Reżyser nie wiedział co chce zrobić - komedię, dramat, film sensacyjny? Aktorzy nie wiedzieli co zagrać. Jarmarczne postacie rodem z tvn'owskich seriali, tożsamości budowane na jakiś kretyńskich cechach (żmijewski lubi pączki, a zły charakter czyta schopenhauera w przerwach bycia stażakiem i gangsterem) . Fabuła nie trzyma w napięciu, bo jej nie ma - jest jakiś rys, jakieś dramaty i masa slapstickowego gówna (koks biegnący po wodę - jakie to było żałośnie słabe).
Nigdy się tak w kinie nie wynudziłem. Pare śmiesznych scen, jeśli kogoś bawił Poranek kojota (ale to było 15 lat temu!)