Cliff Martinez wykonał kawał dobrej roboty.
Rewelacyjna ścieżka dźwiękowa.
Jeden z moich ulubionych filmów, choć nie jest szczególnie zaskakujący, to uwodzi nastrojowością. Podoba mi się też to, że w niektórych scenach wybiegamy do przodu, na przykład w czasie jakiejś rozmowy, już widzimy przebitki z tego co dzieje się później, jakby faktycznie wszystko już się wydarzyło. Jakby teraźniejszości nawet nie było, jakbyśmy faktycznie tylko odgrywali rolę w swoim życiu.