Film jest familijny, dla dzieci w zasadzie, a na siłę wciska się wątek lesbijski babci bohaterki, wciąż wspominającej zmarłego męża, i byłej trenerki psów dużo młodszej z resztą. Wypada to sztucznie i mało przekonująco i razi w filmie celującym w młodego widza a ma oczywiście zadowolić jak zwykle pewne grupy bez względu na szkodę w odbiorze filmu.
Czemu na siłę wciskają te chore LGBT? Co będzie następne? Zakończenie gdzie 10l dziewczynka bierze ślub z 50l facetem?
Zgadzam się że trochę bez sensu, niemniej bawią mnie opinie typu "dzięki nie pójdę już na to z dzieckiem", bo wątek jest taki w sumie żaden, tylko dorosły zrozumie aluzję, dzieci - nie ma bata że zaczają o co kaman.
Też tak myślę, córka nie połapała się, ale mnie jako widza dorosłego, który nastawił się na taki pogodny familijny przekaz jednak trochę to wyprowadziło z równowagi.