...bo wyglądali jak zakonnicy, "gdybym wybrał Markowskiego, to, wiadomo..." (powiedział reżyser w wywiadzie w "Szkole filmowej").
Ja z kolei pamiętam odcinek "Szansy na sukces" prowadzonej przez Manna z gośćmi w roli głównej, jako dawcami repertuaru, grupą Myslovitz - zdumiała mnie wtedy zapadająca często w studiu cisza, ich spokój, bierność, wyciszenie, nie usiłowali błyszczeć żartami, elokwencją, więc wodzirejem, jak Stuhr w filmie Falka, musiał być tylko W. Mann. Stuhr zaś po okresie zdjęciowym omawianego filmu zaskoczył grupę tym, jak szybko poradził sobie z postsynchronami tego występu z grupą - w pół godziny. Wiem to z cyklu wywiadów z aktorami, ze "Szkoły filmowej" z r. 2018.