Zajebisty film. Mam po nim taki mętlik w głowie, że czuje się jak bym się naćpała. Brad świetnie zagrał Tyler'a , a tamten drugi też nieźle. Co tu dużo gadać poprostu film nad, którym trzeba pogłowkować.
( " Run Forrest Run " ) ;D .
Tamten drugi? Nortona nie można określać jako 'tamten drugi' :P . Nie no dobra spoko,zartowałem, tobie sie podoba Pitt, mi tamten drugi i jest git. A tak poważnie to uważam że Norton był rewelka i tyle :)
Hehe Brunka mi też ten tekst z Forresta się podobał ;-) Jedyna rzecz, która mnie rozśmieszyła w tym filmie...
Pitt i Norton dali popis....
ten drugi...hehe ;D
mnie osobiscie w tym filmie śmieszy bardzo wiele, jak chociażby walka Nortona z samym sobą...;]
Scena jak Norton walczy z samym sobą z pewnością by mnie rozśmieszyła, gdyby była wycięta z kontekstu, natomiast ze względu na dramatyzm przedstawionej sytuacji bynajmniej nie chciało mi się śmiać...
jak dla mnie komiczny akt despercaji, groteska i tym podobne sprawy
ale to też zależy od poczucia humoru ;]
ogólnie jak pierwszy raz ogladałam Fight Club to zwijałam sie ze smiechu. tzn na początku podczas tej całej gadki o Ikei("What kind of dining set defines me as a person?"), nowych obiektach w kosmosie, jednorazowych przyjaciólach...;]
"tamten drugi...TEŻ nieźle"... zabilas mnie tym stwierdzeniem;) Edward Norton jest TEN PIERWSZY i absolutnie GENIALNY [obejrzyj sobie "Lęk pierwotny" -filmik taki sobie ale jak zagrany...], a Brad Pitt jak na siebie to w sumie tez zagral rewelacyjnie
"Lęk pierwotny" w wykonaniu Nortona po prostu zwalił mnie z nóg, polecam wszystkim, którzy mają czelność nazywać go "tym drugim" ;)