Czuję potrzebę napisania na temat mojej interpretacji filmu, która na podstawie lektury
wpisów na forum jest inna od większości (?)
Po powrocie z kina do domu i przemyśleniu zrozumiałem, że Klara musiała być
molestowana przez ojca/(ojczyma nie jestem pewien). Wynika to z tego spojrzenia
Lucasa w kościele na Theo i w ataku na niego, z tego braku zaskoczenia i obrony ze
strony rodziców Klary i z tego wejścia ojca do Klary w nocy, z pocałunku Lucasa w usta
na początku, z obsesji linii na chodniku, płaczu brata podczas świąt.... Rodzina Klary
miała problemy: częste kłótnie, pijaństwo ojca, oschłość ojca w stosunku do córki.
Przynosząc śniadanie do Lucasa Theo "przyznał" się do winy, a Lucas wiedząc co go
spotkało ze strony społeczności, nie zdradził tego czego się domyślił. Najgorętsza
scena dla mnie to przyjście Klary do Lucasa już po odsunięciu go od pracy. Widać, że
się go nie bała, a wręcz był dla niej kimś, u kogo szukała zrozumienia.
Prezent w postaci serca i pocałunek w usta był oznaką zaufania/"miłości" wyrażanej w
sposób niezrozumiały w przypadku małego dziecka, które skądś musiało poznać takie
zachowania. Scena po przyprowadzeniu pijanego Theo do domu też jakaś dziwna,
sygnalizowała jakąś niepewność/zmowę między małżonkami. Podobnie kiedy Klara
mówiła matce, że źle zrobiła mówiąc o Lucasie w przedszkolu, matka nie chciała tego
słuchać i mówiła " tak było, już zapomniałaś". Dla mnie to przyznanie, że matka
wiedziała, co się święci w domu i nie chciała się do tego przyznać.
To, że to wszystko nie jest podane na talerzu, a jedynie sugerowane i wymaga sporo
uwagi i wysiłku ( a nawet powtórnego obejrzenia - przy okazji) jest wielką zaletą filmu.
Scena w końcówce wahania Lucasa przed przeniesieniem Klary przez kostkową
podłogę - wyśmienita. A strzał w końcówce nie musiał być do niego i nie ważne kto
strzelał - obrazuje jego stan psychiczny i strach/brak zaufania do tych uśmiechniętych i
normalnych ludzi wokół. Mocno polecam 10/10
Ciekawa ta twoja interpretacja i moze tak też było jak napisales o tym molestowaniu Klary ale tylko "może". Scena kończąca jest bardzo ważna moim zdaniem bo nie wiadomo czy mu sie to przywidzialo czy naprawde ktos strzelał w Lucasa. Na przyznaniu licencji jego synowi kilka osób nadal patrzylo na niego z obrzydzeniem. Dlatego być może ta ostatnia scena miala pokazać że nawet gdy wszystko zostanie wyjaśnione pozytywnie to i tak niektorzy ludzie nie zmnienią swoich uprzedzeń ani fałszywych osądzeń.
W tym miejscu, w którym o patrzy na drzewo i ne widzi sladu i zdaje sobie sprawe ze to bylo w jego glowei. Z reszta to z samej fabuly wynika ze nikt nie mial juz interesu do niego strzelac.
Tę scenę rozumiem ,że jednak nie wszyscy zapomnieli,wybaczyli bohaterowi to czego nie zrobił.Przez fałszywe pomówienia jego wizerunek ucierpiał na zawsze.
Twoim zdaniem wyimaginowany, dodaj ;) Wg mnie był realny w 100%. W tym filmie NIE MA metafor.
Mógł strzelić każdy, kto nie do końca wierzy w jego niewinność - każdy, kto witając się z nim na przyjęciu nie patrzył mu w oczy. Albo nawet syn Theo. To nieważne. Ważne, że pokazał mu, że nie może się czuć bezpiecznie.
Ziarno zostało zasiane i jakaś niepewność zostaje zawsze. Ale Ty się, widzę, tak upierasz przy swojej wersji, że żadne moje wywody Cię nie przekonają, więc już mi się nie chce dalej brnąć ;)
Pozdrawiam.
Po prostu z filmu jasno wynika, że już nikt nie wątpi w jego niewinność. A strzał ma symbolizować, że nikt nie jest bezpieczny i każdy może zostać zwierzyną łowną o czym trudno później zapomnieć. Tak to widzę.
Masz tu i się przyjrzyj: widać i strzał, i ślad na drzewie, i odchodzącą postać. Bardziej czarno na białym już nie można.
http://fu c kyeahmadsmikkelsen.tumblr.com/post/50250316899
Tylko te dwie spacje usuń, bo mi odrzuca przez adres ;)
To, że on coś widział nie znaczy, że to miało miejsce. Przecież o tym piszę cały czas. Ja to widzę tak, a ty tak nie ma co dyskutować kto ma rację, bo obaj mamy na swój sposób.
Ten strzał wcale nie dotyczył Lucasa. To metafora fałszywych zeznań dziewczynki ukazująca, że każdy może się strasznie pomylić.. nawet Syn w stosunku do własnego Ojca myląc go ze zwierzyną podczas polowania. W życiu po prostu czasami potrafimy postąpić bardzo bardzo źle i ktoś przez nas może bardzo bardzo cierpieć a my nie jesteśmy w stanie tego wyjaśnić i zrozumieć. Ale czy to nas usprawiedliwia? ...
Fajnie właśnie w tym filmie pokazana jest małostkowość ludzi w takich małych miejscowościach. Nie twierdzę, że tak wszędzie jest, ale np u mnie w parafii niby wszyscy się witają, znają, lubią, pogadają, a za plecami zazdrość, obgadywanie itp.
Byc moze ojciec , choc brat Klary tez wydaje sie mocno podejrzany Fakt jest taki ze rodzina prawdopodobnie wiedziala jak jest i robila wszystko by zrzucic odpowiedzialnosc na kogos innego . Strzal w koncowce jest metaforyczny , Lukas nie zmyje juz uprzedzenia w tej spolecznosci
Chyba mega nadinterpretacja...i to jeszcze caly ten wywód wyssany z palca. Przeciez cala historia zaczela sie od tego ze Klara zobaczyla penisa na kompie...w filmie jest jasno to pokazane ze dziewczynka zmysla wlasnie przez tę sytuacje. To nie byl kryminał w ktorym nalezy odszukac "zabojce". To byl dramat, prosty dramat. Dorabianie wyimaginowanych historyjek...po prostu cos cudownego. Przedstawianie pewnych scen i utożsamianie ich z wlasną wymyśloną "interpretacją"...bezcenne.
byc moze :) szczerze to nie widzialem tej sceny z filmem na kompie , musialem ja przeoczyc .To zmienia postac rzeczy
Arielos,tu zgadzam się z Tobą w 100%,zetus chrzani o powtórnym obejrzeniu filmu aby coś jeszcze w nim uchwycić,ale jak widać sam nie oglądał go ze zrozumieniem i nie wiem ile razy,bo nie napisał,haha.
Wyobraźnia nie ma granic,ale w filmie mamy jak na tacy pokazaną scenę kiedy młodzi chłopcy ściskając w rękach tablet z filmem porno,wykrzykują "zobacz jakego ma fiuta,sztywny jak kij",pokazując małej dziewczynce.
Ojciec dziewczynki pił,awanturował się z matką i napewno brak jej było tej ojcowskiej miłości,przez to zachowania dziewczynki,takie jak pocałunek w usta opiekuna lub serduszko zrobione dla niego.
Główny bohater konkretnie jej oznajmił że takie pocałunki są tylko dla rodziców co dla młodej dziewczynki oznaczało jakby lekkie odtrącenie,po czym postanowiła widok z tableta przypisać do opiekuna,nie zdając sobię sprawy z tego jaką krzywdę może wyrzadzić.
Nie ma tu żadnego uktytego dna o molestowaniu przez ojca,to tylko dywagacje osoby która nieuważnie oglądała film.
Arturze7335 i arielosie, czy musicie mało kulturalnie atakowac człowieka, który postanowił porzielic się swoimi wrażeniami. Czy zawsze na jakimś forum znajdzie się chamski atak. Jestem w pełni zachwycona interpretacją Zetusa! Brawo, rozgryzłam w filmie wiele szczególików, ale rzeczywiście z tym molestowaniem to niezły pomysł i może o to chodziło reżyserowi, by zmusić widza do myślenia nad filmem i uwaznie go oglądać. Końcówka filmu to znak, że piętno trwa nadal mimo pozorów przebaczenia. Zobaczcie kto mu przebaczył, ludzie na poziomie, pogodzeni ze swoim zyciem, a reszta- nieakceptowani przez współmałżonków, awanturnicza, samotne paskudy ze sklepu odreagowali na nim swoje niepowodzenia życiowe, to takie proste, życiowe, niestety.
Osobiście, wydaje mi się, że kiedy Theo i Lucas patrzą sobie w oczy w kościele, Theo zauważa, że Lucas... nie mruga. Na samym początku mówi mu, żeby go nie oszukiwał, bo on wie, że gdy kłamie to zaczyna mrugać oczyma. W kościele patrzą sobie dosyć długo w oczy, naturalnie myśląc o wszystkim co zaszło, a Lucas nie mruga. Wtedy Theo zaczyna się "łamać", podejrzewać, że Lucas rzeczywiście mówi prawdę, a jego córka kłamie. Chce do niego podejść, ale wtedy na drodze staje mu żona. Lucas był przekonany, że Theo zrozumiał to przesłanie oczyma i myślał, że ten do niego podejdzie i pogada. Gdy się odwraca ponownie, widzi, że Theo jest zatrzymywany przez żonę, która intensywnie mu coś szepce do ucha. Wtedy traci nad sobą panowanie, podchodzi do swojego najlepszego przyjaciela i pyta, czy chciałby mu coś powiedzieć, jednocześnie ukazując pustkę w oczach, zmęczenie tą całą - niesprawiedliwą sytuacją.
Theo wg mnie jest już przekonany o niewinności Lucasa,stąd przychodzi do niego wieczorem, w Wigilię. Nie jest to przyznanie się do winy wg mnie. To gest wzajemnego wybaczenia.
Nie wiem, czy zwróciliście uwagę, ale w scenie gdy Marcus dostaje strzelbę, Theo siedzi samotnie. Jego żona nie wybaczyła Lucasowi.
To tyle ode mnie :)
Lucas patrzy na Theo wymownie akurat w chwili, gdy w kazaniu jest mowa o wybaczaniu winowajcom. Theo jest winowajcą, bo mu nie uwierzył = w pewnien sposób jest winien całej tej sytuacji, w jakiej znalazł sie Lucas. Spojrzenie akurat w tym momencie uświadamia to Theo, dlatego nie broni się przed atakiem Lucasa chwilę później.
I tyle..
Świetna scena zresztą, spłakałam się.
Myślę, że Theo molestował klare oraz swojego syna, dlatego jego syn płakał gdy Klara układała elfy, bo on też przez to przeszedł. Poza tym scena z bratem Klary kiedy on pokazuje jej porno, ona aż uklęknęła i nie chciała tego słuchać, bo już kiedyś to widziała.
Tak jest, wszyscy ją molestowali, wujki, stryjki, szwagry rojne... Gratulacje za jedynie słuszną interpretację.
PS. Filmu nie oglądałem i nie zamierzam, po prostu odniosłem się do samego tematu ,,molestowań'' biednych małych lolitek.
Bardzo ciekawe. Mam bardzo podobne odczucia po seansie.
Ja miałem inną myśl przez cały film. Syn Theo, u którego Klara widziała na tablecie nagie zdjęcia i słyszała jak mówił o tym twardym jak kij, wiedział, że to przez niego dziewczynka powtórzyła to samo nauczycielce. Dlatego płakał, ale nie upieram się przy tej opcji. Theo wyraźnie powiedział Klarze, że to on a nie Lucas jest winien. Matka też dziwnie wmawiała dziewczynce że to na pewno Lucas.
Dokładnie. Albo też nie kojarzył, że to przez niego, tylko po prostu uwierzył siostrze i było mu jej żal?
Te nadinterpretacje o molestowaniu wg mnie są idiotyczne i niczym w akcji niepotwierdzone.
Dziwię się, że tak jadą po Twojej opinii. Też tak uważałem po seansie, w scenie, w której Theo przychodzi do śpiącej Klary i mówi "To nie Lucas, to tata..." - miał na myśli, że to on do niej przyszedł, bo Klara myślała, że to Lucas - ale ja z początku sądziłem , że naprawdę Theo chce się przyznać :D
Ale było widać że ta rodzina ma problemy, dziewczynka wychodziła kiedy chciała i gdzie chciała, cały czas było słychać kłótnie, dziwna też była scena, w której pijany Theo przytula żonę i mówi jej kilka razy "kocham Cię", to brzmiało jak zapewnienie, że wszystko będzie dobrze, że tajemnica (jeśli jakaś była) nigdy nie wyjdzie na jaw. Może naprawdę twórcy filmu chcieli to pokazać?
No bez przesady. Raczej w każdej rodzinie zdarzają się kłótnie, to normalne.
Jakby się nie kłócili, to od razu wywęszylibyście w tym kolejny fałsz i spisek, że niby jakieś udawanie i chore stosunki. A że Klara wychodziła sama? To mała miejscowość, wszyscy się znali i opiekowali sobą nawzajem, więc rodzice nie mieli powodu niepokoić się o małą.
Ogarnijcie się, ludzie i nie szukajcie dziury w całym.
Bardzo się cieszę, że trafiłam na Twoją interpretację tego filmu. Muszę się przyznać, że po seansie "Polowania", również długo myślałam nad podobną do Twojej, wizją problemu molestowania dziewczynki przez ojca. W filmie jest rzeczywiście klika scen, przytoczonych przez Ciebie, które bardzo sugestywnie mogą wskazywać na winę ojca. Chciałabym do nich przytoczyć jeszcze scenę, w której brat z kolegą pokazują dziewczynce sceny pornograficzne, ona jest bardziej przestraszona niż obrzydzona, kuli się jakby chciała uciec przed tym, jakby przywoływało to jakieś złe wspomnienia. Dokładnie tak jak piszesz, to co Klara wyraziła przez pocałunek w usta Lukasa, u dziewczynki w takim wieku, musiało być skądś zaczerpnięte. Ok, wiele osób powie, z filmu, ba! nawet z bajek. Ale może właśnie w taki sposób okazywała swoją miłość tatusiowi. Miejsce w którym doszło do tego, też jest bardzo sugerujące, sala z poduchami, w chwili zabawy Lukasa z chłopcami. A najbardziej ku takiej interpretacji w czasie filmu przekonuje mnie scena, gdy Lukas po wyrzuceniu z przedszkola i ujawnieniu sprawy, przychodzi po raz pierwszy do domu Theo. Ten wpuszcza go tak po prostu bez żadnych wyrzutów, siada z nim i proponuję mu kawę jakby nigdy nic, jakby nie wierzył córce, albo znał prawdę. Dopiero gdy zjawia się żona, reaguje gwałtownie i wyrzuca Lukasa z domu. A scena z nocną rozmową The z córką wydała mi się dopełnieniem tej ukrytej, nieukazanej wprost prawdy. Nie wiem, być może to nadinterpretacja z naszej strony, tak jak uważa większość wypowiadających się pod tym tematem, ale uwielbiam takie filmy, o których po powrocie do domu myśli się i na nowo odtwarza scenę po scenie. Gorąco polecam niezdecydowanym. I podkreślam, że film to dziedzina sztuki, którą jak każdą inną można interpretować na różne sposoby i nigdy tak na prawdę nie wiadomo " co autor miał na myśli", bez jawnej konfrontacji z nim.
naprawde nie jestescie zbyt madrzy:] uwielbiam takich madrali, na sile probujacych sie doszukac drugiego dnia. moze jelenie tez ja molestowaly ?? nikt jej nie molestowal. w domu awantury, wiec nie czula sie tam jakos bezpiecznie, wolala czas spedzac poza domem, a w lucasu widziala ostoje, na ktorej zawsze moze sie podeprzec. wymyslila cala historie z tym penisem, bo to jej przyszlo do glowy po zobaczeniu filmu na tablecie. a zrobila tak, bo zadurzyla sie w lucasie, tak jak to czasem dziecko moze zrobic w swojej niewinnosci i chciala mu dac buziaka w usta, serduszko itd. on to odtracil i przez to ta cala historia:] alee nieeee, szukajcie 1919022910 dna:) P.S. w filmie swietnie pokazana ludzka psychika i b. wymowna scena na koncu.
Ok! Ja się wcale nie upieram przy jednej z moich interpretacji, o której tu akurat napisałam. Być może sens miał być taki o jakim Ty piszesz. Tego nie wiemy. A chyba możemy podzielić się tu swoimi wątpliwościami. Ja nikogo nie krytykuję i nie nazywam od mądrali.
każdy interpretuje na swój sposób. właśnie o to chodzi reżyserom, a jednego rozwiązania nie ma nigdy...
Nie brałam wcześniej pod uwagę Twojej interpretacji (bliższa jest mi ta "bardziej oczywista", że żadnego molestowania nie było), ale na końcu napisałaś coś bardzo mądrego, o czym zapomina większość forumowiczów: film to dziedzina sztuki, którą jak każdą inną można interpretować na różne sposoby i nigdy tak na prawdę nie wiadomo " co autor miał na myśli", bez jawnej konfrontacji z nim.
Czy to właśnie nie jest piękne w kinie, że po obejrzeniu tego samego filmu jest taka mnogość opinii, mnogość interpretacji? To pokazuje tylko z jak dobrym filmem mamy do czynienia - budzi w nas refleksje, zmusza do myślenia, do zwracania uwagi na detale, do interpretowania poszczególnych scen. A tej "jednej i prawdziwej" interpretacji nie ma, bo o to właśnie chodzi, by widz mógł odebrac obraz w taki sposób, w jaki chce i czuje. Pozdrawiam!
co za nadinterpretacja. Równie dobrze można powiedzieć, że Lucas był nadczłowiekiem i miał metalową płytkę, gdyż to niemożliwe by przyjego wadze rozwalił gościa jednym strzałem z czoła de facto wiekszego i grubszego od niego. Może zacznij najpierw dobrze czytać to co na talerzy a dopiero potem między wierszami.
To co na talerzu wszyscy widzą. Nieraz warto dalej poszperać. Ja to widze tak jak w irańskim "Rozstaniu" ( "A Separation") gdzie jest wiele możliwości interpretacji i trzeba uważnie oglądać, żeby historia nabrała sensu. W tym jest wartość filmu. Baśnie Andersena są przez tyle lat czytane, gdyż dają możliwość różnych interpretacji i przez dzieci i przez dorosłych.
Tylko trzeba wiedzieć kiedy i gdzie taką interpretacje zastosować aby nie popaść w śmieszność. Tak to można by wyssysać niestworzone historie z reklamy gumy do żucia, bo przecież wszystko musi mieć drugie dno. Myśle, że w Przypadku Polowania jest to grubo przesadzone i nad wyraz. Opierasz się na jedynie subiektywnej wizji, w której bardziej pociąga cię dobudowywaniu fabuły niźli rozszyfrowywaniu jej. Za mało zostało widzowi podane abyś mógł prowadzić Freudowskie przypuszczenia tego rodzaju, że ktoś na kogoś spojrzał i od razu wiadomo, że tamten ją zgwałcił albo zmolestował. Wybacz ale to w moim mniemaniu jest strasznie gimnazjalne i pozbawione jakiegokolwiek sensu i logiki w działaniu.
Ja twierdzę tylko, że taka interpretacja jest dopuszczalna i że reżyser chciał dać widzom pewną swobodę interpretacji, bo podawanie wszystkiego otwartym tekstem już dawno przestało być atrakcyjne ( np.: "Powiększenie"). Już w tym wątku masz potwierdzenie, że moją interpretację podzielała część dyskutantów. Po za tym takie jednoznaczne szacowanie czyjejś opinii jako "strasznie gimnazjalne i pozbawione jakiegokolwiek sensu i logiki w działaniu" świadczy też o autorze niezbyt pochlebnie.
Co o mnie świadczy to o mnie świadczy a jakie to jest pozostawiam subiektywnemu odczuciu. Oceniam coś wg swojej wrażliwości i wrażeniu jakie we mnie wywarłą twoja wypowiedź. To, że taka a nie inna pozostawiam kreatorowi. To, że coś dzieli nie ma to żadnego wpływu na to czy jest to prawdziwe czy nie. Możesz sobie przecież interpretować, nadinterporetować wszystko co chcesz tyle tylko, że w moim mniemaniu delikatne poszanowanie dla faktów powinno być, bo w innym przypadku z każdej szynki stworzysz sernik, a czy tego doprawdy chcesz ? Moim zdaniem jeśli ktoś chciał stworzyć taką historią to właśnie taką stworzył pozostawiając delikatne, podkręślam delikatne subiektywizmy. Uwierz mi jakby chciał reżyser stworzyć taką historię jaką ty tutaj insynujesz scenariusz byłby inny, bo opowieść z innej bajki.
tez mialem takie wrazenie, ze Klara mogla byc jakos wykorzystywana przez ojca badz nawet przez brata, ale niestety to tylko nadinterpretacja, gleboka nadinterpretacja. Ojciec nie mogl jej wykorzystywac bo o tym swiadczy jego cale zachowanie, od momentu kiedy wyrzucil pierwszy raz z domu Lucasa do momentu spotkanie w kosciele, gdy zrozumial ze popelnili blad a pozniej momentu pojednania. Nie ma tam ani jednego dowodu ze ojciec, jak i Lucas cos zrobili malej. Matka Klary zachowala sie identycznie jak cala spolecznosc, czyli szla poszla na calosc przeciwko niemu, bo jest to diagnoza ogolu, bledna badz nie ale taka ma byc racja i juz. Po prostu nie ufala mu i juz. W ogole, caly blad polegal niestety na tym, ze rodzice nie znali Klary, wierzyli jej jak normalnemu dziecku. To, ze wymyslila sobie tego fiutka to najprawdopodobniej zwiazane jest z epizodem jej brata, ktory nosil pornola i pokazal jej. To ona wychwycila od brata slownictwo, a ze wszedzie widziala Lucasa i jego psa, wiec dziewczynce sie pomieszalo, bo nie rozumiala kompletnie co mowi, wiec sklecila dwa odrebne fakty, reszta to juz nagonka doroslych.. Blad to szkola ktora nie zrobila gruntownego dochodzenia, blad to biernosc Lukasa. Tak czy inaczej, twoja interpretacja i domysly opieraja sie dokladnie na podobnych przeslankach, jakie miala spolecznosc tej miejscowosci w stosunku to Lucasa, czyli na domyslach, nadinterpretacji i blednej logiki zdarzen.
nie szukałam drugiego dna, za to w podobny sposób odebrałam film: samotne dziecko wykorzystywane przez ojca, matka z syndromem wyparcia (!) + splot przypadków (film na tablecie) i niefortunnych okoliczności ("odrzucenie" klary przez lukasa) = polowanie na czarownice wynikające z psychologii tłumu. ALE scena ze spokojną klarą leżącą w łóżku gdy przychodzi tatuś zdaje się temu przeczyć.