PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=837}

Podziemny krąg

Fight Club
1999
8,3 640 tys. ocen
8,3 10 1 640284
8,6 84 krytyków
Podziemny krąg
powrót do forum filmu Podziemny krąg

internauci, jako że wy zawsze macie ciekawe teorie mam do was pytanie.

dlaczego w ostatniej scenie narrator nie zginął po strzeleniu się w głowę? nie obczajam
tego pomimo ze oglądałem ten film juz 2 razy.

czy chodzi o to że wystarczyl sam zamiar zabicia tylera? czy moze to wszystko to byl tylko
sen?

ocenił(a) film na 10
EpicFail

Służę.

Ja to rozumiem w sposób następujący. Narrator zaznaczył Tylerowi "moje oczy są otwarte". Chodzi tutaj o to, że gdy narrator "spał" - rządził Tyler. Ponieważ jednak oczy miał otwarte - on mógł decydować. Wyobraził sobie Tylera, więc teraz mógł wyobrazić sobie jego śmierć, podczas gdy sam wyszedł z tego cało.

Midgardsorm

Niby tak, ale czy musiałby strzelać sobie w twarz, gdyby chodziło wyłącznie o podjęcie decyzji?
Zastanawiam się, dlaczego do jego unicestwienia konieczne było pociągnięcie za spust.

EpicFail

Sam łamię sobie nad tym głowę.
Najprawdopodobniej jest to po prostu brak konsekwencji ze strony twórców. Bubel, który spartolił dobry film :P. Jednak nie tracę nadziei na to, że jest inaczej :).

Spotkałem się z opinią, że Narrator w istocie usiłuje się zabić i przez moment nie zdaje sobie sprawy z tego, że przeżył, co wystarcza, aby Tylera posłać w tzw. "piach". - Nie jestem jednak przekonany. Pasowałoby to w wątek o autodestrukcji i związaną z tym narracją, ale zachowanie Narratora świadczy o czymś innym, jego intencją w całym 3 akcie zdaje się być unicestwienie samego tylko Tylera, aby ocalić siebie i nie jest w żaden sposób zasugerowane, że jego motywacje ulegają zmianie. Nie wygląda na to, aby planował poświęcić życie, po to tylko, aby uwolnić się od Tylera.

"Moje oczy są otwarte" zdaje się być jedyną wskazówką, ale samo stwierdzenie jest dość pokręcone. Mówi to grożącym, pewnym siebie tonem, jakby zdając sobie sprawę, że w ten sposób może skrzywdzić Tylera... i najprawdopodobniej tak jest, biorąc pod uwagę konstrukcję filmu.

Sprawa może polegać na przekonaniu Tylera do tego, że istotnie Narrator może go skrzywdzić, nie zabijając siebie - niezależnie od tego czy to prawda czy nie. Czystą tylko siłą sugestii.
Pytanie brzmi czy ich postaci są na tyle autonomiczne, aby mogły stosować na sobie siłę sugestii... Jest scena, w której Tyler wykorzystuje sugestię przeciwko narratorowi: "przyrzekłeś trzy razy!". Recz się ma do Marli i prośbie Tylera o nie rozmawianiu z nią o nim. Nie jestem psychologiem, więc mogę się mylić :).
Interesujący jest fakt, że właśnie złamanie tej obietnicy przez Narratora jest podstawą rozwoju akcji w 3 akcie - choć równie dobrze może być to nie związane.

"Moje oczy są otwarte" - jest też bardzo filozoficznym sformułowaniem, odnosi się jakoś do przeplatanych tam i ówdzie wątków mistyki wschodu i ludzkiej duchowości jako takiej. Patrząc na tą scenę z metaforycznego punktu widzenia, zauważmy, że Narrator i Tyler są bardzo jaskrawo sobie przeciwstawieni - właściwie są to dwie skrajności. Odnosi się to do kondycji psychicznej Narratora, którego stłumione pragnienia przyjmują postać Tylera. Osobowość Narratora nie jest pełna, podobnie jak osobowość Tylera... są to dwie, przeciwstawne sobie, połówki, co jest dość jasno zasugerowane w filmie. Tyler jednak, uniezależnia się od Narratora w 3 akcie i zamiast się uzupełniać musi dojść między nimi do konfrontacji. Narrator, aby tego dokonać, musi uzupełnić braki i stać się pełną osobowością, czego Tyler nie robi, a kula to rozsądza.

Pokręciłem, ale wydaje mi się, że coś w tym może być. Przepraszam, że tak się rozpisałem i pragnę podkreślić, że nie uważam swoich wypocin za prawdę objawioną :P. Chcę zrozumieć ten film i jeżeli, ktoś wykaże błędy w moim rozumowaniu, będę wdzięczny, gdyż przybliży to nas wszystkich do celu :)

ocenił(a) film na 10
mosheh

dzięki <3 brakowało mi takiej wypowiedzi :D

użytkownik usunięty
EpicFail

Jakie to śmieszne, kiedy ludzie dorabiają niezwykle skomplikowane teorie do prostego amerykańskiego filmu, przy którym nie trzeba się specjalnie wysilać, żeby go zrozumieć. Norton dał wreszcie radę "uwolnić" się spod wpływu Tylera, a strzelenie do siebie było po prostu symbolicznym zabiciem tej części jego osobowości, którą Tyler reprezentował. A fakt, że po takim strzale Narrator nie zginął obniża u mnie ocenę filmu. Takie rozwiązanie jest po prostu zbyt naiwne. Ogółem to film rozkręca się dopiero kiedy okazuje się, że Tyler nie istnieje. Plus za grę Pitta i Helenę Bonham Carter, którą uwielbiam. Jak dla mnie, 6,5/10, nie więcej.

Najprawdopodobniej tak, co zresztą powiedziałem bez żałosnego plucia sobie w brodę.

Zwróciłem też uwagę na to, że Narrator śledzi wzrokiem Tylera kiedy on osuwa się martwy na ziemie. Być może nie jest to wyłącznie bierna obserwacja, ale i akt zgładzenia Tylera sam w sobie, co mogłyby sugerować słowa Narratora. Wygląda to trochę tak, jakby Narrator po oddaniu strzału musiał go jeszcze dobić w myślach. Konieczność samookaleczenia ładnie się wpasowuje w wątek o autodestrukcji.

ocenił(a) film na 10
EpicFail

Mi wydaje się, że chodzi tu o podjęte ryzyko. Narrator chce pozbyć się Tylera do tego stopnia, że jest gotów strzelić do siebie nie wiedząc czy przezyje czy tez nie. Słowa "moje oczy są otwarte" mogą odnosić się do tego, ze bohater jest w pełni swiadomy podejmowanej decyzji i związanego z nią ryzyka, a także, że zrozumiał jakim błędem było wprowadzenie Tylera Durdena do swojego, życia. Ponadto Narrator wie, że to on "stworzył" Durdena wiec tylko on moze się go pozbyć. Do tego związane z cała sytuacja samookaleczenie pasuje do watku autodestrukcji jak zauwazył mosheh.

ocenił(a) film na 10
roms21

Narrator był samotnym i chorym na schizofrenię człowiekiem .
-//- nie zginął gdyż przestrzeliło mu tylko fragment głowy.

ocenił(a) film na 10
wojciech_tabaka

Dokładnie:-) Nie zginął, bo w momencie naciśnięcia na spust jego głowa lekko się przechyliła, co spowodowało, iż przestrzelił sobie policzek.

ocenił(a) film na 10
rapi_aga

Dokładniej rzecz ujmując ranę wylotową ma pod uchem, w kilku scenach widać wyraźnie jak szczęka zwisa mu tylko na prawym zawiasie.

ocenił(a) film na 10
Maergensargoth

Wydaję mi się, że raczej zadajemy sobie pytanie nie o to dlaczego nie zginał Narrator, tylko dlaczego zginął Tyler Durden mimo to, że narrator przeżył. Bo to, że narrator przeżył strzelając sobie w bok głowy/ policzek/ pod ucho/ lewy zawias szczęki, chyba większość osób zauważyła. ;)

ocenił(a) film na 9
roms21

hah też mi się wydaje, że pytanie dotyczyło "śmierci" Tylera, a nie zagadki, czemu Narrator nie przeżył postrzału - ale oczywiście mogę się mylić :P

Ja odniosłam wrażenie, że w chwili zejścia Durdena w Narratorze nastąpiła zmiana. Przez cały film mógł on być szefem "stowarzyszenia" tylko wówczas gdy nie był tego świadomy, bo do gry wkraczało jego alter ego. Po tym postrzale Narrator nie stał się z powrotem grzecznym obywatelem, wręcz przeciwnie - stał się kimś, kto może sprawować władzę w pojedynkę.

anika04

Nie widzę, aby było to zasugerowane w filmie. Motywacją Narratora nie jest zastąpienie Tylera i nic nie wskazuje na to, aby miała się ona zmienić.
Chociaż w sumie "odziedziczył" on po nim władzę nad kosmicznymi małpami :).

EpicFail

Ale wymyślacie.
Bohater (chyba w zasadzie nie wiadomo jak ma na imię, dziwne, nie?) przestrzelił sobie policzek. Wiem, że to mało prawdopodobne, ale tak było, i nawet też w książce (o ile czytaliście) jest to bardziej opisane. Myślał że celuje sobie w łeb, ale kula przeleciała na wylot. I w ten sposób , tak jakby autosugestywnie,zabił swoje drugie ja, myśląc że zabija siebie razem z Tylerem.

marla_13

Tak, ale zauważ, że zarówno Narrator, jak i Tyler mają ładną chwilę na to, aby zorientować się, że strzał nie okazał się śmiertelny.

ocenił(a) film na 9
EpicFail

Po prostu narrator nie przestrzelił sobie rdzenia kręgowego ani mózgu tylko trafił w policzek/zawias żuchwy i przeżył... te jednak kilka sekund zmieszania, niepewności czy żyje, bólu buzującej adrenaliny i strachu itp itd co się w takiej chwili po ciężkim, graniczącym z utratą życia, zranieniu po prostu go obudziły.... bo zauważmy że Tyler chyba też jest jedną z jego sennych imaginacji - scena w samolocie: przebudzenie, rozmowa z kobietą o wypadkach, wizualizacja katastrofy lotniczej, kolejne przebudzenie i pojawia się Tyler... Nooo... czyli narrator mówi że ma oczy otwarte, strzela i faktycznie doznaje przebudzenia w szoku :) W pewnym momencie było też o tym że wg filozofii tybetańskiej chyba człowiek rodzi się i umiera każdego dnia - noc, ostatnia scena filmu to zatem dobry czas na śmierć Tylera. Czas spać....

huaquero

Być może, ale Narrator wydaje się być zdeterminowany i pewny siebie, nawet po oddaniu strzału wciąż jest dość konsekwentny i trzeźwy - tylko trochę... osowiały :). Nie wiem czy słusznie, ale ciężko dostrzec mi w tej scenie strach, wprawdzie jest napięcie i adrenalina, ale nie wydaje mi się aby to było to...

Źle w napisach jest (w moich też pisze, że "rodzimy się i umieramy każdego dnia") to co on rzeczywiście mówi pyskując na Marlę to "wiem, że według filozofii Sylwii Plath wszyscy umieramy, ale ty nie umierasz tak, jak umiera Chloe". Sylwia Plath to popularna w latach 50' w U.S.A pisarka (przeczytałem na wiki 5 sekund temu - żeby nie było, że mędrkuję :)), natomiast Buddyzm również utożsamia życie z umieraniem. Potem jest to zestawione z "każdego dnia umierałem i rodziłem się na nowo, zmartwychwstały". Koncepcja zmartwychwstania jest już raczej związana z mistyką zachodu. Gościowi od napisów się popieprzyło, a my za to cierpimy :P.

EpicFail

Zastanawiałem się dlaczego rana Tylera znajduje się winnym miejscu niż u Narratora. W sumie właśnie to powoduje, że Tyler "umiera". Zwróćcie uwagę, że znajduje się ona w tym samym miejscu, co rana Boba... no... mają obaj przestrzeloną głowę.
Być może nie jest to związane, ale relacja nasuwa się sama.

Między Tylerem i Bobem zachodzi (w ogóle, biorąc pod uwagę całość filmu) ciekawa relacja. podczas gdy obaj są przyjaciółmi Narratora, są swoimi przeciwieństwami. Tyler jest obrazem idealnego mężczyzny stworzonym w umyśle Narratora, natomiast Bob jest niemal najbardziej, jak się da to wyobrazić zniewieściały. Choć Bob najprawdopodobniej nie jest tworem wyobraźni Narratora - można by się kłucić, że cały film jest snem itd., ale w filmie nie jest to w żaden sposób zasugerowane.

Strzelam w ślepo, ale na swój sposób łączy się to w całość.

Wydaje mi się, że zwieńczeniem wątku duchowego w filmie jest współczucie, jakie rodzi się w Narratorze po wypadku samochodowym. Przez dłuższy czas tego nie dostrzegałem, ale zauważcie z jaką obojętnością podchodzi on do wraku samochodu i do próby samobójczej Marli - początkowo w tym człowieku po prostu nie ma współczucia. Natomiast po wypadku bohater stwierdza, że "tak właśnie musiały się czuć ofiary, których statystyki wypełniałem".

Być może właśnie to sprawia, że jest w stanie zadając sobie ranę, przerzucić swoje poczucie winy za śmierć Boba pod postacią rany głowy Tylera... I być może dlatego, musi się tak intensywnie w niego wpatrywać - to też mi nie daje spokoju.

To jest całkiem świeża myśl... nie jestem pewien na ile udało mi się "trafić". Jeżeli macie coś lepszego, to jestem otwarty.

ocenił(a) film na 9
EpicFail

Tyler przez cały czas domaga się, aby narrator wiedział, co chce osiągnąć przed śmiercią, dla jakiej idei jest w stanie zginąć. Wg mnie tu nie chodzi o poświęcenie siebie, aby pozbyć się Tylera, tylko o zakończenie dążenia do bycia lepszym, przystojniejszym, odważniejszym, lepszym w łóżku. Narrator w końcu poukładał sobie wszystko, zaakceptował siebie i znienawidził swoją 'lepszą' wersję, która mogła odejść.

użytkownik usunięty
EpicFail

A ja krótko i na temat. Cały film to jeden wielki sen. Każdy z nas podczas snu jest "bogiem", a więc narratorem swojego życia. W tym akurat był Norton, który wymyślił sobie Tylera, że nim jest.

Dziwicie się dlaczego główny bohater ma problemy ze snem? Otóż to jest klucz do zagadki w filmie. Przez całe życie nie potrafił zasnąć, teraz nagle to się stało i widzicie jakie są tego skutki? Skutkiem jest ten film, który wprowadza nas w jego "wymyśloną historię". Pozdrawiam.

użytkownik usunięty
EpicFail

Ja uważam jednak że Narrator chcąc zmienic swoje życie przestał odróżniac prawdziwy świat od fikcji. Teylor był lepszą częścią jego samego, był taki jakim och chciał byc. Jednakże po upływie czasu to co robi i do czego doprowadza przeraziła go. Nie był pewny tego czego chce. bał się siebie i konsekwencji swoich czynów. Aby pozyc się ze swojej głowy Taylera ze swojej głowy ( swoją drugą twarz) nie wierzącego w jego siłę (bo przecież to on był jego siłą) musiał zrobic cos pokazującego że jest osobą wolną, niezależną (od nikogo) i silną (siła pokazana w słowach "Moje oczy są otwarte" (nie ukrywam się, patrze ci w oczy, nie boję się) z tonem pewnym siebie zdecydowanym pozbawionym strachu). A sam strzał był tylko okaleczeniem, a nie aktem samobójczym, choc i tak wszyscy nie wierzyli nawet on sam że tyle na nogach ustoi (ktoś powiedział "zobacz jak długo się trzyma ... twardziel)

ocenił(a) film na 10
EpicFail

A nikt nie slyszal z was o przezytych probach samobojczych po strzale w glowe? Wlasnie wiele z nich bylo po strzeleniu sobie w usta. W filmie nawet bylo pokazane ze kula poszla bokiem rana u narratora byla z boku minela wiec tetnice i rdzen. Obrazenia co prawda byly olbrzymie i pewnie umarl po jakims czasie od wybuchu. Co prawda rana u Tylera byla z tylu glowy ale byla to jedynie wizja wyobrazenie Nortona (narratora) ze zabija swoje alter ego. Prawdziwe obrazenia wygladaly tak jak pod koniec filmu u Nortona. Moze to sie wydawac troche dziwne ale takie rzeczy sie zdarzaja. Jest wiele przypadkow ze ludzie po strzale w glowe nie tylko zyli jeszcze przez jakis czas ale nawet przezywali caly wypadek. Przypomne ze w ksiazce narrator rowniez strzela sobie w glowe traci przytomnosc i budzi sie w szpitalu psychiatrycznym jako pacjent ktory przezyl probe samobojcza. Szansa na przezycie jest niewielka ale jednak istnieje. Dlatego dziwie sie ze obnizacie ocene filmu za cos co jest jak najbardziej realne.

HILTI

http://www.google.com/search?q=przezyl+strzal+w+glowe&ie=utf-8&oe=utf-8&aq=t#scl ient=psy&hl=pl&source=hp&q=przezyl+strzal+w+glowe&pbx=1&oq=przezyl+strzal+w+glow e&aq=f&aqi=&aql=&gs_sm=e&gs_upl=14432l17562l0l17650l22l17l0l1l1l0l254l2343l3.8.4 l15l0&bav=on.2,or.r_gc.r_pw.&fp=bc305632c07d9ab2&biw=1280&bih=909

"Kobieta, która została postrzelona w głowę przeżyła, zaparzyła herbatę i zaproponowała filiżankę policjantowi - poinformowały lokalne władze Birmingham, w stanie Alabama, na południu USA."

czyli jeszcze przebiła nortona bo norton tylko stał i gawędził

ocenił(a) film na 10
Faker

wg. mnie jest tak:
Narrator przez cały film jest jedną skrajnością, tą bezradną, nijaką.
Tyler jest drugą skrajnością, charyzmatyczny, pewny siebie.

Żadna z nich nie jest dobra ani zła.

Po 'zabiciu' Tylera, narrator staje się w końcu sobą, takim jaki powinien być.

ocenił(a) film na 10
EpicFail

Choc zgadzam się z wami, mysle, że wszystko to sen Narratora. Dziwi mnie to, że w biurze na samym początku filmu na pół sekundy pojawia się Tyler.Czyżby Narrator zasnął w biurze? O to jest pytanie.