Obsada jak dla mnie jest nietrafiona, pomijając już fakt, że reżyser chyba nie czytał książki, tylko
pobieżnie ktoś mu ją opowiedział. Chciał wykreować postacie, które z tymi książkowymi nie
mają nic wspólnego, udało mu się.
Tyson- jak dla mnie wybrali ślicznego chłopca z nieuczesanymi włosami, który z tym
książkowym nie ma nic wspólnego.
Clarisse- łądna blondynka, która sto razy bardziej pasowałaby na Annabeth
Annabeth- ku mojej radości jest już blondynką, chociaż po pierwszej części zawsze zostaje
niesmak, z tej twardej, niczym babochłop dziewczyny.
Glover- ciemnoskóry, w pełni odbiegający od tego opisanego w ksiażce. Był moją ulubioną
postacią, jednak po tym co aktor prezentuje w filmie: zero komizmu, sztuczonosć, nie mogę na
niego patrzeć.
Są to moje luźne przemyślenia, seria bardzo mi się podobała, a filmem jestem po prostu
zawiedziona. Wolałabym już chyba, żeby nie robili ekranizacji.