Zrobiłem właśnie drugie podejście do filmu i już wiem, czemu aż tak nie przypadł mi do gustu. Z tym filmem zrobiono to samo co z Gwiezdnymi Wojnami!
- zamiast starszych aktorów - bandą gówniarzy na ekranie, z Boyegą na czele. W końcu pokolenie Z musi sikać po nogach na widok swoich rówieśników
- bezkrwawe walki - miasta się sypią, nikomu nic się nie dzieje złego
- zastąpienie "akcentu japońskiego" chińszczyzną na każdym etapie
To nie w fabule problem, tylko w całej otoczce. Dopiero kilka lat później to widzę wyraźnie.