999) tylko mogę z nazwy nazwać Georgea Lucasa.
Koniecznie obejrzeć.Przynajmniej będziesz miała wspólny temat do żartów ze znajomymi...i posłuchasz kilku dialogów uważanych za mocną stronę tego filmu)))
No tak - zatem dużo, jak widzę, z filmu wyniosłaś...
Dlaczego android zabił partnera Shaw?
Zaraz tam zakochał - może tylko zwyczajnie jej pożądał. Fascynacja a zakochanie to dwie różne, odległe, sprawy. ;-)
Możliwe. Kto tam wie, co androidom po głowach chodzi ;) Jak szukałam ciekawych tapet z planetą z filmu, natrafiłam nawet na trochę frywolnych obrazków na temat Davida i Shaw ;p
Idziemy pić? Nie. Idziemy poskakać? Nie. Jedziemy nad morze? Nie. To co będziemy robić? Wiecie, byłam ostatnio w kinie, oglądałam Prometeusza, pożartujmy z niego, ale będzie fajnie !!!
...
Koniecznie idź do kina, ale nastaw sie na świetne widowisko bez dobrej fabuły.
Wspaniale się ogląda w kinie, poza nim ten film nie ma sensu
Nie uświadomisz mi kompletnej nieprawdy, bo to jest jeden z najsensowniejszych filmów ostatnich lat, który próbuje nam coś przekazać i trzeba być ułomny by nie rozumieć przesłania Prometeusza.