Nowa maniera wśród analfabetów funkcjonalnych - pisanie wszystkich wyrazów we wszelkich tytułach dużą literą. A już zaimki obowiązkowo... Może cię taki nieuk zelżyć na forum, zwyzywać od najgorszych, ale cały czas będzie do ciebie pisał per "Ty", oraz "Ciebie" i "Tobie"...
To "Cię" nie wynika bynajmniej z nawyku pisania wszystkich wyrazów we wszystkich tytułach dużą literą. Użycie wielkiej litery w pisowni zaimków jest podyktowane względami kurtuazyjnymi. Jest to jak najbardziej dopuszczalne w języku polskim. Użycie w tym tytule wielkiej litery w zaimku, podkreśla status osoby, zmienia niejako sens wypowiedzi.
Oczywiście, że jest to podyktowane względami kurtuazyjnymi, dlatego stosuje się to wtedy gdy się zwracasz pisemnie do konkretnej osoby, której chcesz okazać szacunek.
Podkreślanie statusu osoby w tytule, kiedy nawet nie wiadomo kim jest ta osoba, jest zabiegiem bezsensownym. Zdaje się, że w tym przypadku chodzi o jakąś zjawę chłopca, wiec raczej o szacunku nie może tu być mowy, chodzi o zwykłe stwierdzenie faktu, że się kogoś pamięta sprzed lat. (To zresztą nie ma większego znaczenia).
Używanie dużej litery w sytuacjach takich jak napisałem w poprzednim wpisie, bądź w takiej jak tytuł książki, czy filmu jest bezzasadne i spowodowane brakiem zrozumienia reguł pisowni w języku polskim. Niektórzy robią to całkowicie automatycznie i bezrefleksyjnie - nawet kiedy używają zaimka w stosunku do własnej osoby, piszą go dużą literą. "Tak Mi się nie chciało", "Brawo Ja!" No, ale jak się samemu sobie bije brawo, to trudno się spodziewać, że taki samochwała użyje małej litery...
Inną irytującą manierą, którą nazwałbym nawet epidemią, jest pisanie dużą literą wszystkich słów w tytułach filmów, książek, piosenek, itd. na wzór języka angielskiego. Nie ma to żadnego uzasadnienia i jest oznaką ignorancji i nieuctwa, które święci w internecie prawdziwe triumfy. Niemniej co innego dyskusje na forach, a co innego, gdy pojawia się na oficjalnych stronach serwisu.
W przypadku tego tytułu nie sposób rozstrzygnąć, z którą manierą mamy do czynienia, gdyż składa się tylko z dwóch słów, ale to nieważne (90% internautów napisałoby: "nie ważne"), ważne, że nie ma tu żadnego uzasadnienia do użycia dużej litery.
Zbytnio to upraszczasz. Język wciąż pozostaje żywy i podlega nieustannym przemianom. W moim przekonaniu to "Cię" jest tutaj jak najbardziej na miejscu bo w połączeniu z wyrazem Pamiętam określa stosunek osoby mówiącej do odbiorcy. Podkreśla i wzmacnia wagę wypowiedzi, nie jest to już jakieś pospolicie rzucone zdanie w stylu "no tak, pamiętam cię", ale coś znacznie mocniejszego "Ależ oczywiście, że pamiętam Cię". Ja tak właśnie to odbieram. To "Cię" z dużej litery zmieniło sens wypowiedzi. Dzięki temu zabiegowi, za pomocą dwóch tylko wyrazów, powiedziano więcej, niż gdyby to "cię" zostało napisane z małej litery.
Dorabiasz ideologię dla usprawiedliwienia zwykłej ignorancji.
Przy okazji, jeśli cenisz poprawność językową, nie mów (nie pisz) "z dużej litery", tylko "dużą literą", ewentualnie "od dużej litery".
Język jest żywy, to prawda, może nawet zbyt żywy jak dla mnie, gdyż poloniści co i rusz kapitulują pod zalewem niepoprawnej polszczyzny używanej na co dzień przez różnej maści nieuków. Co chwilę czytam, jak to nowe słówka i zwroty używane w niewłaściwy sposób zostają dopuszczone do użycia jako uzus. "Onegdaj" już nie znaczy przedwczoraj, tylko "kiedyś", "spolegliwy" już można mówić na kogoś uległego, bo większości niedouczonych Polaków wydaje się, że to właśnie to oznacza, itd, itp, Czekam z obawą, kiedy poloniści skapitulują przed słówkiem "bynajmniej" i będzie można już go używać wymiennie z "przynajmniej", a kobza stanie się oficjalnie instrumentem, na którym grają Szkoci na paradach. Ostatnio nawet czytałem, bodajże w wypowiedzi prof. Mirosława Bańki, że używanie krótszych form zaimków na początku i końcu zdania ("Mi się podobało", "tak samo mi") należy może rozważyć jako dopuszczalne, skoro jest tak nagminnie stosowane, bo skraca i upraszcza wypowiedź. Dla mnie to zgroza. Tak mogą mówić tylko ludzie, którzy nie czytają w ogóle książek. Ale to się akurat zgadza. Sześćdziesiąt procent Polaków nie miało w ręku żadnej książki, ani gazety w ciągu roku, a przeczytanie więcej niż pięciu czyni już z ciebie prawdziwego bibliofila.
No i zaczęło się "nie mów (nie pisz) "z dużej litery", tylko "dużą literą", ewentualnie "od dużej litery"." Powszechna praktyka tych którym zabrakło argumentów - czepianie się słówek, a za chwilę literówek. Dalsza dyskusja nie ma sensu. Nie dojrzałeś (-aś) jeszcze do dyskusji. Kończę więc tą dyskusję. Żałosne.
PS. Ideologia to zbiór poglądów służących do całościowego interpretowania i przekształcania świata. Nie ma nic wspólnego z zespołem środków służących ludziom do porozumiewania się.
No i zaczęło się, faktycznie. Zwróć uwagę w dobrej wierze, a szansę masz dużą, że nastąpi obraza majestatu i posypią się inwektywy. I kto tu jest niedojrzały? Maseczka ogłady na niektórych cieniutka, oj cieniutka...
Argumentów mi nie zabrakło, przedstawiłem sprawę jasno i klarownie, jeśli jesteś na argumenty odporny to już nie moja wina. Uwaga była na marginesie, bo skoro rozmawiamy o poprawności językowej...cóż, nieważne. Kończ więc "tą" dyskusję (zapewne literówka ;-), ja też widzę, że nie ma ona sensu...
P.S. Wtrętu o ideologii niestety nie zrozumiałem. Myślałem, że rozmawiamy o języku polskim.
epitety, epitety. Jak to napisał Jacek Kotarbiński w artykule o warunkach dobrej konwersacji: "Epitety jako przymiotniki. Sposób dyskusji celowo i mimochodem dezawuujący przeciwnika. Można powiedzieć „masz brudne buty!”, ale również „masz ciągle brudne te ośmieszające cię buty”. Wplatanie epitetów w wypowiedź świadczy o braku szacunku dla drugiej strony czyli odrzucenie pierwszej, podstawowej zasady chęci porozumienia. Zwracaj na to uwagę i reaguj. Odbiorcy mogą uznać, że jeśli nie reagujesz to zgadzasz się z takimi zachowaniami."
No i ja się właśnie z takim zachowaniem nie godzę.
Nie gódź się, tylko co to ma wspólnego z moimi wpisami? Najpierw bredzisz coś o ideologi, a teraz o jakichś rzekomych epitetach. Ja bym ci sugerował oprócz "niegodzenia się", nieużywanie słów, których znaczenia nie rozumiesz.
I przypominam, że to ty sprowadziłeś dyskusję o języku do przytyków zarzucając mi (całkowicie bezpodstawnie) brak argumentów, czepianie się i ...brak dojrzałości (sic!) ;-), dodając jeszcze słówko "żałosne". Czyżby epitet? Może to o tym pisałeś? Trudno dociec.
Tak, że proponuję mniej zadęcia, a więcej luzu. No i trochę wiedzy o tym, o czym się mówi (pisze)...