Nie wiem jak można porównywać te dwa filmy.
Zmierzch to słabiutkie filmidełko, dobre dla nierozgarniętych nastolatek, a Istoty to naprawdę fajna "bajka". Poziom tych filmów jest kosmicznie różny.
Pozdrawiam.
Zgadzam się.
To ciągłe porównywanie do ''Zmierzchu" sprawiło, że unikałam tego filmu jak ognia. I nie potrzebnie, bo pozytywnie mnie zaskoczył.
za to ocena obu filmów jest "ko(s)micznie" podobna, wiec raczej niewiele osób podziela Twoje zdanie na temat wyższości Pięknych Istot. Żeby nie było że faworyzuje, uważam że oba mają podobny poziom.
Nie wiem czego wy wszyscy chcecie od Zmierzchu. Jak nie lubicie tej książki/ filmu to proszę bardzo. Ale nie obrażajcie ich fanów. Ja na przykład tylko lubię Zmierzch TAK SAMO jak Piękne Istoty. ;\
A mnie bardziej podoba się seria Zmierzch. "Piękne istoty" to bardzo dobry film, ale... czegoś tu brakuje. Za dużo tandetnego afiszowania się dramatyzmem, za dużo obnoszenia się z tym jak ci bohaterowie cierpią i jakie to cool, super i w ogóle. Za dużo tej tragedii a ledwie zarysowany happy end mi zwyczajnie nie wystarcza jako rekompensata.
Mam wystarczająco dużo tragedii na co dzień. Won mi z tym z dużego ekranu. Nie po to oglądam film, żeby się dołować po całym dniu dołującej pracy. A na pewno nie po to oglądam romans fantasy.
Co zaś do samych elementów fantasy w "Pięknych istotach" to tu już po prostu tragedia. Niedppracowane pomysły, niewyjaśnione zjawiska naturalne, totalne rzucanie pomysłami ad hoc bez ładu, składu i śladu sensu. Da się obejrzeć raz ale do licha, naprawdę tak trudno było posiedzieć i usystematyzować to wszystko, żeby miało ręce i nogi? Słabizna.
Doskonale rozumiem o jaki happy end ci chodzi. Lena powinna Ethanowi urodzić ślicznego dzidziusia - super hybrydę, która pierdnięciem przywróciłaby Macona do życia i wszyscy razem zamieszkaliby w domku z głazów i korzeni, który wyczarowałaby dla nich Amma. A cha i przybłąkało by się do nich takie włochate - ni to pies ni to wilk i żyliby długo i szczęśliwie do momentu w którym Ethan trafiłby na książkę opowiadającą o tajemniczym fanklubie super bryczek "Volturi", ale to już by była inna bajka, tzn: sequel bo w końcu dobrego nigdy za wiele xD.
Wytknąłem sporą ilość wad, z czego za najważniejszy uważam ogólny bajzel jeśli chodzi o zjawiska nadprzyrodzone. I czego się uczepiłeś? Tego, że lubię Zmierzch i że wspomniałem o happy endzie. W związku z tym żeby mi dokopać zbudowałeś sobie własną "słomianą kukiełkę" z treścią mojego komentarza nie mającą absolutnie nic wspólnego - i udajesz, że walcząc z czymś czego nie powiedziałem udowadniasz, że to ja się mylę.
Żałosne. Serio tylko na tyle cię stać?
Pokaż mi w którym miejscu powiedziałem, że happy end oznacza, że "Lena powinna Ethanowi urodzić ślicznego dzidziusia - super hybrydę, która pierdnięciem przywróciłaby Macona do życia i wszyscy razem zamieszkaliby w domku z głazów i korzeni, który wyczarowałaby dla nich Amma". Nie ma nawet nic podobnego. Powiedziałem tylko, że słabe zasygnalizowanie na końcu, że może żyli długo i szczęśliwie nie jest tym, czego oczekiwałem po romansie fantasy i nie po to oglądam filmy, żeby mieć takie pseudo happy endy.
Może ci się wydawać, że jesteś taki super zajefajny rechocząc szyderczo z czegoś, co inni ludzie lubią. Ale tak naprawdę jedyne co tym sposobem udowadniasz jest twoje własne zezwierzęcenie.
Śmiej się. Ale twój śmiech nie zmienia faktu, że w Zmierzchu wampiry nie waliły efektami specjalnymi ad hoc bez ładu i składu. Nie było totalnego bajzlu i radosnej twórczości. Jeśli coś się nadnaturalnego działo, to w Zmierzchu to coś miało swoje uzasadnienie i prędzej czy później było wyjaśnione, co i jak. A Bella w żadnym miejscu nie była wszechmocną superwiedźmą sypiącą tajfunami, telekinezą i innymi losowymi sztuczkami jak z rękawa.
W Zmierzchu Edward czytał w myślach i tyle. Bella była odporna na ataki psychiczne i tyle. Alice w ograniczonym zakresie mogła przewidzieć przyszłość i tyle. Do tego całkowicie standardowe i doskonale wyjaśnione moce wampirów. Zero radosnej twórczości. Zero bajzlu. Zero chciejstwa autorki.
Bo powiedz mi, dlaczego Lena ześwirowała z powodu zwykłej modlitwy? Na czym dokładnie polegała jej moc? Co dokładnie mogła a czego nie mogła?
NIE WIADOMO!
Nie wiadomo jakimi prawami rządzi się moc wiedźm. Nie wiadomo, na jakiej zasadzie Lena robi to co robi. Nie wiadomo, co może, a czego nie potrafi. Nie wiadomo bardzo wielu rzeczy. Całość wygląda, jakby autorzy rzucali kostką za każdym razem gdy Lena używa swoich zdolności i zapisywali to, co im z losowania wypadnie.
Po prostu kompletny burdel na kółkach.
A na sam koniec, po angstowaniu się tymi zezwierzęconymi chrześcijanami i zżymaniu się jak to diabeł i Bóg są po równi sukinsynami tylko każdy z nich na inny sposób - dostajemy sugestię, że happy end to niech już sobie każdy wyobrazi sam, bo twórcy nie chcieli burzyć emo nastroju pokazując coś takiego.
Bo bycie tak po prostu i najzwyczajniej w świecie szczęśliwym jest do bani, kto by tam oglądał takie nudy...
Serio, aż tyle słów, żeby skomentować coś co jest żałosne ^^. Przepraszam, że zburzyłem twoje wyobrażenia na temat "Zmierzchu" jako dojrzałej lektury. A może to nie ja, może wreszcie po prostu wyrosłaś ze z "Zmierzchu" z "Dzieci z Bullerbyn" i "Puc, Bursztyn i goście"? Słuchaj jak raz straciło się cnotę to już się jej nie odzyska choć nie wiem jakich argumentów byś nie użyła i ile linijek zapisała by przekonać siebie - straciłaś swoją niewinność. Witaj kobieto w dorosłym świecie ;)
Po pierwsze nie "wyrosłaś" ale wyrosłeś. Nie wiem czy nie potrafisz czytać, bo jak wrócisz do mojego komentarza to ponad wszelką wątpliwość wypowiadam się w rodzaju MĘSKIM. Tak, jestem facetem i lubię Zmierzch. Możesz zacząć rechotać. A jak już się narechoczesz, przejdziemy dalej.
Co do "tylu słów, żeby skomentować coś, co jest żałosne". Mam paskudny zwyczaj uzasadniać, dlaczego coś mi się nie podoba. Zaskakujące, prawda? Bo przecież lepiej tak po prostu nawalić hejtu bez ładu i składu, nie uzasadniając ani słowem co ci się nie podoba i dlaczego, co nie? Figures.
Co do "utraty niewinności" to sorry, nie wiem o co ci tak naprawdę chodzi. Z jakiegóż to tajemniczego powodu mając bagno wszędzie wokół siebie muszę również to samo bagno oglądać na ekranie? A może ja chcę właśnie pooglądać filmy gdzie wygrywa dobro, a zło spotyka kara? Może potrzebuję czegoś takie~go od czasu do czasu by nie stracić wiary w to, że jednak opłaca się być dobrym człowiekiem?
Otaczając się szambem ze wszystkich stron, prędzej czy później sam się taki stajesz. Tak to niestety działa. Dlatego ty rechocz z naiwnych filmów, a jak je jednak wolę doceniać - bo dla mnie są odtrutką między innymi na takich ludzi jak ty.
OMG. Kolejne Emo, z własną Brandon Teena story, klapkami na oczach i słowem "Zmierzch" na ustach rozsierdzone na cały świat bo wszyscy wkoło z niego bekę mają.
Człowieku, weź nie używaj słów, których za cholerę nie rozumiesz. Emo oglądający filmy z happy endem?! Ty się dobrze czujesz, czy już ci kompletnie na mózg padło?
Emo to określenie stosowane do osób, które celowo się dołują. Co za tym idzie stosowanie tego określenia do osoby oglądającej filmy z happy endem i na dodatek deklarującej, że takie lubi jest całkowitym kretynizmem.
Stwierdzanie rzeczy oczywistej, takiej mianowicie, że świat schodzi na psy nie świadczy o byciu emo. Bo jeśli świadczy, to dowolny stary człowiek jest takim samym emo jak ja. Ja po prostu jestem pesymistą, czarnowidzem czy jak to nazwiesz. Nie widziałem w życiu nic, co by mnie przekonało, że optymizm ma jakiekolwiek pozory sensu.
Żyj i daj żyć ;) Ma prawo do swojego gustu jak również do tego ciut przesadzonego słowotoku ;) Jak również do tej lekkiej obsesji na punkcie tłumaczenia innym kim jest. I jak tak spojrzeć obiektywnie to skoro podoba mu się Zmierzch to nic dziwnego że każdemu innemu filmowi zarzuca dramatyzm i emocjonalność - w porównaniu ze Zmierzchem, teledysk Britney Spears jest nieopisaną podróżą w głąb ludzkiej duszy. Czy cos ;)
dla mnie zdecydowanie zmierzch, biorac pod uwage stricte filmy. kronik obdarz nie przeczytalam, wiec nie oceniam.
Zmierzch ❤
Te piękne istoty (i kto tam niby jest taki piękny?) to jakieś totalnie nieporozumienie i plagiat.
To, że film przedstawia miłość dwojga ludzi w tym jednego z serii tych "pięknych i nieśmiertelnych" to, zapewne cię zaskoczę, to wcale nie jest plagiat. : o Poza tym film to ekranizacja książki, jak mi się zdaje.
Hm... żaden. O.o
Udowodnij mi, że w jakimkolwiek miejscu filmu ktokolwiek stwierdził, że casterzy są generalnie postrzegani jako piękni. W Zmierzchu, i owszem, jest taki cytat i jest to czarno na białym powiedziane. W "Pięknych istotach" nie ma tego nigdzie.
Powiedz mi więc, jakim prawem film w którym pięknych istot NIE MA (bo nie ma nigdzie powiedzianego że casterzy są generalnie postrzegani jako piękni) nosi tytuł "Piękne istoty"? Czemu to ma służyć jak nie zarzuceniu wędki na fanów Zmierzchu, którym pojęcie "piękne istoty" kojarzy się jednoznacznie?
Kolego, na słówko casterzy (ja pitole, skąd ten potwór lingwistyczny się wziął), jest od dawna idealny POLSKI odpowiednik - OBSADA.
Kolego, zanim się na kogoś rzucisz z zębami i pazurami i zaczniesz pouczać ZAPOZNAJ SIĘ Z KONTEKSTEM WYPOWIEDZI! Użyłem słowa "casterzy" nie w kontekście NAPISÓW KOŃCOWYCH, tylko w kontekście NAZWY WŁASNEJ UŻYWANEJ W FILMIE.
Tak właśnie mówią na siebie użytkownicy magii w tym filmie: CASTERS. Od "to cast a spell" czyli "rzucić zaklęcie". A sam przyznasz, że "rzucacze" raczej dobrze nie brzmi.
Żeby zrozumieć dlaczego w tytule użyto słowa "piękne" trzeba przeczytać książkę... I teraz uwaga - ci "piękni" to wcale nie są Obdarzeni, ale zwykli śmiertelnicy - chodzi tu o to, że mają stosunkowo proste życie, proste wybory co czyni ich świat pięknym
i jeszcze - śmiertelnicy są nazwani jako "piękni" bo myślą, że mogą zmienić świat, rzeczy które się już dawno wydarzyły
Totalnym dnem są raczej komentarze zawierające jedynie hejt, że Zmierzch to totalne dno. Wysil się i wymień co niby takiego w "Pięknych istotach" jest lepszego od Zmierzchu albo zamilcz.
Gra aktorska w Zmierzchu jest drewniana, jedyną dobrze grającą aktorką jest Anna Kendrick - jak zawsze naturalna i na luzie. Dodatkowo, bardzo źle wypada w kolejnych częściach makijaż wampirów + coraz to inne kolory oczu. 2 część podobała mi się najbardziej, kolejne to absolutny spadek formy i scenariusza i fatalnej już wcześniej gry aktorskiej głównych bohaterów.
Po pierwsze Zmierzch jest o grupie wampirów UDAJĄCYCH ludzi więc zarzut sztuczności gry aktorskiej w przypadku filmu o ludziach grających kogo innego niż w rzeczywistości są jest deko bezsensowny. Przecież Cullenowie właśnie MIELI się zachowywać lekko sztucznie i to ich właśnie wyróżniało!
Makijażowi się nie przyglądałem bo moim zdaniem trzeba kretyna, żeby przykładać wagę do takich dupereli. Oglądam FILM, a nie makijaż aktorów. Jak się okazuje, że nie mam nic innego do roboty tylko zwracać uwagę na drobiazgi i duperele - to po prostu WYŁĄCZAM FILM.
Co do kolorów oczu to nie wiem czy zauważyłeś, ale kolor oczu wampirów ZMIENIA SIĘ. Więc to nie jest niedoróbka tylko tak powinno być.
Kompletnie natomiast nie rozumiem co masz do scenariusza dwóch ostatnich filmów. Ale w sumie żadne zaskoczenie. Ty się w Zmierzchu czepiasz absolutnie do wszystkiego. Za to jakimś cudem nie przeszkadza ci totalny bajzel jeśli chodzi o merytoryczne podstawy mocy casterów w "Pięknych istotach" ani też zerżnięty na chama tytuł.
Ty bardziej lubisz skrajnie antykatolickie filmidło o grupie czarownic mających wymyślane ad hoc zdolności wrzucanych do filmu bez ładu i składu - ja wolę uporządkowany świat Zmierzchu gdzie wszystko ma swoje miejsce nawet jeśli film ma niedoróbki. Co kto woli.
Myślę że każdy może mieć swoje zdanie i nie trzeba go od razu obrażać albo wyśmiewać :/
OMG jakie przedszkole xD. "Piękne istoty" to oksymoron - taka figura retoryczna, którą tworzy się z zestawienia wyrazów o przeciwstawnym znaczeniu: rzeczownika i określającego go przymiotnika na zasadzie paradoksu np.: żywy trup, sucha woda itp.
wyjasnij mi oksymoron w okresleniu piekne istoty. jestem ciekawa jak z tego wybrniesz :DDDDDDDDDDDDDDDDDD
to, ze w oryginale taki byl zamiar (i to niezupelny), to nie oznacza, ze w przelozeniu na polski zostal on zachowany.....
Oczywiście, że Saga Zmierzch ♥
Piękne istoty to jedno, wielkie gówno wzorowane na Zmierzchu .....
Ale jest gównem. Fastfoody też mają miliony fanów na całym świecie (i to nie tylko nastoletnie dziewczynki) - czy to znaczy, że hamburger jest zdrowy? Argumenty "ilościowe" są o dupę rozbić.
Podałeś zły przykład, bo równie dobrze można napisać: "Siłownie mają miliony fanów na całym świecie (i to nie tylko nastoletnie dziewczynki) - czy to znaczy, że ćwiczenie jest zdrowy?" :)
Nie, nie podałam złego przykładu. Za jego pomocą chciałam jedynie unaocznić eli17, że fakt, iż coś ma miliony fanów/fanek, nie świadczy o jakości tego czegoś. To nie jest reguła. To tak, jakby liczba wyznawców miała świadczyć o słuszności jednej jedynej religii. Tysiąc wyznawców? "Bajki". Dwa miliardy? "To musi być prawda". I dzięki temu 40% mieszkańców USA wierzy, że świat ma mniej niż 10 tys. lat.
Ten przykład z religią był (jak dla mnie) bardziej fundamentalnym i bardzo dobrym przykładem tym razem. Ale to moje osobiste zdanie :)
Ale wybierając z tych dwóch filmów, wytypuję Zmierzch :)
Wyznawcy jakiej to tak rozpowszechnionej religii wierzą,iż świat ma 10 tysięcy lat?Bo ja takiej nie znam.
http://www.huffingtonpost.com/2010/12/20/40-of-americans-still-bel_n_799078.html