Nie wystawiam oceny. Według mnie film nienadzwyczajny, ale przede wszystkim – haniebny. Nie, nie ohydny, bo krwawe sceny mi nie przeszkadzają, a właśnie haniebny.
Podam prosty przykład – scena z dwoma łotrami. W Nowym Testamencie Mateusz i Marek stwierdzają, że "ubliżali Mu złoczyńcy, którzy byli z Nim ukrzyżowani", natomiast Jan jedynie wspomina, że Jezusa ukrzyżowano razem z dwoma złoczyńcami. Tak zatem pozostaje Łukasz, on przedstawia ją najszczegółowiej (Łk 23, 39-43). Czytamy zatem, iż jeden łotr UPOMINA tego, który złorzeczył. Nic poza tym. Upomina. A Jezus obiecuje mu za to, że jeszcze dziś będzie z Nim w raju... Nie dokłada zaś cierpiącemu jak i On na krzyżu urągającemu złoczyńcy żadnych dodatkowych męczarni. Nie straszy go, nie przeklina, nie grozi potępieniem.
A co znajdujemy w filmie Gibsona? Otóż w momencie, kiedy złoczyńca urąga, podlatuje ptak, bodaj kruk (oglądałem dawno) i wydziobuje mu oko. Krwawa jatka...
To prosty komunikat – za urąganie spotkała go kara. To zemsta Boga wszechmogącego. Ten, który naucza miłości bliźniego, jest jednocześnie Bogiem odpłaty, Bogiem mściwym i gniewnym. To Bóg Starego Testamentu. Nic się nie zmieniło. Cała nauka Jezusa przepadła. Katastrofa.
Ale to nie przeszkadza większości katolików czy ogólnie – chrześcijan. Trzeba było czytać, co niektórzy z Ojców Kościoła sądzili o zachowaniu zbawionych, kiedy będę oglądać potępionych. Otóż opisywali, że będą zachwyceni i uszczęśliwieni. Wielu katolików tego pragnie, tzn. pomsty na niewiernych, jak nie tutaj, to tam – w zaświatach. Kościół nawet potępił doktrynę apokatastazy. Wiekuiste potępienie. A jak się uda, to jeszcze tu, za życia, niechaj mu kruk oko wydłubie lub sęp wątrobę wyżre... ZEMSTA BOGA.
Problem jest poważny. Zobrazuję go na przykładzie "Hamleta" Szekspira. Tytułowy bohater nie chce się mścić za śmierć ojca. Nie jest tchórzliwy; jego bezczynność wynika z faktu niezgody na etykę odwetu, niezgody na to, że sprawiedliwość można urzeczywistnić jedynie poprzez zbrodnię. On jeden rozumie przy tym, że kodeks „życie za życie, oko za oko, ząb za ząb” (Wj 21, 23-24) przedawnił się, ale nie jest zdolny zastąpić go innym: „Kochajcie nieprzyjaciół waszych” (Łk 6, 27), gdyż tego nie akceptuje ani on, ani nikt wokół. Nauczony został ponadto, że trzeba „mord innym mordem okupić”. Hamlet jakoś nie może tego zrozumieć – przecież żyjemy w chrześcijańskim świecie, nakazano miłować nieprzyjaciół, nadstawiać policzek, tymczasem wszyscy od niego żądają, aby się zemścił.
Oto wielkość Szekspira. Wciąż, 2000 lat po śmierci Jezusa, żyjemy w świcie, w którym etyka zemsty znaczy więcej niż etyka miłosierdzia i wybaczenia. Wciąż ludziom podobają się filmy tak obce przesłaniu Jezusa, jak „Pasja”.
Natomiast ten prosty (brutalny) komunikat jest niepokojąco łatwo przyswajany, dziwne jest to, że mało kto zwraca uwagę na sedno wizji Gibsona (może krew je zalała, haha). Natomiast jeśli traktować Pasję jako wyznanie wiary reżysera, to by się zgadzało z odmianą religii, którą on wyznaje - której jednak daleko do filozofii Nowego Testamentu, co zresztą widać na filmie.
Także zauważyłem, że ta nieuprawniona z perspektywy NT - zarówno jego przesłania, jak i treści - barbarzyńska wstawka wielu nie przeszkadza, a niektórzy próbują to nawet uzasadniać.
Cóż, gibson zastosował efekt szokowania i prania mózgu - widz ( w tym przypadku moherowy beret, lub inna osoba przewrażliwiona na tym punkcie ) jest tak zszokowany ilością krwii, że po prostu nie może tego znieść i zaczyna wariować.
Film jest nakręcony na podstawie objawień św Katarzyny Emmerich,ponoć Jezus ukazał jej całe swoje życie w dokładności o których nie ma do końca w ewangeliach.
1. Scenariusz do filmu napisano na podstawie Biblii oraz wizji Anny Katarzyny Emmerich, zawartych w książce zatytułowanej „Pasja...”
http://pl.wikipedia.org/wiki/Pasja_%28film_2004%29
2.
[O]bjawienia Anny Katarzyny Emmerich są przez wielu komentatorów uważane za kontrowersyjne. Wątpliwości części komentatorów budzi zarówno ich treść (np. stwierdzenie że język praindoeuropejski jest Adamowy), jak i autentyczność. Jednak niektórym komentatorom nie jest wiadome, czy Clemens Brentano tylko spisał, czy też ubarwił bądź zniekształcił treść objawień. Z tego powodu książka "Żywot i Bolesna Męka Pana Naszego Jezusa Chrystusa" nie została wzięta pod uwagę podczas procesu beatyfikacyjnego siostry Katarzyny.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Anna_Katarzyna_Emmerich
3.
Niedługo przed premierą kopie filmu przedstawione zostały księżom, którzy chwalili film i zachęcali do jego obejrzenia.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Pasja_%28film_2004%29
4.
Przez setki lat Kościół Katolicki był nieufny wobec objawień mistyków [źródło – marscorpio; nie chce mi się szukać książki]. Ponadto nigdy nie zaakceptował wielu pism, nawet starożytnych, które uszczegółowiały życie i mękę Jezusa – tzw. apokryfów.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Apokryf
5. Czy tylko ja dostrzegam paradoks w tym, iż jeden z najbardziej „katolickich” filmów ostatniej dekady powstał m.in. na podstawie podwójnej fikcji – raz, objawień, dwa – kontrowersyjnego ich rejestru. Toż przypomina to „Szatański wersety” lub „Mistrza i Małgorzatę” (kto czytał, wie, co mam na myśli).
Oto świat, w którym żyjemy – istna GROTESKA!!!
Oczywiście nikt nie każe nikomu wierzyć w objawienia prywatne bo dużo jest oszustów którzy uważają się za świętych.Ale prawda ponoć jest taka że męką Chrystusa była przerażająca ponoć jeszcze gorsza niż jest pokazana w filmie.
Czy nie dostrzegasz przypadkiem, że Twoja uwaga w żadnym stopniu nie dotyczy założonego przez mnie tematu. Nawet nie przeszło mi przez myśl, by kwestionować, że "męką Chrystusa była przerażająca". Prosiłbym o wpisy związane z problemem, który podjąłem.
Pozdrawiam!
Co się tak unosisz człowieku,czytałem temat a mękę Chrystusa opisałem tak od siebie.A nie sądzisz że ptak o którym pisałeś który ugodził jednego złoczyńców to mogła być moc także samego szatana ? szatan ponoć nienawidzi każdego człowieka.
Nie. Nawet przez moment. Dlaczego? Bo to sprzeczne z teologiczną nauką na temat szatana. Nie na tym polegała czy polega jego działalność. Ot, Biblia z fantasy Ci się pomyliła. Kto wie, może to z inicjatywy złego ducha?
Część dokumentów Kościoła Katolickiego na temat szatana znajdziesz tu: http://www.egzorcyzmy.katolik.pl/index.php/kopci-szatanie-czytelnia-161?task=cat egory§ionid=12
To dobrze przygotowany, wiarygodny materiał - ustalenia soborowe, wypowiedzi papieży, teologów itp. Zalecam lekturę.
Ale, ale… Następnym razem, jak obesra mnie wrona, pomyślę, że to szatan. Bo przecież Bóg takimi banałami by sobie nie zajmował, prędzej by się na piorun jakiś zdecydował. Tak, sępy, wrony i kruki to musi być domena diabła!
PS. I nie unoszę się. Twoja poprzednia uwaga naprawdę nijak się miała tego zagadnienia, które podjąłem. I mimowolnie insynuowała, że powątpiewam w ogrom cierpienia Jezusa.
Niestety muszę się nie zgodzić z kolegą... Muszę również odmówić Ci podstawowej wiedzy teologicznej. Jeśli byłoby cokolwiek czym Bóg by się 'nie zajmował' oznaczałoby to że nie jest Bogiem... Nie widzę związku między krukiem i Bożym działaniem. Gdzie w filmie jest jakakolwiek sugestia że to Boży palec posyła kruka? Gibson upewnił się żeby osoby o tak fundamentalnych brakach teologiczny nie oskarżały Boga o samobójstwo Judasza, ale zapomniał o tym nieszczęsnym kruku i o to cały ten problem... Co tu zrobić, co tu zrobić... A! Wiem! nie wypowiadać się na tematy o których nie ma się pojęcia.
Nawiązując do zwrotu "Bóg starego testamentu" : CO??? Nie wiedziałem że jest taki bóg. Musiałbym zapisać ze 3 strony żeby Ci pojaśnić ale zamiast tego po prostu powiem: Pisanie o Bogu bez wiedzy biblijnej czy też samych podstaw wiary to po prostu głupota. Bo to nie jest kwestia racji ale prawdy. Wypisujesz swoje opinie w temacie w którym opinie nie mają prawa bytu. Jedynie prawda kolego.
Film Gibsona nie jest doskonały ale Biblijnie jest najbliższy prawdzie z tych które do tej pory widziałem a było ich multum. Również mam mu parę rzeczy do zarzucenia co do treści, ale Twój problem to chyba rekord Guinnessa w robieniu czegoś z niczego;)
Właśnie dlatego, że taka – jak Twoja – jest wiedza przeciętnego człowieka (nie napiszę – katolika czy chrześcijanina, bo to byłoby tendencyjne), tyle jest na świecie nieporozumień. Piszesz: „Twój problem to chyba rekord Guinnessa w robieniu czegoś z niczego”. A ja myślę, że nie – powinno być wiele wpisów. Zastanawiam się, na ile jeszcze głupot będę musiał odpowiedzieć i kiedy wreszcie zrezygnuję… Cóż, podjąłem się, więc na razie trwam.
Odmawiasz mi „podstawowej wiedzy teologicznej”. Hmmm… A jednocześnie nie rozumiesz pojęcia „Bóg Starego Testamentu”. Rewelacja.
Widzisz:
Bóg ST to Jahwe, Bóg Izraelitów. Cokolwiek różni się od Boga NT – w chrześcijaństwie obowiązuje trynitaryzm, czyli „dogmatyczne określenie […] stwierdzające, że Bóg jest Bogiem Troistym, istnieje jako trzy Osoby – po grecku hypostazy – pozostając jednocześnie jednym Bytem” (za Wikipedią; jak na razie nie zmusiliście mnie do cytowania poważniejszych źródeł). Powiedz Żydowi, że Bóg to Trójca, doskonałe zjednoczenie za pośrednictwem wzajemnej miłości trzech Osób Boskich…
Dalej, ten z ST często reagował gniewem (potop, Sodoma i Gomora, różne pacyfikacje, itd.), ten z NT preferuje miłosierdzie: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem, żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście moimi uczniami, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali” (J 13:34-35). Powinieneś uzupełnić to o prymat miłości nad wiarą i nadzieją, który występuje w nauce św. Pawła.
Gdybyś mi zarzucił, iż dopuściłem się nadużycia – bo Bóg ST, oprócz mściwości i gniewu, również jest zdolny do miłości i miłosierdzia, przyznałbym Ci rację. A tak, pudło. Widzisz, znawco teologii, nawet tendencyjnie rozmieszczonych akcentów dostrzec nie potrafisz.
Ponieważ to Ci obce, informuję również, iż istnieje dziedzina zwana teologią Starego Testamentu (chociażby słynne prace Jozefa Schreinera, Gerharda von Rada i in.). Ponadto w rozprawach religioznawczych często odróżnia się obie koncepcje bóstwa – judaistyczną i chrześcijańską (polecam znakomite DWA OSOBNE rozdziały monografii Jacka Sieradzana „Szaleństwo w religiach świata”).
Piszesz: „Jeśli byłoby cokolwiek czym Bóg by się 'nie zajmował' oznaczałoby to że nie jest Bogiem...”.
Widzisz, nawet kontekstu, w jakim padły moje słowa, nie rozpoznałeś. Wynika z tego, że Bóg odpowiada za to, że mnie wrona osrała… Bo w takim kontekście były osadzone moje słowa – że nie zajmowałby się raczej tym, a pozostawił to szatanowi; mnie co najwyżej by piorunem popieścił. To taki żart z mojej strony był… Co jak co, ale szanuję Gościa.
Twierdzisz: „„Jeśli byłoby cokolwiek czym Bóg by się 'nie zajmował' oznaczałoby to że nie jest Bogiem...”. Czyli za Holokaust/Shoah i inne ludobójstwa też odpowiada?! Wyznajesz, drogi kolego, koncepcję boga-mordercy. Tak to jest z ludźmi, którzy bezmyślnie coś piszą.
Piszesz: „Nie widzę związku między krukiem i Bożym działaniem”. Ja też nie. To komunikat, jaki wprowadził do filmu Gibson, a wielu chrześcijan (nie napiszę – większość, bo to mogłoby być nadużycie) go zaakceptowało. KRUK DOSTAŁ ROLĘ PO URĄGANIU UKRZYŻOWANEGO ZŁOCZYŃCY. Nie było UPOMNIENIA, POUCZENIA. Była NATYCHMIASTOWA kara, aby widzowie wiedzieli, co ich za tym podobne zachowanie czeka. To powiązanie logiczne: bluźniłeś, dostaniesz za swoje. Motyw ODPŁATY.
Piszesz: „Gibson […] zapomniał o tym nieszczęsnym kruku i o to cały ten problem”. O niczym nie zapomniał. Po protestach żydowskich usunął kontrowersyjny fragment: „KREW JEGO NA NAS I NA DZIECI NASZE” (Mt 27, 25). Fragmentu z krukiem nie usunął – został wprowadzony z premedytacją, bo odpowiada umysłowości tego neofity i – znów to słowo – wielu chrześcijan. Odpowiada idei ZEMSTY.
Nie gniewaj się, ale pozostałych kwestii nie chce mi się tłumaczyć. Jak na kogoś, kto PRAWDĘ ceni, zabłysnąłeś, kolego, i intelektem, i wiedzą, i rozwagą. Gratuluję. A następnym razem bardziej się postaraj. Wierzę w Ciebie.
Pozdrawiam serdecznie!
Ładnie przepisujesz z wikipedi:) I w dalszym ciągu uważam że nie wiesz o czym piszesz.... Ten sam Bóg uzdrawia ludzi i ten sam własnoręcznie robi bicz którym bije tych którzy bezczeszczą jego dom. Ten sam który mówi o miłości mówi "uderzy cie Bóg ściano pobielana". Hmm czyżby kolega nie wiedział że Bóg się nie zmienia? Kończę z obserwacją tej dyskusji... Masz problem ale nie wywlekaj ich na forach.
Tak, to fakt. Ale w tym przypadku nie ma to nic do rzeczy. Znów niestety tekst nie na miejscu. Nie dotyczy to bowiem urągającego łotra, motywu kruka i intencji Gibsona. Reszta adresowana do Ciebie niżej.
@jaca777_2
Tylko tyle? Super-teolog, który wcześniej zapewniał: „Musiałbym zapisać ze 3 strony żeby Ci pojaśnić”, poprzestaje na kilku frazesach w stylu ojca Rydzyka i kończy „z obserwacją tej dyskusji”??? Do tego zdradza, że podstawy religioznawstwa są mu definitywnie obce?!
Aleś mnie, chłopie, rozczarował! A ja tu nawet „Traktat o Bogu” św. Tomasza z Akwinu przytaszczyłem od rodziców, bo w mojej biblioteczce się już nie zmieścił, aby się na rozprawę z Tobą przygotować. Cóż, tak to jest z samozwańczymi znawcami teologii…
Ha, i znowu rozpoznaję KOMUNIKAT GROZY: „Bóg […] własnoręcznie robi bicz którym bije tych którzy bezczeszczą jego dom”, „uderzy cie Bóg”. Jeżeli Ty, w przeciwieństwie do mnie, znasz podstawy teologii, to jak to się dzieje, że nawet cytować Biblii nie potrafisz? Uczą tego na pierwszym roku studiów – żaden cytat z Biblii NIE MOŻE zostać pozbawiony informacji o księdze, rozdziale, wersie (w zasadzie też i tłumaczu, ale to już pomijam)! Mniejsza o to, poradzę sobie.
Skoncentruję się na fragmencie Dz 23, 1-3. I pytanie, na które nawet nie oczekuję odpowiedzi: i co, uderzył go Bóg?! A łotra na krzyżu też uderzył? NIE! Ani jedno, ani drugie nie występuje w Nowym Testamencie. Nie zdarzyło się, nie miało miejsca. Być może obu: Ananiasza i urągającego łotra spotkała kara pośmiertna. Być może tak. NIE WIEM. W ogóle – MY NIC O TYM NIE WIEMY i nie powinniśmy spekulować. NIE ORIENTUJEMY SIĘ, JAKĄ DECYZJĘ PODJĄŁ BÓG, JAK OSĄDZIŁ. Ty natomiast już, natychmiast, komunikat grozy preferujesz. Oczywiście, że tak. UDERZYĆ BEZBOŻNYCH, NIE CZEKAĆ NA BOGA. Zastąpić Go. Podjąć za Niego decyzję. Przecież On na pewno tego chce… Nie, chłopie, to nie ja mam problem, a Ty. Doskonale identyfikuję to rozumowanie, które za tymi kilkoma Twoimi słowami stoi. GROZA.
Nie przyszło Ci na myśl, że Gibson – bezpodstawnie wmontowując karzącego, „uderzającego” ptaka – WYRĘCZYŁ Boga?! Że to on – człowiek, a nie Bóg – zadecydował, iż urągający złoczyńca powinien bezzwłocznie zostać ukarany, „uderzony”?! To typowa dla niektórych „religijnych” osób uzurpacja. Przypisywanie sobie prawa do zastępowania Boga, do wydawania wyroków w Jego imieniu. Tak naprawdę to wynika z pragnienia władzy, panowania. To pycha Lucyfera. Ot, diabelstwo w tym siedzi. Tak, dopiero teraz pojmuję istotę założonego przeze mnie tematu.
Wcześniej pisałeś, zapomniałem się do tego odnieść: „Gibson upewnił się żeby osoby o tak fundamentalnych brakach teologiczny nie oskarżały Boga o samobójstwo Judasza”. Co za brednie! W Nowym Testamencie i w komentarzach teologicznych wszystko o Iskariocie zostało powiedziane. Co do tego mógł dodać taki przygłup jak Mel Gibson? Kto zamierza oskarżać Boga o samobójstwo Judasza?! To jakaś niedorzeczność. Natomiast o tym kruku w NT żadnej wzmianki nie ma i być nie może. To decyzja Gibsona i jak widzę, satysfakcjonuje kolegę.
A tak na marginesie – jednak mimowolnie przyznałeś, że tu o nic innego nie chodzi, jak o „uderzenie Boga”. Jednak moją intuicję potwierdziłeś. Ten dobór cytatów wystarczająco przemawia za tym, w jakim kontekście należy rozumieć motyw kruka. Tylko że w Biblii jest OSTRZEŻENIE, a w filmie „Pasja” samosąd i lincz!
Do tego poczytaj wypowiedzi teologów na temat powołania grzeszników do zbawienia. Polecam pracę zbiorową, której redaktorem naczelnym jest Xavier Leon-Dufour, „Słownik Teologii Biblijnej”, Pallottinum, Poznań 1994, s. 67-70, hasło: BEZBOŻNIK. Być może nie jest za późno i jednak czegoś się jeszcze nauczysz.
I ostatnia sprawa. Co to ma znaczyć: „Ładnie przepisujesz z wikipedi:)”? Jakaś bezczelność. Ot, jaca777_2 , Ty sobie jakieś jajca777_2 robisz! Bo też jedyny fragment mojej wypowiedzi, adresowanej do Ciebie, który pochodził z Wikipedii, OZNACZYŁEM, że pochodzi z Wikipedii. Zaznaczyłem, iż nie cytuję poważniejszych źródeł, gdyż jak dotąd nie natrafiłem na takiego rozmówcę, w przypadku którego byłoby to wskazane. Zwyczajnie, gdybym teraz tu jakieś obszerne cytaty zamieszczał z poważnych pism, byłaby to strata czasu… I mojego, i zapewne innych użytkowników FW.
Pozdrawiam serdecznie!
PS.
Uzupełnienie fragmentu: "Kto zamierza oskarżać Boga o samobójstwo Judasza?!" Przy czym, zaznaczam, przypomniałem sobie, niektórzy teolodzy analizowali rolę Judasza w kwestii perspektywy eschatologicznej, zbawczej: czy zasługuje na potępienie, czy nie, itd. Piszesz enigmatycznie, bez konkretów, więc nie wiadomo, o co Ci chodzi. Stąd zbyłem to zagadnienie, być może pośpiesznie. Ale też snuć domysłów na temat tego, co masz na myśli, nie zamierzam. Powinieneś nauczyć się pisać konkretnie i komunikatywnie.
Widzisz ja bardziej wierze osobom naprawdę świętym typu Ojciec Pio,nawet bardziej niż Kościołowi który czasem nie potrafi uznać niektórych objawień.Sam ten kapucyn miał swoich przeciwników z Kościoła,bardziej wierzę osobom którzy naprawdę mieli styczność ze złymi duchami.
Pozdrawiam.
Rozumiem. I szanuję to. Naprawdę, nie ma w moich słowach żadnej ironii. To Twoja decyzja, nic mi do tego.
Tylko że sugestia, iż ten kruk to z woli szatana wydziobał oko urągającemu złoczyńcy była, jest i będzie nie do zaakceptowania, z wielu względów. Nie to zamierzał zakomunikować Gibson, lecz to, że jeżeli zdecydujesz się przeklinać Boga, zostaniesz bezwzględnie ukarany. W domyśle: przez Boga, z Jego woli. On jest wszechmocny i nawet sprawiedliwy – w tym filmie w takim prymitywnym tego słowa znaczeniu – bo przecież jak ktoś Ci urąga, to zazwyczaj mu w pysk dajesz (o ile to nie Pudzian, he, he); bo jak ktoś zamordował Ci ojca, powinieneś go pomścić, by ponownie nawiązać do oczekiwań względem Hamleta. Ot, tak to funkcjonuje, przekaz prosty, łatwo przyswajalny. Z tym, że pomija oczywiście całą naukę o upominaniu, pouczaniu, zanim się kogoś ukarze. Nie daje żadnej szansy. Gibson nie poczekał na to, jaką decyzję podejmie Bóg, ale sam Go wyręczył. On, reżyser, bezprawnie zadecydował, iż człowiek – w jego mniemaniu – grzeszny powinien zostać ukarany i upokorzony. Tak jakby już mało cierpiał. A przecież Bóg być może by to wszystko zrozumiał i wybaczył? Nie wiem, ale istnieje taka możliwość. Jest wpisana w naukę Kościoła.
Co do tego, dlaczego szatan odpada jako inicjator akcji z wrednym ptaszyskiem, powinieneś przeczytać tekst ks. Pawła Wygralaka: „Postawa mnicha wobec szatana i jego pokus w nauczaniu św. Antoniego Pustelnika”, [w:] „Demonologia w nauce Ojców Kościoła”, Wyd. WAM, Kraków 2000, s. 67-79. To krótki, ale ciekawy tekst. Dobrałem pod kątem Twoich zainteresowań. Myślę, że nie masz mi tego za złe.
Pozdrawiam serdecznie!
Z tym krukiem to nie wiadomo jak było.Ale ponoć to Bóg właśnie zsyła cierpienia na sprawiedliwych a grzeszników zostawia w spokoju a w filmie mamy pokazane jak to ptaszek dzióbie w oko złoczyńce,podobnie jest z Judaszem który zdradza Jezusa a potem diabełek się do niego dobiera i to w sposób podobny tylko trochę inny jak do tego złoczyńcy po prawicy Jezusa na krzyżu.
A i jeszcze coś jeżeli chcesz coś się dowiedzieć o szatanie i jego działaniach w świecie jakie powoduje to proponuję zapoznać się z jednym chyba najlepszych egzorcystów którzy znają się lepiej raczej niż Polski który egzorcysta.
NOWE WYZNANIA EGZORCYSTY
Autor ks. Gabriele Amorth
To dobra lektura dla tych co chcą się zapoznać z szatanem i jego działaniami w świecie.
Pozdrawiam.
Z tym krukiem to wiadomo jak jest - tak jak piszę. Zapominasz o tym, że "Pasja" to tekst kultury. Za wszelkimi decyzjami o tym, co pokazać, stoi autor - w tym przypadku Gibson. To nie tekst religijny ani nie wykładnia teologii. Gdyby było inaczej, Kościół Katolicki wziąłby "Żywot i Bolesną Mękę Pana Naszego Jezusa Chrystusa", na podstawie którego powstał scenariusz filmu, pod uwagę podczas procesu beatyfikacyjnego siostry Anny Katarzyny Emmerich. A nie wziął. To aż nazbyt wielu mówi.
A, skoro polecasz Amortha, to już wszystko jasne. Tak oto nasze drogi się ostatecznie rozeszły... Za moment się dowiem, że zostałem opętany przez szatana. Mam jedynie nadzieję, iż nie od Ciebie?! Proszę, proszę, nie rób mi tego. Niechaj ktoś inny Cię wyręczy, tak jak Gibson wyręczył Boga.
To już wszystko między nami. Pozdrawiam serdecznie!
Nie. To motyw odpłaty, zemsty za bluźnierstwo czy urąganie. Prymitywizm fanatyka-neofity.
Pozdrawiam!
PS. Czyżbym miał wrażenie, że się powtarzamy?!
W dotychczasowym przebiegu dyskusji przedłożone zostały dwie, konkurencyjne wobec mojej, koncepcje odczytania motywu kruka w filmie „Pasja”. Krótko mówiąc, dla użytkownika Patologia546 to SZATAN, a dla użytkownika Destr0 – ŚMIERĆ.
Powyższe koncepcje znajdują uzasadnienie tak w symbolice europejskiej, jak i w kulturze amerykańskiej. Tam wielu odbiorców może znak ten odczytywać tak, a nie inaczej za sprawą poematu Edgara Allana Poe pt. „Kruk”, gdzie występują oba znaczenia. To jedno z najbardziej popularnych dzieł literackich. Zainteresowanym podaję link do tłumaczeń: http://krypta.whad.pl/html/rozne/kruk.htm
Tym niemniej nie przystaję na takie odczytanie intencji Mela Gibsona. Wystarczająco już o nich pisałem: w myśl reżysera, kruk ma oznaczać w tej scenie ZEMSTĘ Boga, który się nim posłużył, aby ukarać grzesznika. Scena ta powinna uzmysłowić widzom, jaki los czeka bluźnierców – wykluczenie z Kościoła i wiekuiste potępienie. To przekaz oczywisty, zamierzony przez nadgorliwego neofitę.
Czy kruk może symbolizować zemstę? Otóż, by być konsekwentnym, pozostaje nawiązać do tragedii Szekspira, którą wspomniałem w temacie. Czytamy w akcie III, scena 2, wypowiedź Hamleta: „Naprzód: kraczący kruk z wrzaskiem domaga się zemsty” (tłum. Maciej Słomczyński). Motyw ten jest rozpowszechniony w kulturze.
Czy Bóg mógł jednak posłużyć się krukiem, który uchodzi za ptaka „nieczystego” (Kpł 11, 15; Pwt 14, 14)? Otóż pozostaje przytoczyć fragment z leksykonu symboliki chrześcijańskiej: „Pomimo wszystkich negatywnych cech kruka, Bóg wielokroć posługiwał się nim jako narzędziem swojej opatrzności […]” (Dorothea Forster, OSB, „Świat symboliki chrześcijańskiej. Leksykon”, przekł. i oprac. Wanda Zakrzewska i in., Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 2001, s. 238).
Czy jednak jest prawdopodobne, by Bóg posłużył się krukiem w tak makabrycznym celu – ukarania urągającego złoczyńcy? Otóż pozostaje przytoczyć fragment ze Starego Testamentu: „Oko, które wyśmiewa […] i gardzi […] wydziobią kruki […]” (Biblia Poznańska, Prz 30, 17). Oko tutaj to metonimia, oznaczająca kogoś, kto występuje przeciwko rodzicom, ale i Bogu. Zarazem to dokładny obraz sposobu ukarania tego, kto dopuścił się tym podobnego występku. Polegała ta kara na niepogrzebaniu jego zwłok, a tym samym na pozostawieniu ich padlinożercom, co było oznaką najpoważniejszego przekleństwa.
To wykluczenie ze wspólnoty, nawet i po śmierci, znajduje wyraz w tym, co symbolizował kruk wśród chrześcijan: „[…] widziano w kruku symbol rozpusty, nieczystości, zatwardziałego serca i braku szacunku. W chrześcijaństwie wyobraża on pogan, Żydów, odszczepieńców, głoszących błędną naukę i niewiernych – tych, którzy porzucili Kościół (arkę), i w ogóle grzesznika i grzech […]” (Dorothea Forster, OSB, „Świat symboliki chrześcijańskiej. Leksykon”, dz. cyt., s. 237-238).
Dodajmy jeszcze jeden fragment: „Na sławnym triesteńskim sarkofagu pochodzącym z czasów starochrześcijańskich arka Noego wyobraża Kościół, a kruk – tych, którzy zostali z niego wyłączeni” (tamże, s. 238).
Zatem tak, można było wykorzystać w ten sposób motyw kruka – wysłać go niejako w imieniu Boga, aby ukarał niegodziwca, uświadomił mu (jak i nam, widzom), że został odrzucony, skazany na wiekuiste potępienie. Powyżej zostało to uzasadnione. Ale wielu zapominama, że nie wiemy, jak Bóg potraktował grzesznika towarzyszącego Jezusowi. Nikt tego nie wie. Nie ma o tym żadnej, najmniejszej wzmianki w Piśmie Świętym. Co więcej, jak dotąd Kościół Katolicki nie opublikował nawet najkrótszej listy osób potępionych. Tak zatem tę makabryczną scenę bezprawnie dopowiedział Mel Gibson, mimo że jest absolutnie zbyteczna. Głosi w ten oto sposób, że grzeszników należy karać. Nie pouczać, nie upominać, nie nawracać, nie miłować, nie przebaczać im, lecz bezwzględnie i bez jakiegokolwiek zastanowienia potępić. Wymierzył „sprawiedliwość” za Boga. Wyręczył Go, jak to już nieraz w dziejach ludzkości czynili ci, którym przeszkadzali niewierzący, wierzący inaczej czy błądzący. Zacytujmy klasykę: „Zabijcie ich wszystkich, Bóg rozpozna swoich”.
Użytkownik jaca777_2 zaproponował, by w ogóle przemilczeć ten „nieszczęsny” motyw, mimo że ON W TYM FILMIE SIĘ ZNAJDUJE. Nikt tu jednak nie wpadł na pomysł najprostszy z możliwych – jeżeli scena ta jest tak kontrowersyjna i umożliwia tak negatywne odczytania, jak to, które przedstawiłem w moich wpisach i jak już przedstawiali to inni odbiorcy, najkorzystniej byłoby w ogóle ją usunąć. Niejednokrotnie w dziejach kinematografii tak właśnie czyniono; sam Gibson, po protestach organizacji żydowskich, wyciął przecież fragment: „Krew jego na nas i na nasze dzieci”, który w powszechnej opinii przez stulecia inspirował pogromy Żydów.
Dlaczego zatem niektórzy katolicy tak obstają przy tej scenie, jeżeli nie posiada ona żadnego uzasadnienia w Ewangeliach? Niewystarczająco cierpienia zobaczyli i potrzebują ponadto „kozła ofiarnego” – kogoś, kto poniesie winę za całe zło, do jakiego zdolny jest człowiek?!
Nie pozwólmy, by ludzie-kruki wydłubywali oczy tym, którzy grzeszą, albo których mają za grzeszników. Poczekajmy, aż wszystkich osądzi Bóg. Jedynie Jemu przysługuje to prawo.
Pozdrawiam i dobrej nocy życzę.
Bez urazy ale szkoda mi czasu na wypisywanie elaboratów bo moim zdaniem jesteś kompletnie niezainteresowany prawdą, ale chcesz kultywować własne spojrzenie na Boga. Nie masz szacunku do prowadzących z Tobą polemikę a to dla mnie wystarczający argument aby nie dyskutować z Tobą. Nie znasz pojęcia prawdy jedynie opinie, które możesz a nie musisz brać pod uwagę. Gdybyś miał właściwe zrozumienie wiedziałbyś że taka postawa jest głównym zarzutem Jezusa wobec Izraela... Głównym powodem dla którego nie przyjęli zbawienia, bo mieli własny pogląd na Boga. Nie popełnij tego błędu i szukaj Boga zamiast czystego sumienia.
Co do zarzutów że nie podaje przypisów: Myślałem że dyskutuje z osobą która zna Pismo. Mniej mi mówi Ew. Jana 1:4 (Biblia gdańska) niż "W niem był żywot, a żywot był oną światłością ludzką". I tak zawsze sprawdzam czy cytat był podany właściwie czy nie więc umieszczanie przypisu w tym przypadku nie wiele zmienia.
Proszę również zapamiętać że Słowo Boże nie podlega dowolnemu wykładowi.
Pozdrawiam
Ps Ps. co do słów " Nie popełnij tego błędu i szukaj Boga zamiast czystego sumienia" to nie jest to zarzut w Twoją stronę ale uogólnienie. Refleksja do stanu moralnego zbyt wielu nazywających się chrześcijanami.
@jaca777_2
Wpis bezwartościowy pod względem merytorycznym. Poza uwagami ad personam, nie zawiera żadnych argumentów, które dotyczyłyby tematu.
Jeszcze cytat z Biblii: "A czemu widzisz źdźbło w oku brata swego, a belki w oku swoim nie dostrzegasz? Albo jak powiesz bratu swemu: Pozwól, że wyjmę źdźbło z oka twego, a oto belka jest w oku twoim? Obłudniku, wyjmij najpierw belkę z oka swego, a wtedy przejrzysz, aby wyjąć źdźbło z oka brata swego" (Mat. 7:3–5).
W związku z powyższym, nawet nie chciało mi się na Twój wpis odpowiadać.
Pozdrawiam!
Ale Jezus powiedział również: Myślicie, że przyszedłem znieść Stare Przymierze? Nie znieść, ale wypełnić.
Może i Gibson dość naiwnie podchodzi do problemu kary za grzechy - że niby taka natychmiastowa...
Problem z grzechem jest poważniejszy - to jest tak, jak z czyrakiem - im później się za to weźmiesz - tym bardziej boli.
Jezus nie obiecywał odpuszczenia wszystkich win - jak leci. Mówił wyraźnie, ze grzech przeciwko Duchowi Świętemu nie będzie odpuszczony. Aby mogło dokonać się przebaczenie potrzebny jest żal za grzech - musi być ci najpierw przykro - inaczej nawet nie zauważysz, że ci przebaczono..
@Jehanne
Jedyny istotny fragment Twojej wypowiedzi to: "Może i Gibson dość naiwnie podchodzi do problemu kary za grzechy - że niby taka natychmiastowa..."
Cała reszta pozbawiona znaczenia...
Pozdrawiam!
Dziękuję!
Pozdrawiam serdecznie!!!
PS> marscorpio, nie - marsciorpio. Na punkcie swojego nicka jestem przewrażliwiony.
marscorpi, nie będę z tobą wdawał się w dyskusje ponieważ piszę tą wypowiedź tylko żeby ci pogratulować świetnej analizy "Pasji" z którą się zgadzam.
Nie zmienia to jednak tego że film lubię i wysoko go oceniam :)
I trochę ci współczuje bo naprawdę widać że masz szacunek do rozmówcy i podchodzisz do dyskusji przygotowany ale to jak gadanie z ścianami...
Pozdrawiam
film jeden z najleprzych na świecie jak można powiedzieć że jest haniebny? chyba nie jesteś katolikiem bo człowiek wierzący nigdy by tak nie powiedział!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!
Ojej, niewłaściwie zaadresowałeś, rani_167, swoją wypowiedź. Jak się domyślam, odnosi się do mnie...
Piszesz: "chyba nie jesteś katolikiem bo człowiek wierzący nigdy by tak nie powiedział".
Aha. No to chyba jestem niekatolikiem. Chociaż myślę, że można znaleźć ludzi głęboko wierzących, którzy jednak tak by powiedzieli. To wszystko.
Dziękuję, otaku10981.
Piszesz: "film lubię i wysoko go oceniam" - ok. Tym bardziej - dziękuję za zrozumienie.
Pozdrawiam serdecznie.
"W Nowym Testamencie Mateusz i Marek stwierdzają, że "ubliżali Mu złoczyńcy, którzy byli z Nim ukrzyżowani", natomiast Jan jedynie wspomina, że Jezusa ukrzyżowano razem z dwoma złoczyńcami. Tak zatem pozostaje Łukasz, on przedstawia ją najszczegółowiej (Łk 23, 39-43). Czytamy zatem, iż jeden łotr UPOMINA tego, który złorzeczył. Nic poza tym. Upomina. A Jezus obiecuje mu za to, że jeszcze dziś będzie z Nim w raju... Nie dokłada zaś cierpiącemu jak i On na krzyżu urągającemu złoczyńcy żadnych dodatkowych męczarni. Nie straszy go, nie przeklina, nie grozi potępieniem."
Jak wiadomo Łukasza, Mateusza i Marka przy śmierci Jezusa nie było, był tylko Jan.
Pozostali trzej, zdarzenia związane z Jezusem spisywali długo po śmierci Jezusa. I to od osób trzecich, tak więc powoływanie się na jedengo z nich, który akurat jest ci wygodny, moim zdaniem jest nadużyciem.
"To prosty komunikat – za urąganie spotkała go kara. To zemsta Boga wszechmogącego. Ten, który naucza miłości bliźniego, jest jednocześnie Bogiem odpłaty, Bogiem mściwym i gniewnym. To Bóg Starego Testamentu. Nic się nie zmieniło. Cała nauka Jezusa przepadła. Katastrofa."
Jezus jak sam powiedział, nie przyszedł zmieniać starego testamentu.
Interpretowanie tego filmu przez pryzmat jednego przykładu, na to że cała nauka Jezusa poszła w las to gruba przesada.
Chyba że masz jeszcze jakieś przykłady.
Piszesz:
<Jak wiadomo Łukasza, Mateusza i Marka przy śmierci Jezusa nie było, był tylko Jan.
Pozostali trzej, zdarzenia związane z Jezusem spisywali długo po śmierci Jezusa. I to od osób trzecich, tak więc powoływanie się na jedengo z nich, który akurat jest ci wygodny, moim zdaniem jest nadużyciem>.
Zastanawia mnie, co było niezrozumiałe w moim tekście, który przywołałeś. No nic, powtórzę go:
<Podam prosty przykład – scena z dwoma łotrami. W Nowym Testamencie Mateusz i Marek stwierdzają, że "ubliżali Mu złoczyńcy, którzy byli z Nim ukrzyżowani", natomiast Jan jedynie wspomina, że Jezusa ukrzyżowano razem z dwoma złoczyńcami. Tak zatem pozostaje Łukasz, on przedstawia ją najszczegółowiej (Łk 23, 39-43). Czytamy zatem, iż jeden łotr UPOMINA tego, który złorzeczył. Nic poza tym. Upomina. A Jezus obiecuje mu za to, że jeszcze dziś będzie z Nim w raju... Nie dokłada zaś cierpiącemu jak i On na krzyżu urągającemu złoczyńcy żadnych dodatkowych męczarni. Nie straszy go, nie przeklina, nie grozi potępieniem>.
To tyle.
PS. Zmień, proszę, awatara na poprzedni. Błagam!
A ja ci powtórzę że nie można przywiązywac az tak dużej wagi do tej kwesti bo niewiadomo jak było naprawdę. Tak więc...
A co do avatara to fuck off :)
"niewiadomo jak było naprawdę"
Rozkłada mnie Twoja logika. Gdyby Mel Gibson dodał siedmiu krasnoludków, również byś przekonywał, że "nie można przywiązywac az tak dużej wagi do tej kwesti bo niewiadomo jak było naprawdę"? Bo do tego się to sprowadza. Może dodać cokolwiek, chociaż to nie występuje w Piśmie Świętym, bo "niewiadomo jak było naprawdę".
Zastanawia mnie ponadto, czy jak dotąd nie wpadłeś na oczywistą myśl, iż O NICZYM NIE WIADOMO JAK BYŁO NAPRAWDĘ!? A w takim przypadku, jeżeli chodzi konkretnie o życie i nauczanie Jezusa, to pozostaje jedynie autorytet Biblii. Jedyną osobą, która przedstawiła dokładnie scenę z łotrami, był Łukasz. Wszystko inne - ponieważ nie występuje u innych ewangelistów - to zmyślenie. Gibson pozwolił sobie na fikcję o ewidentnie złowrogiej wymowie. Przypominam, że dawniej ktoś, kto pozwolił sobie na ingerencję w święty tekst, mógł nawet zostać ukarany śmiercią.
Co do tego, kiedy powstały ewangelie i w jakiej kolejności, a także jak wygląda kwestia autorstwa Ewangelii wg św. Jana, to nawet nie podejmuję tematu. Wystarczyło mi to zdanie, by już orientować się, że nie ma po co odpowiadać.
"Interpretowanie tego filmu przez pryzmat jednego przykładu, na to że cała nauka Jezusa poszła w las to gruba przesada."
Wystarczy jedna skaza, jedno zadrapanie, a na krysztale pozostaje wiekuisty ślad. Zawsze już będzie nieczysty, uszkodzony. Ale tak, mógłbym podać więcej przykładów. Nie uczynię tego, bo dyskusja już mnie nie interesuje. Wszystko, co miałem napisać, napisałem. Jakoś oponenci zamilkli po merytorycznym wykładzie o motywie zemsty i kruka. Cóż, tak to bywa...
"A co do avatara to fuck off :)" - trzeba było tak odpisać tym, którzy przekonali Cię do jego zmiany. A nie ulegać presji użytkowników FW. Nie warto. Widzisz - trzeba mieć charakter. Twój poprzedni awatar dodawał Ci charyzmy i powagi, ten sprawia, iż odbieram Twoje wpisy jak owego szczeżuja.
Chyba że mnie przekonasz, że dziadek Mela Gibsona w piwnicy w Australii odnalazł zaginione fragmenty ewangelii, w której występuje świadectwo Jana - jedynego spośród ewangelistów świadka Ukrzyżowania - iż kruk jednak był i oko łotrowi wydłubał. Jestże taki fragment? Ciekawe, dlaczego nic o tym nie wie Kościół Katolicki?
Stary ja nie bronię Gibsona, żeby było jasne. Ja po prostu uważam że nie powinno się interpretowac Bibli na podstawie tylko jednej ewagneli. Tak samo jak Gibson źle zrobił ze sceną na krzyżu o której ty pisałeś. To jest oczywiste.
Tak samo źle robisz ty powołując sie natylko jedną znich.
To wszystko. Uważam pop prostu że interpretacja na podstawie tylko jednej ewangeli jest nadużyciem. Tylko tyle.
A wracają do mojego poprzedniego avatara, to była karykatura Kubricka. Z tym że nikt tego nie rozpoznał. :(
Dlatego go zmieniłem.
"Tak samo źle robisz ty powołując sie natylko jedną znich."
Ja nie wybrałem żadnej Ewangelii. Tu się nie rozumiemy. To Ewangelie wybrały za mnie i reżyser wybrał za mnie. Jaki to ja niby mam wybór? Pomyśl - tylko w jednej scena z łotrami została przedstawiona dokładniej, chociaż i tak niezbyt szczegółowo. To oznacza, iż tylko tę można wykorzystać. Pozostałe w tym kontekście "wyeliminowały się" samodzielnie. W żadnej nie było niczego, co upoważniłoby Gibsona do sceny z krukiem. W żadnej - nawet w tej św. Łukasza. A ją przywołuję, bo innych nie ma sensu. W pozostałych trzech temat ten w ogóle nie występuje. Więc jak to "źle robię"? Przecież to Gibson dokonał wyboru sceny z Ewangelii Łukasza i podjął decyzję o wzbogacenie relacji przez własną wyobraźnię rodem z horrorów! Nie ja, lecz on. Stąd Twoja uwaga: "Uważam pop prostu że interpretacja na podstawie tylko jednej ewangelii jest nadużyciem" nie ma racji bytu. Poza tym, na co wskazuję inne moje teksty w tym temacie, ja nie odwołuję się wyłącznie do jednej ewangelii, a rozpatruję motyw kruka w całym jego znaczeniu, utrwalonym kulturowo. Polecam przeczytać - jak dotąd większość rozmówców (także na innych portalach) jedynie domyślała się, co to może oznaczać. Ja wskazałem, co może i co oznacza.
Dobrze iż zgadzamy się co do jednego: "Gibson źle zrobił ze sceną na krzyżu". I to mnie satysfakcjonuje.
Tak - co do awatara, rewelacja. Pozostaw to, by się wyróżniać. Bo idiotycznych awatarów z aktorami, modelkami i innymi cioto-pedałami tu jest aż nazbyt wiele.
Szanowny Panie @marscorpio,
boję się zacząć. Jaki Filmweb jest, to wiadomo, ale to nie powinno nas zmieniać. Po przeczytaniu tych kilku Pana odpowiedzi boję się zacząć, bo nie chcę być potraktowany słowami "Wpis bezwartościowy pod względem merytorycznym. Poza uwagami ad personam, nie zawiera żadnych argumentów, które dotyczyłyby tematu.". Boję się, ponieważ to właśnie uwaga ad personam, którą zamierzam poczynić, jest dla mnie najważniejsza, a sam temat tego akurat wątku to tylko pretekst (taki ostateczny impuls).
Ale, żeby nie było... Niech zacznę od tematu.
Nie zgadzam się. Nie zgadzam się absolutnie, że można arcydzieło Gibsona nazwać "haniebnym filmem". Ale nie zgadzam się z Panem zupełnie nie dlatego, że zgadzam się z Gibsonem. Nie będę przedstawiał tu swojej oceny (moralnej - bo "haniebny film" dotyczy z pewnością warstwy moralnej, a nie estetycznej) filmu, a tylko postaram się wykazać, że Pańska jest nieuprawniona (a w najgorszym razie - gdyby Pan na moje był oporny - pokazać, że Pańskie argumenty nie przekonały mnie).
Mam swoje dwie interpretacje stojące za Pana słowami. Pierwsza (tę jestem skłonny odrzucić wnioskując na podstawie innych Pana wpisów, ale nie mam co do tego pełnego przekonania) - jest Pan katolikiem i oburza Pana wizja starotestamentowa, a szczególnie oburza Pana, że w filmie o Pańskim Bogu pokazuje się 1/3 Pańskiego Boga tuż obok symbolicznej sceny, której przesłanie to oplucie Pańskiego Boga przez reżysera swoją gęstą i lepką śliną. Druga interpretacja Pańskich słów (i w tę bardziej wierzę) - boli Pana, że scena z krukiem zaprzecza całemu temu Pańskiemu humanizmowi i idei miłości, którą głosił Jezus z Nazaretu, a którego Pan ceni.
Jednak, czy jeśli ktoś podważa "święte prawdy" (czy to myśli chrześcijańskiej, czy też myśli humanistycznej) jest z miejsca czyniącym haniebnie? Czy Mel Gibson opluwając Jezusa (nawet, jeśli założyć, że tak robi) czyni haniebnie? Czy biczując go czyni haniebnie? Moim skromnym zdaniem takie postawienie sprawy to absurd. A konkretnie - postawienie sprawy na głowie. Zamiana czarnego na białe. I te pe.
Odskakując nieco od tematu (ale tylko pozornie) - czy pańskim zdaniem "Salo" Pasoliniego to również "film haniebny"? Jeśli tak, to chyba uznam, że rozumiem Pana motywacje, które każą odrzucać filmy o złu tylko dlatego, że mówią o złu (i to bez znaczenia, czy ich celem jest piętnowanie, czy też pochwała - przy czym w celu uniknięcia nieporozumień od razu dodam, że ja widzę w "Salo" piętnowanie i uważam je nie za film "haniebny", a raczej "otwierający oczy", "demaskatorski").
"Pasja" jest do "Salo" bardzo podobna pod wieloma względami. Nie chcę jednak robić tutaj analizy porównawczej (głównie z powodów czasowych, bo sesja trwa). Ja tylko pytam, czy człowiek (też Gibson) nie ma prawa do prezentacji własnych poglądów. I czy się z nimi zgadzamy, czy nie, to chyba jednak nie powinniśmy pisać ich lekką ręką haniebnymi. Wiadomo, że Gibson to ortodoks. Ma prawo do swojej wizji Boga. I tyle moim zdaniem wystarczy, by wstrzymać się przed napisaniem "haniebny". Kto ma rację - czy chrześcijanie, czy Żydzi, czy też ateiści - z pewnością w końcu się okaże. Nie trzeba nawet czekać tak długo. Można nawet wysnuć nieprzesadnie śmiałą hipotezę, że w większości przypadków nie potrwa to dłużej jak sto lat. To nic w obliczu wieczności. Więc może jednak warto wstrzymać się ze swoimi osądami. Trochę cierpliwości. Wtedy okaże się, czy Miłość, czy Prawo zwycięży. Czy Bóg jest Miłością, czy po prostu Bogiem, czy też nie ma go wcale.
Nawet jednak z góry zakładając tę ostatnią możliwość i odnosząc się wyłącznie do relacji ziemskich, a nie boskich, można mieć spore wątpliwości co do stosowności humanistycznej idei, która stoi za przywołanym przez Pana Hamletem, a także oczywiście za Jezusem. Idei "miłości". Ja śmiem twierdzić, że idea miłości zawsze prowadzi na krzyż, a idea prawa (podkreślam - "prawa", nie "dobra", czy innych wartościujących haseł) rządzi tym światem.
Abstrahując od absolutnie już jakiejkolwiek filozofii typu powyższej - wizja Gibsona jest pewną pełnowartościową, spójną alternatywą. Jest pełnoprawną wizją zarówno w wymiarze religijnym, jak i czysto humanistycznym. Nie ma moim zdaniem żadnego powodu, by wyłącznie z powodu niezgodności z pewnymi naszymi przyzwyczajeniami i pewnymi przekonaniami (zauważmy jednak, że ściśle związanymi z naszą kulturą i naszym pochodzeniem, więc nie - uniwersalnymi), odrzucać poglądy innych i nazywać je haniebnymi.
Jeśli nawet to nie przekona, to jeszcze ostateczny mój argument, odwołujący się do "Salo" - niezależnie od tego jaka była intencja reżysera, dzieło "haniebne, obrazoburcze" przez swą haniebną obrazoburczość automatycznie staje się filmem demaskatorskim i ostrzegającym. Krótko mówiąc, chcę powiedzieć, że coś takiego jak "haniebny film" w ogóle nie istnieje. Jeśli rzeczywiście jest "haniebny" w tym sensie, że intencje autora były haniebne (co jednak w przypadku Gibsona całkowicie mija się z prawdą, jak próbowałem dowodzić powyżej), to natychmiast przestaje nim być, gdyż automatycznie obnaża właśnie tę "haniebność".
A teraz przejdę do meritum...
Musiałem wypowiedzieć się w którymś z Pańskich tematów, ponieważ zafascynował i urzekł mnie Pan. Jeszcze nikt i nigdy na tym portalu nie traktował tak poważnie swoich rozmówców. No, może poza mną samym ;). Dlatego zdecydowałem się dołączyć do grona tych, którzy jakoś, być może, w pewnym minimalnym stopniu, mają niewielka szansę rekompensować Panu Pański trud. Choć oczywiście nie muszą się z Panem zgadzać.
Serdecznie pozdrawiam, życzę nietracenia wiary w ludzi, dziękuję za Pański nieoceniony wkład w naszą społeczność Filmwebową i proszę się nie denerwować, ale ktoś musiał to powiedzieć, a jeszcze nie zauważyłem, żeby ktoś to zrobił,
385
PS A podziękowania ode mnie należą się Panu tym bardziej, że przywrócił mnie Pan na powrót temu Filmwebowemu światu po niemal roku poza. A to był ciężki dla mnie rok...
Dopiero co jestem po prywatnej premierze "Pasji". Pamiętam wiele słów i różnego rodzaju opinii towarzyszących filmowi - zagłębiłem się w Internet, by skonfrontować swoje wrażenia z innymi.
Przyznam, że nie tytuł nawet, ale argumentacja marscorpia o "haniebności" filmu sprowokały mnie do rejestracji się na owym forum i wyrażeniu swojego zdania.
Rozumiałbym w tym przypadku opinię: kiepski, nieuczciwy, a nawet nieprzyzwoity, jednak format wyrazu "haniebny" ma tę samą wartość emocjonalną co "obelżywy" i nie zgadzam się z autorem tej opinii co do słuszności jego (emocjonalnej podejrzewam) oceny.
Gdyby się marscorpio dopatrzył w filmie elementów antychrześcijańskich, po czym zawyrokował: "hańba", wtedy zgoda. Ja bym się nawet osobiście pogodził i z "haniebną" prezentacją kościoła żydowskiego, i z "haniebnym" morale żołnierzy rzymskich, nie wspominając o "haniebnych" cechach ludu żydowskiego, który chwilę przed witał swojego króla pokłonami i wyściełaniem liści palmowych dla jego osła, a chwilę potem "haniebnym" gestem wsparł "haniebną" dyplomację, która doprowadziła do jego "haniebnego" mordu.
Ja w filmie doszukałem się jedynego przekazu (rozpatrując przez pryzmat sztuki filmowej), że lud to niestety szumowiny i nie należy pokładać nadziei ani opierać swoich idei na jego wierze, czy sile.
Nie jestem najwłaściwszą osobą, by oceniać film pod względem doktryny katolickiej, czy chrześcijańskiej, ale rozumiem ważność wydarzenia związanego z krukiem, zgoda zupełna. Jednak od samego początku film nie posiadał walorów popularyzatorskich, wręcz (powiem przewrotnie) karykaturalnie antykatolickie. Przecież równie dobrze mógł Gibson doprowadzić swoją fabułę do pornografii i także prezentować niewyobrażalne cierpienia Jezusa oraz wyszukane obrazy penisów, itd.
Film jest dewiacją na temat bicia, poniżenia, rozrywania, członkowania, itd. I to jest raczej "haniebne" dla katolika, bo akurat kruk wydłubujący oczy to dowód, że Gibson nie jest absolutnie katolikiem (z serca), że zupełnie inne kierowały nim powody niż miłość i chwała Boga chrześcijan.
Przez dwie godziny bić człowieka wyszukanymi sposobami oraz powiesić na końcu już ścierwo z niego to dopiero "hańba" i makabra. Ale kruk krukowi oka nie wykole, więc film będzie się dalej "hańbił" raz okiem łajdaka, innym razem nieuzasadnioną obietnicą raju. Ale cóż innego zrobić, kiedy film słaby? :)
Pozdrawiam serdecznie.
Bzdura jest gadanie, ze kruk, wąż i kilka innych scen zhańbiły ten obraz.
Najczesciej pisza tak zagorzali fani KK a tym samym teorii spiskowych w kazdej dziedzinia zycia, i tu rowniez filmu, ktory jest niezgodny z doktryna KK, bo pojawil sie jeden biedny, nikomu nic niewinny kruk. Tez mi sensacja.
Pisza tak lekko przytepawi zwolennicy Ojca Rydzyka, dla ktorych najwiekszym autorytetem jest Radio Maryja i teksty Faktu i innych mediów z tej ligi.
Jesli ktos jest prawdziwie wierzacym w Boga, a nie w Kosciol, jako denominacje, nie ma takiej szansy, zeby film sie nie podobal.
A podejmowanie humanistycznych, pustych z perspektywy racjonalnej retoryk jest zwyczajnym absurdem. Dlaczego? Bo to tak, jakbysmy mieli poddac w watpliwosc istnienie takiego magicznego pojecia, jakim jest "HISTORIA".
A ostatnie Twoje akurat sentencje dowodza, ze jestes czlowiekiem niewierzacym, co wcale nie zmienia ogolnej oceny filmu. Takze w tym momencie sie mój drogi nieco poniżyłeś, gdyż twoja wiara nijak ma sie do obiektywnej krytyki obrazu Gibosna od strony merytorycznej. Ty zwyczajnie stwierdziles niczym male dziecko: "Nie podoba mi sie, bo nie wierze."
Czy Jezus byl bity i poniewierany? Oczywiscie, ze byl i nikt tego faktu raczej nie smie podwazac. A czy byl bity w tak makabryczny sposob, w jaki przedstawial to ów film? Wątpie. Żaden film nie jest w stanie tego oddac w 100%.
Cheers!