Obejrzeć czy nie? Im więcej dyskusji przeczytałam tym bardziej jestem zagubiona... Jakbym czytała o komedii...
Moja znajoma mówi że w pewnym momencie tak się zaczęła śmiać że ją niektórzy BARDZO PRZEJĘCI chcieli wyrzucić....
Pewnie, że obejrzeć !!! A jak inaczej przekonasz się czy to arcydzieło, czy słabizna? Ale w kinie - to nie jest film do oglądania na monitorze lapka, w wersji CAM. Przynajmniej nie na pierwszy raz.
"ale jak się rozczaruję to zrobię scenę.." - możesz nawet mnie tę scenę zrobić :-) Wezmę na klatę. Chociaż... nie będę zdziwiony jak się rozczarujesz. Zresztą, zależy czego oczekujesz po "Prometeuszu"...
Odważny jesteś, nie wiesz jakie sceny umiem robić... :P
Miałam nadzieję że że to będzie trzymał w napięciu, z zagadką i ekscytującym finałem... a recenzje podkreślają mielizny fabuły, śmieszne dialogi a zakończenie...
"Odważny jesteś, nie wiesz jakie sceny umiem robić.." - nie chcę się tu "reklamować" ale (nieskromnie, a co!) powiem, że niejakie doświadczenie w temacie mam. Hmm... może wcale i niemałe :-))))))))))))
Do rzeczy: obejrzyj koniecznie. Film nie tylko dla fanów Obcego (acz "uśmiecha się" do nich). W zamyśle osobna historia (nowe otwarcie) i spokojnie do obejrzenia jako samodzielna całość.
"obejrzę i podzielę się wrażeniami" - ok, czekam :-) Jeśli przeglądałaś forum to wiesz, że film ma zarówno gorących zwolenników jak i przeciwników (powiedzmy: zawiedzionych). Najlepiej samemu wyrobić sobie zdanie. Ciekaw jestem Twoich wrażeń :-)
"CZEMU ZDJĘLI SKAFANDRY?" - scena nie do obrony. Takie rzeczy to może Ed Wood reżyserował, u Scotta to niewybaczalne.
I jak? Podobał Ci się "Prometeusz"? Czy nie?
Jak mam być szczera to nie bardzo... czasem mnie rozśmieszył i te dialogi...
najbardziej podobała mi się rola androida... i on jedyny wprowadzał jakiś klimat,..
szczególnie w tej rozmowie o powody stworzenia człowieka id....
a ty, co sądzisz?
"a ty, co sądzisz?" - swoje zdanie przedstawiłem kilkakrotnie tu, na forum. Ogólnie film "daje radę" ale ja jestem zawiedziony i rozczarowany. Powiem krótko: film super, fabuła tragiczna. Ogólna ocena = 5. (Ja jestem fanem "Obcego", zarówno filmu jak i konceptu - stoi taki u mnie w pokoju, prawie metrowej wielkości :-))) )
"czy jesteś gotowy na scenę?" - jasne, słowo się rzekło :-) Dawaj, jestem twardy jak wąż, ogarnę... :-)
Ten android niezłą szopkę odstawiał - szkoda że w środku lata 6 miesięcy przed Wigilią. W tym okresie każda szopka wychodzi mało... autentycznie.
fabuła jest, ale są drobne luki w scenariuszu... można to wybaczyć. Jeśli ma się odrobinę wyobraźni to powinnaś nieźle się bawić na filmie. Z resztą ja to piszę a może ty dawno juz to obejrzałaś :D
obejrzeć choćby po to aby stwierdzić jak dobry był oryginał sprzed 33 lat i jakim słabym okazał się remake
Obejrzeć choćby po to aby stwierdzić jak można w tych czasach zrobić film dorównujący, a nawet przewyższający oryginał sprzed 33 lat. I to nie jest żaden remake.
WIDZIAŁAM, I PO CO ZDJĘLI HEŁMY? CO Z TEGO ŻE BYŁA TAM ZIEMSKA ATMOSFERA.
TEN FAKT MI OŚMIESZA TEN FILM....
Co mnie obchodzą jakieś hełmy? Zdjęli je bo była tam ziemska atmosfera, po co mięli się w nich męczyć?
W statku atmosfera była zbliżona do ziemskiej, więc po co marnować cenny tlen w skafandrze skoro jest go pełno w statku.
tak, ale na obcej planecie bałabym się że zaraz coś mi łeb urwie, co okazało się prawdą w przypadku geologa i biologa!
Dziecinka nie była piękna...
Dziwny film, bo najciekawszą kwestię wypowiada android... :/
Dave jest najbardziej zaj.... postacią z tego filmu ;) Chyba lepszy jeszcze od Shaw, która imo jest godną następczynią Ripley. Masz na myśli kwestię mówioną przy Inżynierze na końcu? Gada z nim, ponieważ tylko on zna język obcych.
A te kaski i tak nic nie dały, skoro w zmutowanym robaku był kwas rozpuszczający tkankę i metal. Niemniej ściągać się nie powinno nakrycia głowy, póki nie zrobiłoby się gruntownych, długich badań planety.
Chodziło mi o to, jak skomentował kwestie, dlaczego ludzie stworzyli roboty... "bo potrafimy"... to puenta do poszukiwania Inżynierów, odpowiedź trafna i jedyna ironia w tym filmie....
Co do bohaterów to są fajni, ale niektóre dialogi zbyt patetyczne...
To było głupie, fakt. Mimo że wokół statku obcych dokonano terraformingu, to mogły tam przecież żyć patogeny nieznane Ziemianom, których skanery statku ludzi nie mogłyby zidentyfikować, nie mając wzorca. Niemniej, mimo kilku poślizgów logicznych, film i tak wymiata ;)
Polecam gorąco po Promku obejrzeć 1 Aliena, by zobaczyć podobieństwa między oboma filmami.
OGLĄDAŁAM WSZYSTKIE CZĘŚCI, I TYLKO EFEKTY RATUJĄ TEN FILM...
NAUKOWCY ZACHOWYWALI SIĘ JAK DZIECI, ALE AKTORZY GRALI OK
TAK, I ŚCIĄGNIĘCIE HEŁMU NA OBCEJ PLANECIE... ŚMIESZNE...
A DIALOGI W TYM FILMIE TO PEREŁKI DO ZŁOTEJ KSIĘGI DURNOWATYCH CYTATÓW...
I TE PATETYCZNE CHWILE...JA TU DOWODZĘ...
Teraz Szanowna Pani przynajmniej wiedzę posiada, jakich FilmWebowiczów lepiej o zdanie nie pytać. Pozdrawiam serdecznie.
Czyli samo życie. Patrzyłaś kiedyś na ludzi z boku? Pozerzy, frustraci, błazny - można tak w nieskończoność - a Ty się dziwisz, że ktoś poczuł się bohaterem?
Trochę się pogubiłam.
Efekty ratują Promka czy Alieny?
W Promku, uważam, że efekty są w sam raz. Tyle, ile powinno być. Nie ma przesady. 3D był spoko.
Alieny, zwłaszcza pierwszy, mają swoje lata. Tam nawet wnętrze statku handlowego przypomina rakietę, która odwiedziła Księżyc w 1969: DOSowate okna i programy, dyskietki, kable, klaustrofobiczne kabiny, gaśnice ręczne, itd. Dalekie jest to od sf znanego nam dziś. Niemniej film był w miarę ok, miał klimat przede wszystkim, chociaż głupota tam goniła głupotę, a wiele scen było niepotrzebnych i jeszcze zwalniających fabułę, jak gostek stojący pod kapiącą ze stropu wodą. W Alienie już w ogóle załoga była infantylna. W Promku wypadła imo lepiej.
Niestety, praktycznie nikt nie przyzna ci racji co do tych obiektywnych faktów, bo 99% użytkowników udzielających się na tym forum to fanatycy Aliena, którzy w życiu nie dopuszczą do siebie myśli, że kiedyś może wyjść coś lepszego niż ich skończone arcydzieło.
Po to zdjęli by łatwiej im się oddychało. Świerze powietrze to świeże powietrze a nie z butli pachnące potem.
ta . przewyższa Aliena na pewno . No fakt mógło by tak być jak by Obcy nie powstał no ale cóż . Twoja ślepota widać nie zna granic
Dokładnie te 3 rzeczy są największymi atutami Prometeusza i to w stężeniu o wiele lepszym niż ma Alien. Bo Alien w ogóle nie był straszny. Miał klimat, ale nigdy nie rozumiałem czego można się w tym filmie bać.
Zgadzam się, Prometeusz jest czasem tak absurdalny że śmieszy, oni ściągają hełmy na obcej planecie, i popełniają masę głupstw, a OBCY budził strach... klimat i szczegóły były dopracowane!
Piszecie o 8 Pasażeru Nostromo? Fakt, klimat wypadł tam doskonale. Pomysł też był dobry, oryginalny. Wcześniej filmy sf tak zaawansowane nie powstawały. Był więc powiew nowości. Czy Alien straszył, zależy od wrażliwości widza. Mnie tam zupełnie nic nie przeraziło, może nieznacznie kot w szafce za pierwszym razem (oglądałam po raz pierwszy film gdzieś na początku lat 80'). O dekoracjach i gumowym alienie się nie wypowiadam, bo to przecież lata 70'. Technika nieporównywalna do czasów dzisiejszych. Mogę jednak napisać co nieco o logice i zachowaniu załogi. Tu niestety była jazda po bandzie. Kilka przykładów:
- nieuzbrojony facet zaglądający do żyjącego jaja na obcej planecie - kiedy zaczęło się otwierać, powinien już wiać jak najdalej, bo cholera wiedziała, co to mogło oznaczać
- olewanie procedury kwarantanny; załoga nie potrafiła się dogadać
- niesterylne obchodzenie się z twarzołapem, do tego bez żadnego zabezpieczenia (ledwo gumowe rękawiczki), mimo że organizm rozpuszczał wszystko kwasem i mógł nim siknąć w każdej chwili (załoga o tym nie wiedziała)
- poważna wyprawa, wielkie pieniądze, a robot wchodzący w skład załogi zachował się jak dres
- brak jakiejkolwiek nagany czy aresztu dla Asha, który był pod Ripley jeśli chodzi o posłuszeństwo, a robił sobie co chciał
- szukanie z gołymi rękoma twarzołapa po statku
- wchodzenie pojedynczo do szybu, praktycznie bez broni, by wygonić obcego, mimo że on wcześniej zabił bez problemu faceta
- zamiast zamknąć wszystkie szyby i zostawić jeden, którym obcy mógłby tylko wyjść, i czekać tam w grupce uzbrojonej po zęby, to załoga wolała się rozdzielać
I tak dalej.
Czyli Promek niczym nie ustępuje pod względem niedociągnięć w porównaniu z pierwszym Obcym. Dałoby się zresztą wyciąć w nim sporo przedłużających się, niepotrzebnych scen, np. bardzo długie szukanie kota, kosztem akcji.
Chyba dawno temu oglądałaś "Alien" albo niezbyt uważnie :-)
"nieuzbrojony facet zaglądający do żyjącego jaja na obcej planecie - kiedy zaczęło się otwierać, powinien już wiać jak najdalej, bo cholera wiedziała, co to mogło oznaczać" - to faktycznie naciągane ale nie bardziej, niż uruchamianie statku kosmicznego fujarką. Ja bym się nie czepiał sceny. Do tego, pamiętajmy, że Kane to zwykły, zaciekawiony górnik, w "Prometeuszu" mamy do czynienia z fachowcami/naukowcami, którzy dodatkowo przewidywali co mogą zastać. Pomijam już bezsens, że co poniektórzy dali się uśpić na dwa lata i polecieli x lat świetlnych absolutnie nie wiedząc po co, z kim, dlaczego...
"olewanie procedury kwarantanny; załoga nie potrafiła się dogadać" - nikt nie olewał procedur, wręcz przeciwnie, - Ripley nie chciala wpuścić zaatakowanego Kane`a na statek, właśnie ze względu na kwarantannę. Ash postąpił samowolnie (wiadomo dlaczego). Nie potrafili się dogadać? Tu kolega być może umiera, a tu "bezduszne przepisy". Ty byś się wtedy nie kłóciła? Scena jak najbardziej wiarygodna i prawdziwa.
"niesterylne obchodzenie się z twarzołapem, do tego bez żadnego zabezpieczenia (ledwo gumowe rękawiczki), mimo że organizm rozpuszczał wszystko kwasem i mógł nim siknąć w każdej chwili (załoga o tym nie wiedziała)" - sama sobie odpowiedziałaś - załoga o tym nie wiedziała. Jest dialog podczas sekcji facehuggera - Ripley wyraźnie boi się nawet tych zwłok, Ash chciał je zachować.
"poważna wyprawa, wielkie pieniądze, a robot wchodzący w skład załogi zachował się jak dres" - to o "Prometeuszu", rozumiem? Bo w "Alien" ani to poważna wyprawa, ani (pewnie) wielkie pieniądze. Ot, "kosmiczna ciężarówka" z urobkiem rudy. (BTW: robot był odpowiednio zaprogramowany i do tego uległ uszkodzeniu - "zwoje mu się zwarły" :-))) ).
"brak jakiejkolwiek nagany czy aresztu dla Asha, który był pod Ripley jeśli chodzi o posłuszeństwo, a robił sobie co chciał" - polecam dłuższą rozmowę Dallasa z Ripley, wynika z niej jasno, że Ash jest oficerem naukowym "narzuconym" przez Firmę. Jako taki, nie podlega niczyim rozkazom.
"szukanie z gołymi rękoma twarzołapa po statku" - nie ma ani jednej takiej sceny. Odwrotnie, gdy Ripley zabiera się za szukanie, Ash wręcza jej tackę i próbnik mówiąc nawet coś w stylu "nie gołymi rękami" (z pamięci piszę).
"wchodzenie pojedynczo do szybu" - wszyscy naraz i tak by się nie zmieścili. To by dopiero była bzdura.
"praktycznie bez broni" - z miotaczem ognia. Pewnie, lepszy byłby laserowy, samopowtarzalny, 10 000W jebutny karabin kosmiczny, tylko skąd taki wziąć "w ciężarowce"? No, chyba, że kierowcy TIR-ów jeżdżą uzbrojeni po zęby.
"mimo że on wcześniej zabił bez problemu faceta" - a tego, to na tym etapie jeszcze nie wiedzieli na pewno (jeśli masz na myśli śmierć Bretta). Szukali obcego organizmu, żeby go wykurzyć, tylko i po prostu.
"zamiast zamknąć wszystkie szyby i zostawić jeden, którym obcy mógłby tylko wyjść" - dokładnie tak zrobili. Obejrzyj uważnie jeszcze raz film.
"I tak dalej" - nie ma żadnego dalej :-))) Wpadki i błędy logiczne są w każdym filmie (inaczej nie byłoby filmu). W "Obcym" również są (akurat zupełnie inne niż wymieniłaś). Rzecz w tym, że w "Alien" jest ich kilka i dają się spokojnie wytłumaczyć/naciągnąć, bez odwoływania się do metafizyki, egzystencjonalizmu, sił wyższych, gnosis, etc. W "Prometeuszu" jest ich zatrzęsienie i trzeba produkować inne filmy, żeby wyjaśniły o co chodzi w źródłowym (ewentualnie, być może - bo i tak do każdej sceny jest trylion równie prawdopodobnych tłumaczeń. Chaos kompletny).
Co do: "Dałoby się zresztą wyciąć w nim sporo przedłużających się, niepotrzebnych scen" - ja akurat uważam to za zaletę OBYDWU filmów. To nie jest trach-trach bum-bum, zarówno "Obcy" jak i "Prometeusz" bazują raczej na powolnym budowaniu klimatu, nastroju. Z jakim skutkiem? A to już oceniłem, subiektywnie, "po swojemu". :-)))
Ale już tego, że Ash próbuje udusić Ripley gazetą, chociaż jako android z siłą przewyższającą człowieka mógłby zrobić to bez problemu gołymi rękami czy chociażby skręcić jej kark, nie obronisz niczym. Czysty bzdet. Tak samo jak scena, w której Alien stoi przed Lambert, Parker mówi jej żeby odsunęła się z drogi to go zjara miotaczem, a ta stoi dalej w tym miejscu i płacze jak idiotka. Co robi Parker? Rzuca się na Aliena z gołymi rękami, po czym obydwoje giną. To jest jeszcze głupsze niż Vickers która biegnie do przodu zamiast w bok.
O, już po urlopie? :-)))
"Ash próbuje udusić Ripley gazetą" - WYJĄTKOWO masz rację :-) Scena jest naciągana i nieprawdopodobna. Cóż, napisałem powyżej, że i w "Alien" są błędy i wtopy. Tak, zgadza się!!!
"Tak samo jak scena, w której Alien stoi przed Lambert" + "To jest jeszcze głupsze niż Vickers która biegnie do przodu" - nie trafiłeś. Akurat ja się nie czepiam sceny ucieczki Vickers. W stresie czy silnym zdenerwowaniu, bywa, że ludzie zachowują się nieracjonalnie. Ale w obie sytuacje można UWIERZYĆ, że mogą się tak potoczyć. Większość wpadek "Prometeusza" jest najzwyczajniej w świecie niewiarygodna.
Rzecz w tym, że albo takich scen jest kilka albo film zasadniczo składa się z takich scen. Nagromadzenie nieprawdopodobieństw w "Prometeuszu" jest powalające.
Tak, już po, fajnie jest wypocząć od tych głupot z filmwebu xD Nie zgadzam się co do tego, że cały film jest złożony z nieprawdopodobieństw. Bo ile ich jest? Ale pisze na serio, nie liczę pierdół typu odpalanie statku za pomocą fletu. Policzmy: scena z wężami, scena biegania i skakania po cesarce (chociaż nie wiemy co wstrzykiwała sobie Shaw, jest to film S-F dziejący się w przyszłości, wiec można założyć, że zregenerowało ją to w krótkim czasie), na siłę ściąganie hełmów, choć było to wytłumaczone. Nie przeszkadza ci Vickers biegnąca do przodu. Więc pytam się, o co jeszcze chodzi? Ja nie zauważyłem żadnych innych nieprawdopodobieństw.
"Tak, już po, fajnie jest wypocząć od tych głupot z filmwebu xD" - to Ci zazdroszczę, ja dopiero "przed" :-)
Owner, naprawdę nie chce mi się wałkować po raz n-ty tematu :-) Ja swojego zdania nie zmienię. Najtrafniejszą diagnozę napisał tu na forum, bodajże @wito_filmweb: że (cytuję z pamięci) "Prometeusz" może być dzisiaj dla nastolatków tym, czym kiedyś był "Obcy" dla ówczesnych nastolatków. U mnie to się zgadza: miałem 17 lat gdy zobaczyłem "Alien", film mnie powalił bo do tamtego czasu nie było w kinie niczego choćby zbliżonego. Mogłeś z doskoku zobaczyć "Flash Gordon", "Blob", jakieś głupoty z tekturowymi pomidorami... "Alien" to było objawienie, rewolucja, wstrząs. Nikt do tamtej pory tak nie potraktował tematu, nie pokazał go w ten sposób. Ogromnym atutem były pomysły Gigera (nawiasem mówiąc, w 2009 roku pojechałem specjalnie do Gruyeres, tylko po to, żeby odwiedzić muzeum Gigera - niesamowita sprawa, polecam :-))) )
Z "Prometeuszem" może być podobnie = ludzie nakarmieni Spidermanami, Batmanami, innymi Betonmanami (nie umniejszając tych filmów, same w sobie są naprawdę dobrą rozrywką) natykając się na "Prometeusza" przysiadają z zachwytu. Ja nie. Bo i "Prometeusz" na tle tych produkcji jaśnieje. Nie wiem czy w tym rzecz, być może nie mam racji. Może to ja jestem z wiekiem bardziej wymagający. Ja mam tak, że film albo mnie "zagarnia", "wchłania",etc., albo nie. "Prometeusz" to dla mnie średniak. W 1980 roku skala porównawcza była uboga - może dlatego "Alien" mnie zmiażdżył (używając Twojej terminologii :-))) ). Po 32 latach, po tym co obejrzałem/przeczytałem/doświadczyłem w międzyczasie... "Prometeusz" wyżej "5-tki" nie podskoczy. Trochę i smutno ale...
Do muzeum Gigera na pewno się kiedyś wybiorę, bo uwielbiam jego dzieła, zawsze mnie intrygowały najbardziej te z serii Erotomechanics, swego czasu ostro mi poryły głowę. Widzisz, ja nie jestem na tyle dojrzały, by móc oglądać Aliena w kinie 30 lat temu, dlatego w moim przypadku nie ma mowy o takim zmiażdżeniu. Alieny, Predatory, Robocopy i inne filmy okresu lat 80 wychowały mnie, oglądałem je po raz pierwszy w wieku przedszkolnym, one ukształtowały mój gust filmowy i uwielbiam do nich wracać, mimo że z biegiem czasu widać wszystkie głupoty w tych filmach zawarte, na które kiedyś się uwagi nie zwracało. Wiesz, ja zawsze marzyłem o tym, by móc takiego Obcego z krwi i kości zobaczyć w kinie, zawsze chciałem przenieść się do tamtego okresu by tego doświadczyć. I nagle, po tylu latach pojawia się informacja o prequelu kultowej serii, i to od samego Ridleya Scotta, twórcy pierwowzoru! Z miejsca ten film stał się moim numerem jeden, bo czekałem na niego całe życie, wreszcie pojawił się w kinach, wreszcie go obejrzałem i dostałem dokładnie to czego potrzebowałem - poczułem się znowu jak dziecko, wróciłem do lat dzieciństwa, gdy jako dzieciak oglądało się po nocach Alieny! To był niesamowity przypływ wspomnień, w dodatku podany w fenomenalnej dla mnie formie. Film, który nie tylko świetnie rozwija znane i kochane mi uniwersum, ale także zadaje pytania które dla mnie również są bardzo ważne i jeszcze na dokładkę oferuje po prostu genialne widowisko, klimatyczne i trzymające w napięciu, tak pięknie wyreżyserowane! Ktoś napisał kiedyś na IMDb, że Prometeusz to taki prezent od starego reżysera dla młodego pokolenia, by zobaczyło ono jak kiedyś wyglądały filmy. I ja się z tym stwierdzeniem w 100% zgadzam, bo to jest prawda. Gdyby orgyinalny Alien powstał w dzisiejszych czasach to wyglądałby własnie tak jak Prometeusz. I to, że niektórym się nie podoba nie ma znaczenia - takie już mamy czasy i tego nie zmienimy. Ja jestem zachwycony bo ilość emocji jakie dał mi seans Prometeusza, podkreślonych dodatkowo przez świetne 3D i fenomenalne udźwiękowienie pozwala mi bez problemu przymknąć oko na wszelkie niedoróbki i niedociągnięcia. Nic nie jest idealne.
"Do muzeum Gigera na pewno się kiedyś wybiorę, bo uwielbiam jego dzieła" - naprawdę warto. Facet ma niesamowite pomysły, całe muzeum to przekrój jego twórczości (od projektowania mebli, przez okładki płyt, do prywatnych rysunków). Obcemu poświęcona jest osobna sala, przy wejściu wisi Ci nad głową jeden w skali 1:1, a gablocie stoi oryginalny kostium z filmu. W osobnej gablocie oryginalny, animatroniczny model głowy Obcego, użytej w niektórych scenach filmu. Eeech... długo by opowiadać :-))) A na zewnątrz "Giber Bar" - wnętrze stylizowane na salę tronową Harkonennów z "Diuny" (Giger odpowiadał tam za scenografię), przeplatane motywami z "Gatunku" :-) Ceny nawet przystępne :-)
"Wiesz, ja zawsze marzyłem o tym, by móc takiego Obcego z krwi i kości zobaczyć" - wiem :-) Ja też :-) Dlatego stoi taki jeden u mnie, w pokoju :-) Co prawda, trochę mniejszy, ok 1m, ale i tak robi na wszystkich wrażenie :-)
"Gdyby orgyinalny Alien powstał w dzisiejszych czasach to wyglądałby własnie tak jak Prometeusz." - bardzo możliwe.
"pozwala mi bez problemu przymknąć oko na wszelkie niedoróbki i niedociągnięcia. Nic nie jest idealne." - i tu trafiłeś w sedno. Tyle, że ja aż tak tolerancyjny nie jestem ;-))), zwłaszcza, że - tak jak Ty - "Z miejsca ten film stał się moim numerem jeden, bo czekałem na niego całe życie".
Gdyby to był inny reżyser, inny film - pal sześć. Ale od TEGO reżysera, robiącego TEN/TAKI film - wymagam naprawdę duuuużo.
"I to, że niektórym się nie podoba nie ma znaczenia" - kiedy mnie film się podoba. Inaczej dałbym 2 albo 3. Ja się "czepiam" TYLKO beznadziejnego opowiedzenia tej historii.
Czekam na Director`s Cut...